-
Postów
436 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez carola
-
Flashbacki czy tylko ja je mam?????
carola odpowiedział(a) na czakulka16 temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
czakulka16, może w celu lepszego zrozumienia sytuacji powinnam opowiedzieć wszystko... Kiedy go poznałam, od razu dowiedziałam się że ma chorego brata. Po miesiącu znajomości zaprosił mnie do domu, by pokazać mi, jak wygląda jego życie. W tamtym okresie nie był szczęśliwy - mówił, że nie chce mu się żyć, że jest zmęczony, że sypia tylko 2 h dziennie, bo brat mu nie pozwala. W ich domu panował i panuje wieczny hałas - grający telewizor, dwa komputery, konsola do gier, wszystko naraz niemalże na całą możliwą skalę głośności. Jego brat czasem nie pozwala ich wyłączać nawet w nocy. Rodzina śpi po 2 h dziennie, wszyscy są silnie zaburzeni psychicznie. Jego brat wymaga 24 h opieki co najmniej dwóch osób (jest wysoki i dużo waży, w pojedynkę ciężko go wykąpać), psuje wszystko dookoła, zdarzyło mu się w życiu rozwalić kilka dużych rzeczy. On zaliczył w swoim życiu próbę samobójczą, mimo to nie szukał pomocy psychologa - jedyne co zrobił, to odwiedził kilka razy psychiatrę, po czym zaczął leczenie, które wciąż przerywa i wznawia. Kiedy zamieszkaliśmy razem, przez kilka miesięcy było fantastycznie. Nie było łatwo - on jako jedyny zarabiał na dom, ja uczyłam się i posiadałam jedynie skromne alimenty od ojca. Mimo to dawaliśmy radę, mimo stanów depresyjnych - wspieraliśmy się. Zdarzało mu się czasem odtrącać moje wsparcie, gdy miał depresję, ale pozwalałam mu na to - najwidoczniej wtedy tego potrzebował. Od początku naszej znajomości wiedział, że zmagam się z silną nerwicą natręctw i zaburzeniami afektywnymi. Pomagał mi często, wspierał. Moje zaburzenia zdawały się mu nie przeszkadzać. W pewnym momencie, chcąc poprawić swoją i naszą sytuację finansową, zrezygnował z pracy w jednym miejscu w celu podjęcia pracy w innej. Nie otrzymał umowy po okresie próbnym. Załamał się tym trochę, ale długo nie pozostał bez pracy. Starałam się go wtedy wspierać jak najlepiej mogłam. Znalazł nową pracę, przeprowadziliśmy się do mojej prababci, u której nasze opłaty za mieszkanie były o połowę mniejsze. Wszystko dążyło ku dobremu. Ale wtedy zaczął się dziwnie zachowywać. Nowa praca okazała się być wykańczalnią psychiczną, mimo to nie chciał jej zmienić. Moje natręctwa nagle zaczęły mu przeszkadzać. Był bardzo zły, gdy prosiłam go o to by zrobił coś w domu. Jego pomoc była mi potrzebna, gdyż sama nie dałabym rady czasowo - mam w tym roku maturę. Stał się dla mnie nieprzyjemny, przestał postrzegać mnie jako atrakcyjną, wolał spędzać czas z kimkolwiek innym, tylko nie ze mną. Popadł w pracoholizm, po pracy aż do wieczora zajmował się tylko projektami dla firmy w której pracował. Nie chciał ze mną prawie w ogóle rozmawiać, każda próba wyrażenia zaniepokojenia i troski w związku z tą sytuacją kończyła się zdenerwowaniem z jego strony i moją rozpaczą. Zaczęliśmy się kłócić. W międzyczasie, gdy brał leki, miewaliśmy chwile dawnej normalności. Wtedy czułam że jestem z nim szczęśliwa. W momencie kiedy stawał się znów niedostępny i szorstki, czułam się skrzywdzona. Nie odeszłam, gdyż kochałam go i wiedziałam, że to minie, że ma depresję. Nakłaniałam go do zwierzenia się komuś lub wizyty u specjalisty. Zbywał mnie wtedy szorstko. Tamtej feralnej nocy NAJPIERW usłyszałam, że jego miłość do mnie nie jest już taka jak wcześniej i nie wie czy mnie kocha, a POTEM kazał mi decydować o reszcie naszego wspólnego życia. Wpadłam w szok, a ból psychiczny był nie do zniesienia. Dwa dni później, po stwierdzeniu że owszem - skrzywdził mnie, ale nadal go kocham, powiedziałam mu, że nie chcę go zostawiać, żeby dał mi chwilę na oswojenie się z tą myślą. Jedyne co powtarzał jak mantrę, to zdanie o bracie i opiece nad nim. Był nieobecny wzrokiem, prawie w ogóle na mnie nie patrzył. Kiedy rozmawiałam z nim kilka dni później, ciągle płakał. Nie mówił już o bracie. Tak naprawdę to początkowo jego rodzina chciała oddać jego brata do specjalistycznego ośrodka. Jego matka nadal tego chce... A on? Nie wiem już tak naprawdę, czy to depresja kazała mu wziąć odpowiedzialność za brata (przez całą naszą znajomość utrzymywał, że pogodził się z myślą o ośrodku), czy to jego świadoma decyzja... Ta sytuacja mnie przerosła... -
Flashbacki czy tylko ja je mam?????
carola odpowiedział(a) na czakulka16 temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
czakulka16, obecnie flashbacki wyglądają u mnie tak, że gdy tylko coś skojarzy mi się z nim, naszym związkiem lub gdy jestem w miejscu albo sytuacji, w której bywałam tylko z nim, to wtedy nagle pojawia mi się przed oczyma na ułamek sekundy obraz tamtej nocy, kiedy kazał mi wybierać - jego twarz, pokój, czuję za plecami ścianę przy której siedziałam. Po chwili obraz znika, a przychodzą emocje - totalny paraliż, zdrętwiałe palce, fala lęku, pot na czole, niezdolność do złożenia zdania po polsku (tylko pojedyncze słowa ze mnie wychodzą), często od razu uderzam w płacz. Taki stan potrafi utrzymać się kilka godzin, w początkowych dniach trwał całymi dniami (wtedy byłam jeszcze chyba w głębokim szoku). Sytuację komplikuje fakt, że nie mogę tak od razu powiedzieć że jest winny i koniec. Sam jest zaburzony, ma trudną sytuację rodzinną - jego brat jest głębokim autystą, nie potrafi mówić, jeść samodzielnie, trzeba go kąpać, ma liczne natrętne zachowania, dużo krzyczy, w domu muszą być włączone wszystkie telewizory i komputery, ciągle leje się woda (jedyne co go uspokaja)... Gdy skonfrontowałam się z nim, pytając czy mnie jeszcze kocha, nie potrafił odpowiedzieć, że nie... Mówił albo że "nie wie", że "czuje w sercu coś, ale w głowie jest pustka", potem (po tym pocałunku) mówił że mnie kocha, a na koniec powiedział, że pocałował mnie z litości... Przypadkiem dowiedziałam się od jego matki, że całe trzy tygodnie przepłakał, brał leki uspokajające i antydepresanty w dużych dawkach, po pracy od razu zasypiał - słowem: nie żył. Ten stan podobno utrzymuje się do tej pory, matka mówiła że szuka dla niego specjalistycznej pomocy, bo on sam męczy się i nie robi z tym nic. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć... -
Flashbacki czy tylko ja je mam?????
carola odpowiedział(a) na czakulka16 temat w PTSD - Zespół Stresu Pourazowego
Mój przypadek może i nie dotyczy najbardziej traumatycznego przeżycia jakiego mogłam doznać, ale póki co flashbacki tamtego wieczora wprawiają mnie w paraliż. Tamtego wieczora usłyszałam nagle, że mam wybierać - albo decyduję się już teraz, mając 19 lat, do końca życia mieszkać z nim i jego chorym na głęboki autyzm bratem, ewentualnie wychowywać w tych warunkach dziecko, albo musimy się natychmiast rozstać. Decydować teraz, rozstać natychmiast - do tej pory nie mogę zrozumieć, dlaczego tak? Dlaczego tak nagle, tak nieoczekiwanie i pośpiesznie? Bez serca, bez uczuć... Mija miesiąc, a jego twarz w tamtym momencie, moje ręce trzymające garść tabletek i ściana za plecami są jak najbardziej realne. Wystarczy jakiś dźwięk, element przypominający mi nasze mieszkanie, jego osobę. Nie wiem jak dać sobie z tym radę... Chodzę na terapię, póki co jest za wcześnie na efekty. Próbowałam po tamtym dniu jeszcze wiele razy z nim porozmawiać, przekonać, żeby dał mi czas na zastanowienie się lub dał możliwość podjęcia decyzji później. Nie zgadzał się na żadną propozycję pozostania w związku, a mimo to każde słowo przychodziło mu z trudem, we łzach. Płakał 3 kolejne tygodnie, po czym spotkaliśmy się jeszcze kilka razy. Pocałował mnie, a dwa dni potem powiedział, że zrobił to z litości. Tego dnia nie mogłam już dać sobie rady ze swoimi uczuciami - wyszłam na ulicę i przez godzinę chodziłam po okolicy domu rodzinnego, zastanawiając się co dalej. Teraz siedzę i znowu to przeżywam... Flashback mnie dobił... -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
carola odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Wczoraj minął tydzień od tego feralnego dnia. Zdążam przez ten tydzień przejść fazę wściekłości i żalu, po czym wydawało się że już sobie to chyba w miarę poukładałam. Wydawało się... Wczoraj w nocy płakałam znów, a dziś obudziłam się z rozpierającym żalem w piersi. Nie wiem jak się pozbierać... -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
carola odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Nie mogę dziś przestać płakać. Cztery dni temu zostałam nagle i brutalnie porzucona po 9 miesiącach wspólnego mieszkania. Wiem że miał problemy, trudną sytuację w rodzinie... Ale to wszystko spadło na mnie tak nagle... Mam do niego żal, a jednocześnie nadal go kocham... Najgorsze jest to, że nie był w stanie powiedzieć że mnie nie kocha... -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
carola odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
omeeena, akurat to jest w tej chwili tło całej tragedii. Tragedią jest to, że po tym jak dwa tygodnie temu o mało nie uniknęłam rozstania o głupotę z moją druga połową i mimo, że doszliśmy do porozumienia, że oboje staramy się i nam to porozumienie wychodzi, że wszystko wróciło już do normy, to ja dalej mam bardzo bolesne i paraliżujące przebłyski tamtego dnia. Wizja rozstania była i jest nadal dla mnie czymś "z kosmosu", czego nie mogę zaakceptować - łączy nas wspólne życie, pasja, dom, firma... Jak żyć, nie żyjąc tamtym dniem? -
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
carola odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
A ja odniosłam sukces, nawet duży sukces finansowy jak na mnie, ale za nic mnie on nie ucieszył... Poza tym wciąż jeszcze męczą mnie flashback'i feralnego zdarzenia które miało miejsce 2 tygodnie temu, a które zachwiało moim światem :/ I znów łapie mnie te same duszące uczucie co wtedy... Smutek nie do opisania... -
Ja podobnie jak Keji już we wczesnym dzieciństwie (rodzina twierdzi, że już w bardzo wczesnym) zdradzałam wyraźne oznaki znerwicowania i zalęknienia. A jak już poszłam do przedszkola, to się zaczęły już regularne spotkania z psychologiem, bo nikt nie wiedział co zrobić bym nie panikowała. Zawsze czułam się inna - słabsza, wystraszona, nie miałam apetytu, nie chciałam się bawić z innymi...
-
Najgorszy jest wieczór. Wtedy uświadamiam sobie, że trzeba ułożyć plan na jutro :/
-
Wycięłam 100 wizytówek firmowych i ugotowałam obiad, jednocześnie smarcząc i pomstując na bezlitośnie męczące mnie grypsko. Reszta dnia to niekonstruktywne nic nierobienie.
-
Czy moja rodzina pomogła ukształtować moją samoocenę?
carola odpowiedział(a) na carola temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Może nie wyraziłam się zbyt ściśle - terapia była, zagadnienia dotyczące rodziny były na niej poruszane. Nie jestem osobą, którą łatwo uciszyć - mimo ich "zakazów" opowiadałam o wszystkim ze szczegółami i starałam się wynieść coś z terapii. Horror zaczynał się w momencie, kiedy psychoterapeutka, z racji mojego młodego wieku, chciała rozmawiać z matką. Na nic się nie zdały moje tłumaczenia, że to raczej nic nie da, a utrudni znacznie moje życie tutaj. Oczywiście po rozmowie z psycholożką dostawałam w domu burę, a potem matka i babka traktowały mnie jak zdrajczynie przez najbliższych kilka tygodni. Nie miałam oparcia praktycznie w nikim, byłam jeszcze mała, w domu traktowano mnie tak jak piszę - w końcu musiałam zarzucić terapię. Do tej pory nie jestem pewna czy jest sens włączać temat rodziny do terapii. Niedługo mam zamiar uwolnić się od tego piekła... -
Czy moja rodzina pomogła ukształtować moją samoocenę?
carola opublikował(a) temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Dziś muszę koniecznie napisać o swojej rodzinie. Czuję, że z dnia na dzień coraz bardziej duszę się w domu rodzinnym. Moja samoocena pogarsza się z tygodnia na tydzień. Zacznę od tego, że w mojej rodzinie zawsze był problem alkoholowy. Dziadek pił i pije do dziś, jest już niemalże w ostatniej fazie uzależnienia. Pozostali domownicy - moja babcia i mama (z ojcem nie mieszkałyśmy) zawsze schodziły mu z drogi, nawet próbowały usprawiedliwiać jego nałóg. Ja nie mogłam znieść tego, że wciąż się do mnie o coś czepiał. Dostawałam po głowie za każdą nawet najmniejszą próbę obronienia się przed jego zaczepkami. Czasami nawet celowo "podstawiały" mnie, tzn. udawały że wyżywają się za coś na mnie (co ja odczytywałam jako prawdziwe, choć one tłumaczyły że to chodzi o niego), a jak tylko on się oddalał, to przytulały mnie i mówiły, że tak musiały. Druga sprawa, bardziej według mnie dotycząca samooceny, to fakt, że prawie nigdy nie byłam chwalona. No, może czasami za jakieś piątki w szkole, ale to tylko wtedy, kiedy one pomogły mi zdobyć tą piątkę (NN sprawiała i sprawia, że czasem uciekam się do czyjejś pomocy w krytycznych chwilach). Nie doceniały żadnych innych zdolności. A wszyscy inni (spoza rodziny) mówili że jest ich całkiem wiele. Nie potrafiłam im uwierzyć. Skoro moja rodzina nie potrafiła ich dostrzec przez 18 lat, to znaczy, że ci "obcy" raczej kłamią, bo chcą być mili. Dziś nie potrafię przez to wyrobić poprawnego poczucia własnej wartości. Uważam siebie za osobę złą, bezwartościową, która tylko zatruwa życie innym. Próbowałam przez lata pomóc sobie samej terapią u psychologa, ale o ile nie miałam oporów przed mówieniem o moich wewnętrznych uczuciach, o tyle domownicy kategorycznie zabraniali mi opowiadać o sprawach domowych, argumentując że "chcą mieć spokój", "to tylko twój problem", "my nie jesteśmy psychiczni". Do tej pory często tak słyszę. Każda próba rozmowy o tym, dlaczego tak rzadko mnie doceniały, kończy się stwierdzeniem że jestem niewdzięczna, że miałam piękne 18 lat życia, że nie doceniam tego co dla mnie robiły, i co najgorsze - nie ma mnie zwyczajnie za co pochwalić... Już za kilka miesięcy będę mogła się stąd wynieść, i tylko ta myśl pociesza mnie i podtrzymuje. Często wychodzę z domu, czasem nawet zaniedbując obowiązki, bo po tylu latach coś we mnie pękło i nie mogę już tu wysiedzieć. Duszę się. Czuję jak mała dziewczynka, w dodatku nic nie warta... Proszę o dobrą radę, jak przetrwać w tym domu i do reszty nie stracić szacunku do siebie -
marishka, ja miewałam takie urojenia w przeszłości. Lekarz od razu chciał mnie diagnozować na schizofrenię, ale najwyraźniej popełnił pochopną diagnozę, bo cały czas byłam świadoma, że moje myślenie nie jest poprawne. W dodatku żyłam wtedy w bardzo silnym stresie (byłam niemalże "na wylocie" ze szkoły), i właśnie wtedy wystąpił ten epizod z omamami i urojeniami. Kiedy sytuacja w szkole się poprawiła i zagrożenie ustąpiło, omamy zniknęły. Minęły już ok. 3 lata, a ja już nawet nie pamiętam jak się wtedy czułam i nigdy więcej czegoś takiego nie doświadczyłam. Więc tak - to możliwe. Pod wpływem silnego stresu nawet zdrowy teoretycznie człowiek może czegoś takiego doświadczyć.
-
Moje poszukiwania odpowiedniego leku były bardzo długie i wykańczające dla organizmu. Należę do tych niemalże "lekoopornych" ludzi, ale dzięki wytrwałości i własnej wiedzy (lekarze ciągle próbowali wciskać mi te same leki, ale się nie dałam) trafiłam na Escitalopram, który biorę do dziś i w miarę normalnie żyję.
-
Inside20, nie wiem jaki ty osobiście masz stosunek do leków, ale ja myślę, że warto byłoby spróbować. Efekt może być dobry, a bynajmniej na tyle dobry, by terapia dawała wymierne skutki. Wybór jednak zawsze należy do ciebie. A co do tej terapeutki - rozumiem że to psycholog, tak? Jak dla mnie przejawia dość dziwne podejście co do leków. Przerzuciłam już wielu psychoterapeutów i żaden do tej pory nie próbował odwieść mnie od leczenia...
-
jxxxxj, ja póki co nie pracuję na pełen etat (uczę się w szkole średniej), ale pierwsze kroki w przyszłym zawodzie mam już za sobą (informatyka). Piszę strony i serwisy internetowe na zamówienie i muszę powiedzieć, że NN zarówno mi pomaga, jak i przeszkadza. Pomaga, bo zawsze jestem w stanie wychwycić nawet najmniejszy błąd i trzy razy testuję wszystko, zanim oddam klientowi. Ale z drugiej strony - NN w połączeniu z lekami zabija trochę moją kreatywność, śmiem twierdzić nawet, że moje projekty graficzne są wtedy gorsze. Ale jeśli tobie NN nie przeszkadza, a wręcz pomaga w pracy zawodowej, to tylko pozazdrościć :) Rób to co robisz - pomagaj ludziom. Skoro jesteś w stanie im pomóc, to JESTEŚ kompetentna. I nie dopuszczaj do siebie myśli, że jest inaczej.
-
Czy na nerwice natrectw mozna dostac nauczanie domu???;(
carola odpowiedział(a) na Siana5502 temat w Nerwica natręctw
Siana5502, śmiało możesz starać się o to nauczanie ind. w domu. Ja 2 lata temu byłam w identycznej sytuacji i nikt nawet nie próbował podważać zasadności. Pamiętaj jednak, żeby mimo uczenia się w domu nie rezygnować z pracy nad sobą - z takim odciążeniem emocjonalnym będzie na pewno troszkę łatwiej Co do formalności - wszystko zostało już powiedziane. Pozdrawiam i trzymam kciuki -
Inside20, musisz odważyć się powiedzieć o wszystkim lekarzowi. Wtedy być może uda się trafniej cię zdiagnozować i lepiej leczyć. Co do twojego zachowania - według mojej prywatnej opinii możesz mieć natręctwa, ale też i tiki nerwowe (dziwne miny). Czy wykonujesz je z własnej woli czy już mimowolnie? Co do niechętnego wystawiania konkretnej diagnozy przez lekarzy - czasami gdy objawy które udaje się im zaobserwować są niewystarczające by konkretnie określić co dolega pacjentowi. Na pewno szczerość i otwarte mówienie o objawach zawęzi tutaj krąg podejrzeń i być może usłyszysz coś bardzo konkretnego. Masz prawo wiedzieć, co lekarz przypuszcza, bo masz prawo być informowanym o swoim zdrowiu. Zresztą, osobiście dopóki nie poznałam konkretnej nazwy swojej choroby (NN z lękami), nie byłam spokojna i miałam tendencje do hipochondrii. Wiedza mi znacznie pomogła Trzymam kciuki za dalsze postępy :) PS: Bierzesz aktualnie jakieś leki?
-
Tak jak napisał, przedmówca, nie możemy postawić ci diagnozy, ale po tym co mówisz wizyta u psychoterapeuty byłaby jak najbardziej wskazana. Zastanawia mnie tylko, że skoro problemy zaczęły się od rozstania z chłopakiem, to może należałoby wrócić (chociaż spróbować) do tego momentu? Czy od tamtej pory próbowałaś jakoś "oczyścić" się ze złych uczuć względem niego i tamtego rozstania? Wiem, że konflikty emocjonalne, mimo że czasem już przebrzmiały i zestarzały się, potrafią się strasznie odbić na kondycji psychicznej. Trzymam kciuki za ciebie :)
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
carola odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
A ja pojęczę dzisiaj o tym, że dołuje mnie sama myśl o potrzebie pogodzenia się z niepełnosprawnością, którą los mnie obdarzył bagatela pół roku temu. Wrodzony wąski kanał kręgowy, ból jak nie wiem co, codziennie, bez wyjątku, silny lub bardzo silny. Od prochów p. bólowych boli żołądek, od bólu kręgosłupa boli dusza... Zaczynam widzieć każdy dzień na szaro, a najgorsze, że nic się z tym nie da zrobić! Operacja - nie, rehabilitacja - nie... Na domiar złego jeszcze natręctwa się rozhulały od zaległości w szkole i wiecznego siedzenia w domu. Boże, ja chcę znów chodzić na długie spacery... -
No to ja zacznę dla odmiany "radzić" - w cudzysłowie, bo dla każdego rada jest inna. Wiem o czym mówię, bo 99% moich problemów to wasze problemy Kiedy ja mam takie trudne okresy, to po pierwsze - nie zgrywam bohatera i idę po leki. Wiem że niektórzy są im przeciwni, ale jak już się dobierze w miarę dobry lek, to wtedy ma się ogromne wsparcie i łatwiej opanować swój własny organizm przed "reakcją zwrotną" na szkołę. Po drugie, często, a nawet bardzo często rozmawiam z przyjaciółmi (tymi, którzy znają mój problem i mają w sobie sporo empatii) o tym jak się czuję, w najgorszym wypadku umawiam się na wizytę u psychologa. Po trzecie, mimo problemów w szkole, poświęcam dość dużo czasu na odpoczynek i rozwijanie pasji, spacery i leciutki wysiłek fizyczny (zbyt ciężki rozdrażnia jeszcze bardziej)... a na koniec wmawiam sobie że będzie dobrze. To mój sposób na "ciągnięcie" szkolnego życia - nie powiem żebym dzięki niemu miała 100% frekwencję, mimo tego że mam nauczanie indywidualne w szkole (już niedługo w domu - ze względu na chory kręgosłup), ale co roku udaje mi się wyciągnąć w porę na całkiem przyzwoite oceny. I tak już od 8 lat Pozdrawiam wszystkich i życzę powodzenia :)
-
Matt FX, wiem że to trudne, ale bądź cierpliwy. Do niedawna jechałam na tym samym wózku - około 20 wypróbowanych leków + 6 kombinacji, ale warto było. Zakończyłam na escitalopramie. Wiadomo że jakiekolwiek działanie każdego z leków jest widoczne dopiero po 2 miesiącach, a ciągłe zmiany leków trochę osłabiają organizm. W trakcie poszukiwań robiłam przerwy kilkutygodniowe między "testami" kolejnych leków, bo inaczej już dawno byłabym wycieńczona i łysa. Trzymam kciuki za powodzenie leczenia :)
-
Widzę że bardzo mało informacji o licie się znalazło na forum. Po wielu nieudanych próbach zahamowania szybkiej zmiany fazy w mojej CHAD lekarz przepisał mi lit w dawce 250 mg 3x na dobę. Początkowo straszna, zwalająca z nóg senność. Po kilku dniach wszystko się ustabilizowało - nastrój stabilny, dobry, brak nagłych przeskoków ze skrajnie różnych nastrojów, mogę myśleć normalnie. Jedyny mankament to objaw, z którym spotkałam się po raz pierwszy od samego początku leczenia nerwicy, a mianowicie - zmiana odczuwania smaków. Mleko i pochodne oraz czekolada wydają się strasznie mdlące, ponadto reszta smaków jest strasznie mdła.
-
Witajcie w kolejnym fobicznym dniu... speedy13, jestem ciekawa co bardziej wywołuje u ciebie strach przed szkołą - to, że nie zaliczysz, czy to jak zareagują nauczyciele, ich osobowości itp.? Po dwóch tygodniach ferii i jednym dniu nieobecności wróciłam do szkoły i muszę przyznać, ze choć wczoraj pacyfikowałam się lekami, w obawie przed tym, co mnie czeka, gdy ujawnię na swoich zajęciach indywidualnych, że moje feryjne starania co do nadrobienia zaległości zakończyły się klapą, to przekonałam się, że jednak żyć bez tej szkoły nie mogę. Oblatuje mnie strach i mętlik zagęszcza się mi w głowie jak tylko otwieram książkę, ale jak siedzę w domu bez sensu to ulegam jeszcze większemu rozkładowi. Od kiedy nie mam problemu ze znajomymi to nawet mimo porażek w nauce z chęcią tam chodzę. Wczoraj obawiałam się reakcji konkretnych nauczycieli, tymczasem nie spotkała mnie dziś żadna przykrość z ich strony. Precz z paranojami, będę walczyć z tym ustrojstwem :)
-
Co mam zrobić? przecież ja w końcu nie zdam do następnej kla
carola odpowiedział(a) na kinguajs temat w Nerwica natręctw
kinguajs, trzymamy kciuki za poprawę sytuacji. A póki co, nie myślałaś jednak o jakichś lekach? Jeśli lekarz byłby w ramach NFZ, to większość ma już dość tanie te zamienniki. Może by cię troszkę "podniosły" i dały siłę żeby opanować chaos myślowy i szkołę? Czy do tej pory brałaś coś w ogóle?