
Kiusiu
Użytkownik-
Postów
384 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Kiusiu
-
Kefir + probiotyki jako pomoc w walce z depresją
Kiusiu odpowiedział(a) na Samniewiem temat w Medycyna niekonwencjonalna
??? W których niby filmikach on poleca albo sprzedaje suplementy? Coś mylisz. On przede wszystkim propaguje zdrowy styl życia i dietę śródziemnomorską, zdrową nieprzetworzoną żywność, a o suplementach nie mówi prawie nic (chyba że o witaminie D). -
Szambo MBrother czy C-Bool?
-
To trwałoby ponad milion lat, poza tym po powstaniu człowieka myślącego przemysł ciężki pojawił się po dziesiątkach tysięcy lat. Zatem przyroda miałaby długi okres wytchnienia i czas do odrodzenia się po szkodach, jakie wyrządziły jej człowieki. Nie, nie nagle. Po prostu uważam, że o ile człowiek, w znaczeniu gatunkowym, nabywa status osoby stopniowo, o tyle zawsze trzeba wyznaczyć jakieś konkretne granice. Symboliczne. W części krajów aborcja jest dozwolona do 12 tygodnia ciąży, w innym do późniejszego. Każda z tych granic jest w jakiejś mierze umowna. Choć ogólnie to i tak zdecydowana większość aborcji jest dokonywana w pierwszym trymestrze, zaś aborcje dokonywane w trzecim trymestrze stanowią zdecydowaną mniejszość. Co ma sens. To, wraz z brakiem samoświadomości nowo narodzonego dziecka, jest powodem, z którego np. Peter Singer twierdzi, że rodzice powinni mieć prawo zabić dziecko nawet jakiś czas po urodzeniu. I choć jego stwierdzenie można odrzucić jako odrażające, to można też uznać, że ma więcej sensu niż zdecydowana większość argumentów używanych przez działaczy antyaborcyjnych. Osobiście nie szedłbym tak daleko jak Singer i nie postulował dopuszczalności "aborcji postnatalnej" - mimo że ogólnie zgadzam się z nim w tym, że tradycyjne pojęcie "świętości życia" nie jest adekwatne do współczesnych rozważań bioetycznych i jest sprzeczne z utylitaryzmem. Nie wiem, czy Petera Singera uznajesz za rozsądnego, i czy masz w ogóle jakieś zdanie na jego temat. Dlaczego ciągłość biologiczna gatunku homo sapiens ma być uznawana za coś pożądanego? Bilans dla świata przyrody jest zdecydowanie negatywny: zniszczenie mnóstwa ekosystemów, potęgowanie susz (m.in. przez osuszanie mokradeł), naruszenie równowagi wody w przyrodzie, masa katastrof ekologicznych spowodowanych przez ludzi, zawleczenie na odległe krańce świata gatunków inwazyjnych, zatrucie świata mikroplastikiem i metalami ciężkimi oraz chemikaliami - można by tak długo wymieniać. Bez ludzi jako gatunku nie byłoby tego wszystkiego. Egoizm gatunkowy jest tym samym co dyskryminacja gatunkowa. Czyli uznawanie własnego gatunku za ważniejszy od innych. I przedkładanie dobra własnego gatunku nad dobro innych grup i gatunków. W polityce, etyce czy relacjach. Mnie takie podejście jest całkowicie obce. Nie widzę powodu, z którego ludzie jako gatunek mieliby być uznawani za ważniejszych niż np. kruki, dziki, ważki, chrząszcze, olchy, jesiony, wiązy, dęby itd. Ani powodu, z którego zabicie człowieka ma być zagrożone wyższą karą niż zabicie zwierzęcia z chronionego gatunku albo zniszczenie lasu. Uważam, że jedyną karą za niszczenie lasów tropikalnych powinna być śmierć - bezwzględnie i dla wszystkich sprawców, pośrednich i bezpośrednich. To samo z karą za zabicie osobnika z chronionego gatunku. Uważam też za zupełny absurd, że o ile "klauzula sumienia" jest tak często używana przez lekarzy odmawiających dokonania aborcji, o tyle praktycznie nie ma w przestrzeni publicznej dyskusji o klauzuli sumienia leśników oraz ludzi, w gestii których leży stan ekosystemów, z lasami na czele. Dlaczego ludzie, którzy zajmują się lasami, nie mogą powołać się na klauzulę sumienia i powiedzieć: "My nie będziemy wycinać tych drzew w tym lesie, bo sumienie nam na to nie pozwala"? Właśnie do tego odnosi się egoizm gatunkowy, czyli dyskryminacja gatunkowa. Osobnik każdego gatunku dąży do tego, by samemu przetrwać i przekazać geny - choćby i kosztem życia innych osobników tego gatunku. Np. samiec lwa po przejęciu kontroli nad stadem zabija lwiątka spłodzone przez innego samca, który wcześniej rządził stadem. U części innych gatunków też tak jest. Również u niektórych naczelnych. Można to uznać za jakiś argument. Jednak na to można odpowiedzieć też kontrargumentem, że tylko ludzie jako gatunek są zdolni doprowadzać do masowego ginięcie innych gatunków, niszczenia całych ekosystemów i zakłócenia równowagi w przyrodzie, więc że w związku z tym są najbardziej niebezpiecznym gatunkiem ze wszystkich. Można też powiedzieć, że przyroda sama w sobie stworzyła wiele dzieł sztuki, jak różne piękne krajobrazy, piękne gatunki ptaków, które w dodatku pięknie śpiewają itd. I że wiele z tych dzieł sztuki stworzonych przez naturę zostało zniszczonych przez ludzi. Też będzie to prawdą. I dla hipotetycznych Obcych może być o wiele ważniejsze to, że ludzie zniszczyli dzieła sztuki stworzone przez samą naturę niż to, że ludzie sami coś tam napisali, namalowali itd., bo to i tak zawsze jest wtórne względem piękna przyrody. Na pewno nie uważam, by życie dziecka miało mniejszą wartość niż dorosłego. Co więcej: uważam, że dzieci, jako istoty bezbronne i słabe, powinny być szczególnie chronione. Ochrona słabszych i bezbronnych powinna być priorytetem, a dzieci są właśnie przykładem takich. Podobnie zwierzęta inne niż ludzie. A już na pewno dzieci powinny być o wiele bardziej chronione niż ludzie, którzy sami nie szanują własnego zdrowia ani życia - a takich jest cała masa, może nawet większość. Uważam np., że zarówno ratownicy wodni, jak i personel ochrony zdrowia, powinni uznawać za priorytet ratowanie życia dzieci. Natomiast ci, którzy chleją etanol czy jarają szlugi i dlatego później domagają się ratunku, pomocy czy opieki, w ogóle nie powinni mieć do nich prawa - bo sami są sobie winni i sami sprowadzili na siebie to, co ich spotkało. Niech nie absorbują czasu ani mocy przerobowych ratowników i niech nie zajmują miejsca w kolejkach w przychodniach ani szpitalach ludziom, którzy pomocy czy opieki potrzebują nie z własnej winy, tylko z powodu zdarzeń losowych. Jak ktoś traktuje własne ciało jak śmietnik i nie szanuje własnego zdrowia ani życia, to inni też nie powinni ich życia ani zdrowia szanować, tylko traktować ich jak chodzące śmietniki. Zero szacunku dla palaczy i pijaków i zero pomocy dla nich. Zero praw dla nich. Dla tych, którzy na słuszne uwagi o fatalnym wpływie chlania czy palenia odpowiadają bęcwalskim stwierdzeniem, że "Na coś trzeba umrzeć". Bo umrzeć to jedno, a zajmować kolejki do lekarza i łóżka szpitalne ludziom, którzy mimo dbania o swoje zdrowie potrzebują pomocy, to zupełnie co innego. No ale to już nie dotyczy tematu aborcji, więc ewentualną dyskusję o tym można przenieść gdzie indziej.
-
Jednak ludzie kierujący się intuicją moralną opowiadający się za prawem do aborcji opowiadają się jednocześnie za tym, żeby narodzone dzieci miały takie samo prawo do życia jak dorośli. Bo choć można twierdzić, że status osoby człowiek nabywa stopniowo, a nie staje się osobą w jakimś jednym konkretnym momencie, to moment narodzin jest czymś bardzo wyraźnym i symbolicznym, co można uznać za granicę między płodem a osobą. Nie tyle sam brak marzeń czy brak świadomości, co nieodłączny brak zdolności do marzenia czy bycia świadomym. No i tutaj rolę odgrywa również bagaż życiowy lub jego brak, o czym również przedtem wspomniałem, a co pominąłeś. Płód nie ma bagażu życiowego. Dorosły człowiek ma. Egoizm gatunkowy. Czyli coś, co jest całkowicie obce np. mnie, ale też części innych ludzi dyskutujących o tym. Uważam, że zarówno egoizm gatunkowy jest zły i niebezpieczny, a także, że rację mają radykalni antynataliści, czyli głosiciele poglądu, że rozmnażanie się przez ludzi jest złe i nie powinno mieć miejsca. Zresztą już od dawna nie powinno mieć miejsca. Jednak postęp medycyny sprawia, że choroba neurodegeneracyjna może stać się odwracalna i wyleczalna. "Prawo naturalne" to wymysł katolików. Coś bardzo uznaniowego. Po pierwsze: sam sobie przeczysz, bo płód nie ma zdolności do tworzenia kultury, nauki, sztuki, relacji społecznych i empatii. Noworodek ani osobnik bardzo ciężko upośledzony intelektualnie też nie. Z kolei psychopaci są niezdolni do odczuwania empatii. Zatem kierując się tą logiką, psychopaci nie powinni mieć prawa do życia, podobnie ciężko upośledzeni ani płody. Po drugie: nieprawda, że inne gatunki nie mają zdolności do tworzenia kultury, relacji społecznych ani empatii. Wrony i inne krukowate mają swoje rytuały żegnania zmarłych, podobnie słonie. Gatunki o bardziej rozwiniętych zdolnościach mają relacje społeczne. Empatia również nie jest obca innym gatunkom. https://experyment.gdynia.pl/dzialania-on-line/artykuly-popularnonaukowe/biologiczne-ciekawostki/wspolpraca-i-empatia-w-swiecie-zwierzat/ https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C33641%2Cempatia-wsrod-zwierzat-jak-zwierzeta-przekazuja-sobie-emocje.html A z perspektywy innych, ludzie mogą być uznawani za gatunek, który nie dość, że jest bardzo inwazyjny i agresywny, to jego dorobek polega na tym, że gdy akurat ludzie nie prowadzą wojen, to zatruwają wodę i powietrze, niszczą lasy, przyczyniają się bezpośrednio do ginięcia bardzo wielu gatunków i ogólnie są, jako gatunek, bardzo niebezpieczni, a zatem niezasługujący na istnienie. Wiem, że nie zawsze da się wszystko przewidzieć. Jednak ta kwestia nie ma związku z kwestią prawa do aborcji, skoro dotyczy czegoś ściśle po urodzeniu, nie przed. O zabijaniu narodzonych dzieci nie rozmawiamy.
-
Mizofonia, bodźce dźwiękowe i nie tylko - jak sobie radzicie?
Kiusiu odpowiedział(a) na xxkxxa temat w Pozostałe zaburzenia
Skoro o tym mowa: czy wiesz, że hydroksyzyna zwiększa ryzyko demencji i Alzheimera? Zresztą nie jest jedynym lekiem, który ma takie niebezpieczne działanie uboczne. Polecam posłuchać tego odcinka. Jeśli masz przewlekłą bezsenność, to naprawdę warto zamienić hydroksyzynę na jakiś bezpieczniejszy odpowiednik. Czyli zdecydowanie m.in. żaden z trójpierścieniowych leków przeciwdepresyjnych ani żaden z leków przeciwhistaminowych I generacji. Nie wiem, czy lekarz, który przepisał Ci hydroksyzynę, ostrzegł Cię przed takimi skutkami ubocznymi, ale jeśli nie, to zdecydowanie powinien. Osobiście na bezsenność brałem Trittico, czyli trazodon, a obecnie biorę przede wszystkim melatoninę o przedłużonym uwalnianiu, czasem też "zwykłą" melatoninę i Valused Noc Plus. Do tego regularnie piję napar z melisy. To na pewno bezpieczniejsze niż hydroksyzyna czy inne z wcześniej wspomnianych. Zwykle składa się z trzech części: dwie pierwsze to rozmowy, wywiady, a trzecia część to praktyczne ćwiczenia, jak wybieranie kart z obrazkami itp. Starcy są gorsi, gdy ględzą lub drą twarz. -
Nie sprowadzaj do absurdu. Osoba w śpiączce ani upojona nie ma, z definicji, nieodwracalnie utraconej zdolności pamiętania ani nieodwracalnie utraconej ciągłości mentalnej między tym, kim człowiek jest bez zapadnięcia w śpiączkę. Osoba w śpiączce ma tylko czasowo przytłumioną świadomość, jednak jej pamięć, tożsamość i plany na przyszłość nie znikają w momencie zapadnięcia w śpiączkę. Natomiast nie ma ciągłości mentalnej między zarodkiem a dorosłym człowiekiem, mimo ciągłości genetycznej. Śpiączka nie oznacza nieodwracalnej totalnej amnezji rozumianej jako całkowity zanik pamięci autobiograficznej. Czy naprawdę trzeba to tutaj tłumaczyć? Czy to zbyt trudne do zrozumienia? Fizycznie są ludźmi, choć mentalnie niekoniecznie. Ogólnie IMHO rodzice powinni mieć prawo decydować, czy chcą sprowadzić na świat dziecko, które do końca życia będzie ciężko upośledzone intelektualnie i bez szans na normalne funkcjonowanie - i w takiej sytuacji aborcja powinna być dopuszczalna. Jeszcze napisz, że decydowali o tym wyłącznie rodzice takich osób i że aparat państwowy nie miał żadnego w tym udziału. Argumentum ad Hitlerum - oznacza to, że przegrałeś dyskusję. Najpierw niech ktoś wykaże, że życie ludzkie ma wartość samą w sobie. Oraz że ludzie jako gatunek są czymś wartościowym i pożądanym dla planety, na której żyją. Wyobraźmy sobie, że Ziemię atakują Obcy, którzy postawili sobie za cel eksterminację ludzkości jako szkodliwego i inwazyjnego gatunku. Jakich argumentów użyłbyś do przekonania ich, żeby jednak nie wymordowali rodzaju ludzkiego? Nieprawda - często zdarza się, że matka nie przeżywa porodu, a dziecko i tak przeżywa, bo znajduje zastępczą matkę. Mamką i opiekunką nie musi być biologiczna matka. A płód do pewnego momentu nie jest w stanie przeżyć poza organizmem biologicznej matki. To, że rozwija się w jej ciele, ma duże znaczenie. Ciąża wiąże się z komplikacjami, których ojciec nie doświadcza. Ciąża jest ogromnym obciążeniem dla organizmu kobiety. Od 6 do 8% ciąż wiąże się z poważnymi komplikacjami. Istnieją ciąże wysokiego ryzyka. Od 3 do 10% ciężarnych kobiet przechodzi cukrzycę ciążową a u od 30 do 45% kobiet, u których występuje, rozwija się później cukrzyca typu 2. Od 2 do 8% ciężarnych kobiet ma stan przedrzucawkowy. Oznacza to podwyższone ciśnienie, obecność białka w oczu, bóle głowy, zaburzenia widzenia i bóle w nadbrzuszu. Ok. 1% ciężarnych kobiet ma niepowściągliwe wymioty ciężarnych. Natomiast sam ból porodowy jest jednym z największych bólów, jakich może doznać człowiek. I trwa kilka godzin. Od 10 do 25% kobiet, które urodziły, doświadcza depresji poporodowej - i ten stan trwa do pół roku. Połowa kobiet po porodzie ma problemy z nietrzymaniem moczu. Część kobiet (od 1 do nawet 20%) po porodzie nie trzyma nawet kału. Dla organizmu ojca ciąża nie jest żadnym obciążeniem. Czy w związku z tym można się dziwić postulatom, by to jednak do kobiety należała decyzja, a nie do obojga rodziców na równi? I że część kobiet woli usunąć dwumiesięczny nieświadomy płód niż przechodzić przez w/w? Gdyby ojcowie doznawali podczas ciąży partnerki tego samego, co matki, sprawa wyglądałaby inaczej.
-
Ty masz tylko takie wrażenie - jednak jest też niewątpliwe, że o tym, co czeka nas po śmierci, najgłośniej wypowiadają się ci, którzy jeszcze nie zdążyli umrzeć i nie mają prawa tego wiedzieć. Płód, czy też nienarodzone dziecko, jeszcze nie ma samoświadomości, zdolności myślenia ani zdolności posiadania marzeń i planów na przyszłość. Zatem dlaczego zabicie go miano by uznawać za coś złego czy wręcz za zbrodnię? Prawo głosu to jedno. Ostateczna decyzja to co innego. Płód jest całkowicie zależny od kobiety i od tego, co ona robi i co wprowadza do swojego organizmu - jakim powietrzem oddycha, co je, jakie leki czy narkotyki zażywa itd. Nie jest zależny od ojca w żadnym stopniu. Między żadnymi dwoma organizmowi nie ma tak silnej i nieodwołalnej zależności jak między organizmem matki a płodem.
-
Nie piszę z doświadczenia, tylko zwracam uwagę na złożoność tematu. Na to, że życie jest skomplikowane. Że psychika i ludzie są skomplikowani. Za bardzo skomplikowani, żeby przypinać im łatki typu "rozwiązły/a". Sam fakt posiadania iluś partnerów nie mówi nic o przyczynach, motywach ani tle tego. Tak samo jak sam fakt braku doświadczenia w sferze seksualnej nie mówi nic o przyczynach ani tle tego. Część ludzi żyje w niedobrowolnym celibacie i jest niedoświadczona w sferze seksualnej, choć chciałaby mieć wiele partnerek/partnerów. Czy tacy ludzie powinni być nazywani cnotliwymi? A jeśli nie, to jak? Jeśli ktoś jest wstrzemięźliwy z konieczności, a chciałby być "ruchaczem"? Przy czym samo określenie "ruchacz" też potrafi być mylące, bo wielu ludzi niemających partnerek marzy o tym, żeby to kobiety aktywnie uwodziły i podrywały mężczyzn oraz zaciągały ich/wskakiwały im do łóżka.
-
Wieloletnia samotność oraz brak sensu życia
Kiusiu odpowiedział(a) na un_lucky luke temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Jasne, temu nie przeczę, aczkolwiek podajesz bardzo skrajny przykład, a nie przykład zwyczajnego człowieka mijanego na co dzień na ulicy, a który może być np. zagubiony, mieć problem z utrzymywaniem kontaktu wzrokowego, mieć nietypową gestykulację, w pewnych kwestiach wydawać się nadmiernie szczerym, a w innych nadmiernie wycofanym itd. Czyli ogólnie mieć problemy z umiejętnościami społecznymi i funkcjonowaniem społecznym. W tamtym poście w ogóle nie miałem na myśli narcyzów ani patusów. Choć szkoda, że zacytowałaś cały mój post zamiast zaznaczyć fragment, do którego się odnosiłaś, bo na początku nie wiedziałem, do którego fragmentu to się odnosi. Byłoby prościej, gdybyś cytowała fragment. Zresztą, @Dalja to samo - cytujcie fragmenty zamiast całych postów. A stał się? Wydawało mi się, że stał się idolem redpillowców, nie inceli. Choć może jakaś część inceli go podziwia, aczkolwiek nie wiem, czy były wśród inceli robione jakieś sondaże opinii na jego temat. -
"Odpowiedź brzmi: nie wiem, choć się domyślam", cytując Sznuka. I takie właśnie znaczenie miała tamta moja odpowiedź. Dlatego dopytałem Dalji, czy dobrze mi się wydaje. Bo zazdrość o czyjąś przeszłość i czepianie się tej przeszłości jest po prostu słabe. A od ilu partnerek to jest wiele? I skąd ta dychotomia myślenia? Dlaczego jeśli ktoś ma w życiu więcej niż jedną partnerkę/partnera, to od razu miałoby oznaczać rozwiązłość? Zresztą, przyczyny tego, że ktoś miał ileś partnerek, też może być wiele. Nie układa się w związku, to związek się kończy. I nieraz potem następuje kolejny. A co, jeśli ktoś w życiu obdarzył sympatią i zaufaniem wiele osób? Np. pięć albo piętnaście? A jak ta jedna jedyna wybrana osoba potem zmieni zdanie i odejdzie, to co - zamierzasz już do końca życia być sama, żeby nie wyjść na nie-wstrzemięźliwą i "puszczalską"? Posiadanie w życiu kilku lub kilkunastu partnerów nie musi oznaczać potrzeby skakania z kwiatka na kwiatek. Życie jest bardziej skomplikowane. A jeśli para czasem wspólnie ogląda pornografię i się przy niej nakręca, a potem uprawia seks ze sobą? Czy to też uważasz za niewłaściwe?
-
Dziewictwo nie jest ani cechą charakteru, ani cechą fizyczną, związaną z wyglądem. Odnosi się tylko do kwestii (nie)doświadczenia w jednej konkretnej sferze - seksualnej, która to sfera jest akurat najbardziej usianą zakazami. To jest clou tego zagadnienia. Dlaczego doświadczenie w sferze seksualnej, lub brak tego doświadczenia, miałoby być czymś istotnym i branym pod uwagę? Zastanawiałeś się w ogóle nad tym? @Maat To nie ja robię z tego ideologię, tylko ci, dla których dziewictwo u kobiety jest istotną, wartościową i pożądaną cechą. Ci, którzy wypisują rzeczy, jak przykładowe, które podałem.
-
Polecam posłuchać: Powstało trochę anglojęzycznych publikacji na ten temat. Tzn. na temat, że instynkt macierzyński nie istnieje. Tak tłumaczy, albo próbuje tłumaczyć, psychologia ewolucyjna. Jednak nie jest nieomylna. I wcale nie w każdym gatunku tak jest. U wielu gatunków, pary łączą się na całe życie. Choć nie wiem, czy u większości. Wiele gatunków zmienia partnera na każdy okres godowy, a inne łączą się na stałe. Kronikarze pisali, że u dawnych Polan chłopiec był najpierw pod opieką matki, a później "przechodzi" pod opiekę ojca. Jednak to też było uwarunkowane kulturowo, poza tym wątpliwe, by dotyczyło całych społeczności niezależnie od zawodu i statusu społecznego. Czy u pierwotnych rolników, a tym bardziej zbieraczy i myśliwych, tak było? Raczej wykluczone. Też polecam posłuchać tego, do czego link podałem - tam jest poruszony temat opieki nad dziećmi w dawnych społecznościach. Ogólnie wynika z tego, że gdy wszyscy pracowali na polu, kobiety również, to siłą rzeczy kobieta nie mogła cały czas zajmować się dzieckiem, tylko ktoś musiał ją zastępować, gdy była w polu. Ciocia, babcia, kuzynka matki itd. Również gdy kobieta zajmowała się zbieraniem pożywienia w społecznościach zbieracko-łowieckich, ktoś ją zastępował. Gdy oboje rodzice zbierali lub polowali, to też. Bo tak: kobiety również polowały. Stereotypowe wyobrażenia o jaskiniowcach, z których mężczyźni polowali, a kobiety zajmowały się dziećmi, to w przeważającej mierze bajki. Kwestia doświadczenia i czasu przebywania z dzieckiem. O tym też jest mowa w tej rozmowie. Nie wiem, czy są jakieś dane mówiące, że kobiety są bardziej emocjonalne. Takie stwierdzenie może wynikać np. z różnic związanych z ekspresją i odbieraniem emocji niż z nich odczuwaniem. A ekspresja potrafi już być, przynajmniej do pewnego stopnia, wyuczona. Małe dzieci nie mają hamulców przed wyrażaniem emocji - są ekspresyjne, obie płcie tak samo. Dopiero później chłopcy słyszą np. "Mężczyzna powinien panować nad sobą", "Dżentelmen powinien panować nad emocjami" itd. Przez co ekspresja i wylewność w okazywaniu emocji, w ekspresji, nie jest czymś całkowicie autentycznym i pierwotnym, tylko czymś również uwarunkowanym kulturowo. W przynajmniej części kultur, gwałtowne reakcje emocjonalne u mężczyzn nie są uznawane za coś pożądanego ani za coś, co "wypada". W niektórych społecznościach uznawano, że skoro mężczyźni są silniejsi, to bardziej opłaca się mieć syna, bo będą silniejsze ręce do pracy fizycznej. W niektórych nadal pokutuje takie przekonanie. Ogólnie to archetypów męskości jest wiele, i właściwie one są ze sobą wzajemnie nie do pogodzenia. Archetyp filozofa i mędrca. Archetyp wojownika. Archetyp myśliwego. Archetyp dżentelmena. Archetyp naukowca. Archetyp obrońcy słabszych i uciśnionych. Archetyp awanturniczego poszukiwacza przygód. Archetyp poety, malarza, rzeźbiarza lub innego twórcy czy artysty. Archetyp silnego sportowca. Jak to ze sobą pogodzić? Wprawdzie kilka z tych typów jest, owszem, do pogodzenia z innym lub nawet dwoma innymi. Ale nie wszystkie naraz. Moim zdaniem, pozytywnym wzorcem męskości jest np. taki, który uznaje, że prawdziwy mężczyzna jest i powinien być odpowiedzialny, broni słabszych i bezbronnych, kieruje się tym, co słuszne, ufa własnemu osądowi i nie przejmuje się cudzymi opiniami, tylko ma odwagę iść własną drogą.
-
A dlaczego dziewictwo miałoby być wartością samą w sobie? Czy nie chodzi właśnie o to, że taka kobieta by porównywała go i jego łóżkowe umiejętności do kogoś innego? Że to mogłoby odbić mu się na samoocenie i poczuciu własnej wartości? Jak czytam teksty w rodzaju "Kiedyś to kobiety się szanowały, nie dawały na pierwszej ani na drugiej randce, i nie dawały każdemu na prawo i lewo", "Kobieta, która czeka z seksem do ślubu to skarb" itp., to robi mi się niedobrze. Kobieta ma swoje potrzeby i ma prawo je zaspokajać. Tak samo jak mężczyzna. A jeśli ktoś twierdzi, że szacunek kobiety do siebie zależy od tego, co ona robi ze swoim życiem intymnym, to takie przekonanie jest głupie, chore i nacechowane obłudą.
-
Wieloletnia samotność oraz brak sensu życia
Kiusiu odpowiedział(a) na un_lucky luke temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Szkoda tylko, że tacy ludzie mają prawo do opieki medycznej i pomocy medycznej na równi z tymi, którzy potrzebują takiej pomocy nie z własnej winy. A liczba lekarzy jest ograniczona. A w krajach takich jak Polska to już w ogóle, gdzie liczba lekarzy na tysiąc mieszkańców jest jedną z najniższych w krajach rozwiniętych. Podobnie, ogólnie, to niesprawiedliwe, że Janusze mający wiele niezdrowych nawyków są przez system traktowani praktycznie na równi z tymi, którzy dbają o siebie, tylko np. są obciążeni genetycznie lub mają pecha. Otóż to. U dzieci to, co określa się mianem okrucieństwa, nie jest wynikiem świadomego nastawienia z premedytacją, tylko mniejszego zrozumienia i mniejszego radzenia sobie z emocjami. Przyczyny mogą być różne, np. brak czasu rodziców, czy brak podejścia. Każde dziecko potrzebuje uwagi. Gdy rodzicom tej uwagi brakuje, to dzieci zaczynają wchodzić im na głowę. Bo im tego brakuje. Kwestia niezaspokojonych potrzeb. -
W jakim sensie powinien? A jak ktoś ma wrodzoną - lub nabytą - bezpłodność? A jak ktoś nie ma z kim spłodzić syna? A jak ktoś spłodził córkę, bo tak wyszło? Ma wtedy płodzić dzieci do czasu, aż spłodzi syna, i z tego powodu mieć np. cztery córki i syna, jak car Mikołaj II? Pewnie dlatego, że córka z reguły mniej rozrabia i jest mniej niesforna niż syn. Instynkt macierzyński jest bardziej konstruktem społecznym i kulturowym niż biologicznym. Nie ma jednej spójnej definicji instynktu macierzyńskiego.
-
Mizofonia, bodźce dźwiękowe i nie tylko - jak sobie radzicie?
Kiusiu odpowiedział(a) na xxkxxa temat w Pozostałe zaburzenia
Czy chrapanie to jedyny rodzaj dźwięku, który Cię denerwuje? Czy jeszcze jakieś inne, np. jazgot małych psów, piszczące elektroniczne dźwięki, czyjś zbyt głośny i donośny głos, też Cię wkurzają? Czy masz tak, że im większa jest kumulacja dźwięków, bodźców, tym bardziej jesteś nabuzowana? Ja właśnie tak mam. Chrapanie to tylko jeden z przykładów takich odgłosów. Przez lata myślałem, że to po prostu jakiś rodzaj nerwicy, że mizofonia jest tego przejawem, dopóki się nie dowiedziałem, że to wynik bycia w spektrum autyzmu. Wykazał to test ADOS-2. Jeśli poza wkurzaniem się na chrapanie masz jakieś inne problemy, to może taki test byłby zasadny. Choć czasem jest tak, że różne problemy są nieuświadomione. Na szczęście nie każdy człowiek chrapie. Częściej chrapią np. palacze, a także ludzie z nadwagą czy otyłością. Jeśli Twoimi współlokatorami będą ludzie niepalący i niemający nadwagi, to jest szansa, że nie będą chrapać. No chyba że wiesz na pewno, że będziesz skazana na spanie w jednym pomieszczeniu akurat z palaczami czy grubasami. -
Koronawirus- zagłada ludzkości czy niepotrzebna panika?
Kiusiu odpowiedział(a) na carlosbueno temat w Pandemia
Nosisz maseczkę nie po to, by samemu uniknąć zachorowania, ale po to, by nie zakazić innych będąc samemu zakażonym. Na zasadzie "Twoja maseczka chroni mnie, moja maseczka chroni ciebie". Aż dziwne, że podczas pandemii nie odwołali tych zajęć. Nie można zbyt długo nosić jednej maseczki bez prania ani zmieniania - to niehigieniczne. -
Wieloletnia samotność oraz brak sensu życia
Kiusiu odpowiedział(a) na un_lucky luke temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Czyli? Ustalenie przyczyny długoletniej samotności często byłoby o wiele łatwiejsze, gdyby kobiety były szczere i za każdym razem konkretnie, jasno i precyzyjnie mówiły, dlaczego kogoś nie chcą i co im się w nim nie podoba. Dawały informację zwrotną bez owijania w bawełnę. Choć jest też możliwe, że nieraz kobieta sama nie wie, dlaczego kogoś nie chce. To jest też kwestia samoświadomości i umiejętności odpowiedniego ubrania tego w słowa. Jeśli ktoś ma słabe umiejętności społeczne, czy też np. niezdiagnozowany autyzm wysokofunkcjonujący, to z reguły ma trudności z wejściem w relację, mimo szczerych chęci. Jak ktoś jest fizycznie nieatrakcyjny, też. No ale skąd ktoś ma wiedzieć, że jest nieatrakcyjny albo że ma słabe umiejętności społeczne, skoro żadna kobieta mu tego nie powiedziała? Jeśli ktoś nie wie, nad czym ma pracować, to nie zacznie pracować. Nie ma szans. Dlatego szczerość i informacja zwrotna są ważne. Niestety, zbyt często pomniejszane, bagatelizowane i pomijane. Współczucie nie ma nic wspólnego z traktowaniem kogoś jak dziecko. Jest po prostu wyrazem empatii. Doceń to, że ktoś darzy Cię jakimś dobrym uczuciem, zamiast to odtrącać. A odtrącaj pogardę, wrogość i inne negatywne uczucia i postawy, którymi Cię ktoś darzy. Mam tak samo. To drugie nie wynika z pierwszego. Jeśli dzieci są okrutne, to najczęściej wynika to po pierwsze z mniejszej samoświadomości i słabiej rozwiniętej empatii, a po drugie, z czerpania z negatywnych wzorców i złych przykładów, które dają im dorośli. Jak rodzice przy swoich małych dzieciach klną jak szewcy, zachowują się agresywnie i ogólnie źle traktują innych i zachowują się w patologiczny i przemocowy sposób, to dziecko to widzi i naśladuje, traktując to jako coś normalnego i zwyczajnego. Nieraz widziałem patologiczne pary z małymi dziećmi. I wtedy każdorazowo nachodzi mnie refleksja, że prawo do reprodukcji powinni mieć wyłącznie ci, którzy zakwalifikowali się jako odpowiedni na rodziców adopcyjnych. Chcą, żeby ludziom było miło i żeby wracali. Normalka. Nie ma co się wściekać. W Japonii te uśmiechy i miły ton są o wiele bardziej wyuczone i sztuczne niż w Europie. Brzmi jak gadka babci podczas rodzinnego obiadu i deseru czy podwieczorku. BTW, schabowy jak najbardziej podnosi cholesterol i ciśnienie i ogólnie sam w sobie jest niezdrowym daniem, nie trzeba w tym celu jeść deseru. Smażone rzeczy same w sobie są niezdrowe. Lepiej jest jeść gotowane. Albo surowe (zależy co). -
Widać ten znajomy to kolejny zakompleksiony mizogin postrzegający kobiety jako towar, który może być wybrakowany. Odmawiający kobietom podmiotowości. Czy tak? BTW, nie wiem, co dziewictwo ma wspólnego z @alone05 - przecież bycie panną nijak nie oznacza bycia dziewicą. Tak jak bycie kawalerem nie oznacza bycia prawiczkiem.
-
W sumie to bodaj najskuteczniej działają przeciwzmarszczkowo rzeczy przyjmowane doustnie, które działają dobrze na cały organizm, a aparycję poprawiają niejako "przy okazji". Cynk, kolagen, witaminy A, C, D, E i z grupy B (w tym B3 i B5), Omega-3 i olej z wiesiołka. Do tego unikanie słodyczy, a także papierochów i etanolu, i unikanie nadmiaru soli. Ogólnie, dieta i to, co wprowadzamy do swojego organizmu, ma wpływ na wygląd i kondycję skóry, w tym cery. Jeśli ktoś nie przestrzega tych zasad, to bez sensu jest stosowanie zewnętrznych preparatów przeciwzmarszczkowych.
-
Zdążyłem już o tym zapomnieć.
-
Koronawirus- zagłada ludzkości czy niepotrzebna panika?
Kiusiu odpowiedział(a) na carlosbueno temat w Pandemia
SARS i MERS mają wprawdzie wyższą śmiertelność niż COVID, ale o wiele niższą zakaźność, przez co spowodowały wielokrotnie mniej ofiar. To, jak łatwo się zakazić daną chorobą, ma duże znaczenie. Np. odra jest bardzo zakaźna, przez co tak ważne jest szczepienie na nią dzieci. -
Tzn. ciuchy pod sklepem? Lumpy to ciuchy przecież.