Skocz do zawartości
Nerwica.com

carola

Użytkownik
  • Postów

    436
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez carola

  1. dziewczynka, ja też radzę ci jednak porozmawiać z mamą. Jaka by nie była, to w końcu matka - nawet jak źle to na początku przyjmie, to potem zrozumie i będzie cię wspierać! Masz 14 lat, tak? U mnie w tym wieku właśnie nerwica rozkręciła się do największych rozmiarów. A jak radzisz sobie w szkole? Żadnego pogorszenia? Przed tobą jeszcze sporo lat nauki, a z doświadczenia wiem, że szkołę to może bardzo utrudnić. Kiedyś uważałam że można się wyleczyć z tego całkiem bez leków, ale życie mi naprostowało trochę to pojęcie. Raz słabsze, a raz mocniejsze, w zależności od intensywności, ale zawsze jakieś mam. Trzymaj się i nie bój się rozmawiać z mamą
  2. kinguajs, jestem z tobą w twoim problemie. Od kiedy mam nerwicę to nie było dnia kiedy nie marzyłam o wyprowadzce... W domu matka, babka i dziadek alkoholik nie dają żyć, do ojca nie pójdę, bo sam jest zaburzony psychicznie i mogłabym przy okazji jemu wyrządzić krzywdę swoim zachowaniem. Drudzy dziadkowie gnieżdżą się na małej powierzchni. Nie mogę pójść na swoje jeszcze (5 miesięcy do dowodu), zresztą nie miałabym póki co za co żyć, a szkołę trza skończyć. Nawet gdyby mi ktoś z rodziny dał wikt i opierunek, to ojciec w przypływie szału poszedł by do sądu bo "alimenty się marnują". Wracając do twojej sytuacji - albo czytam nieuważnie, albo nie wspomniałaś jakie masz relacje z mamą i siostrą? Czy próbowałyście uzdrowić trochę sytuację, przekonać ojca do leczenia? Trzymaj się ciepło :)
  3. Witam ponownie wszystkich dwubiegunowców. Od dzisiaj jadę na licie. Wspaniałe hipo przeszło w manię i równie szybko zaczyna wkraczać w deprechę. Aż mnie ciary przechodzą na myśl o nowym leku, bo wiem że na pewno świetnie nie będzie. Słyszałam że lit się dobrze toleruje, ale na początku może mnie położyć senność. Trudno, najwyżej będę spać I tak już zawaliłam pierwszy dzień szkoły po feriach... Ja prowadziłam tego z opisu, ale moja niekonsekwencja nie podoba się Onetowi Jak zacznę mieć polot to przeniosę na Blogera
  4. A ja tak z innej strony troszkę. Dla mnie temat dwubiegunówki jest jeszcze całkiem nowy i nieoswojony. Nerwica natręctw: 8 lat, depresja: regularnie od 6 powraca. Od pół roku przeplatały się okresy deprechy i świetnego samopoczucia. Po którymś razie zorientowałam się, że moje "fantastyczne myślenie" to hipomania (w momencie w którym zaczęły mi się te "burze myśleniowe" wymykać spod kontroli). Póki co na stabilizatory bardzo źle reaguję, a teraz hipomania, więc chwilowo ziółka i delikatnie benzo na sprowadzenie się do parteru. Ehh, gdyby nie zła kondycja organizmu (złe wyniki, wypadanie włosów itp.) to bym wzięła następny na test. Ale za wcześnie na nowy...
  5. carola

    Fobia szkolna

    Ja już od 3 lat jestem na nauczaniu indywidualnym, a od kiedy jestem w technikum (2 lata), to przedmioty zawodowe odbębniam z klasą. Osobiście uważam, że jest to niewielkie ułatwienie. Dla jednego się nada i postawi go na nogi, a dla drugiego nie. Mi pomogło przez pierwsze miesiące każdego roku szkolnego. Potem było tak, że jeśli już miało się pogorszyć, to działo się to mimo wszelkich ułatwień. Jeśli komuś tutaj jest na tyle ciężko, że jest w sytuacji podbramkowej, to polecam. W innym wypadku radzę starać się tego uniknąć.
  6. Co do Lorafenu popieram Deathtrip, - 2 tygodnie wystarczą, żeby się już w jakimś stopniu uzależnić. Przeżyłam takie odstawianie po 2 tygodniach brania codziennie 1 mg Lorafenu. Prawie tydzień byłam jak narkoman na głodzie, ale dzięki Bogu, obyło się bez detoksu. Biorę go dalej jak nic już nie pomaga, ale BARDZO małe dawki - 0,25 mg albo mniej.
  7. carola

    leki a miesiaczka

    marina1980, zanik miesiączki to efekt uboczny większości neuroleptyków. Ja po Fluanxolu nie miałam 2 miesiące. Psychiatra się zapierała, że to nie może być od leku, który przepisała. Poszłam do ginekologa , hormony zbadałam i nic! W tajemnicy przed psychiatrą musiałam odstawić neuroleptyk i przyjęłam 3 zastrzyki z hormonów. Miesiączka wróciła po 2 tygodniach od przyjęcia ostatniego :) Jednak moja koleżanka, która ma nerwice lękową i też się leczy, nie była taka bystra. Dopiero po 4 miesiącach od zaniku miesiączki wybrała się do ginekologa (brała wtedy Solian). Standardowa procedura - odstawić leki i zastrzyki. Psychiatra się zbuntował, a ona mu zaufała. Nie odstawiła Solianu. Zastrzyki nie pomogły i dopiero wtedy się przestraszyła. Dostała hormony w tabletkach. Dopóki nie odstawiła Solianu, tabletki nie zadziałały...
  8. Z własnego doświadczenia wiem, że lekarze potrafię pochopnie diagnozować NAWET schizofrenię. W okresie wielkiego stresu (groziła mi nieklasyfikacja w roku szkolnym) na tydzień popadłam w psychozy. Lekarz bez wahania przepisał antypsychotyki i zapisał F20 w kartotece. Teraz śmiało mogę powiedzieć, że się mylił. To był jednorazowy epizod psychotyczny, który w dodatku nie ustąpił pod wpływem leków, a pod wpływem rozwiązania stresującej sytuacji. Oczywiście, każdy przypadek jest inny, ale jeśli żadne leki nie pomagają, a psychozy nie przybierają na sile, może to być nawet silny stres.
  9. Sorrow, proszę bardzo: http://carola-j.deviantart.com/ :)
  10. Jak dużo osób tutaj, ja też rysuję, piszę wiersze, i to od bardzo dawna. Poza tym, od kiedy kupiłam odpowiedni sprzęt (porządną lustrzankę), doszła do tego fotografia. Jeśli ktoś jest ciekawy moich fotograficznych wypocin, to mam deviantARTa z pełnym składzikiem
  11. Dla mnie ten film jest wciąż za bolesny... Po kilku pierwszych minutach filmu wyłączam, bo nie mogę dłużej już patrzeć na swoje odbicie Ale, jak to mam w zwyczaju, "kształcę" rodzinę odnośnie wszystkiego co związane z NN i podrzucam im do obejrzenia :)
  12. psychopatka, rozumiem doskonale twój ból :/ Mieszkam z mamą i babcią, które praktycznie nie uznają czegoś takiego jak nerwica i zachowują się przy tym podobnie do twoich rodziców. Ciągle słyszę jak to mi się nic nie chce, że wsadzą mnie na siłę do szpitala - na moje stwierdzenie, że 2 letnia terapia mi nie pomogła do tej pory ani trochę oraz że jestem lekooporna (10 różnych leków - żadnych efektów), a przecież pobyt w szpitalu to głównie leki+terapia, odpowiadają tylko "i co z tego, i tak powinnaś tam trafić". Czasem nie jestem w stanie robić określonych rzeczy ze względu na stan nerwowy, tudzież natręctwa - wtedy dostaje mi się najbardziej. Za to, że nie jestem w stanie podołać psychicznie temu określonemu zadaniu potrafię dostać po plecach, po głowie, a nawet po klatce piersiowej - i bynajmniej nie jest to zwykłe klepnięcie. Twoja sytuacja jest o tyle lepsza, że w każdej chwili, jeśli tylko znajdziesz jakieś rozwiązanie, możesz się wynieść z domu. Ja nie mogę, bynajmniej jeszcze przez rok (mam 17 lat). Jedyna metoda, która czasowo łagodzi sytuację, to podsuwać mamie i babci jakieś materiały o NN, włączać telewizję gdy mówi się o zaburzeniach psychicznych, a nawet informować resztę rodziny, która ma wpływ na ich poglądy. Osobiście życzę Ci poprawy sytuacji w domu :)
  13. miki74, jakieś półtora roku temu zmieniłam psychologa i od tej pory cały czas kontynuuję u niego terapię. Aktualny terapeuta, zresztą jak poprzedni, specjalizuje się w psychoanalizie. Zbyt dużego wyboru nie mam, bo w moim mieście są sami psychoanalitycy...
  14. Mam zamiar w najbliższych dniach wybrać się znów do psychiatry, lecz widząc rezygnację lekarza to trudno samemu się nie poddać. Zmiana lekarza raczej nie wchodzi w grę - kończy się lista tych, którzy mnie nie leczyli. Moja ostatnia lekarka na moje spostrzeżenia, że kolejny przepisany lek nie uspokaja, nie zmniejsza dolegliwości i w ogóle działa jak placebo stwierdziła tylko tyle, że "moim rówieśnikom z nerwicą natręctw pomaga"... Póki trwa rok szkolny trudno mi zebrać siły do walki. Może w wakacje coś się zmieni...
  15. savior, na początku leczenia może i myślałam, że leki załatwią całą sprawę, ale szybko zostałam sprowadzona na ziemię. Wyciszacz emocji? Żaden z SSRI nie działa na mnie w ten sposób. Co najwyżej benzodiazepiny, choć po nich trzeźwość mojego umysłu jest wątpliwa. Słabsze benzo nie uspokajają mnie wcale, zaś te mocniejsze pozostawiają otępienie umysłu. Nic jednak nie zmienia sytuacji obsesji i kompulsji - nawet po benzo potrafię wykonywać w nieskończoność rytuały i myśleć w kółko o tym samym...
  16. Witam, z góry przepraszam jeśli temat już kiedyś był rozwijany, ale po przeszukiwaniu forum nie odnalazłam odpowiedniego. Mam zdiagnozowaną NN od 7 lat, choruję właściwie od 8 lat. Przez cały ten czas byłam poddawana rozmaitemu leczeniu. W tej chwili mój dom to istna apteka, leki psychotropowe zajmują prawie 2 duże reklamówki. Żaden z dotąd podawanych leków nie przyniósł choćby minimalnej poprawy mojego stanu, wręcz przeciwnie - jeśli któryś w ogóle dał znać o swoim działaniu, to tylko poprzez POGORSZENIE natręctw i ogólnego samopoczucia. W tej chwili każda drobna czynność, choćby zanotowanie czegoś w celu pamiętania o tym, wywołuje serię panicznego lęku i niekończących się natręctw. Jedyny sposób na ich przerwanie to zabranie z mojego zasięgu obiektu natręctw, co i tak kończy się histerią. Psychoterapia? Owszem, obecna od początku. Psychoterapeuta rozkłada ręce... Co robić? Jeśli nic nie zrobię, niedługo nie będę zdolna do zrobienia czegokolwiek. Z góry dziękuję za każdą odpowiedź.
  17. carola

    Fobia szkolna

    Witam, odgrzewam temat, bo dłużej tego nie wytrzymam. Ostatnio moja fobia szkolna nasiliła się w bardzo znacznym stopniu. W tej chwili nie dość już, że ze strachu nie mogę chodzić do szkoły (dlatego mam nauczanie indywidualne w domu), to dochodzi już do tego, że strach i panika ogarnia mnie, gdy mam się przygotować do zajęć. Bariery są na tyle silne, że od tygodnia nie zajrzałam do zeszytu, poodwoływałam wszystkie lekcje i kombinuję jak z tego wyjść. Wszystko inne jakoś mi wychodzi, tylko te zajęcia związane ze szkołą nie. Czy macie na to jakiś sposób? Nie oczekuję odpowiedzi typu "zwalczyć lenistwo", bo na pewno lenistwem to nie jest.
  18. U mnie natomiast NN nabierała na sile przez ostatnie 3 lata podstawówki. Zaatakowała trochę "z przyczajki" i chociaż szybko zostałam zdiagnozowana, zaczęłam natychmiast leczenie i psychoterapię, to nic to nie dało. Z miesiąca na miesiąc cały czas nabiera na sile. Pytanie do Was - czy może być jeszcze gorzej, kiedy człowiek przez NN ma nieprzezwyciężalne lęki przed zrobieniem czegokolwiek?
  19. Brokuł, akurat takowych nie przyjmuję już od dobrych 4 miesięcy... Ostatnio tylko standard - SSRI w tabletkach.
  20. To znowu ja. Piszę, bo sytuacja się jeszcze pogorszyła. Natręctwa już dotyczą każdej głupiej czynności (nawet zmywania naczyń, bądź zapisania czegoś w celu pamiętania o tym). Strach przed myślami natrętnymi też się wzmocnił. Mój schemat myślenia jest prosty, lecz niepoprawny: pojawia się myśl, natychmiast przekształca się w natrętną, nie mogąc sobie z nią poradzić przechodzę do rytuału, mój organizm stawia opór przed rytuałem. Efekt końcowy - zdruzgotana, zapłakana i spanikowana nie wiem co dalej robić. Czy ktoś wie jak wyjść z tak potężne impasu?
  21. Witam, to znowu ja Od kilku dni przeżywam prawdziwe piekło. Jak już pisałam w innym temacie, dokładnie kilka dni temu dowiedziałam się, że przez moje nieobecności w szkole grozi mi nieklasyfikacja. I wtedy coś we mnie pękło. Popadłam w depresję, natręctwa zwiększyły się o 1000%, teraz obejmują każdą najmniejszą czynność, którą wykonuję, tak, że nie mam od nich ani chwili odpoczynku. Poza tym w końcu zaczęłam odczuwać do nich straszliwą niechęć, która przerodziła się w strach przed tymi właśnie myślami. W rezultacie utkwiłam w martwym punkcie, niezdolna do robienia czegokolwiek. Co zrobić? Czy ktoś z was był już w takiej sytuacji? Pozdrawiam
  22. Osobiście nie wyobrażam sobie tego, że miałabym nie zaliczyć roku szkolnego. To według mojego systemu wartości coś nie do zaakceptowania. Mój głupi system wartości, wykształcony przez NN, to szkoła i nic więcej. Nie udało mi się jak na razie tego zmienić. W dodatku mam tak silne natrętne myśli i jednocześnie tak wielką niechęć do nich, że gdy tylko któraś się pojawia, zaczynam płakać i chcę ją wyrzucić ze swojej głowy. Psychiatra twierdzi, że nie może być tak źle...
  23. Zwolnienia lekarskie przedstawione, wychowawca od dawna wszystko wie, nawet dyrektorka. To tylko we mnie tkwi problem - boję się środowiska szkolnego. Teraz czekam na nauczanie indywidualne w domu.
  24. Witam, Tak jak w temacie, przez natręctwa i lęk przed szkołą zawalam zajęcia i w tej chwili jestem na granicy nieklasyfikacji za ten semestr. Czy ktoś z forumowiczów był w podobnej sytuacji? Bardzo mi ciężko, każda wypowiedź się przyda. Pozdrawiam
  25. julijanka, osobiście źle znoszę leczenie tymi zastrzykami. Nie dość że bolesne, to jeszcze tyle objawów ubocznych - po trzecim zastrzyku doszła nawet akatyzja. Lekarz jednak cały czas upiera się że to minie. Odnośnie bloga - dziękuję, staram się wyrazić chorobę jak najlepiej.
×