Skocz do zawartości
Nerwica.com

LucidMan

Użytkownik
  • Postów

    785
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez LucidMan

  1. LucidMan

    co robic ratunku?

    Witaj na forum Pozdrawiam
  2. Etylina, hmm, skoro nic jak do tej pory nie pomogło, to może czas zastanowić się nad płaszczyzną psychiczną pochodzenia choroby. Według filozoficznej teorii "choroby", każdy objaw można zinterpretować jako zamanifestowanie się problemu w duszy (konflikt, wyparcie, negacja, tłumienie). Tak więc żołądek - uczucia, zdolność przyjmowania. Cytuję "Poprzez chorobę do samopoznania" - Dethlewson T: biegun żeński beigun męski Proponuje się zastanowić nad powyższym. Moja znajoma miała dziwne bóle żołądka zdarzające się w różnym czasie. W toku rozmowy wyszła na jaw tłumiona złość do pewnej osoby. Od tej pory jest wszystko OK. Pozdrawiam
  3. Tak na prawdę chodzi o lęk, a w szczególności o nerwice lękową. Skoro leki nie pomagają, nie bierz. Polecam psychoterapię, dzięki której będziesz mógł dotrzeć do przyczyn problemu, bo to co się teraz dzieje, to tylko wierzchołek góry lodowej, a problem tkwi znacznie głębiej (w umyśle). Pozdrawiam
  4. Jeśli robi to specjalnie, to całkowite zignorowanie go powinno załatwić sprawę. Gorzej jeśli gwiżdże bo lubi Pozdrawiam
  5. Jeśli za dużo myślisz o przyszłości lub przeszłości, gorąco polecam: "Potęga teraźniejszości" - Eckhart Tolle. Parę fajnych książek (łącznie z powyższą) dostępnych tutaj: http://66.102.9.104/search?q=cache:xDVGU_dxnooJ:bartek.ironet.pl/e-books Pozdrawiam [*EDIT*] Link przestał działać Miejmy nadzieję, że jeszcze zadziała
  6. LucidMan

    Witam!

    Witaj na forum Jesteś dzieciak w okresie buntu. Nie no żart Chcesz po prostu postawić na swoim i to jest OK. Tylko ten Twój sposób jest taki trochę hmm niebagatelny Pozdrawiam
  7. Witaj na forum Mam nadzieję, że znajdziesz tutaj pocieszenie. Według mnie, powinnaś rozmawiać z chłopakiem o wszystkim. Szczerość to podstawa i nie przejmuj się martwieniem go. Jeśli to się będzie coraz bardziej kumulować w Tobie, to później, gdy to z Ciebie wyjdzie, możesz go jeszcze poważniej zmartwić Pozdrawiam
  8. Hmmm bóle, bóle, bóle. Taa pamiętam bóle w klatce promieniujące do gardła, aż nie wiedziałem, czy mnie bolało serce czy gardło. Skoro 'fizycznie' wszystkie badania wychodzą OK, spróbujmy zinterpretować objaw na płaszczyźnie duszy. Wg. Louise L. Hay - "Lecz swoje ciało" ból oznacza poczucie winy, ból w splocie słonecznym oznacza wewnętrzne reakcje ciała. Spróbuj oderwać się od swojego ciała (myślami) i skierować je do wewnątrz. Zastanów się, kiedy pojawił się ból, co się wtedy wydarzyło, kiedy się nasila, o czym ostatnio intensywnie myślisz itp. Obserwuj, obserwuj i jeszcze raz obserwuj się, wyłów negatywne emocje, negatywne myślenie i nie krytykuj się, tylko staraj się zrozumieć skąd one się biorą. Świadomość jest kluczem Pozdrawiam
  9. Uczęszczaj dalej, to sama się przekonasz Pozdrawiam
  10. Hmmm, ja miałem tak przez 1,5 roku. W końcu okazało się, że nie mam racji i zaczął się prawdziwy proces samo poznania. Automatycznie objawy zaczęły ode mnie odpadać. Gdzieś wyczytałem, że psychoterapia składa się z etapów. Nie pamiętam dokładnie jak to szło. Wypiszę to co pamiętam i na podstawie własnych doświadczeń: 1. Walka z psychoterapeutą - wmawianie mu swoich racji, usilne skupianie się na aktualnych problemach, twierdzenie: "ja wiem lepiej, a Ty mi kit wciskasz". 2. Zawieszenie - ja już nic nie wiem, nic mi się nie chce, nic nie rozumiem, rozkoszuję się w swoim stanie nieróbstwa, lenistwa, nie podejmowania decyzji... ja nie chcę wyzdrowieć, bo mi dobrze !! 3. Zagłębianie się w siebie - początek samo poznawania, szukanie drugiego dna, przyczyn lęków i ogólnie wszystkie w sobie, a nie na zewnątrz 4. Rozbicie ego - kim ja byłem? Byłem swoją własną chorobą .... 5. Budowanie nowego, lepszego JA - Jestem, który jestem - nowy, lepszy ja Czasowo zajmuje to od kilku do kilkunastu lat, w zależności od intensywności choroby. Psychoterapia działa !!! Pozdrawiam
  11. Objawy mogą się pogłębić, ale nie muszą. Ale nawet jakby, nie zabije Cię to Leki + psychoterapia to świetny start. Jeśli już zaczęłaś go brać, to nie ma sensu odstawiać. Odstawisz w trakcie psychoterapii Jasne, że się zetknąłem, jak większość ludzi na tym forum. Moje objawy były silniejsze, bo zaniedbane przeze mnie .. Może nie tyle zaniedbanie z mojej strony, co ogólnie mała wiedza na ten temat. 10 lat temu mało kto miał neta, a i lekarze nie potrafili stwierdzić co mi jest Aktualnie, po 2 latach psychoanalizy i bez żadnych leków, jakieś 75% objawów po prostu ze mnie odpadła, nie mówiąc już o świetnym samopoczucia na co dzień Pozdrawiam
  12. Według mnie jesteś ofiarą nerwicy lękowej. Zauważ, że pierwszym Twoim objawem była bezsenność. Zwalczyłaś ją lekiem, ale problem znalazł drogę okrężną i na dodatek się wzmocnił (lęk, przewrażliwienie, objawy somatyczne). Jeśli teraz weźmiesz lek, to owszem poczujesz się dobrze, na chwilę ... Po jakimś czasie, zostaniesz poinformowana o Twoim problemie za pomocą jeszcze silniejszych objawów. Ogólnie to co opisałaś to wierzchołek góry lodowej. Twój problem jest głęboko zakopany w Twoim umyśle. Sugeruję podjęcie psychoterapii w celu dotarcia do sedna sprawy. Pozdrawiam
  13. Witaj na forum Pozdrawiam
  14. Witaj na forum Pozdrawiam
  15. LucidMan

    Witam

    Witaj na forum Pozdrawiam
  16. LucidMan

    Bioenergoterapeuci?

    http://www.forum.nerwica.com/co-s-dzicie-o-bioenergoterapii-t11538.html Pozdrawiam
  17. LucidMan

    Witajcie :)

    Witaj na forum Ogólnie to co opisałaś można podpiąć pod etykietkę "depresja", aczkolwiek to tylko wierzchołek góry lodowej. Twoje problemy są znacznie głębsze i zapewniam Cię - nie jesteś ich świadoma. Postaram się przekierować Twoje myślenie na drugi biegun, ten nieuświadomiony. Na pierwszy rzut oka wychodzi z Ciebie dążenie do perfekcjonizmu, ideału (dobre wyniki, dopasowane smaki, kształtne bułeczki), co nie jest możliwe (ideał jest nieosiągalny), stąd uczucie frustracji. Widzę także brak akceptacji siebie, który miał wyraz w anoreksji jako obrazu wygórowanego ideału ascezy (perfekcjonizm ciąg dalszy). Wypierasz się siebie, negujesz i usuwasz w nieświadomość określone uczucia i emocje, które Tworzą cień objawiający się materialnie jako depresja. Zachęcam do rozmowy z psychologiem. Pozdrawiam
  18. Ależ porównujesz się, tyle że z ludźmi zdrowymi. Piszesz "Dlaczego mnie nie może spotkać coś dobrego", a to oznacza, że chcesz być taki jak Twoje wyobrażenia o innych, zdrowych ludziach. Moje porównanie z innymi (akurat to byli chorzy) miałoby być impulsem, żebyś przestała się porównywać z kimkolwiek, bo Ty to Ty. Już spotkało Cię coś dobrego, tylko po prostu jeszcze tego nie widzisz. Zobaczysz, gdy zajrzysz w głąb siebie Nie można, ogólnie nie ma sensu porównywać Pozdrawiam
  19. Psychoterapia jest najbardziej skuteczną metodą leczenia tego typu dolegliwości, pod warunkiem że się w nią i w siebie wierzy. Jeśli nie wierzysz, to Ci nie pomoże. Pozdrawiam
  20. Zaistniał tutaj wyraźny podział na dwa obozy. 1. Ludzie, którzy tkwią w chorobie i nie widzą w niej żadnych drogowskazów w kierunku rozwoju. 2. Ludzie, którzy wyzdrowieli lub trwają w chorobie, ale zauważyli jej sens i zamiar. Ludzie z 1. będą mówić, że choroba ich niszczy, że lata choroby są stracone, że nie mogli robić tego co wtedy chcieli robić, że już się tego nie da cofnąć. Wszystko to będzie rozpatrywane z punktu widzenia aktualnego stanu choroby. Im gorzej się czuję, tym gorzej narzekam Ludzie z 2. powiedzą, że dostali szansę, aby wyrwać się z iluzji, a najważniejsze, aby się zmienić. Będą mówić, że wcale nie tęsknią za latami w chorobie, które mogliby wykorzystać w inny sposób gdyby tylko byli zdrowi, ponieważ wiedzą, że bez tej istotnej zmiany, tego okresu wykorzystać by się nie dało! Pozdrawiam
  21. Katarzynka35, 15 lat choroby to sporo. Napisałaś, że raz ją ujarzmiłaś. Właśnie zrobiłaś to drugi raz. Twój umysł po raz kolejny znajdzie drogę okrężną i odczujesz to bardzo silnie, ponieważ nastąpi eskalacja. Skoro czujesz się teraz dobrze, proponuję niezwłocznie udać się do psychoterapeuty. Pozdrawiam
  22. Należałoby jeszcze wyjaśnić pojęcia "zdrowie", "choroba", "wyleczenie/uzdrowienie". Zdrowie i choroba są to dwa stany naszej świadomości (duszy). Gdy panuje równowaga i harmonia w umyśle, nie ma potrzeby wywoływania objawów w organizmie. Zaskoczeniem dla wielu może wydać się fakt, że choroba jest utrzymaniem właśnie tej równowagi. Gdy w duszy czegoś brakuje (a brakuje świadomości swoich wypartych, stłumionych uczuć, konfliktów, agresji - "cień"), jest to uzupełniane na poziomie ciała w postaci choroby. Równowaga jest zachowana. Czym w takim przypadku jest wyleczenie/wyzdrowienie? betty_boo Twoje pierwsze zdanie, wyżej cytowane przeze mnie, mówi o sposobie uświadamiania sobie cienia, dzięki czemu objawy przestaną być potrzebne. Oczywiście nie jest to pełna samo-świadomość, ale na pewno krok na na przód Więc wyleczenie/wyzdrowienie jest ponownym sprowadzeniem się do stanu równowagi. Oczywiście idealnie zdrowego człowieka nie ma (chyba że w podręczniku anatomii) i nigdy nie będzie, ale miejcie na uwadze fakt, iż 90% waszych objawów jest zbędna!! Więc poco się męczyć !? Sprowadzenie się do równowagi (wyleczenie) = samo-poznanie Wywód oparty na książce: "Dethlewson T. - Poprzez chorobe do samopoznania" Pozdrawiam
  23. Zaraz, zaraz ... Jak to mówią ? Chcesz zmienić świat? Zacznij od siebie Pozdrawiam
  24. A co mają mówić inni chorzy na nieuleczalne choroby, cierpiący od urodzenia, cierpiący na choroby genetyczne, głodujący i miliony innych, którzy nie mają szans na lepszą przyszłość. Ja kiedyś, w kulminacyjnym punkcie mojej choroby też takie pytania zadawałem. Teraz widzę to zupełnie inaczej. Widzę to jako szansę na swój rozwój, samo-poznanie. Choroba jest jak pojawiające się schody w naszej podróży przez życie. Nie po to się pojawiają, żeby na nich stanąć, lecz by wejść po nich, bo taka jest ich rola. Wejść na wyższy poziom świadomości, dzięki któremu będziemy mogli odrzucić iluzje i być lepsi nie tylko dla innych, ale głównie dla siebie. Pozdrawiam
×