Skocz do zawartości
Nerwica.com

Marc_man

Użytkownik
  • Postów

    26
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Marc_man

  1. Przychodzi mi do glowy ze byc może bardzo ostro siebie oceniam, swoje postępiwanie i przez to oceniam tak samo innych. Jak przestac?
  2. w tym świecie. Doszedlem do pewnych wniosków, ze moje postrzeganie siebie jako faceta nie pasuje do 21 wieku. Nie umiem kłamac, brzydze sie fałszem, podlizywaniem sie innym ludziom, zbieraniem sie w grupę innych słabych ludzi by sie poczuc "bezpiecznie".Trudno mi to wyjasnic slowami mam obrzydzenie do ludzi ktorzy np. podlizują sie dyrektorowi by zostac kierownikiem a potem zgrywają kozakow, ktorzy sa w tym miejscu ze wzgledu na jakies silne cechy. Nie kłamie ale przebywanie w jednym pokoju z takim "pseudofacetem" doprowadza mnie do wymiotow. Raz malo co zwymiotowalem kiedy takie cos do mnie mówilo. Czy da sie to wyleczyc? Gardze ludzmi slabymi co nie umieją przyjąć konsekw. tego co robią
  3. Możesz spokojnie wykluczyć podw. poziom testo. Prędzeĵ zbyt niski poziom może wywołać epizody. Jestem teraz na terapi TRT i moj poziom bardzo wysoki poziom testo. To daje dobre samopoczucie ale czasem tez odpala sie agresja.
  4. Wierzę ze wyjdziesz z tego, szukasz pomocy i w koncu znajdziesz. Nie wiem jak to jest leżec w łózku caly czas i nie bede wymyślał. Jedyne co znam to że nie wierze w motywacje do działania , bo tego po prostu nie ma. Jest sila woli, ktora moze byc nazwana dyscypliną. I to wyrabiamy swiadomie, przez logiczne dzialanie, mamy jakis cel w życiu i robimy wszystko by to spelnic. Nie ma znaczenia czy sie chce czy nie chce i tak trzeba to zrobić. Cos jak odchudzanie, chcemy schudnąć to obcinamy węglowodany nawet jesli bardzo lubimy slodycze itd. Innymi slowy wierze ze mozesz sie zmusic do wstania i poscielenia lozka i mozesz sie zmusić by robic to przez 2 miesiace kiedy wyrobisz sobie nawyk. A wtedy juz nie bedzir to męczace tylko nawykowe
  5. Wybacz ale tylko do tego przeczytalem. Reszte mogę sie domyślic. Moja żona tak zachowuje..Udawala dorosłą przez 3 lata od poznania. Jak sie dziecko pojawilo zaczęła mną pomiatać, bo.... ja nie umialem odczytywac w myślach czego ona chciala i nie domyślalem sie co oznacza płacz dziecka. Szantazuje mnie i straszy rozwodem i niebieska kartą. Ciesz się ze juz je nie ma,bo mogles nieszczesliwie sie ożenic.
  6. Tak zauwazylem tą zbieżnosc. Natomiast jestem prawie przekonany, ze ulge mi przyniesie kiedy sie przyzna i powie to co chce uslyszec. Nir zamierzam walic zarzutami. Ja potrzebuje wiedziec, ze to co czuje i chyba pamietam to prawda. Wtedy mi sie pouklada i stres zejdzie. Mnie po prostu drażni to udawanie ze to matka jest winna. to wypieranie sie powoduje moje rozdrażnienie. Ja wiem po sobie, ze wychowanie dzieci to bardzo trudna rzecz. Potrzebuje szacunku i prawdy by to zamknąć i odpuscic. Nie potrafie jej wybaczyc kiedy idzie w zaparte. Mam nadzieje, ze teraz napisalem jaśniej, nie chce jej karac ale to unikanie odpowiedz. wyzwala u mnie agresje.
  7. Zdaje sobie sprawe ze kazdy ma swoją perspektywe i swoje powody. Jednakze...rodzic to osoba dorosla, dziecko to nowy czlowiek, ktory dopiero sie uczy życia i nic o nim nie wie. Nie ma usprawiedliwienia. W tym sensie to moje postrzeganie swiata. Dzieci są w trybie nauki i wobec doroslych nie ponoszą zadnej odp. za zachowanie czy slowa. Oczywiscie w ramach sensownych granic ale ja np. nie obwiniam mojego syna ze wpada z w zlosc i mnie drapie, bo wiem ze to ja cos spieprzylem wczesniej i on nie radzi sobie z emocjami przeze mnie. Natomiast moja matka sie sie usprawiedliwia ze ona byla ok, to ja sie rzucalem na podloge albo krzyczalem. Ja np. wiem ze trzeba dziecko przeprosic kiedy ja sir zachowam nie w porządku. I wiesz co, mam wrazenie ze wiekszosc ludzi ma to gdzies. Zawsze sie usprawiedliwia i zrzuca wine na innych za swoje skuchy, np.na dzieci bo krzyczaly, bo zle oceny, bo stlukl szybe gdzies tam. Ja mam nietypowe postrzeganie swiata, jestem odosobniony e tym. Nienrozumiem jak mozna spojrzec e lustro po tym jak obwinia sie innych za swoje niepowodzenia.
  8. Wizytacje...tak znam to. Ciagle ocenianie i komentarze. Wiele razy mówiem im, ze lecze sie psych. przez nich. Zero reakcji, milczenie. Mam wszelkie symtomy niekochanego i odrzuconego dziecka. Oni byli zbyt zajeci sobą by poswiecic mi trochę czasu. Najbardziej boli odrzucenie odpowiedzialnosci za to co robili. Ojca lekceważylem jak on mnie, az do jego śmierci. Myslalem ze sobie odbije, troche pomoglo ale do konca mial mnie gdzies a wnuków imion nie pamietal. Matka zakłamana manipulantka, ktora gra dobre 1 wrażenie. Moja zona kiedy ja poznała to ją znienawidzila. W calym swoim życiu nie znała tak fałszywej osoby, to zapewno coś znaczy. Są dni ze zapominam i olewam to. Ale przychodzą takie jak dzis, ze nienawisc wylewa mi sie uszami. Sam nie wiem czy to mozliwe ze dorosly czlowiek nie rozumiał ze krzywdzil dziecko by sobie ulatwic zycie? czy nie rozumie ze mogl dzieciaka poniszczyc i to jego wina? a moze to falsz dalsze klamstwa i udawanie dopoki sie da, byle nie musiec przyznac sie do bledu. Bo przeciez dziecko to nikt wazny, najwazniejsze jak oni sie czują, czy majs hajs na swoje potrzeby a to ze ja mam problemy psych. ich nic nie obchodzi. Mam ogromną ochote zemscic sie na matce, za to ze dalej udaje i kłamie. Że tak samo oszukuje wnuki i moją żone.
  9. Mam cos takiego i to jest glowna rzecz jaka mnie interesuje w relacjach z ludźmi. Od dziecka nie ufalem rodzicom bez szczegolow to zaklamani i egoistyczni ludzie. Do tego bylem przez nich zastraszany. Z tego co zauwazylem moj mlodszy brat nie mial z nimi takich sytuacji i do tej pory jest do mnie negatywnie nastawiony. Z rodzicami utrzymuje sporadyczny kontakt ale kiedy do niego dochodzi to bardzo żle go znoszę. Zdarza mi sie wybuchac w domu na żone i dzieci. Czy macie moze podobne doświadczenia? Robicie cos z tym?
  10. Zaufaj rozumowi, nigdy nie jest za późno. W USA np. normalnym jest przekwalifikowanie w wieku 50lat. To polska mentalnosc daje znac. Ze niby mamy robic to co poszlo w sxkole sredniej albo na studiach. Masz cale życie by spelniac wszystkie marzenia z listy a nie tylko to co bylo na początku.
  11. Mam identyczne wnioski. Natomiast różnimy sie postrzeganiem tej sytuacji. Ci ktorzy wyśmiewają mają wspolna ceche. Podobny dom rodzinny. Nie powiem ze pamiętam wszystko z dzieciństwa ale jak przez mgłe kojarze, ze to byly dzieci z domów dysfunkcyjnych. Te dzieci tez mają zmysl logiczny, jakis poziom empatii. Moj 9latek kuma sprawy miedzyludzkie niegorzej niż niejeden dorosly. Co oznacza ze w szkole podst. dzieci wiedzą co robią, wiedzą ze to boli ofiare, im daje to chwile satysfakcji, to jest moment kiedy oni górują nad innymi. W domu są ofiarą, w szkole ofiarą jest ktoś inny. Ja ze swoimi dziecmi rozmawiam i oni wiedzą to o czym teraz piszemy a jest to szkola podst. Mysle ze to najzwyklejszy przyklad pierwszego mobbingu jaki pojawia sie w życiu mlodego czlowieka. Dzieci widzą, ze mozna szybko stac sie ofiarą albo katem. Kiedys na innym forum jedna dziewczyna opisala, ze zostala oszukana na sex przez kolege z klasy, z ktorego kiedys sie naśmiewala wlasnie w tej szkole. Ona to pamietala bardzo dobrze po kilkunastu latach i bala sie czy czasem on jej nie wykorzystał. Jak sie okazalo, tak wykorzystal ją i odbil sobie tamto traktowanie. Zresztą kazdy z nas wie co czul wtedy i jakie ma uczucia do kolegow ze szkoly.
  12. No patrz ja w czasie przyswajania wiedzy bylem pilny i nawet biblie lubilem czytac. Teraz po latach, przez ta cała nikomu nie potrzebną wiedze, mam za swoje, dostaje po lbie za swoje katolickie przekonania. Gdybym wiedzial ze to zrobi ze mnie frayerra to pewnie bym wyszedl na dwor i podrwał kolezanki. W kazdym razie na mnie błedy sie skonczyly, swoje dzieci trzymam z daleka od religii i innych bredni. No a nauka mają sobie ćwiczyć pamięć i zdolnosc kojarzenia. Jednak to rodzice mają głowna sprawczosc nad dziećmi. Szkoda jest miec dzieci i je olewac. My mamy w ręku narzędzie by stworzyc drugiego Roberta Lewandowskiego albo przyszlego menela.
  13. Ja sie bardzo szybko irytuje i odpalam emocje. Ciekawe ze jednak dla zdrowia psych. nalezy uruchomic zaufanie do innych, nawet jesli nie zaslugują na nie. Przetestowalem to na ludziach i lepiej mi sie pracuje i ogolnie przebywa z ludzmi ktorym daje kolejny kredyt zaufania, mimo ze logicznie wiem ze i tak mnie zawiodą. Ech..jeszcze nie spotkalem czlowieka takiego jak ja albo lepszego. Ciekawe czy to jest możliwe spotkac innego podobnego ? Tacy pewnie chcą kumplowac sie z ludzmi lepszymi od siebie. Zostaje tylko przypadkowa znajomosc i akceptacja swojego polożenia.
  14. A to nie jest tak, ze pojawia sie poczucie wyższosci nad innymi? Walczylem z tym, bo zawsze sie czulem lepszy. Potem mialem kilka spięć z bliskimi, ze sie wywyzszam, ze nimi jakby pomiatam. Staralem sir to zmienic, nie pokazywac ze czuje sie lepszy od innych. Teraz z nimi walcze, bo skoro chcą byc mi rowni to chce ich do roboty i myslenia pogonic. Gdzies na YT w podkascie, mowili ze warto nauczyc sie ukrywac takie rzeczy, bo niestety innych nie zmienimy. Mozemy siebie zmienic ale ludzie jak byli hoojowi tak dalej bedą ale dodatkowo znienawidzą.
  15. Mam podobnie. Terapeutka sie pytala dlaczego nie moge troche zaufac? Gdybym to wiedzial... Pewnie to kwestia braku zaufania do rodzicow, tak jak piszesz.
  16. Opisujesz sie jako bardzo silna osoba, ktora ma świadomosc siebie, swoich mozliwosci a zarazem akceptuje ze nie moze polegac na innych. Tutaj sie róznimy. Ja z jakiegos powodu poszedlem na 'wojne" z innymi. Zbyt dlugo bylem robiony w konia i zaczalem wymagac od innych by robili na co sie zdecydowali. Przez to zamknąlem 2 biznesy i wrocilem na etat. Wpadlem w jakąś petle nienawisci wobec ludzi. Nie mogę się pogodzic z tym ze ja placę typowi, on sie sprzedaje jako cudo, a ja dostaje od niego byle g...no. Zwalnialem ludzi a potem zamknalem firme. W poprzednim biz. tez walczylem z firmami i zawsze to niby ja bylem winny, bo palcem pokazywalem w umowie, że nie robią czego trzeba, ze zawalają terminy itd. Teraz na etacie wkurzam sie bo pracuje z ćwiermozgami ktorym trzeba powtarzać, ktorzy wolą się podlizywać zamiast ogarnąć sprawę. Moze cos poszlo nie tak, moze ja sie nie nadaje miedzy ludzi i zyc w tym swiecie nierobow i darmozjadow. Czasem mysle zeby skonczyc to, ubezpieczyc sie wysoko i zabezpieczyc rodzine. Nie rozumiem i nie akceptuje tego ze ja moge a inni nie mogą i jeszcze bezczelnie mają czelnosc mi o tym mówic. Jak to jest ze ja moge schudnąc 20kg nawet od jutra moglbym zacząc gdybym musial a 99% ludzi jęczy ze się nie da i wciaga kolejnego pączka. Nie nadaje sie do kontaktow z ludzmi. Drazni mnie slabosc, obluda, zaklamanie. Brak spojnosci miedzy slowami a czynami.
  17. Nie sądzisz chyba ze w wieku 26lat masz juz miec zamkniety rozdzial? Ja jestem prawie 20lat starszy i mam wrazenie ze zaczynam od nowa. Niedlugo bede sie rozwodzil bo mam juz dosyc utrzymywania nieroba w domu. Zona zajmuje sie dziecmi, nie pracuje i mnie niszczy codziennie bo mam depresje. To mogloby byc powodem do samoboja ale nie. Co mozna powiedzec to lej na ludzi, oni nie majś zadnej wartosci. Skup sir na sobie, ćwiczenia, dieta i za chwile sens sie pojawi.
  18. Dobrze ze spotkalem kogos podobnego. Moja zona nir rozumie co do niej mowie a mi tylko chodzi by byc szanowanym. Kiedys myslalem ze bedąc pomocnym zdobede szacunek i jaki to byl blad. Ale przynajmniej mialem wrazenie ze mnie ktos lubi. Tylko ze na swieta to zawsze ja pierwszy pisalem smsy z zyczeniami. A tak to o mnie sobie przypominali dopiero jak dostali sms. Widze teraz ze depresja to moze byc indukowana przez nastawienie do świata. Ze to jest efekt przekonań. Smutne, ze dochodze do wniosku by nie miec depresji to musze latac za innymi, ktorzy mają mnie w d...pie. Slaby przyklad dla dzieci. Ale ja ucze swoich by mysleli zawsze o sobie a innych wykorzystywali jako atak prewencyjny. Jesli oni tego nir zrobią to na pewno przyklei sie ktos kto bedzie ich chcial uzyć dla siebie. Jak sobie radzisz z zaufaniem do innych? Ja nikomu nie ufam.
  19. ja pamietam w podstawowce byl chlopak z rodziny alko i przychodzil zaniedbany. Dzieci robily z niego beke a to byl wiek 11 lat. I wtedy wiedzialem ze to nie ok. Nie tylko ja. Wyzywali sie na nim inni z pato rodzin, bo byl slaby, nie oddawal. Ale moze tak byc jak piszesz. Kazdy ma inny poziom empati. Ja zawszrle mialem bardzo gleboka empatie i przez to same problemy. Gdyby mozna bylo usuwac empatie, chcialbym.
  20. Zrobilem sobie chwile temu test Becka i wyszlo ze mam cięzka depresje. Śmieszne, bo wszystko zaczelo sie od proby zmiany swoich zachowan. Ja cie krece. Tak bardzo wkurzalo mnie, ze ludzie mnie wykorzystuja ze obiecalem sobie ze juz nigdy nikt mnie nie wykorzysta. Kiedy ktos cos chce ode mnie to analizujr jego motyw i jesli cos mi nie pasuje to odmawiam. Przez kilka lat wyrobilrm sobie nawyk odpalania kazdego ktory cos chce a nie zamierza sie odwzajemnic. Wpakowalem sie w depresje. Nie wiem jak to jest, ze ja sobie zawsze radze we wszystkim a inni wola przyjsc by cos dla nich zrobic?
  21. Ja bylem ofiara wysmiewania przez dzieci w szk.pdst, na podwork itd. No nie zgodze sie, ze dzieci nie wiedza. One dobrze widzą co robią, wiedzą ze karmia sie kosztem ofiary, wiedzą ze robią źle. One nie maja lęku przed konsekwencją czy karą za takie zachowanie A to co innego. ludzie po prostu tacy są, mysla tylko o sobie i dbają o siebie. Inni to postacie w ich filmie, pojawiaja sie i znikaja. To generalnie nie zmienia sie na starosc, poza tym ze zaczynają sie bać reakcji innych, kiedy dorosną. Ja nigdy nie wyśmiewalem innych bo to nigdy mnie nir śmieszylo, w ogole to zachowanie z patośrodowisk.
  22. Thx za odpowiedz. Ciekawe co piszesz. Zyjesz dla siebie. Terapeutka mi mowi ze tak trzeba. Ale jak to zrobic? Mi na niczym nie zalezy. Tylko na spelnianiu polecen, wytyczonych zadan. Samemu sobie nie wytycze bo mi nie zalezy. Studia skonczylem by komus cos udowodnic. Finalem i tak nikogo to nie obchodzi. Dbam o rodzine, mieszkanie a w domu nawet malego dziękuje ani malego docenienia. Biorą co jest i do widzenia. Z 2 strony nie mozna oczekiwac od zony i dzieci wdzircznosci bo to ja jestem facet. Ale mam problem z akceptacją tego stanu rzeczy, ze sam fakt posiadania rodziny powinien mnie cieszyc. Nie cieszy, męczy. Cokolwiek nowego osiągne zaraz potem jestem smutny i ogarnia mnie niechec do tego. Mam plan cos w zawodzie osiągnac ale z boku na to patrząc, nie zalezy mi na tym.
  23. Jestem na terapii. Dzieki za odp. Biore jakies proszki na kontrole nienawisci i spanie. Walcze o kazdy dzien.W sumie przez ten stres i nienawisc mam problem z koncentracją i pamiecią. Do tego zona nie wnika w moje problemy, jej ni obchodzi ze wyszedlem z pato domu, kiedy potrzebuje wsparcia dobrego slowa, to kpi ze mnie i szydzi. Czasem mam wrazenie, ze ja zyje w innym swiecie mentalnie bo fizycznie to zupelnie inny swiat. Staram sir byc dla ludzi dobry, pomagac bezinteresownie, sam nigdy tego nie mialem i z jakiegos powodu potrzebuje poczuc to se mozna byc dobrym. Ludzie biora co daje a potem mają mnie w gdzies. Sam juz nie wiem o co mi chodzi, po co tak bardzo sie staram.
  24. i do tej pory sie wypierają. Ja nie byłem wychowywany tylko tresowany. MIałem być gotowy na wykonywanie rozkazów bez mruknięcia. Ktoś nie mający bladego pojęcia o życiu pewnie zarzuci mi że jestem dorosły. Tak ale to co mi wdrukowano za dziecka, ta posłuszność i blokada przed komentowaniem zachowania przesladowców jest nadal bardzo silne. Wyszedłem z domu w wieku 20lat już kolejne 25 lata sie z tym męczę. Coś tam osiągnąłem w życiu, mam rodzine, prace itd ale codziennie budze sie rano i zalewam sie nienawiścią do siebie, do ludzi, do żony, do dzieci do każdego. NIe radzę sobie z niechęcią. Czasem mam ochotę wsiąść w auto i rozwalić na swojej drodze każdego. Nie radze sobie ze sobą, bo cały czas czekam na polecenia, na rozkazy. Nie umiem sam kierować swoim życiem
  25. Gorzej, nienawidze każego kto sie zbliża. Włożyłem słuchawki do uszu by ich nie słyszeć. Nienawisc, odraza i wstęd do gatunku ludzkiego.
×