Skocz do zawartości
Nerwica.com

Alienated

Użytkownik
  • Postów

    3 485
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Alienated

  1. Alienated

    Muzyka...

    Dobra, to może tak coś na rozgrzewkę dla wszystkich malkontentów Kawał dobrej muzyki i świetny teledysk! Ps. Liryk nie zamieszczam ponieważ mam spore wątpliwości czy ktokolwiek w tym przypadku jest nimi zainteresowany...
  2. Alienated

    maska

    Fakt, stara prawda, której znajomość pozwala większości lepiej przystosowywać się w różnych sytuacjach do zastanych warunków. Są jednak granice, których osobiście po prostu nie jestem w stanie przekroczyć. Być może gdybym był bardziej elastyczny, znalazłoby to swoje odzwierciedlenie w postaci lepszego zabezpieczenia materialnego, wyższego statusu społecznego, czy wreszcie poczuciu większego komfortu psychicznego. Mówiąc jednak wprost, pewnych okoliczności, zachowań, światopoglądu, czy też sposobu bycia konkretnych osób nie jestem w stanie przetrawić. Zmusza mnie to niekiedy do podejmowania decyzji na pozór bardzo nieodpowiedzialnych i trudnych do zrozumienia dla innych. Niestety jest to silniejsze ode mnie i nie próbuję nawet znaleźć w sobie energii, aby z tym walczyć...
  3. Alienated

    Muzyka...

    Ha ha... Sorrow, dobre grzańsko zawsze w cenie! Prawdę powiedziawszy nie spodziewałem się usłyszeć na tym forum podobnych propozycji:) A skoro już jesteśmy w temacie, może tak odrobina klasyki???http://www.youtube.com/watch?v=a9d2MFr_zp4&feature=related
  4. Alienated

    powoli odchodzę

    Na oddziałach psychiatrycznych spotkać możemy między innymi alkoholików, narkomanów na detoksie etc... Choć w przypadku tych ostatnich z tego, co w swoim czasie słyszałem może tam przebywać co najwyżej jedna osoba z ww. problemem... Pisząc o dzieciakach mających za sobą doświadczenia z substancjami niedozwolonymi miałem na myśli głównie różnego rodzaju psychozy będące niekiedy następstwem podobnych eksperymentów... Człowiek trafiający do takiego szpitala przez większość czasu jest pozostawiony sam sobie. Tak przynajmniej wynika z moich obserwacji oraz materiałów z prasy, na które udało mi się gdzieś tam kiedyś natknąć. Na wstępie przeprowadzanych jest z pacjentem kilka rozmów, psychiatra, psycholog, jakieś testy, na podstawie czego później stawia się diagnozę i rozpoczyna kurację farmakologiczną. Każdego dnia odbywają się oczywiście obchody, podczas których pacjenci pytani o samopoczucie odpowiadają zazwyczaj, że wszystko jest w porządku. -Trudno jest przecież w obecności innych osób zwierzać się ze swoich w tym przypadku jak najbardziej osobistych problemów... Ogólnie rzecz biorąc jeśli chodzi o leczenie szpitalne, jest wiele słabych punktów, które każdy kto miał okazję doświadczyć tego osobiście bez trudu mógłby wskazać. Ja ze swojej strony nie chcę tutaj nikomu na siłę niczego udowadniać. W niektórych przypadkach takie rozwiązanie może okazać się efektywnym, podczas gdy w innych stanowić będzie kompletne nieporozumienie. Osobiście sugerowałbym wszystkim zdolnym jeszcze jako tako do samodzielnej egzystencji poszukiwanie bardziej kreatywnych sposobów na wyjście z kryzysowej sytuacji...
  5. Alienated

    powoli odchodzę

    Mart, chyba najprościej jest pogadać ze swoim lekarzem, co sądzi odnośnie takiego rozwiązania... Jeśli będzie próbował cię zbyć, spróbuj prywatnie. Można też uciec się do załatwienia sprawy po znajomości, pod warunkiem, że takowe posiadamy. Są jeszcze inne sposoby, o których wspominanie tu na forum byłoby trochę nietaktowne... Co się tyczy stereotypów, wszystko zależy od tego gdzie trafisz. Nie wiem jak sprawa wygląda obecnie, być może wiele się w tej kwestii pozmieniało, ale moje doświadczenia sprzed ładnych kilkunastu lat są raczej in plus. Spotkałem też jednak ludzi, którzy opowiadali jak leżeli przypięci do łóżka pasami podczas gdy inni pensjonariusze tego szacownego przybytku odgaszali im papierosy na nogach... Jest wiele niekiedy bardzo pozytywnych aspektów, o których mógłbym tutaj wspomnieć i także część tych mniej ciekawych. Z perspektywy czasu patrząc, dostrzegam jednak, że cała ta impreza wyrządziła więcej szkód w moim życiu niż przyniosła pożytku. Nie twierdzę, że jest tak na ogół, po prostu jeśli o mnie chodzi było to wtedy zupełnie niepotrzebne i w głównym stopniu wynikało z młodzieńczej ciekawości i nie bójmy się tego słowa głupoty, aniżeli autentycznej potrzeby leczenia... Piszesz, że czujesz chęć oderwania się na pewien czas od tego wszystkiego, ale zastanów się czy hospitalizacja w towarzystwie wszystkich osób, które tam spotkasz ten komfort rzeczywiście może ci zapewnić. Jeśli dobrze kombinuję i numer obok twojego nicka odnosi się do daty urodzenia, licz się z tym, że spotkasz tam prawdopodobnie sporą grupę dzieciaków po eksperymentach z różnego typu substancjami niedozwolonymi i nie będzie to zapewne przyjemnym doświadczeniem dla kogoś, kto ma już jako tako poukładane w głowie i szuka wyciszenia... Ja pod tym względem byłem w znacznie dogodniejszym położeniu, ale dzisiaj już z pewnością na takie rozwiązanie bym się nie zdecydował... Pozdrawiam!
  6. Alienated

    powoli odchodzę

    Mam za sobą pobyt w szpitalu psychiatrycznym i nie przypominam sobie, ażebym kiedykolwiek zmuszony był informować o tym swoich dotychczasowych pracodawców. Opuszczając szpital jak zawsze w tego typu okolicznościach otrzymujemy wypis oraz stosowną pieczątkę w legitymacji ubezpieczeniowej, którą przecież zawsze można wymienić na nową. Są to dokumenty wyłącznie na nasz własny użytek i nie mamy żadnego obowiązku informować przyszłego szefa o ich posiadaniu. Pojęcia nie mam skąd bierze się większość obiegowych opinii na ten temat... Inna sprawa, kiedy do zakładu/firmy, w której jesteśmy aktualnie zatrudnieni pewnego pięknego dnia dostarczamy długoterminowe zwolnienie od psychiatry. W takiej sytuacji należy już liczyć się ze wszelkimi tego konsekwencjami. Polskie społeczeństwo jest w tym względzie wyjątkowo niedojrzałe i nawet jeśli po naszym powrocie wszystko wydaje się być w porządku, ludzie i tak swoje "wiedzą"...
  7. Alienated

    Czy to nerwica?

    Zgadzam się z osobami, które wypowiedziały się przede mną im szybciej uświadomisz sobie, że twoje dolegliwości mają podłoże nerwowe i podejmiesz działania mające na celu ich zredukowanie tym dla ciebie lepiej. W przeciwnym razie nadal będziesz dostrzegał u siebie coraz to nowe niepokojące objawy, które nie dadzą się potwierdzić konwencjonalnymi badaniami, co z kolei wprowadzi cię w stan jeszcze większego niepokoju i tak dalej i dalej... Na zasadzie błędnego koła...
  8. A próbujesz w ogóle coś w związku z całą tą niewygodną sytuacją robić, czy też poddałaś się już definitywnie? Sam mam podobny problem, w sensie somatyzacji nie objawów i z niepokojem obserwuję, że te ostatnie uległy w ostatnim czasie znacznemu nasileniu. Momentami kompletnie mnie to rozbija i kiedy jestem w pracy zdarza się, że nie potrafię nawet ustać spokojnie w jednym miejscu. Ludzie z mojego otoczenia nie zdają sobie nawet sprawy ile wysiłku kosztuje mnie wykonywanie najprostszych nawet czynności i przypuszczalnie niczego niepokojącego w moim zachowaniu nawet nie zauważyli. Myślę, że próba wytłumaczenia im istoty tego zjawiska kompletnie rozmija się z celem, dlatego niepokoi mnie trochę jak zareagują, kiedy pewnego dnia przyniosę długoterminowe zwolnienie lekarskie w związku z chęcią podjęcia przeze mnie psychoterapii... Swoją drogą kompletnie brak mi doświadczenia jeśli chodzi o ten sposób radzenia sobie z podobnymi problemami i jestem z góry nastawiony dość sceptycznie. Dopóki jednak nie spróbuję nie będę mógł określić, czy jest to forma skuteczna czy też nie... Tobie również radziłbym nie poddawać się przedwcześnie, bo taka postawa jest być może najgorszym co można zrobić i zaważy na całym twoim późniejszym życiu...
  9. Jeżeli o mnie chodzi, przynajmniej teoretycznie, jestem w stanie się dostosować, ale tak jak wspominałem wcześniej wolałbym najpierw wybadać trochę grunt:) Nie chciałbym, ażeby później okazało się nagle, że pod względem wieku i reprezentowanych poglądów odstaję znacząco od reszty uczestników takiego spotkania:) ...Swoją drogą, jeśli idzie o pogodę, to co dzieje się aktualnie za oknem nie nastraja mnie jakoś szczególnie do wychodzenia z domu...
  10. Agnieszka, nie bardzo rozumiem jaki związek ma to, co napisałaś z problemem somatyzacji, którego dotyczy ten wątek... Ogólnie jednak mam wrażenie, że jeśli chodzi o treść, równie dobrze sam mógłbym zamieścić identycznego posta... Życie delikatnie rzecz ujmując do szczególnie absorbujących spraw nie należy, a jeśli chodzi o rozpatrywanie przeszłości, mojej własnej przeszłości, pod każdym możliwym kątem było to moim ulubionym zajęciem przez ostatnich kilkanaście lat. Nie twierdzę, że jestem z tego dumny i nie chciałbym wprowadzić jakichś istotnych zmian stanowiących powiew świeżości pośród powtarzanych do bólu schematycznych czynności dnia powszedniego. Wcześniej jednak zmuszony byłbym uporać się z problemami, na które nie mam niestety wpływu... [*EDIT*] Ooops! Dopiero teraz zauważyłem, że pisałaś tutaj już kilka tygodni wcześniej, ale nie skojarzyłem twojego nicka. Wybacz to drobne potknięcie z mojej strony:)
  11. Alienated

    maska

    Nie można przecież być akceptowanym przez wszystkich i w każdej sytuacji. Zrozumienie tego nie jest chyba aż tak trudne? Tak, jak pisałem istnieją okoliczności od nas niezależne, gdzie po prostu nie mamy innego wyboru jak spróbować się jakoś do nich dopasować. Umiejętność funkcjonowania w codziennym życiu społecznym i dostosowywania się do panujących w nim reguł stanowi tutaj cechę jak najbardziej pożądaną. Inna sprawa, że często jest to osiągnięte niemałym kosztem i w ostatecznym rozrachunku nie wiemy już czy więcej w ten sposób zyskujemy, czy tracimy... Nie wyobrażam sobie natomiast przenoszenia całej tej patologicznej sytuacji na grunt prywatny. Jak każdy, także i ja posiadam swoje słabe strony i wolę zaryzykować raczej utratę jakiejś "dobrze zapowiadającej się znajomości" uświadamiając to innym zawczasu, niż dobrowolnie wpędzać się w pułapkę samozakłamania.
  12. Alienated

    maska

    Tak, jak piszesz gdzieś się po drodze w tym wszystkim musiałaś pogubić. Masz chyba problem z poczuciem własnej tożsamości, czego przyczyny mogą być różne. Słabość charakteru, przesadna potrzeba byciem akceptowaną przez innych i takie tam... Jeśli chodzi o poruszany tutaj temat, sytuacja kiedy przywdziewamy konkretną maskę ma na celu odnalezienie się w określonych okolicznościach, na przebywanie w których często jesteśmy odgórnie skazani. Zazwyczaj jednak powinna temu towarzyszyć pełna świadomość wszystkiego co dla nas w życiu naprawdę wartościowe i co miało, bądź ma nadal największy wpływ na poczucie tego kim naprawdę jesteśmy. Osobiście nie wyobrażam sobie sytuacji, gdzie np. własne zainteresowania podporządkowuję grupie osób, z którymi jestem w częstym kontakcie. Zawsze starałem się dobierać znajomych pod kątem własnych potrzeb, a nie kształtować zupełnie nowe potrzeby celem dostosowania się do innych. Może na pewnym etapie takie poszukiwanie ma swój sens, ale im prędzej uświadomimy sobie czego tak naprawdę oczekujemy od życia, tym lepiej...
  13. Alienated

    maska

    Jasne, jeśli ktoś jest w tym dobry dlaczego nie? Ale jeśli chodzi o rozumowanie tutaj już wszystko zależy od motywacji, które nami kierują. Nie można przecież zatracić się bez reszty podczas kontaktów z innymi ponieważ wówczas sami stracimy po drodze rozeznanie odnośnie tego, kim naprawdę jesteśmy, bądź przynajmniej być chcemy... Istnieje też ryzyko pojawienia się pewnego konfliktu w sytuacji kiedy jednocześnie znajdziemy się w towarzystwie dwu lub więcej osób, w kontaktach z którymi zdecydowaliśmy się przyjąć zupełnie różne modele zachowań... Jak zdecydujesz się postąpić wtedy???
  14. Alienated

    maska

    Z tym tokiem rozumowania to może trochę zbyt daleko posunięte stwierdzenie, ale fakt coś w tym wszystkim jest Dlaczego pytasz? Czyżby podobne doświadczenia jeśli chodzi o podejście do tematu?
  15. Alienated

    maska

    Zawsze sądziłem, że to właśnie w domu, czy też wśród swoich łatwiej jest nam uzewnętrzniać swoją prawdziwą naturę? Mam koleżankę, która na co dzień sprawia wrażenie kogoś o silnej osobowości, podczas gdy w relacjach z najbliższymi jest kompletnie stłamszona. Nigdy do końca nie potrafiłem sobie uzmysłowić co wpływa na taki stan rzeczy??? Odnośnie facetów, dlaczego akurat musisz przebywać pomiędzy ludźmi, których towarzystwo nie działa na ciebie w sposób relaksujący? To już kwestia prywatna, a nie sytuacja, do której musimy dostosować się bez względu na konsekwencje, więc masz chyba jakąś możliwość wyboru??? [*EDIT*] Znam ludzi, którzy w sytuacji, według nich, wymagającej dostosowania się są skłonni mówić rzeczy kompletnie sprzeczne z ich przekonaniami. Osobiście chyba nigdy nie przekroczyłbym tej granicy. Na tym etapie jest to już po prostu żałosne, jak również zauważalne dla otoczenia. Takie osoby, być może zupełnie nieświadomie, ale pogrążają się same i w tym wypadku udawanie kogoś, kim się nie jest zamiast służyć określonemu celowi przynosi efekt zgoła odwrotny...
  16. Alienated

    maska

    Niestety bardzo często w życiu codziennym skazani jesteśmy na kontakt z ludźmi, dla których zrozumienie dręczących nas problemów stanowi barierę nie do przejścia. W ogóle z tego, co obserwuję, w przypadku niektórych, próba nawiązania jakiegoś choćby odrobinę głębszego kontaktu z góry skazana jest na porażkę. Czasami ma to związek z pojawiającą się wraz z upływem czasu skłonnością do zawężania obszaru własnych zainteresowań do spraw, które dotyczą nas bezpośrednio, albo po prostu są to osoby wychowane i żyjące w zupełnie odmiennym od naszego świecie. Z własnego doświadczenia wiem, że odgrywanie w podobnych sytuacjach roli osoby zadowolonej z życia i aktywnej towarzysko sprawdza się całkiem nieźle, choć na dłuższą metę jest cholernie wyczerpujące. Człowiek budzi się każdego ranka i z uczuciem jakiegoś wewnętrznego konfliktu przestawia w swojej głowie coś na kształt zardzewiałej wajchy tylko po to aby sprostać oczekiwaniom społecznym i móc jako tako w tym świecie funkcjonować. Myślę, że dla większości z nas nie jest to sytuacja zapewniająca poczucie psychicznego komfortu i z czasem może prowadzić do powstawania różnego rodzaju nerwic, bądź też nasilać ich objawy... Najgorzej jest kiedy kończy się weekend i po kilkudniowej przerwie znów trzeba wracać do rzeczywistości, z którą często nie chcemy mieć nic wspólnego. Pojawiają się wtedy pytania o celowość całej tej "schizofrenicznej" sytuacji i czasami jakieś dziwne pomysły na rozwiązanie problemu. Po tym krótkim okresie wytchnienia, kiedy zasmakujemy odrobinę w byciu sobą, jakichś nieśmiałych próbach pchnięcia naprzód swoich zainteresowań znów trzeba to wszystko zostawić i cierpliwie czekać przez cały kolejny tydzień... Później już jakoś leci, ale jak długo można w ten sposób???
  17. Jasne:) Tyle, że z tego, co do tej pory zauważyłem organizacja trochę kuleje...
  18. Jednym z działań ubocznych Sulpirydu podczas stosowania dużych dawek jest tzw. akatyzja. Nie sądzę więc, aby przepisywanie tego leku ludziom, którzy mają problemy z kontrolowaniem własnych reakcji było szczególnie dobrym pomysłem...
  19. Generalnie jednym z zastosowań Sulpirydu jest właśnie leczenie zaburzeń psychosomatycznych. Odnośnie kombinacji z lekami, które zażywasz, najlepiej żeby wypowiedział się lekarz...
  20. Alienated

    [Kalisz]

    Widzę, że niewiele się tutaj dzieje... Z Kalisza nie pochodzę, ale mam tam większą część rodziny i bywam od czasu do czasu:) Ogólnie rzecz biorąc, miasto, z którym wiążę mnóstwo wspomnień, raczej tych pozytywnych:) Pozdrawiam wszystkich tu obecnych!
  21. To jest właśnie coś, o czym już gdzieś tutaj wspominałem. -Niektórzy "specjaliści" wydają się znać problem jedynie z książek, co się natomiast tyczy zaproponowania jakiejś sensownej terapii, często są to właśnie rady w podobnym stylu. Pojęcia nie mam skąd ci ludzie czerpią swoje wyobrażenia na ten temat, przecież takich rzeczy po prostu NIE DA się załatwić w tak prosty sposób! Dużo też zależy oczywiście od stopnia nasilenia objawów, częstotliwości ich występowania itd. Jednak przykłady podejścia do pacjenta w sposób jw. uważam za czystą ignorancję. Nie wiem dokładnie jak rzecz przedstawia się w twoim przypadku, ale sugerowałbym szukać dopóki nie trafisz na fachowca, który będzie miał doświadczenie w walce z podobnymi problemami. -Tacy ludzie też istnieją. Potrzeba tylko wytrwałości i determinacji, aby do nich dotrzeć!
  22. Alienated

    hej

    Nigdy nie mogłem się przekonać do tych testów. Jak dla mnie wariant A/B (tak, lub nie) w większości przypadków jest niewystarczający. Bardzo często odpowiedź należałoby umiejscowić gdzieś po środku... Korzystamy więc wyłącznie z dostępnych opcji i później wychodzą nam jakieś dziwne historie. Trudno jednoznacznie określić na ile wynik takiego testu jest miarodajny .
  23. Dokładnie! Wybacz, że się nie odezwałem od razu, ale często robię kilka rzeczy na raz na komputerze i nie wszystko jestem w stanie monitorować. Moje problemy polegały głównie na zaburzeniach krążenia plus szereg objawów pobocznych... Udało mi się z tym uporać do pewnego stopnia. -Jest nieporównywalnie lepiej niż w chwilach największego kryzysu, ale też do całkowitego wyleczenia daleko... Stosowałem Sulpiryd skojarzony z Afobamem. Efekty były bardzo obiecujące, ale niepotrzebnie obawiałem się ryzyka uzależnienia. -Przedwcześnie odstawiłem Afobam i sytuacja nieco się pogorszyła. Później zmieniono mi leki na inne, co nie przynosiło absolutnie żadnych rezultatów. Aktualnie znów wróciłem do kombinacji Sulpiryd+Afobam i do tego jeszcze Chlorprotixen (wszystko w niewielkich dawkach), jest jakby lepiej, ale myślę, że warto by to wspomóc jakąś psychoterapią, na co w chwili obecnej nie bardzo mogę sobie pozwolić...
  24. Trudno mi tu cokolwiek sensownego napisać, ponieważ nic nie wiadomo z jakiego powodu lek ten został ci przepisany. Generalnie zażywanie wszelkiego rodzaju psychotropów to kwestia wypośrodkowania pomiędzy ich działaniem terapeutycznym, a potencjalnymi efektami ubocznymi, które z różnym nasileniem, ale na ogół występują. Moje początkowe doświadczenia , jeśli chodzi o Sulpiryd, do pozytywnych raczej nie należą. Jednak zaznaczam od razu, że zażywałem wówczas dość wysokie dawki (do 600 mg), przy których różnego rodzaju skutki negatywne były już wyraźnie odczuwalne. Po latach miałem okazję ponownie zetknąć się z tym środkiem i przyznaję, że sięgnąłem po niego nie bez uzasadnionych obaw. Jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie ponieważ w tym wypadku (zaburzenia somatyzacyjne) sprawdza się on całkiem nieźle. Oczywiście nie znaczy to wcale, że tak musi być w każdym przypadku, ale spróbować chyba nie zaszkodzi... Odnośnie Sulpirydu jest jeszcze jedna fajna sprawa. -Kiedy rzecz dotyczy chorób przewlekłych jest to lek w stu procentach refundowany:)
×