Skocz do zawartości
Nerwica.com

amalka

Użytkownik
  • Postów

    124
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez amalka

  1. Bekso, i jak na tej dawce się czujesz? Ja na niej jestem od miesiąca, jest oki, nawet dostałam chęci do działania, bo do tej pory ten lek strasznie mnie przymulał. Chociaż według lekarki te objawy mogły być też od depresji. Śpię na nim jak niemowlę , tylko te SNY.....takie niesamowite ,że szok
  2. ja po efectinie też czuję się nieco "ospała". Podobno jest to efekt paradoksalny. Powinien ten lek w zasadzie pobudzać do działania, ale na niektórych działa odwrotnie. I na mnie właśnie tak zaczął działać. Na początku byłam na dawce 75 i w zasadzie mogłabym po nim spać i spać, czułam się stłamszona po nim. Zgubiło się gdzieś moje ja...CZułam się jakbym była obok..wydarzeń , które się w okół mnie toczą. Zero emocji jakichkolwiek : negatywnych i pozytywnych . Dopiero jak się zmobilizowałam i przełamałam swój lęk przed wyższą dawką weszłam na 150 to jest wyraźna poprawa. Potrafię być aktywna cały dzień , nie zawsze co prawda, ale już nie muszę "pospać" sobie po pracy tak jak było dotychczas. Co prawda ciśnienie mam dość niskie po tym leku, to w końcu chce mi się działać. Depresja i nerwica idą w kąt
  3. ziemowit, nikt tu ci nie powie na 100% ,że to co doświadczasz teraz to efekt po terapii, czy po prostu ataki nerwicy.Sama terapia tak od razu nie powoduje ,że nerwica znika. Ja tez chodziłam na terapię , ale najpierw byłam u psychiatry, który przepisał mi efectin i po około 2 miesiącach dołączyłam do tego psychoterapię. Czasami po sesji psychoterapeutycznej czułam się wspaniale, a czasami gorzej, bo opowiadasz o swoich lękach, poruszasz tematy, które są dla ciebie np. niewygodnie i to może powodować gorsze samopoczucie . Ale generalnie założeniem psychoterapii jest właśnie zdobycie umiejętności radzenia sobie ze stresem, lękami, zrozumienie przyczyn swoich lęków. Myślę , że jeżeli zdecydujesz się na wizytę np. u psychiatry to on dobierze tobie leki, które stłumią twoje lęki i się wyciszysz. powodzenia
  4. dziewczyny nie dawajcie się tym lękom. Gosiulka "przeżyła" zawał, inna co innego i ... żyjecie dalej, w zasadzie nic się nie stało. Ja wiem ,że takie gadanie czasem denerwuje bo dla tego co ma atak lęku czy paniki to jest koniec świata- wiem to z autopsji. I też mnie próbowano w ten sposób uspokajać . Ale same widzicie ,że się da ujarzmić ten lęk i przechodzi on , czasami szybciej , czasami nie chce odpuścić. Ja na szczęście od dłuższego czasu nie mam tego typu objawów( i oby tak dalej). A mój dzisiejszy dzień - super. Spacer nad morzem , śliczna pogoda, mróz, słonko, śnieg. Rozbiłam zdjęcia. Fajnie było.Chociaż z rana miałam kryzys, chciało mi się ryczeć zupełnie bez powodu, łzy same mi spływały po polikach. Jednak wzięłam się w garść, wsiadłam w auto, zakupki, a potem śmignęłam do Władysławowa.A jutro już do pracy...oj ciężko będzie rano wstać.
  5. efectin tez powinien pobudzać do działania ( słowa lekarki). Mnie dopiero dawka 150 rozruszała, bo na 75 ciągle byłam senna i zmęczona.Ale jak sobie przypomnę swoje życie bez leku to ja nie mogłam podnieść się z łóżka a co dopiero mówić o jakiejś energii. To właśnie są podobno objawy depresji. Chociaż teraz też miewam senne dni, ale bardziej kładę to na karb niższego ciśnienia. Bo na lęki jest naprawdę bardzo skuteczny. Zresztą wydaje mi się ,że nie ma idealnego leku dla wszystkich. To kwestia indywidualna. Trzeba chyba metodą prób i błędów eskperymentować z tabletkami, nie każdy tylko ma siłę przetrwać
  6. amalka

    Depresja objawy

    wydaje mi się ,że nie jesteśmy tutaj fachowcami od stawiania diagnoz ale bazując na swoim doświadczeniu z depresją i nerwicą , na którą się leczę od pół roku to objawy jakie większość z was opisuje są typowymi dla depresji i nerwicy. Mnie tez ciężko było uwierzyć ,że mam depresję i że objawy , które mam to właśnie ta cholerna deprecha. Dlatego polecam wizytę u psychiatry lub i psychologa. Leki plus psychoterpaia pozwalają wydobyć się z kokonu niemocy
  7. czas leczy rany alone wolf, w twoim przypadku także. Może potrzebujesz więcej czasu.... Kiedyś spotkasz na swojej drodze swą druga połówkę...a wtedy jak przypomnisz sobie jak szalałeś po stracie swojej byłej...to wywołają te wspomnienia pobłażliwy uśmiech na twarzy ---- EDIT ---- czas leczy rany alone wolf, w twoim przypadku także. Może potrzebujesz więcej czasu.... Kiedyś spotkasz na swojej drodze swą druga połówkę...a wtedy jak przypomnisz sobie jak szalałeś po stracie swojej byłej...to wywołają te wspomnienia pobłażliwy uśmiech na twarzy
  8. ziemowit , sama terapia dla ciebie to może za mało....może powinieneś dołączyć do tego farmakologię...a o tym powinien zadecydować lekarz . A wiecie co...ja jestem na drodze ....do wyjścia na prosta z depresji, nerwicy... Jestem na leku dołączyłam psychoterapię i ostatni atak paniki i leku miałam....fiu fiu nie pamiętam jakieś trzy miesiące temu . CZuję się naprawdę silna i wiem ,że dam radę pokonam tą nerwico-depresje Nie wiem na jak długo, ale wiem ,że dziś jestem silniejsza od nich
  9. izu, chciałaś się wygadać to wygadałaś się, teraz się zastanawiasz czy był to psycholog. No cóż... anonimowość internetowa pozwala na bycie...księżniczką, królem, supermenem..itp. Psycholog zadaje naprawdę różne pytania , ale wydaje mi się ,że zważywszy twój dość młody wiek na pewno robiłby to z pewnym " wyczuciem" i większą fachowością.( Chodzę na psychoterapię) Nie traktuj rozmów przez internet jako formy terapii, a o pewnych sprawach, które krepują cię , czy nie chcesz rozmawiać o nich z nieznanymi ,lepiej nie rozmawiaj , tylko powierz je zaufanemu psychologowi na terapii indywidualnej. pozdrawiam Cię
  10. witam was a co z psychoterapią? Czasami ona lepiej pomaga niż leki. Ja co prawda jestem na efectinie er 150 , bo dawka 75 nie pomagała ,a depresja powoli zaczęła powracać do mnie. Ale dołączyłam do tego psychoterapię. Po miesiącu wyższej dawki leku i psychoterapii naprawdę czuję wyraźną poprawę, jest naprawdę super....
  11. uczucie gorąca i telepacje - znane mi są ,i to dobrze , też zaliczałam w ten sposób ataki lęku i paniki
  12. Venus, nie poddawaj się...mogę ci tylko tak pomóc, znaczy się tekstem pisanym. Ja w swoim życiu zaliczam już trzecią lub czwartą walkę z nerwica i depresją. I za każdym razem wychodziłam z tego. I jak mnie w maju tego roku dopadła to zwaliła mnie z nóg...dosłownie i w przenośni. Nigdy w życiu nie podejrzewałabym ,że objawy depresji mogą człowieka unieruchomić , a lęki które mną owładnęły sparaliżowały mnie. Ale wiesz , zgodzę się z powiedzeniem CO NAS NIE ZABIJE TO NAS WZMOCNI...fakt... wiem ,że pewnie ta wredota powróci do mnie....ale póki sił mi starczy, póki ona mnie nie zabije , nie dam się , nie będzie ona mną kierować...To ja w tej grze rozdaję karty.....:)
  13. czytam was i widzę ,że większość ma kiepskie samopoczucie dziś. Aż mi głupio pisać bo ja się czuję bardzo dobrze.... nie chcę zapeszyć !( i tu splunęła przez lewe ramię). Znaczy się dobrane mam leki, psychoterapia pogłębia skutek leków...nie dam się tak łatwo tej cholernej nerwicy,tej wrednej depresji, tanio skóry nie sprzedam! trzymajcie się nerwuski!
  14. Sławku, możliwe ,że dopadła Cię nerwica. Straciłeś poczucie bezpieczeństwa i teraz odbija się to na Twojej psychice. Niestety bardzo często po przeżyciu tak dramatycznym zostaje w nas coś....co nas rozkłada na łopatki. Ja tez miałam dawno...bo ponad 20 lat temu traumatyczne przeżycie. Miałam wtedy niespełna 18 lat kiedy nagle zaczął mnie boleć brzuch. Nie będę się za bardzo rozpisywać , ale zabrało mnie pogotowie i jeszcze tego samego dnia miałam operację na ostrym dyżurze -rozlany wyrostek. Po operacji usłyszałam słowa lekarza, który powiedział moim rodzicom ,że cudem uniknęłam najgorszego bo miałam mieć operacje w dniu następnym tylko pacjent przede mną dostał gorączki i odwołano jego zabieg i w to miejsce od razu mnie wzięto. Niby się tym nie przejęłam ,ale po wyjściu z tego szpitala każdy ból w brzuchu doprowadzał mnie do takich telepacji ,że wzywano do mnie pogotowie. I od tego czasu zaczęła się moja przygoda z nerwicą.... Jak będziesz się czuł co raz gorzej polecam wizytę u psychologa , to naprawdę pomaga
  15. oj tak, potwierdzam , efectin daj...SNY.... i to jakie! Obłędne i absurdalne , a jakie kolorowe... . CZasami po obudzeniu mam problem z odróżnieniem, czy było to ja jawie czy we śnie
  16. jak miło się czyta ,że objawy , które jeszcze pół roku temu doprowadziły mnie na dno , to tylko nerwica JA tez od wielu lat zmagam się z atakami nerwicy, do tej pory jednak zwalczałam je sama siłą swojej psychiki. W maju tego roku nerwica rozłożyła mnie na dobre. Zawroty głowy , które mnie dopadły po prostu zwaliły mnie z nóg. Do tego paniczny lęk, kołatanie serca. Nie byłam w stanie poruszać się sama nawet po domu. Nie będę opisywać ile badań mi zrobiono,ile diagnoz mi stawiano. Ile ja chorób sobie wymyśliłam łącznie z guzem mózgu, wylewem , stwardnieniem rozsianym itp... łącznie z leżeniem na oddziale neurologicznym, w każdym razie dziś normalnie funkcjonuję. Pomógł mi efectin. Po nim zawroty ustąpiły, lęki odeszły. Powróciłam do ..żywych Dziś po efectinie + psychoterapia normalnie funkcjonuję ,jeżdzę autem, latam jak szalona po sklepach, prowadzę własną działalność, pracuję na etacie, prowadzę dom....po prostu żyję i co najważniejsze chce mi się żyć uwierzcie ,że tą podstępną, wredną nerwice można pokonać( do następnego razu? albo o dzień dłużej)
  17. ech ta nerwica skąd ja to znam , w swoim dorosłym życiu przeszłam już kilka "ataków" nerwicy i jej leczeń. Teraz od czerwca jestem na tabletkach plus psychoterapia.Śmieję sie teraz ze swoich lęków, słabości niemożności wyjścia z domu bo umierałam za każdym razem jak próbowałam wyjść z domu. Teraz mnie to śmieszy , a wcześniej....dramat przeżywałam , byłam kłębkiem nerwów , niezdolnym do samodzielnej egzystencji. Myślę ,że tą chorobę nie da się wyleczyć tylko zalecza się ją na jakiś czas...Po okresie wzmożonych stresów, problemów , zakrętów życiowych powraca , czasami ze zdwojoną mocą i z nowymi objawami, które paraliżują człowieka , który przywykł do starych objawów nerwicy , a ta podstępna i złośliwa dopada nas z czymś nowym i rozkłada człowieka na łopatki. Dlatego tak ważna jest umiejętność radzenia sobie ze stresem , mnie dużo pomogła psychoterapia. pozdrawiam nerwusy
  18. Ja też jestem z Gdańska Zmagam się z depresja i nerwicą lękową , na prochach i psychoterapii zaczęłam żyć. Raz jest lepiej , raz gorzej ale najważniejsze ,że chyba pomału wychodzę na prostą. Myślę pozytywnie ( jak na razie). pozdrawiam "swojaków"
  19. nie załamuj sie tekla, może to nie był lek dla Ciebie. Polecem przemyslenie psychoterapi . Ja przy kombinacji lek+psychoterapia nareszcie działam i najwazniejsze chce mi sie zyć! A za oknem jaki sliczny dzien mamy, mróz, słoneczko - uwielbiam taką pogodę i to wysokie cisnienie , które jest dla mnie zbawienne
  20. Pomaga, pomaga, tylko trzeba być cierpliwym. Mnie pomógł po około miesiącu od rozpoczęcia kuracji, ale już po dwóch tygodniach można było odczuć pozytywne skutki kuracji Wytrwałości dziewczyny a będzie lepiej, ale najlepiej jest jak swoje obawy skonsultuje się z lekarzem prowadzącym pozdrawiam efectinowców
  21. Witaj Katarzynko 35 :) To mamy podobne doświadczenia. Właśnie one skłoniły mnie do podzielenia się tutaj swoimi "doznaniami poefectinowymi" ,żeby nie było Ci smutno ,że jesteś odosobniona w tych doznaniach :)JA zanim zaczęłam brać ten lek stałam się osobą niezdolną do funkcjonowania . Myślałam ,że to jakas tajemnicza choroba , która wywołała taki stan bo pewnego dnia po prostu po wstaniu z łózka świat mi się usuwał spod nóg , wszystko mi wirowało, każdy ruch głową doprowadzał do koszmarnych zawrotów i nudności. To był koszmar , który skończył się wizytą w szpitalu i setką badan łącznie z rezonansem i stwierdzono zespól zawrotowy . Dopiero po wyjściu ze szpitala trafiłam sama do psychiatry gdyż lęki , które mnie zaczęły ogarniać nie pozwalały mi w ogóle wyjść z domu. Tak zaczęła się moja przygoda z efectinem. Od sierpnia do końca listopada, czyli 4 miesiące byłam na dawce 75, chociaz moja lekarka już po dwóch miesiącach chciała mi ją zwiększyć do 150, ale ja sie balam skutków ubocznych tego leku, gdyż jak zaczęłam go przyjmować czułam się fatalnie, miałam w zasadzie wszystkie skutki uboczne. Dlatego tak długo zwlekałam z przyjęciem dawki150, ale zmobilizowałam się i od grudnia jestem na duo dawce:). Ze strachem czekałam na kolejne fascynujące doznania poefectinowskie ,ale o dziwo ...nic...:) żadnej negatywnej reakcji. I tak jak Ty masz od początku leczenia, gdzieś po dwóch tyg. lęki zupełnie znikły, nie nachodzą mnie, zawroty przeszły mi jak ręką odjął. ale...ta obojętność emocjonalna jest czasami przerażająca. Dlatego zdecydowałam się na tą większą dawkę w nadzeji, że może ona coś zadziała, zacznę odczuwać tą "radość życia". Dodam także ,że u mnie efectin nie podnosi ciśnienia , a wręcz mam efekt paradoksalny...obniża mi je. Mam skłonność do skoków ciśnienia w sytuacjach stresogennych , ale ten lek działa na mnie jak katalizator...cisnienie max. 120/80, a tak w spoczynku 100/60. I nadal jestem dość spiąca pomimo tej większej dawki. Co prawda rano bez trudu wstaję do pracy ( 5,30) ale w południe to już dętka , bez kawy czy dwóch się nie obejdzie:). Potem po pracy też z chęcią się kładę , chociaż na chwilkę , by potem wieczorkiem poczuć trochę powera i pobuszować po sklepach. Myślę ,że ma to też związek z niższym ciśnieniem...Ale jak sobie przypomnę swój stan przed kuracją to naprawdę jestem pełna podziwu dla tego leku, on naprawdę mi pomógł.Wiele osób jak czytałam tutaj posty czuje skrzydła u ramion...ja niestety na razie nie , ale mam nadzieję ,że i to nastąpi u mnie. :)Zaczęłam chodzić też na psychoterapię i utwierdzono mnie w tym ,że niestety te leki tak mają, zobojętniają in plus i in minus niestety. No i to LIBIDO...zniżkowe...cholerka:)chęci to może i u mnie są...ale nie ma mowy o pełnej satysfakcji niestety- zero orgazmu. Ech...Dlatego mam nadzieję ,że po półrocznej pełnej kuracji, oczywiście od momentu osiągnięcia pełnego komfortu psychicznego ( nie myślę o wcześniejszym odstawieniu)wszystko dojdzie do normy po odstawieniu tej różowej kapsułki:). Nie myślę o tym jak to będzie odstawiając , bo będzie na pewno ok...tyle osób przeżyło to i ja ja dam radę, chociaż marzy mi się już funkcjonowanie bez wspomagacza...(jakiś drink na sylwestra , czy bayleys do kawusi...ech....chciało by się oj, chciało) ale jak na razie szlaban na barek :) pozdrawiam Was wszystkich i Ciebie moja współuczestniczko przymulenia Katarzynko :) ---- EDIT ---- AA i jeszcze jeden efekt uboczny działania antydepresanta : zaczęłam przybierać na wadze. Po okresie dość mocnego schudnięcia wywołanego zapewne depresją i jadłowstrętem po efectinie, waga zaczęła iśc w górę... i z rozmiaru 38 osiągnęłam już 40, a nawet w porywach 42 ( porywy poświąteczne). To działa na każda kobietę depresyjnie :) i jak tu walczyć z depresją , powiedzcie mi ...? Ale co tam , od nowego roku..... będziemy walczyć o linię....( postanowienie noworoczne) już się nie rozpisuję bo kolejny zieew przypomina mi o konieczności przewietrzenia się i uciekam na spacer z pieskiem bo zaraz zasnę ciao
  22. Witam.Jestem tu po raz pierwszy na forum i chciałabym podzielić się z wami swoim doświadczeniem z efectinem 75 er. Zdiagnozowano u mnie depresję i nerwicę lękową. Od sierpnia zaczęłąm przyjmować efectin 75 er w dawce 75. Na początku było bardzo ciężko , w zasadzie nasilił moje dolegliwości : zawroty głowy, osłabienie, uczucie że za chwile się zemdleje.Ale po dwóch tygodniach moje lęki zostały stłumione , więc w zasadzie przestałam zwracać uwagę na efekty uboczne. W zasadzie mogę powiedziec ,że po miesiącu zaczęłąm się dobrze czuć...mogłam normalnie funkcjonować , wyjśc z dmomu, pracować , chodzić na zakupy, jeżdzić autem. NAbrałam ochoty na kontakty z luźmi, które bardzo ograniczyłam przy depresji. Najważniejsze w ogóle ,że byłam w stanie wstać z łóżka. Od około dwóch tygodni jestem na dawce 150 , gdyż pomimo tego, że lęki zupełnie ustały , nie czuję tego "power" podobnie jak katarzyna 35 , czuję się jakoś ciągle senna , zmęczona , tak jak wielu tu opisuje zanik negatywnych ale i pozytywnych emocji. Tak zwany "tumiwisizm". Niepokoiło mnie to bardzo dlatego zdecydowałąm się na zwiększenie dawki. Dodam ,że bardzo obawiałam się efektów ubocznych przy zwiększaniu...ale nie wystąpiło nic :) hurrra!Teraz jestem na dawce 150 i jak na razie specjalnych skrzydeł nieczuję . Ale wiecie co...NAJWAŻNIEJSZE ,że moge funkcjonować...:)
×