Dzisiaj rano miałam dziwny sen. Śnił mi się jakiś pies. Jak spojrzałam uważniej, okazało się, że to mój Czapi, mój jedyny piesek, którego nie ma już z nami od wielu lat. Popatrzył na mnie. Telepatycznie przekazałam mu, że wiem, że już go nie ma, ale chciałabym go pogłaskać ten jeden ostatni raz. Kiedy zbliżyłam do niego rękę, nie poczułam futra, tylko taki jakby przepływ energii, prąd powietrzny. A potem zaczęłam się od niego oddalać i nie mogłam tego zatrzymać. Obudziłam się
W kwestii przemocy w rodzinie, bo to jest teraz temat na czasie w związku z filmem Dom dobry. Rzecz działa się parę ładnych lat temu. Moja babcia opowiedziała mi, że była świadkiem, jak sąsiad na klatce schodowej bije swoją żonę. Zagotowało się we mnie. Akurat ta żona to była koleżanka mojej kuzynki. Postanowiłam działać. Jak typa nie było w domu, ja z tą kuzynką przyjechałyśmy do tej żony. Powiedzmy, że miała na imię M. Rozmawiałam z nią w bardzo delikatny sposób, powiedziałam, że mogę pomóc i że jako dziennikarka mam dojścia w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie (PCPR). Po długich pertraktacjach zgodziła się spotkać z panią psycholog z PCPR. Umówiłam ją na spotkanie, ja miałam z nią pójść i poczekać w poczekalni. Wszystko było dogadane, w ostatniej chwili M. dzwoni do mnie i mów, że jednak nie chce pomocy. A krótko potem zaszła w kolejną ciążę. Czy żałuję podjętego wysiłku? Absolutnie nie. Cz zrobiłabym to ponownie, wiedząc, że rezultaty mogą być niepewne? Oczywiście.