Skocz do zawartości
Nerwica.com

Coccinella

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Coccinella

  1. Czego się konkretnie boisz podczas takich wystąpień? Co Cię najmocniej paraliżuje? Jakie to są myśli? Może warto się nad tym zastanowić, żeby zobaczyć je trochę z boku i pomyśleć skąd się biorą. Co do sensu życia, to nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jesteś jeszcze młody, kształtujesz się. Możesz sobie myśleć, że życie to tylko praca, rozmnażanie, a potem śmierć. Ale może warto pomyśleć co chciałbyś w życiu zrobić, co zobaczyć, czego się nauczyć, co osiągnąć. Życie to też dużo przyjemności wbrew pozorom
  2. Czego się konkretnie boisz podczas takich wystąpień? Co Cię najmocniej paraliżuje? Jakie to są myśli? Może warto się nad tym zastanowić, żeby zobaczyć je trochę z boku i pomyśleć skąd się biorą. Co do sensu życia, to nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jesteś jeszcze młody, kształtujesz się. Możesz sobie myśleć, że życie to tylko praca, rozmnażanie, a potem śmierć. Ale może warto pomyśleć co chciałbyś w życiu zrobić, co zobaczyć, czego się nauczyć, co osiągnąć. Życie to też dużo przyjemności wbrew pozorom
  3. Czego się konkretnie boisz podczas takich wystąpień? Co Cię najmocniej paraliżuje? Jakie to są myśli? Może warto się nad tym zastanowić, żeby zobaczyć je trochę z boku i pomyśleć skąd się biorą. Co do sensu życia, to nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jesteś jeszcze młody, kształtujesz się. Możesz sobie myśleć, że życie to tylko praca, rozmnażanie, a potem śmierć. Ale może warto pomyśleć co chciałbyś w życiu zrobić, co zobaczyć, czego się nauczyć, co osiągnąć. Życie to też dużo przyjemności wbrew pozorom
  4. Witaj, to musi być strasznie smutne nie móc w pełni cieszyć z takiego wyjątkowego dnia. Mieć ogromny lęk, bać się go. Leczysz się jakoś? Rozważasz, żeby może przełożyć ten dzień? Byłoby super, gdybyś mogła się z niego cieszyć, może warto pomyśleć o zmianie daty, popracować przez ten czas nad sobą. :) pozdrawiam
  5. Witaj, to musi być strasznie smutne nie móc w pełni cieszyć z takiego wyjątkowego dnia. Mieć ogromny lęk, bać się go. Leczysz się jakoś? Rozważasz, żeby może przełożyć ten dzień? Byłoby super, gdybyś mogła się z niego cieszyć, może warto pomyśleć o zmianie daty, popracować przez ten czas nad sobą. :) pozdrawiam
  6. Witaj, to musi być strasznie smutne nie móc w pełni cieszyć z takiego wyjątkowego dnia. Mieć ogromny lęk, bać się go. Leczysz się jakoś? Rozważasz, żeby może przełożyć ten dzień? Byłoby super, gdybyś mogła się z niego cieszyć, może warto pomyśleć o zmianie daty, popracować przez ten czas nad sobą. :) pozdrawiam
  7. Wahałam się czy zakładać taki temat, bo wstyd mi, że sobie nie radzę. Wiem, że ten dział to kopalnia wiedzy, ale zajęłoby mi chyba z tydzień, żeby to wszystko ogarnąć, a zwyczajnie nie mam na to siły, a bardzo potrzebuję się poradzić kogoś, kto zna się choć trochę, najlepiej z własnego doświadczenia. Nie mam pojęcia o lekach, ba, nie znoszę leków. Nawet jak mnie boli głowa, jestem przeziębiona itp to nic nie biorę (tylko w naprawdę wyjątkowych sytuacjach). Ostatnio (w sumie to jakieś już ponad pół roku) czuję się źle... jestem w trakcie terapii, mam depresję, ale uważam, że jakoś w miarę sobie radzę, więc nie myślałam o lekach. (depresje mam od ładnych paru lat tak naprawdę, ale dopiero teraz się wzięłam za siebie). Pisząc czuję się źle, myślę o mojej senności. Mam problemy ze snem, często nie mogę zasnąć, a czasem potrafię spać i 15 godzin. Niezależnie od tego ile śpię, zawsze jestem niewyspana. Kładę się zmęczona, wstaję zmęczona. Nie mam energii, brakuje mi siły. To jest naprawdę strasznie uciążliwe i demotywujące, kiedy trzeba jakoś funkcjonować. Moja terapeutka zaproponowała mi abym pomyślała o lekach, szczególnie coś na sen i żebym poszła do psychiatry. Ale mam tyle obaw... boje się, że nawet jeśli pomogą, to potem będę musiała brać je już zawsze, że jak przestanę to będzie gorzej, boję się skutków ubocznych i wielu innych rzeczy. A jednocześnie mój stan braku siły, energii i senności tak strasznie mi przeszkadza. I moje pytanie: co byście zrobili? Czy warto pakować się w to jeśli "jakoś" sobie radzę? Co lekarz może mi przepisać? Z góry bardzo dziękuję za odpowiedzi :)
  8. Coccinella

    Witam wszystkich !

    Witaj Artur, Pamiętasz moment, w którym to wszystko zaczęło się zmieniać? Kiedy nagle zabrakło Ci energii, kiedy poczułeś się gorzej? Czy miało to związek po przeniesieniu do Warszawy czy jeszcze będąc w Twoich rodzinnych stronach? Być może ogromny wpływ na Twoje pogorszenie miała właśnie zmiana miejsca zamieszkania. Może rozczarowałeś się? Może inaczej sobie to wyobrażałeś? Może czujesz się tutaj jeszcze bardziej samotny? Warto byłoby przyjrzeć się temu, w którym momencie nastąpiły zmiany. Jeśli czujesz, że sobie nie radzisz, to może pomyśl o terapii?
  9. ale za trzy może nie będziesz! tak też sobie obiecałam, że zrobię wszystko aby ten nowy rok był lepszy :) ale obawy mimo wszystko są.
  10. też się boję, tyle, że tego, że nic się nie zmieni... znowu :/ i że za rok o tej samej porze będę siedzieć sama jak palec, z tymi samymi uczuciami jak teraz.
  11. dziękuję Amelio, Tobie również życzę aby nowy rok był lepszy i taki jaki sobie wymarzysz :)
  12. Obiecuję sobie, że zrobię wszystko, aby ten rok był lepszy...
  13. Czas dorosnąć, taka prawda. Życie to nie sielanka, ale to od nas zależy jak będzie ono wyglądało. Piszesz, że będziesz miał nudną pracę, wstrętną żonę i dzieci - jeśli tak sobie to wyobrażasz, to pewnie tak się stanie. Tutaj masz jednak wybór, możesz pójść wieloma drogami, możesz wybrać odpowiednią dla siebie i wcale nie musi się to skończyć tak źle jak piszesz. Na pewno składają się to no różne rzeczy, też trochę szczęścia, farta, ale jednak w znacznej mierze to Twój wybór i Twoja decyzja jak będziesz żył i co będziesz robił.
  14. Podejrzewam, że po tak długim czasie tkwienia w zawieszeniu bardzo trudno jest się podnieść i zawalczyć o cokolwiek, zdobyć się na wysiłek i próbować coś zmienić. Ale weszłaś tutaj, napisałaś do nas, więc uznaję to już za malutki krok i Twoją gotowość do zmian. Na pewno nie będzie to łatwe ze względu na strach, o którym piszesz, który tkwi w Tobie. Co robić? Na początku musisz sobie uświadomić, że nie chcesz dalej już żyć, że wystarczająco dużo czasu już zmarnowałaś. Czas się podnieść, zmienić coś. Wierzę, że tkwi w Tobie iskierka nadziei :) Spisz sobie na kartce, albo tutaj w tym wątku co chciałabyś zmienić, co chciałabyś zrobić aby poprawić swoją sytuację. Zacznij od drobnych rzeczy np. wyjście na spacer po okolicy, gdzieś dalej. Postaraj się też wybrać do specjalisty - psychiatry, psychologa. Myślę, że jeśli sobie nie radzisz to leki są dobrym rozwiązaniem przynajmniej na początku. Nie musisz ich przecież brać całe życie. Terapia byłaby również bardzo wskazana, tylko regularna, a nie dwie wizyty u różnych psychologów. Ale żeby terapia zaczęła działać potrzeba czasu. Kolejnym krokiem może być próba znalezienia pracy. Może zarejestruj się w UP? Może poszukaj coś na własną rękę, na początek może być praca dorywcza, żeby za bardzo się nie obciążać. Wszystko małymi kroczkami :) Daj znać co myślisz :)
  15. Coccinella

    Problemy życiowe

    każdy tak mówi Miał ktoś z was może podobne problemy. - TAK. Czy mam waszym zdaniem szansę na normalne życie? - TAK. Jaki formy leczenia mogłyby mi pomóc? - idź do psychiatry, który wyśle cię do psychologa, który powie ci co robisz zle i wówczas zmienisz to na lepsze, bo samo nie przyjdzie. Temat rozwiązany.[/url]. każdy był kiedyś na początku i każdy miał podobne wątpliwości. Trzeba to zrozumieć.
  16. Coccinella

    Problemy życiowe

    Witaj na forum :) Zauważasz źródła problemów, starasz się je przezwyciężać i to bardzo dobrze. Nie stoisz w miejscu, próbujesz jakoś sobie pomóc. Terapia odwykowa to był dobry krok, trzymaj się tego. Myślę, że nie ma co odwlekać wizyty u psychiatry, zapisz się jak najszybciej. Myślałeś o terapii? Mogłoby Ci to pomóc w pokonywaniu trudności w relacjach, może nabraniu odrobiny pewności siebie. Jeśli chodzi o pracę to ciężko coś doradzić, ogólnie z pracą cieżko. Nie piszesz też jakiej pracy poszukujesz, jakie masz doświadczenie. A dlaczego w poprzednich miejscach pracy byłeś tylko po pół roku? Sam się zwalniałeś czy były inne przyczyny? Czy masz szansę na normalne życie? :) Oczywiście, że masz, każdy ma. Ale wymaga to dużo własnej pracy, nic samo nie przyjdzie.
  17. ja sobie tego nie wyobrażam... chociaż to pewnie zależy od wieku. Bo różnica między 23 latką a 18 latkiem jest moim zdaniem ogromna, ale już między 45 latką a 40 latkiem nie jest to aż tak widoczne :)
  18. Coccinella

    żenada

    Przeszosci nie zmienisz, czasu nie cofniesz. Na naukę nigdy nie jest za późno. Idz do wieczorowego liceum, postaraj się o jakąś pracę, zastanów się co chciałbyś robić w przyszłości, w czym się widzisz, wyznacz sobie cele i próbuj do nich dążyć. :)
  19. Witaj, Strasznie mi przykro, że tak się stało... Wyobrażam sobie jak się czujesz kiedy ktoś, komu tak ufałeś robi coś takiego Strasznie to przykre. Mam wrażenie, że jakiekolwiek rady na nic się zdadzą w tym momencie, bo i tak wszystko wydaje Ci się beznadziejne, ale musi minąć trochę czasu. Ale nie rezygnuj z pracy, pracuj dla siebie, zajmij się czymś, żeby nie siedzieć samemu. Jakbyś chciał pogadać to pisz do mnie na prv :) Pozdrawiam ciepło!
  20. Coccinella

    Problem z żoną

    marna prowokacja...
  21. Czasem takie opisanie sytuacji, przedstawienie jej z wadami i zaletami oraz z tym jak się czujemy może bardzo pomóc. Niby obcy ludzie czytają, ale oni patrzą na to z boku na podstawie tego co piszesz. Ty z boku nie potrafisz na to spojrzeć, więc myślę, że może to pomóc ocenić całą sytuację i dać autorce do myślenia. Jeśli zaś chodzi o Twoją historię, to... chwilami nie wierzyłam w to co czytam. I czuję złość, tak złość, że pozwalasz się komukolwiek tak traktować! Nie jesteś dla niego zupełnie ważna, wstydzi się powiedzieć rodzinie, że nadal z Tobą jest, nie liczy się z Tobą, ma Cię po prostu gdzieś. I nie, to się nie zmieni, nie wierzę w to. Nie sprzeciwi się rodzinie, matce i nie stanie nagle za Tobą. Naprawdę chcesz tak żyć? Moim zdaniem albo powinnaś z nim pogadać szczerze i ostatni raz i postawić sprawę jasno, że albo coś się zmieni albo odchodzisz. Albo po prostu odejść już teraz, zamiast tracić czas i łudzić się, żyć nadzieją, że może coś się zmieni. Nie wspominam już o zdradzie nawet... bo dla mnie to byłby już koniec związku. Jak ktoś kocha, to nie zdradza. Pozdrawiam Cię!
  22. Strasznie się nakręcasz... i w dodatku jakieś statystyki prowadzisz zupełnie niepotrzebnie. Atrakcyjność jest kwestią względną, każdy ma inny gust. Mam trochę wrażenie, że jesteś zdesperowany, a dziewczyny nie lubią desperatów.
  23. Może po prostu następnym razem nie pij tyle alkoholu? Teraz już i tak niczego nie odkręcisz, stało się.
  24. Coccinella

    Witam Was!

    piszę do Ciebie pw :) Może będę mogła pomóc.
  25. Fajna inicjatywa :) Może kolejnym razem się przyłączę :)
×