
Kiusiu
Użytkownik-
Postów
348 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Kiusiu
-
Religijność a strach przed schizofrenia
Kiusiu odpowiedział(a) na Vladimir443 temat w Nerwica lękowa
To wygląda na hipochondrię. Która z kolei często bierze się z urazów psychicznych z dzieciństwa. Jest to materiał na terapię. Tak samo jak wyraźne problemy z samoakceptacją. Nie wiem, czy chodzisz na terapię albo się wybierasz, ale na pewno byłoby to uzasadnione. Testy psychologiczne też. Skoro "wkręcałeś" sobie homoseksualizm mając zaburzenia lękowe, a przy tym obawiasz się chorób takich jak schizofrenia, to widać tu problemy z samoakceptacją. Skoro przekonania religijne są powiązane z silnymi obawami o to, czy postępuje się we właściwy sposób i czy nie zostanie się przez to ukaranym przez Boga, to oznacza, że w takim przypadku religia jest nie tym - albo nie tylko tym - co buduje człowieka i mu służy, tylko staje się czymś obciążającym psychicznie. Przekonanie o dawaniu znaków i myśli o testowaniu wiary przez Boga świadczy o myśleniu magicznym, co w tym przypadku najpewniej wpisuje się w zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Choć żeby wiedzieć na pewno i mieć lepsze rozeznanie, polecam zrobić sobie testy psychologiczne i osobowości. Lepiej się nie samodiagnozować. Wprawdzie zetknąłem się kiedyś ze schizofreniczką, która też doszukiwała się wszędzie znaków, cudów, powiązań między zdarzeniami, ludźmi i rzeczami, i uzasadniała to swoimi religijnymi przekonaniami, jednak u niej to nie miało podłoża lękowego i miało inny wydźwięk. -
Religijność a strach przed schizofrenia
Kiusiu odpowiedział(a) na Vladimir443 temat w Nerwica lękowa
Zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych. Choć nie podałeś, z jakimi problemami - poza zaburzeniami lękowymi i obsesjami na tle religijnym - się jeszcze zmagasz, jednak takie zaburzenia często współwystępują z innymi. Tak czy inaczej, ewidentnie masz niezdrową relację z własną religijnością. BTW, duchowość nie musi wiązać się z jedną konkretną religią. Religii jest wiele, z czego religie dogmatyczne i autorytarne stanowią mniejszość. Chrześcijaństwo jest przykładem religii dogmatycznej. -
Religijność a strach przed schizofrenia
Kiusiu odpowiedział(a) na Vladimir443 temat w Nerwica lękowa
To przejaw skrupulantyzmu. Będącego jednym z objawów zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych. https://pl.wikipedia.org/wiki/Skrupulatyzm Natomiast raczej nie jest to przejaw schizofrenii. Myślenie magiczne, jakie się tu przejawia, też może być objawem tego. https://pl.wikipedia.org/wiki/Myślenie_magiczne Bez wątpienia to obsesja. -
Nic w tym dziwnego. Zwierzęta Cię nie obgadują, nie oszukują, nie wykorzystują, nie są przestępcami, politykami, domokrążcami itd. Ogólnie to bardzo często dochodzę do wniosku, że gdyby Ziemię zaatakowali kosmici mający na celu wymordowanie całej ludzkości, to przyłączyłbym się do nich i bym im pomógł, nawet gdybym na końcu sam miał zginąć. A już na pewno bym ich poparł w zredukowaniu populacji homo sapiens o 99,99% - ten inwazyjny i niebezpieczny gatunek zdecydowanie za bardzo się rozplenił. Gdyby światowa populacja homo sapiens liczyła jakieś 30 tys., to nie byłoby problemu. Ludzie bardzo często sami robią z siebie chodzące śmietniki, paląc papierosy, pijąc etanol, wsuwając śmieciowe żarcie, a przy okazji zatruwając wodę i powietrze, szkodząc też wszystkim innym istotom wokół siebie.
-
Akurat biorąc pod uwagę zasoby wody w Polsce, narastające z roku na rok susze i widmo braku wody w kranach, to nie dziwię się takiemu "opresyjnemu" podejściu. Zasoby naturalne są skończone, nie można z nich korzystać bez ograniczeń. Na tej samej zasadzie, nie można prowadzić rabunkowej gospodarki. Mimo że w praktyce w wielu miejscach często nadal się ją prowadzi, choć to prosta droga do katastrofy.
-
Części ludzi nie obchodzi, że coś gdzieś uchodzi za standardową procedurę, a coś takiego jak zauważanie norm społecznych i obyczajowych przychodzi im z wielkim trudem, nie wspominając o ich przyswajaniu. Podobnie, części ludzi nie obchodzą stopnie wojskowe, nie obchodzą formalne wymogi i oczekiwania itd. Ja ten film zawsze traktowałem jako dramat. Wprawdzie mający lżejsze momenty mające na celu rozładowanie atmosfery, jednak ogólnie dramat. Co widać już podczas pierwszej sceny, gdzie mamy bardzo dramatyczną i brutalną scenę desantu i walk, odnoszenie ciężkich ran, urywanie ręki żołnierzowi, który za sprawą adrenaliny chwyta tę rękę i biegnie itd. Ogólnie to film o dramatyzmie i brutalności wojny. Bo nie usłyszałem sarkazmu w głosie Dalji. ^^
-
Skoro o tym mowa, to ciekawe, jak często się zdarzało, że poborowy rzucał się na wojskowego fryzjera, który golił żołnierzy, i gryzł go, drapał po mordzie, bił i kopał, lub robił to oficerowi, który wydawał tam polecenia. Zachowując się przy tym jak dzikus i wariat w jednym, w ataku szału. Pewnie tak robią - choć jest to trudne, bo jednak filmów wojennych i o wojsku powstało od groma, więc trudno tak całkiem zapomnieć o obrazach w nich pokazywanych. Związać w kitę i nie będzie tego problemu.
-
Czy kobietom-żołnierkom też je golą? Jeśli nie, to czy oznacza, że żołnierki masowo mają wszy? O problemie wszy można mówić chyba odnośnie warunków w okopach i dawnych koszarach o fatalnych warunkach sanitarnych, a nie tego, z czym mamy do czynienia obecnie. Poza tym, czy norwescy żołnierze, którzy mogą mieć długie włosy, masowo doświadczają problemu wszy? Policjantki mogą nosić długie włosy, a policjanci nie - czy tę zasadę też uzasadniasz kwestią wszy? Czy może to po prostu kwestia jakiegoś stereotypu, że mundurowy mężczyzna ma być "prawdziwym mężczyzną", a "prawdziwy mężczyzna" nosi krótkie włosy, a nie jak hipis czy metalowiec, a przy tym wynika z jakiegoś przekonania, że krótkie strzyżenie to element dyscypliny i jednolitości wizerunku żołnierzy? W XIX w. żołnierze mogli nosić długie włosy, i nieraz je nosili. Dopiero później ktoś sobie wymyślił, że żołnierzy należy strzyc na krótko. Niezależnie czy w warunkach wojny, czy pokoju. Na szerszą skalę takie podejście pojawiło się bodaj gdzieś w okolicach I wojny światowej. I o ile można zrozumieć, że w czasie wojny żołnierz nie miał okazji dokładnie zadbać o włosy, to przymusowe strzyżenie poborowych w czasie pokoju jest po prostu elementem ich udupiania i tłamszenia zwanego eufemistycznie "dyscypliną". Skąd ta informacja? Zaraz: twierdzisz, że wojsko uznaje kobiety za bardziej nieprzewidywalne od mężczyzn i dlatego nakazuje mordowanie ich najpierw, przed mężczyznami? Kto wymyślił coś takiego, nie mam pojęcia. Twierdzisz, że żołnierzy też to dotyczy? Wyszkolonych specjalnie do zabijania, i nieraz mających doświadczenie w tej materii, i często nienawidzących swoich wrogów i przekonanych, że ci wrogowie zasługują na śmierć? Przecież podczas walk w zabudowaniach dochodzi np. do walk na bagnety i noże. Kojarzysz może scenę z "Szeregowca Ryana", w której Mellish walczył w budynku z esesmanem, który w końcu go zasztyletował. Esesmani nigdy nie mieli oporów przed bezpośrednim mordowaniem - wręcz sprawiało im to radość i satysfakcję. Ogólnie w tym filmie jest sporo scen walk z całkiem bliskiej odległości.
-
Patton ujął kwestię walki zbrojnej w taki sposób: "Celem wojny nie jest śmierć za ojczyznę, ale sprawienie, aby tamci sku***ele umierali za swoją". Więc jak najbardziej można nazywać rzeczy po imieniu i nie trzeba nikogo odczłowieczać ani nazywać "celem". Można wydawać rozkaz "zabij go". Używać formy osobowej. A rozkaz w stylu "wyeliminuj cel" czy "zlikwiduj cel" w przypadku, gdy odnosi się do zabicia konkretnego wroga, wywołuje aż chęć poprawienia dowódcy go wydającego i odwarknięcia mu "Popier***iło cię, żeby mówić w taki sposób". Używanie formy bezosobowej to jakiś absurd. Przecież na wojnie chodzi właśnie o zabijanie, prawda? Np. na wojnie Rosji z Ukrainą, im więcej Rosjan zostanie zabitych, tym lepiej - bo tym bliżej zwycięstwa będzie Ukraina. Podobnie, im więcej Rosja straci czołgów, wyrzutni rakiet, samolotów, fabryk itd. "Mózg to inaczej odbiera"? Cóż, mój mózg odbiera absurdalnie sformułowany rozkaz chęcią poprawienia tego, kto go wydaje, i szydzenia z niego, uznania za popier**leńca. Myślałem, że żołnierze walczący na wojnie nienawidzą żołnierzy przeciwnika, życzą im śmierci w męczarniach, są bardzo mocno przekonani, że ci żołnierze wroga zasługują na śmierć, na zabicie, i garną się do wymierzenia im sprawiedliwości, do zabijania ich setkami i tysiącami, chcą widzieć ich cierpienie i lejącą się krew, odrywane ręce i chcą słyszeć ich agonalne jęki. Więc że mówienie o zabijaniu jest czymś całkowicie naturalnym. Zresztą, nie zdziwiłbym się, gdyby w armiach z poboru żołnierze bardzo często żywili podobne uczucia również wobec własnych dowódców, i gdyby podczas bitew wielu oficerów ginęło tak naprawdę od kul swoich żołnierzy, mimo że oficjalnie byli zaliczani jako polegli w boju. W takiej Armii Czerwonej było wielu komisarzy politycznych i oficerów "Smierszu", których na ogół żołnierze się i bali, i nienawidzili. Z kolei w czasach poboru i "fali" w WP wyglądało to pewnie jak w "Samowolce". Zero wzajemnego szacunku, tylko gnojenie jedni drugich. Walki miejskie, walki w zabudowie, walki na ulicach - czyli m.in. walki uliczne. O takie chodziło. Nie o walki kiboli. Jak ktoś wspomina o "uśpieniu psa", to zawsze mam wtedy ochotę spytać: "A jak już pies się obudzi po uśpieniu, to co wtedy?". Powtarzam: zawsze należy nazywać rzeczy po imieniu, a nie wydziwiać z nazwami i określeniami. Nazwanie zabicia żołnierza przeciwnika to coś jak nazwanie krawata "zwisem męskim", który z kolei kojarzy się z siusiakiem. A czy to czasem właśnie nie działa motywująco, na zasadzie "zabij go", bo w domyśle ten, który ma być zabity, to wróg zasługujący na śmierć? Czy żołnierz mający zabić wrogiego żołnierza nie nienawidzi go i nie życzy mu śmierci, nie garnie się do wymierzenia mu sprawiedliwości? A z jakimi krajami mogącymi zaatakować Francję, Holandię i Niemcy, graniczą te kraje? Chodzi o to, że Finowie i Norwegowie są lepiej wyszkoleni i lepiej zaznajomieni z obsługą sprzętu wojskowego niż Polacy? I nadal chciałbym wiedzieć, dlaczego twierdzisz, że "najpierw likwidujesz płeć przeciwną... a dlaczego to już może nie będę pisał ale jest pewna zależność która nakazuje to zrobić i to się sprawdza" - i o jaką zależność tutaj chodzi. Bo zupełnie nie wiem, o czym mówisz.
-
To oczywiste. Mówiłem o ZSW w czasie pokoju, nie o realiach wojny. Różnica ogromna. Nie mówię o sentymentach, tylko o nazywaniu rzeczy po imieniu. O tym, żeby zabijanie zawsze nazywać zabijaniem. Zawsze. Eufemizmy są idiotyzmem i absurdem. Na tej samej zasadzie, absurdem i idiotyzmem jest mówienie o "usypianiu psów" czy innych zwierząt domowych, gdy mowa o ich zabijaniu. Albo o "regulacji populacji" czy "odstrzale", gdy chodzi o zabijanie dzikich zwierząt. Nie zakłamujmy rzeczywistości. Jasne, że nie. Mówiłem o przypadkach mordowania cywilów przez bandytów w mundurach wykonujących rozkazy innych bandytów w mundurach takich jak Ratko Mladić czy William Calley. To im oraz im podobnym należałoby zgotować los taki, jaki opisałem poprzednio. Ja też. Choć akurat mnie wioska praktycznie zawsze kojarzyła się z cichymi działkami rekreacyjnymi, a mniej z rolnictwem czy hodowlą. No ale to wynik takich a nie innych doświadczeń. Radio Chlew i Żiżej Skwarka pochodzą z Podlasia. Może tam w latach 90. rolnicy byli właśnie tacy, jakimi ich opisali w swoich piosenkach.
-
No tak - koszarowanie ludzi, przymusowe strzyżenie ich na krótko (a dlaczego żołnierz nie może nosić fryzury takiej, jaka mu się podoba, jak np. w Norwegii, o której sam wspomniałeś?), zmuszanie do wstawania o barbarzyńskiej godzinie, bez oglądania się na to, czy ktoś np. cierpi na przewlekłą bezsenność i o godz. 6 ma za sobą trzy godziny snu (jaki wpływ na zdrowie ma to, że codziennie przez rok sypia się średnio trzy godziny?), traktowanie wszystkich jako jednakowych i niczym się nie różniących bez oglądania się np. na to, że jeden żołnierz waży 50 kg, a drugi 100 kg itd. Ludzie są różni, mają różne warunki fizyczne i psychiczne, a instytucje takie jak wojsko ignorują te różnice i zmuszają wszystkich do tego samego, choć są oni w bardzo różnym stanie. Ciekawe, skąd takie różnice między Finlandią a Norwegią. Mógłbyś podać jakieś linki, źródła informacji, w których je znalazłeś? Bo nie słyszałem o tym, o czym tu wspomniałeś odnośnie Finlandii i Norwegii. Tu zgoda. Choć ogólnie to uważam, że przymusowe koszarowanie ludzi w czasie pokoju nigdy nie jest dobre. Jeśli ktoś ślepo wierzy w moc nakazów i zakazów oraz pruskiej dyscypliny, to może tak uważać. Jeśli jednak ma pojęcie o neuroróżnorodności, to nie stwierdzi czegoś takiego. Poza znikomą pamięcią roboczą, mam też słabą pamięć krótkotrwałą. Gdy człowiek uczy się jakichś procedur, to takie ograniczenia są dla niego naprawdę poważnym utrudnieniem. Zaraz - czyli mówisz, że gdy oficer każe żołnierzowi zabić kobietę, to zamiast "zabij ją" mówi "wyeliminuj cel" lub "zlikwiduj cel"? To chcesz powiedzieć? Dobrze zrozumiałem? Chore i zwyrodniałe. Kto to wymyślił? I czy takich samych sformułowań oficer-bandyta używa, gdy każe żołnierzowi zamordować cywilów, np. wszystkich mieszkańców wioski? Jeśli tak, to... cóż... oficerowi, który mówi coś takiego i wydaje taki rozkaz, należy strzelić z pistoletu w wątrobę i jądra, potem połamać mu ręce i nogi, wydłubać oczy i nasrać na mordę, zanim zdechnie. Zero szacunku dla takich zwyroli. Niech dostają to, na co zasługują, niech piją własną truciznę. To samo z typami takimi jak sierżant Hartman z "Full Metal Jacket". Tyrani odczłowieczający tych, którzy są niżej rangą od nich, nie zasługują na nic lepszego. Oni nie kwalifikują się ani do sądu wojennego, ani nawet do sądu dla ludożerców (nawiązując do cytatu z kapitana Wagnera z "C.K. Dezerterów"). Chodziło o to, że skoro ta piosenka (z 1999 zresztą) jest o tym, że rolnicy to tak często brudne i śmierdzące chamy, to znaczy, że zarówno "coś musi być na rzeczy", jak i że część ludzi, w tym zapewne również decydentów, właśnie tak postrzega rolników. I dlatego ich nie szanują. Stereotypy trzymają się mocno. Choć nie wykluczam, że od 1999 - od tego czasu przecież Polska m.in. weszła do UE i otrzymała unijne fundusze, także na rozwój wsi, a rolnicy otrzymali unijne dopłaty - sporo się w tej kwestii zmieniło. Pytanie, ile. No ja o rakietach zupełnie nic nie miałem na lekcjach PO.
-
Obie picie? Czyli jedna picia i druga picia? o_O Może gdy dochodzi do walk ulicznych, gdzie widzi się twarze przeciwników, tak jest - nie wiem. A może to zależy. Podobno w historii wojen było ileś kobiet-snajperek, które radziły sobie naprawdę dobrze w zabijaniu przeciwników. Bandyci z wyższym wykształceniem - po politechnikach i uniwersytetach medycznych? Chyba mało prawdopodobne. Ale walki uliczne i pojedynki snajperów też mają miejsce, prawda? A czy tu nie mają wpływu wrodzone predyspozycje, np. pamięć robocza? Ja mam znikomą pamięć roboczą, przez co nigdy nie opanowałem np. układów równań, wielomianów, funkcji i podobnych złożonych zadań matematycznych. Również gdy miałem wykonywać jakieś zadania polegające na wykonaniu określonych manualnych czynności w określonej kolejności, to wszystko mi się mieszało, kolejność i sposoby mi się mieszały, i nawet gdy ktoś mi pokazał coś i powtórzył 30 razy, to ja nadal myliłem. I nie ma to nic wspólnego z pochodzeniem. O tym nie słyszałem. Zawsze wydawało mi się wręcz, że heteroseksualnemu mężczyźnie bardzo trudno byłoby zamordować kobietę, chyba że będącemu skończonym patusem, bandytą i mizoginem. W liceum w roku szkolnym 2003/2004 miałem przysposobienie obronne - choć tam skupiano się o wiele bardziej na pierwszej pomocy i resuscytacji niż na kwestiach rzeczywiście dotyczących obronności. O wojsku, komisjach lekarskich, rutynie dnia w koszarach itd. były tam tylko wzmianki. Było tam też o broni chemicznej i biologicznej i o różnych zagrożeniach, np. upałach i klęskach żywiołowych. W Finlandii, jak to Skandynawii, przede wszystkim obywatele w bardzo dużym stopniu utożsamiają się z własnym państwem i mu ufają. To nieporównywalna rzecz do Polski czy innych społeczeństw post-niewolniczych, włączając post-feudalne. Państwo jest postrzegane przez polskich obywateli jako obca rzecz, której w żadnym razie nie można ufać ani spodziewać się czegokolwiek dobrego czy wspierającego. W Polsce trudno wyobrazić sobie instytucję taką jak Barnevernet (który zresztą nieraz działa w karygodny sposób i przedobrza z wtrącaniem się między rodziców a dzieci). Może np. dlatego.
-
Każdy wystarczająco zaawansowany troll jest nieodróżnialny od prawdziwego czubka (prawo Poego). https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_Poego Ogólnie, zgadzam się z Tobą. To świadczy o obu płciach. Jakoś jest tak, że kobiety z reguły są bardziej wybredne w doborze partnerów niż mężczyźni w doborze partnerek. Chodzi chyba o odpowiednie rozłożenie ciężaru ekwipunku na ciele - ergonomia. Jeśli ma się ergonomiczne wyposażenie, to nie trzeba być siłaczem/siłaczką, chyba że musi się dźwigać jeden konkretny ciężki przedmiot o małej objętości. Odnośnie mięśni, to np. ja jestem drobny i szczupły, a prawie całą masę mięśniową mam w dolnej połowie ciała, głównie za sprawą bardzo częstego jeżdżenia na rowerze. Jakoś nigdy nie widziałem potrzeby budowania mięśni w górnej połowie ciała. Podobno w judo trzeba umieć wykorzystać wagę przeciwnika i "im przeciwnik grubsza, tym lepiej". Podobno w Izraelu kobiety służą w armii dlatego że są otoczeni państwami muzułmańskimi, a muzułmanie są ponoć przekonani, że śmierć z ręki kobiety zamknie im drogę do raju. Pokazują dyplomy lekarzy i inżynierów, że stwierdzasz, że oni nimi są? Widzisz, ja na komisji wojskowej dostałem kategorię A, choć jako osoba w spektrum autyzmu jestem o wiele bardziej narażony na przebodźcowanie i związane z tym gwałtowne reakcje emocjonalne, tzw. meltdowny. Więc moja psychiczna wydajność pewnie nie przystaje do wymagań stawianych w wojsku. A o sprawność fizyczną tam chyba pytań nie było.
-
Mam podobnie. Ogólnie, zależy jakie miasto i jaka wieś - choć na pewno nie chciałbym mieszkać ani w centrum miasta, z powodów, które zacytowałem, ani w zbytnim oddaleniu od dużego miasta, w którym można coś załatwić i przy okazji mieć większy dostęp do usług i rozrywki. Centrum miasta to miejsce, w którym bardzo łatwo o przebodźcowanie. Hałas ogólnie mi przeszkadza, spaliny też. A latem betonoza zmienia miasto w patelnię i sprawia, że upały stają się nie do zniesienia. Musi być odpowiednia ilość roślinności, najlepiej w pobliżu wody, żeby dało się wytrzymać latem.
-
W większości przypadków, to mężczyźni mężczyznom zgotowali ten los. Za większość wymienionych tu negatywnych zjawisk i patologii odpowiedzialna jest tzw. toksyczna męskość i patriarchat. Choć za trudny los mężczyzn odpowiada nie tylko społeczeństwo, ale też wrodzone cechy - mężczyźni, w związku z tym że mają tylko jeden chromosom X, są bardziej podatni na choroby i ich ciężki przebieg, i żyją krócej. Ot, geny. Nic się na to nie poradzi. Można na to narzekać, choć to bezproduktywne. Zgadzam się z @Illi - że nie ten dział. Tzw. białorycerstwo połączone z wygórowanymi wymaganiami wobec mężczyzn. Dość typowe dla patriarchatu. Przykładowo, w Kościele Katolickim będącym mocno patriarchalną organizacją, kobiety są traktowane jako dzieci specjalnej troski, jako mające być przede wszystkim żonami i matkami, albo zakonnicami, natomiast nie ma tam dla nich miejsca w kościelnej hierarchii jako podejmujących decyzje - a przy tym nie ma wspierania dla księży będących ofiarami mobbingu ze strony biskupów czy napaści seksualnych z ich strony. Ani dla księży odchodzących z kapłaństwa i tych, którzy już odeszli. Patriarchat uderza zarówno w kobiety, jak i mężczyzn uznanych za niższych rangą. Ustawia po kątach osoby, które nie przystają do obowiązujących wzorców. Siła stereotypów, bardzo często podsycanych przez tych mężczyzn, których inni mężczyźni skrzywdzili, a którym kobiety podały pomocną dłoń i ich podniosły. Zwykle to mężczyźni są źle traktowani przez innych mężczyzn. Oraz chłopcy przez innych chłopców. To jedni chłopcy w szkole robią drugim "spłuczkę", wyzywają ich, rzucają w ich stronę teksty typu "Masz wpie**ol" czy "Wyj**ać ci?" itd. oraz ich poniżają i wyśmiewają. Oraz wyśmiewają ich potrzeby. Szukasz winnych nie tam, gdzie powinieneś. Oczywiście, zdarzają się też tzw. blachary, które wyśmiewają innych, zarówno mężczyzn, jak i inne kobiety. Nieraz jest też tak, że "kobieta kobiecie zołzą". To działa w dwie strony. Toksyczna i chora rywalizacja ma miejsce u obu płci. Mobbing również praktykują zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Traktowanie mężczyzn jak instrumenty jest chyba równie częste jak traktowanie kobiet jak instrumenty. Przy czym, przykłady jednego i drugiego można znaleźć chociażby w mainstreamowej twardej pornografii tworzonej przez mężczyzn z myślą o męskich odbiorcach. Przemoc psychiczna kobiet wobec mężczyzn istnieje i jest problemem, jednak nazywanie jej "gwałceniem" jest myleniem pojęć. To mężczyźni wprowadzili niższy wiek emerytalny dla kobiet. Zresztą we wszystkich krajach UE poza Polską ten wiek został zrównany. Różnica w pracach to wynik m.in. innych predyspozycji fizycznych. Nie każdy mężczyzna nadaje się na fizycznego. To jedna z wielu niesprawiedliwości. A niesprawiedliwości są w obie strony. Obejrzyj sobie.
-
No akurat ja mam bardzo niski próg bólu - co wynika prawdopodobnie z tego że urodziłem się półtora miesiąca przed terminem i w dodatku przez cesarkę. Mam też bardzo niską tolerancję na ból.
-
Nie badałem. Trittico odstawiłem jakiś czas temu, zresztą brałem to krócej niż rok, z czego przez większość czasu najniższą możliwą dawkę (25 mg). Zanim zacząłem brać, miałem robione USG jamy brzusznej, i wyszło, że wątrobę mam zdrową. Skoro o tym mowa, to IMHO każdy psychiatra powinien być jednocześnie psychologiem klinicznym. Biorąc pod uwagę, jak łatwo jest na podstawie samego opisu objawów podawanego przez pacjenta wystawić błędną diagnozę i źle dobrać leki, najlepiej, gdyby każdy psychiatra robił pacjentowi dokładne testy psychologiczne przed wystawieniem diagnozy. Psychiatra i psycholog kliniczny powinny być łączonymi zawodami. Tak byłoby najlepiej dla pacjentów.
-
Tak. To absurd. Choć akurat ja ustaliłem jako pin do tego kod do drzwi w klatce schodowej (domofonu) i początek kodu do drzwi w klatce schodowej w bloku mojej siostry, żeby było mi łatwiej zapamiętać.
-
Ja tak samo. W dodatku tatuowanie jest bolesne. To kolejny powód, by tego nie robić. A w moim przypadku: główny.
-
Jeśli nie masz nic przeciwko zapachowi gumy i potu, hałasowi używanego żelastwa, sieczki emitowanej z głośników w siłowniach i towarzystwu napakowanych kolesi, to wtedy Jak napisał przedmówca. Osobiście wolę jeżdżenie na rowerze (jak np. @Liber8 ), spacerowanie, bieganie i pływanie niż ćwiczenia oporowe. Przy czym, to nie dlatego, że siłownia, tylko dlatego, że to jeden z przykładów aktywności.
-
Lipiec Makaron z truskawkami czy naleśnik z truskawkami?
-
Mi wyszło 25 lat. Rzeczywisty to 37 (prawie 38) Czyli wychodzi, że jestem młody duchem. To chyba dobrze?
-
Co słychać w gabinecie, czyli odczucia po wizycie u psychiatry
Kiusiu odpowiedział(a) na Illi temat w Psychiatria
I właśnie szkoda. Właśnie do tego odnosi się mój poprzedni post. Właśnie to uważam za bardzo poważną wadę funkcjonowania psychiatrii. Ten brak wnikliwości i dociekliwości połączony z szablonowością, schematyzmem i płytkim podejściem. Psychiatria jest najmniej ścisłą dziedziną medycyny, więc wymaga szczególnej ostrożności i samokrytycyzmu u lekarzy. -
Co słychać w gabinecie, czyli odczucia po wizycie u psychiatry
Kiusiu odpowiedział(a) na Illi temat w Psychiatria
Ogólnie to każdy psychiatra powinien przed postawieniem diagnozy i przepisaniem leków robić pacjentowi testy osobowości i wszelkie możliwe testy psychologiczne, a wiedza psychiatryczna i psychologiczna powinny być ze sobą nierozerwalnie połączone. Zwłaszcza biorąc pod uwagę ilość błędnych diagnoz i źle dobranych leków. Gdy stawia się komuś diagnozę wyłącznie na podstawie objawów wymienianych przez samego pacjenta, to o błędną diagnozę bardzo łatwo. Tutaj potrzeba bardzo dużej wnikliwości, dociekliwości, dopytywania - w obie strony, żeby i pacjenta był całkowicie pewien, że dobrze zrozumiał lekarza, i lekarz był całkowicie pewien, że dobrze zrozumiał pacjenta. Bo to, jak obecnie psychiatria w praktyce wygląda, woła o pomstę do nieba. To, że psychiatrzy nie dysponują testami osobowości i testami psychologicznymi, jest tylko utrudnieniem dla pacjentów i jest kuriozalne. Przecież nikt nie chce chodzić latami z błędną diagnozą ani nikt nie chce mieć źle dobranych leków. Najlepiej byłoby też, gdyby ADOS-2 był ogólnodostępny i gdyby każdy psychiatra mógł robić pacjentowi ten test.