Ciekawy wątek jeśli chodzi o przykład Truman Show. Zastanawia mnie czy ktoś z was spotkał się w życiu z na tyle wścibskimi osobami, czy nie wiem jak to nazwać (za bardzo ciekawskimi?), które różnymi nielegalnymi metodami uzyskiwały informacje co o nich myślicie. A wy domyslaliscie się tego, bo w twarz nigdy nic złego takiej osobie nie zostało powiedziane, innej osobie w otoczeniu też nie, a jedynie w prywatnych wiadomościach na telefonie czy anonimowych forach - gdzie było to tak enigmatycznie napisane że niemożliwa była identyfikacja o kogo chodzi, jedynie takie ogólnikowe zrzucenie złości z siebie. No bo jak możesz się nie wkurzać maksymalnie gdy wiesz że te osoby nielegalnie to robią, na co wieleee rzeczy wskazuje. Gdy ktoś łamie twoją prywatność doprowadza cię to do szewskiej pasji. A osoby to robiące potem się dziwią że śmiesz coś złego na ich temat pomyśleć. Czy to nie logiczne... Błędne koło. Naruszanie twojej prywatności powoduje w tobie złość i frustrację - na co druga strona jeszcze bardziej się na tobie wyżywa - co u ciebie powoduje jeszcze większą agresję, bo zyskujesz niemal 100% pewności na potwierdzenie swojej tezy, gdyż zaostrzenie ich agresji pojawia się bezpośrednio po twoim negatywnym feedbacku na ich temat.
Tylko jeśli podchodzisz do kogoś z dobrym sercem i intencjami, a potem okazuje się że coś takiego jest tobie robione, to jak możesz mieć pozytywne zdanie na temat osób łamiących twoja prywatność, i to w imię czego..
Przetestowany schemat setki razy, więc pewność 100 %. Do tego stopnia, że te osoby zaczynają się doszukiwać z twojej strony najmniejszego przejawu agresji/ podważania ich kompetencji czy niechęci/ obrabiania im tyłka - w twojej prywatnej aktywności w środowisku sieciowym / private messages, gdzie nawet jak wylewasz żale to piszesz w sposób uniemożliwiajacy identyfikację osób o których piszesz. Piszesz o swoich problemach, czasem nawet sam krytukujesz co ci się w tobie nie podoba - druga strona jednak widzi w tym przytyk do ogółu.
Czy to jest normalne, pomijając kwestie prawne, czy wróciliśmy do czasów komuny i permanentnej inwigilacji obywatela.
I dlaczego mnie by nigdy nie przyszło do głowy podsłuchiwać / szpiegować w necie / nagrywać z ukrycia w różnych miejscach żeby uzyskiwać informacje czy ktoś mi nie obrabia dup.y do swoich znajomych, partnerów czy członków rodziny, albo co też robię w danej chwili czy zamierzam robić. A obrabianie tylka z tego co można wywnioskować jest i to porządne.
Dlaczego jednym wolno takie rzeczy robić bez konsekwencji, a ja jakbym coś takiego robiła to poszłabym siedzieć.
Od lat wyrażam stanowczy sprzeciw przeciwko temu i każdy to ma w du.pie.
Można sobie kogoś traktować jak małpę w cyrku.
Okazuje się że te działania grupy wyprzedziły w ogóle czas w którym się zorientowałam.
Czyli już z początkiem 2017 - a i w 2016 - grupa ta to robiła i szkalowała w pewnych miejscach - gdzie nawet nie mieli podstaw by takie chamskie i prywatne rzeczy na mnie pisać.
Za pieniążki to było???
Nieuczciwie zarobione pieniążki kiedyś mogą się odbić czkawka... Burn money burn.
Taka mam przynajmniej nadzieję.