
Vizyo
Użytkownik-
Postów
502 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Vizyo
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 18
-
Może to źle zabrzmiało, nie oczekuje czyjegoś potknięcia, ale tak to zabrzmiało. Po prostu mam dosyć tego, że oni mają ciągle szczęście, a ja przeważnie pecha. Bardziej chciałbym poznać przyczynę tego stanu rzeczy. Bo dla mnie to nie jest logiczne, że ktoś się w czepku urodził i ma całe życie lekko, a druga osoba całe życie się meczy. Czy wtedy to oznacza, że bytowanie ma sens? Czy żyjemy po to by trwać wedle kart które rozdał nam los i nie mieliśmy na to wpływu? Czy to nie brzmi bezsensownie?
-
Moim zdaniem nie wiadomo skąd to się bierze, że osobom się ciągle powodzi dobrze przecież jest Ying i Yang powinno być raz tak raz tak. A ciągle u nich jest dobrze nie zaznają gorczy. Co przyczy teorii równowagi.
-
Dzisiaj sytuacja znów się powtórzyła, oni ściągali i piękne wynik, a ja uczciwie i słabiej. Mogę mieć tylko nadzieję, że matura ich zweryfikuje.
-
Powiem Ci tak, że muszę się wziąć za siebie muszę się pogodzić, że oni mogą mieć łatwiej całe życie. Ja nie mam na to wpływu, ale to, że się tym przejmuje, to mogę tylko pogorszyć swoje życie, a oni tak czy tak będą mieli lepiej. Mówiąc pokrótce muszę wziąć się za siebie i nie patrzeć na nich. Gdyż, oni i tak spadną na cztery łapy, a ja mam ciężej to muszę więcej dać z siebie by mieć podobnych efekt osiągnięć co oni.
-
Rozumiem twój przekaz, ale nie wiem dlaczego oni mają tyle szczęścia, a ja takiego pecha. Nie chcę się rozczulać. Trwam, ale każdy dzień zaczynam od tego, jak im się powodzi, a ja dalej pod górkę.
-
Jest niestety, jeszcze drugi problem, który myślę, że z waszą pomocą też jakoś mi się rozjaśni. Chodzi o zazdrość, muszę się przyznać, że mam dość już tego. Prawie wszystko w życiu przychodzi mi z trudem. Zawsze muszę się ogromnie starać i dawać z siebie dużo by coś osiągnąć. A moi znajomi mają wszystko to co ja tyle, że bez wysiłku. Dam przykład na egzaminy, testy uczę się ciężko, bo nie mam takiego daru by umieć kombinować. Zaliczam, lub nie, a moi znajomi ściągają i nauczyciel nie widzi i mają 5. Ja gdy próbuję zaraz zostaję zauważony. Prawo jazdy ja staram się dokupuje godziny, i nic nie mogę zdać, a znajomy był dużo gorszym kierowcą. I zdał miał dobrego egzaminatora dobry dzień i się udaje, teraz oczywiście non stop się tym chwali. W prawie każdej dziedzinie życia moi znajomi mają łatwiej niż ja. I żyją bez stresowo, a ja jestem chodzącym kłębkiem nerwów. Stąd też pytanie do was, jak sobie pomóc z taką chorobliwa zazdrością. Bo wiem, że we mnie jest problem, a mówią, że gdy się dostrzeże problem i potrafi go opisać to już w połowie jest rozwiązany Czy przeżywał ktoś z was kiedyś coś podobnego?
-
Zmiana o 180 stopni zacząłem się gorliwie modlić o to bym umiał zawiązywać przyjaźnie. Nie wiem, czy to przypadek, czy też modlitwa pomogła. Lecz odezwał się do mnie stary przyjaciel. Codziennie piszemy gadamy, również napisałem do dziewczyny, która mi się podoba i ja jej chyba też. Naprawdę w tym roku zaczynają się już od początku dziać dobre rzeczy. Ja zawdzięczam to wierzę i modlitwie. Lecz każdy ma własne wytłumaczenia na poszczególne zdarzenia.
-
Oto co wywnioskowałem z waszych komentarzy. Po pierwsze, że to jak wyglądam mnie nie definiuje, a jeżeli ktoś ocenia mnie przez pryzmat wyglądu nie jest na tyle dojrzały bym z nim konwersował. Po drugie muszę ćwiczyć pewność siebie, bo każdy jest wyjątkowy i nie mogę dać sobie wmówić, że jestem nikim. Oraz, że muszę być realistą i stopniowo otwierać się i nawiązywać znajomości wszystko przyjdzie z czasem.
-
Dziękuję za szczerość.
-
Próbuje, ale to nie działa, każda relacją którą zaczynam nie owocuje. Jak ja i przyjaciel poznajemy jakąś osobę. To zawsze jest tak, że pisze ona do niego, a do mnie nie. I spotykają się później bezemnie. Ja już przez to wszystko mam wyrobione coś takiego, że dużo zdarzeń przewiduje z dokładnością 95% co się wydarzy. Np w serialach kto jest tym złym, a kto dobrym. Mam bardzo samotne to życie. I pomimo wszelkich starań zaczynam się godzić, że nigdy nikogo nie znajdę. Bo po prostu jestem nudny i nieatrakcyjny. Dziękuję, że mi pomagacie, ale chyba trzeba trzeźwo spojrzeć na rzeczywistość By był wygrany musi być przegrany, ja jestem w tej drugiej roli niestety...
-
Rozumiem I dziękuję za wszystkie komentarze są bardzo pomocne. Lecz muszę opisać wam to bardziej dokładnie byście bardziej zrozumieli czego to dotyczy. Oglądałem filmiki, czytałem książki na temat pewności siebie. Lecz mało z nich rozumiałem, Jeden facet mówił, że trzeba myśleć Wyglądam jak wyglądam i nadal jestem za***isty. Ja niestety nie potrafię tego zrozumieć. Jeżeli mamy kompleksy, których nie umiemy zaakceptować i źle się czujemy z samym sobą to jak możemy zacząć tak o sobie myśleć? Np Jestem pewny siebie, a ludzie dla żartu wytykają mi mój kompleks. Bo tak z reguły jest, że jak wyczują twój słaby punkt to w niego celują. To jak zyskać pewność siebie z docinkami, nawet nie koniecznie złośliwymi. Po prostu żartami rówieśników, które tak bardzo bolą?
-
Ja trochę obwiniam swój wygląd tym, że nie mogę zbudować trwałej relacji z dziewczyną, albo jakąś relacje przyjacielską. Gdyż ciągle komentują, że mam 19 lat a wyglądam na 15-16. I zawsze nie dowierzają lub śmieją się, gdy mówię ile naprawdę mam lat. Mimo, iż staram się być pewnym siebie. Przez takie ciągłe komentarze od dziewczyn, rówieśników zaczynam popadać znowu w kompleksy. Prawie całkowicie tracę wiarę w siebie, pewnie znowu będzie załamka
-
Ja zauważyłem, że dzisiaj jest mało tematów do rozmowy tak naprawdę. Widzę po swoim pokoleniu, że mają mało zainteresowań (Oczywiście mówię to na własnych przypadkach, które znam, na pewno jest wiele osób, które mają wspaniałe zainteresowania) U mnie zawsze, jak próbuje kogoś poznać to zawsze jest rozmowa Hej co u ciebie? Odpowiada Dobrze lub Co robisz? Odpowiada Nic. Taka konwersacja jest bezsensowna. Lecz za to, że nie mogę znaleźć przyjaciół lojalnych obwiniam siebie. Bo nie może być tak, że tyle osób mnie olewa bo wina jest w nich. To by było bez sensu. Próbuje zrozumieć co robię nie tak, ale nie mogę znaleźć nic takiego charakterystycznego co mogłoby odpychać odemnie ludzi.
-
Też będę starał zaczynać się tak myśleć. Kiedyś miałem podobne obesysjne myślenie na temat wzrostu. Zawsze wmawiałem sobie bzdury, że jestem niski, mimo, że nie byłem. Miałem 178cm wzrostu, co jest bardzo dobrym wzrostem. Lecz wtedy byłem tak zakompleksiony człowiekiem, że myślałem o sobie jak najbardziej krytycznie. Nie wiem czemu miało to służyć, ale taki okres w życiu był. Teraz tego żałuję, lecz nawet jakbym miał 170cm czy mniej nie ważne. Nie definiuje to mnie jako człowieka. Jestem wysoki, to jestem wysoki,niski to niski. Jest to taka cechą jak kolor włosów, oczu, skóry, czy to w jakim kraju się urodziliśmy. Jest to od nas niezależne. Przepraszam, że zszedłem z tematu, ale chciałem przedstawić jak to u mnie wygląda. Wyrosłem z tego, to pewnie i to mi minie i wkrótce będę się cieszył, że jestem sam, a nie z ludźmi którzy są dla mnie fałszywi i mają mnie gdzieś.
-
Od dawna mam ten problem, ale zastanawiałem się długo czy napisać go tu na forum. W końcu przełamałem się i napisałem. Naprawdę warto było wasze komentarze rozjaśniają mi troszeczkę obraz sytuacji. Musiałbym dokładniej sprecyzować czego dotyczą problemy kiedy jak. No, ale każdy widzę rozumie o co chodzi bo to wszystko składa się w jeden problem czyli Brak zainteresowania.
-
Oto właśnie chodzi słowo klucz "Ważnym" Ja rozumiem, że ktoś jest zajęty i nie ma czasu, ale odpisywanie po kilku dniach, lub całkiem zlewanie tematu to jest nie pojęte. Chciałbym być dla kogoś ważnym, bo przeważnie pełnię rolę opcji tzn. Fajnie, że jesteś, ale jakby nie było Cię w moim życiu to też by się nic nie działo. Miałem kilku znajomych jak oni mówili, że nie przyjdą to prosili ich o zmianę decyzji namawiali. A gdy ja odmówiłem to były komentarze Ok, Spoko, Nic się nie dzieje, Rób jak chcesz. I nie mówię tu o tym, że chcę być kimś wielce szanowanym, chcę otrzymać od osoby którą darzę szacunkiem odwzajemnienie. W skrócie chciałbym mieć kogoś dla kogo będę kimś więcej niż opcją. Dziękuję za filmik na pewno obejrzę. Lecz ważniejsze jest dla mnie twój wcześniejszy komentarz. To prawda nie umiem odpuścić. Próbuje czasami sprawić by osoba ta poczuła to co ja. Lecz to jest na marne bo jej to nie obchodzi. Ona ma to gdzieś czy napisze czy nie, wiem to bo widzę snapy relacje, że mnie to potrzeba jak dzieje się tylko jakiś problem. Z drugiej strony gdybym całkiem zerwał kontakt byłbym już całkiem samotny co, by pogorszyło tylko mój stan. Więc muszę wszystko znosić i cały czas udawać miłego by utrzymać te kilka osób, które mnie w ogóle nie szanują. Chyba jeszcze nie jestem na tyle dojrzały emocjonalnie by wytrzymać samemu.
-
Ja właśnie tego nie umiem pojąć, bo czasami wydaje mi się, że znaczę coś dla danej osoby. I pisze do niej wyskakuje tylko ikonka wyświetlono. A odpowiedzi brak. Myślę zajęta osoba jest pewnie, ale nie widzę, że aktywnie komentuje zdjęcia w necie i udziela się. Po czym pisze, że nie ma czasu. Tu dałem przykład pojedynczy,ale jest dużo osób takich w stosunku do mnie. Jak można nauczyć ludzi większego szacunku? Bo to jest bardzo smutne, że jak jest dobrze mają mnie gdzieś, a jak już jest źle to tylko do mnie. Pomogę im i znowu zataczamy koło. Ja już na prawdę nie wiem co robię źle.
-
Dziękuję bardzo, zawsze jakoś tak lepiej wiedzieć, że nie jest się samym z takim problemem. Mnie to zastanawiało zawsze jak ludzie potrafią stosować tak zwany "ghosting" czyli urwanie kontaktu bez powodu. Ja bym miał ogromne wyrzuty sumienia np wiedząc, że ktoś przezemnie cierpi. Ja przeważnie zawsze pisałem pierwszy, ale też irytowało mnie gdy ktoś nie odpisuje kilka dni. Myślę, że to normalne, ale np ja nie potrafiłem wytrzymać więcej niż 2 dni bez kontaktu bez rozmowy nawet chwilowej, czy jeżeli ktoś robi coś takiego z łatwością i odpisuje kiedy mu się chce. To znaczy, że nie traktuje danej osoby poważnie, czy też ja jestem po prostu przewrażliwiony?
-
Witam, odrazu mówię, że nie wiem do jakiego działu przydzielić mój temat więc jeżeli wybrałem źle. Bardzo bym prosił żeby administratorzy przenieśli go w odpowiedni dział Mam taki problem, że nie mogę znaleźć znajomości. Nie wiem co robię źle niby staram się być miły dla każdego, robię co mogę. A później gdy już poznam jakiegoś znajomego ten ktoś potrafi bez przyczyny nie odbierać, kłamać, że nie może wyjść mówiąc, że źle się czuje, po czym widzę go z innymi znajomymi na mieście. Zawsze czuje się tak, jakbym nikomu był nie potrzebny, a gdy chodzi o innych przyjaciół gdy ja już z kimś wyjdę to zaraz wydzwaniają do nich by przyszli, bo bez nich nie ma zabawy. To samo w kwestii dziewczyny już wiele próbowałem razy do jakiejś zagadać i zawsze kończy się tą samą śpiewką. "Ma chłopaka" lub "Nie szuka nikogo" Znam ludzi, ktorzy nie potrzebują nikogo, a ja bardzo źle znoszę samotność. Czy wie ktoś jak znaleźć przyczynę takiego stanu rzeczy?
-
Ja wiem, że łatwo mówić, ale nie musisz do niej podbijać, jeżeli oczywiście masz jakąś na oku. Najlepiej dawać sygnale uśmiechnąć się do niej najlepiej jak będziesz z nią rozmawiać. To opowiadaj o swojej pasji o czymś o czym możesz rozmawiać godzinami. Z autopsji wiem, że kobiety kręci to jak facet ma jakieś ciekawe zainteresowania. Sam mam problem z pewnością siebie, ale walczę z tym to długa droga, ale wiem, że kiedyś nauczę się czerpać z życia tak jak powinienem. Bez jakiś zbędnych kompleksów, wierzę, że taki dzień nastanie.
-
Ja mam to samo, mam całkiem inne odczucie co do współczesnego czasu, niż ludzie starsi. To prawda, że w dzisiejszym świecie ciężko czuć się pewnie. Wzrost dla niektórych to przekleństwo, a dla innych błogosławieństwo. Jak to mówią jedni zawsze będą mieli szczęście a inni nie. Life is brutal. Według mnie dużo facetów ma niepewność swojego wzrostu szczególnie Ci poniżej 180cm. Tylko mało kto się do tego przyzna. Ja sam miałem kompleksy z tego powodu, ale publicznie nikt tego po mnie nie dostrzegł. Do dzisiaj mam gorsze dni i sobie myślę, że mógłbym być wyższy. Tyle, że teraz to jest zmienne zaczynam myśleć jesteś wysoki masz to co chciałeś powyżej 180cm i mija. Nieraz mam gorsze dni, ale to szybko mija wczoraj czułem się źle, a dzisiaj zupełnie dobrze.
-
Według mnie on ma silnie zakodowane, jakieś wzorce, ideały piękna. Widziałem jego posty na innych forach szkoda chłopaka bo on ma nastawienie, z tego wynika. Jak nie urośnie, to nie wyjdzie z kompleksu.
-
Ja dodam chyba na zakończenie tematu bo wszystko co już powinno być poruszone, zostało poruszone. @Wentyl1996 Powiem Ci trzeba się godzić z tym co mamy od życia. Jedni mają wszystko na tacy, drudzy muszą na to zapracować. Mam przyjaciela, on ma 195cm kobiety za nim biegają, ma wygląd, oceny mimo, że się nie uczy. A ja jestem od niego niższy, dziewczyny nie mam, żeby mieć oceny takie jak on, musze siedzieć godzinami nad książką. Tylko, że ja jakbym mu zazdrościł zamiast skupiać się na sobie, nigdy nie ruszyłbym z miejsca. Zawsze znajdą się lepsi i gorsi od nas. Karty jakie dostajemy od losu nie są zależne od nas. Od nas zależy tylko jak będziemy nimi grać.
-
Powiedz mi o co tobie dokładnie chodzi. Bo widzę, że ciągle narzekasz. Wiem, że jesteś w trudnej sytuacji, ale ty nie dajesz sobie pomóc. Nawet zaczynam myśleć, że jesteś po prostu trollem. Każdy ma swoją cierpliwość, ale do cievie nic nie dociera. Powiedz mi o co tobie dokładnie chodzi?
-
Ja zaczynam pomału nie rozumieć o co Ci chodzi. Nic do ciebie nie dociera to dlaczego dalej w to brniesz?
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 18