Skocz do zawartości
Nerwica.com

Spadająca_Gwiazda

Użytkownik
  • Postów

    161
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Spadająca_Gwiazda

  1. ja nie jestem w niczym dobra. Tak jak kiedyś nie bałam sie wyzwań i podchodziłam do wszystkiego z ciekawością dziecka tak teraz boje sie wszystkiego co mogę zawalić i wolę się chować, oddawać stery innym niż samej spróbować. Tak bardzo boje się porażki żę rezygnuje z wszystkiego. W niczym nie jestem dobra, no może poza straszeniem ludzi na ulicach :)
  2. chyba dorastamy i latające konie nie robią już na nas wrażenia
  3. a ja wierzę w Was kochani ---- EDIT ---- Dzisiaj przyszła znowu, usiadła obok mnie i zajrzała w moja dusze. Na przekór pięknej pogodzie, mojemu kotu okazującemu mi swoja miłość, na przekór wszystkiemu co sprawia że chce się żyć pomyślałam sobie "jesteś beznadziejna, jesteś przyczyną i początkiem wszystkich problemów.." Schowałam twarz w dłoniach i płakałam jak dziecko. Po co jestem? ---- EDIT ---- przez pomyłkę edytowałam zamiast napisać nowego posta..
  4. gorzej kiedy jesteśmy przekonani że w niczym nie jesteśmy dobrzy..
  5. tak.. kiedy przeczytałam o tym co się dzieje z ciałem podczas momentu śmierci i potem sekcji zwłok, jak to wygląda z boku to zobaczyłam to wszystko z zupełnie innej perspektywy. Teraz chyba bardziej się tego boje.
  6. Kiedy zaglądasz w otchłań ona również patrzy w Ciebie. Teraz wszystko widzimy w naprawdę bardzo złym świetle, nic po prostu nic nie ma sensu. Ale wiesz to tylko nasze spojrzenie. Ja niedawno chcąc nie chcąc musiałam się zmierzyć ze swoją ochotą na odebranie życia czytając książki o samobójcach w ramach zaliczenia przedmiotu. To co tam przeczytałam tak mnie przeraziło że pomyślałam sobie "nie chce tak skończyć". Poza tym otworzyłam oczy troszkę szerzej i zobaczyłam wokoło siebie świat który dawno nie posiadał tylu kolorów i barw. Zycie zawsze wyciąga rękę której nie widzimy, trzeba tylko po nią sięgnąć. Trzeba pomóc samemu sobie, okazać sobie trochę czułości i zrozumienia bo to my przede wszystkim jesteśmy dla siebie najsurowszymi sędziami. Walcz o siebie, wszystko w tobie prosi o to.
  7. ale przecież to co cie spotkało nie było twoja winą.. dlaczego obwiniasz sie o swoj los którzy inni ci zgotowali? byleś dzieckiem wtedy, bezbronnym dzieckiem i powiedz co mogłeś zrobic? nic. Podobnie ja. Najwalniejsze jest jaką wartość posiadamy tu i teraz. Nie uważam że jesteś skończonym.. kimś tam nie nie.. masz wielką wrażliwość to jest wspaniała cecha we współczesnym świecie nastawionym na rządzę pieniądza. Myśl co chcesz ale dobrzy wrażliwi ludzie zawsze sa jak nieoszlifowane diamenty. Zobacz piszesz, rozmawiasz nie jest tak źle. Zycie może sie jeszcze odmienić, całe życie tak nie będzie, gorzej tez nie bo w końcu po cos nas Pan Bóg stwozył. Może trzeba sobie udowodnić że pomimo tych kłód pod nogami i piasku w oczach nadal umiemy isc do przodu. Dzisiaj masz słabszy dzień. Jutro będzie lepiej, zobaczysz :)
  8. ja też sie wszystkim bardzo przejmuję, najmniejsza krytyka potrafi zranić mnie do bólu i sprawić że łzy same lecą. Staram sie z tym walczyć, wyobrażąc sobie że opinia danej osoby mnie nie interesujące. To jest strasznie trudne, ale najważniejsze to uwierzyć w siebie. Jeśli znajdziemy w sobie siłę, świat nie będzie taki straszny
  9. no w sumie nie pomyślałam tak o tym.. Tylko widzisz o ile kiedyś miałam fikcyjne horrorki tak teraz one coraz częsciej przybierają realne kształty.. np. widze przemoc fizyczną, śnia mi sie osoby które kiedyś znałam lubiłam i teraz widzę je w strasznych sytuacjach, np. maltretowania. Wczoraj sniło mi się że jest stan wojenny i mnie i moja rodzinę szukali gestapo żeby zrobic na mydło lub do komory gazowej wsadzić. Nie rozumiem czemu te sny sie zmieniły, niby to nic, ale jednak.. jest inaczej.
  10. ja podobnie mam wrażenie zmarnowania wielu lat.. A to wszystko w sumie bo nie pomyślałam nawet by isc do lekarza, to było poza moją wyobraźnią, kiedy zdałam sobie sprawę że sa tacy ludzie to w sumie od razu zaczęłam szukać, chodzić, pytać.. Żal mi czasami że innym tak świetnie sie udaje, mają rodziny, sa szczesliwi.. a ja patrze jakby przez szybę na to wszystko i zastanawiam się co ja tu robie, gdzie moje miejsce w tym świecie? Mam duży żal do siebie że tak wyszło, że nie miałam tej wiedzy że tyle lat, moich najlepszych najukochańszych mija mnie właśnie cichutko na palcach. Boję sie że nawet jesli wyzdrowieję to i tak będe stała w miejscu przez ta stagnacje zawodową. Że nikt nie będzie chciał mi dac szansy..
  11. też tak myślę. Trzeba łapać sie wszystkiego co może nam pomóc, co może sprawić że jest dla nas nadzieja. Przecież sa ludzie którzy z tego wyszli wystarczy tylko się rozejrzeć, poczytać. Ja wierze w moje uzdrowienie. Kiedyś tam, za kilka lat spojrzę na siebie i pomyśle "jak to dobrze że mam to za sobą, jak to dobrze że istnieje.." :)
  12. Cześć studencie. Wiem doskonale co przeżywasz bo jeszcze nie tak dawno sama byłam w takim dole. Nie mowie że teraz jest lepiej, raczej cisza przed burzą :) Co ci moge poradzić.. tylko lekarza. Ja np. chodzę bezpłatnie, poszukaj może dowiedz sie gdzie przyjmuje psycholog opłacany w ramach programu zdrowia psychicznego w twoim powiecie. W każdym powiecie powinno byc takie cos tylko nie wszyscy o tym wiedza. Ja zanim znalazłam lekarza to gehennę przeszłam a okazało sie że całkiem blisko mojego domu mam poradnię gdzie sobie chodze co tydzień (!) mam zarezerwowana określoną godzinę i nic nie płace. Potrzebny tylko dowód i tyle. Wiem że ci się nie chce, mi też sie nie chciało ale ten stan to jak stanie nad przepaścią. Albo sie poddajesz i spadasz w dół albo wierzysz i przechodzisz po niewidzialnej linie na druga stronę..
  13. jeśli juz na prawdę bede miała wrażenie że stoje w miejsu to jej to powiem. Jestem ciekawa co dla mnie wymysli, co dalej ze mna zrobi.. staram sie na wszystkie pytania odpowiadać zgodnie z prawdą. Normalnie to bym się wstydziła mówić ale tam to mi hamulce puszczają, nie chce ukrywać po co ukrywać. Im wiecej bedzie o mnie wiedzieć tym chyba lepiej dla mnie.. Dziwi mnie tylko jedna rzecz. Pod koniec wizyty zawsze staram sie dowiedzieć kiedy bedzie już wiadomo co mi dolega, ciekawa jestem po prostu.. a ona tak jakby wolałaby tego nie mówić. I w sumie nie wiem dlaczego, dlatego że tak na prawdę nic mi nie jest, czy może boi się że znajdę sobie następny powod do umartwiania się nad sobą? Czy każdy psycholog ma taką taktykę trzymania w tajemnicy swojej opinii co do stanu zdrowia pacjenta tylko po prostu po weryfikacji ustala odpowiednia terapie itd..? Zapisała sobie w kalendarzu dzień mojej wizyty u psychiatry. Jesli nie odwoła tej wizyty to będzie dla mnie znak że jednak jestem tym cięższym przypadkiem i potrzebna mi pomoc bardziej rozległa. Czuje sie jak Sherlok Holms, wszystko bym chciała wiedzieć i o wszystko dociekam nawet kiedy kijem mnie odganiają :)
  14. Jestem juz po wizycie. Oczywiście znowu się rozkleiłam podczas weryfikacji moich wspomnień. Powiedziałam jej o koszmarach i innych rzeczy które zauważyłam. Nie mówiłam jej o moich dziwnych odczuciach względem niej bo dzisiaj było już trochę lepiej. Powiedziała że skontaktuje się z psychiatra i ułoży dla mnie najlepszą dla mnie terapię. Zobaczymy jak to będzie..
  15. żartobliwie nazywam takich ludzi, którzy ją mają a się do tego nie przyznawają :)
  16. no to jak nerwica na wesoło to i ja się wypowiem :) No więc jak naogladam się horrorów to moja psychika robi sobie co chce, czyli włosy mi deba stoją jak mam iść sama do łazienki itp. Kiedyś pamiętam że po skończonym seansie kiedy mnie znajomi odwozili do domu powiedzieli na koniec "wiesz M.. ty lepiej uważaj bo jak będziesz przechodziła pod tym pnączem winogron to tam ci ta babka zwiśnie i zamorduje.." A że ja postanowiłam że twarda babka jestem i się nie dam to nie poprosiłam nikogo o odprowadzenie. No więc ide sobie ide.. przechodzę koło tych zwisających lian i mi się uroiło że ta Sadako tam siedzi. Jak sie nie wydre jak nie zaczęłam spieprzać do domu po drodze jeszcze kot mi wlazł pod nogi i w rezultacie wpadłam do domu machając rękami z kotem uczepionym moich spodni. Za parę minut babcia przyleciała z sąsiedniego budynku z drągalem w ręku myśląc że kogoś mordują...
  17. ciesze się że mogłam ci pomóc.. :) :* A co do instynktu to ponoć to przychodzi pod koniec ciąży w tych "cięższych" przypadkach Przykład - moja koleżanka. Nigdy nie lubiła dzieci, na ich widok to spazmów dostawała. Do tej pory mówi że nie lubi, że ją irytują. Ale los chciał że wpadła, urodziła i o ironie losu matką jest na prawdę wspaniałą, mówi że za swojego maleńkiego synka dałaby się pokroić. Także dziewczynki jest dla nas nadzieja.. ha ha
  18. nie no nie martw się bo to oznacza jakiś przełom, jakieś przebudzenie.. coś się dzieje coś się zmienia, nareszcie twoja psychika woła "elo!" zamiast trwać sobie w słodkim stanie hibernacji ..bo najpierw wszystko trzeba zburzyć by móc zbudować wszystko od nowa na mocniejszych fundamentach..
  19. ja myślę że jesteś na tyle świadoma swojej choroby że będziesz podwójnie uczulona na takie rzeczy i jeśli zdajesz sobie sprawy że boisz się tego to znaczy że będziesz robiła wszystko aby temu zapobiec :) Gdybyś problemu nie widziała to byłoby gorzej ale ty go widzisz i na pewno kiedy będziesz miała już swoje dziecko, z twojej krwi, to pokochasz je tak bardzo że nie popełnisz tamtych błędów. Będziesz popełniała inne, jak każdy rodzic :)
  20. poczekaj misiu ja tez przez kilkanaście lat takich snów nie miałam, one pojawiły sie dość niedawno kiedy moje samopoczucie gwałtownie spadło i zaczęłam terapie u fachmana od głowy :) No i zgadzam się z pstryk te koszmary to wizualizacja leków. Koszmary które mi się snią to sa bardzo realne sprawy których się boję, martwię i które w przeszłości silnie zatrzęsły moim poczuciem pewności siebie i bezpieczeństwa. Sen ukazuje to co się wydarzyło, tylko w zakrzywionym zwierciadle, gdzie klucz do rozwiązania zagadki jest w naszej podświadomości.
  21. Pstryczku współczuje ci bardzo.. to na pewno szok dla ciebie i w ogóle.. ale powiem ci "na pocieszenie" że większośc kobiet porania ciąże nawet o tym nie wiedzac że są w niej. Nie martw się jestem pewna że kiedys bedziesz wspaniałą matką. Teraz powiem wam przykład mojej mamy. Pisałam jakis czas temu że moje stosunki z rodzicami nie sa najlepsze, w ostatniej kłutni powiedziała mi bardzo duzo niemiłych rzeczy i że predzej wyrzuciłaby z domu mnie niż mojego brata z którym sie wtedy bardzo pokłuciłam. To długa histroria, nieważne. Ostatnio próbowała ze mna porozmawiać, powiedziałam jej że jestem chora że lecze sie bo psychika mi wysiadła i nie mam od nich żadnego wsparcia.. nic.. na co ona powiedziała że ona po prostu nie wie jak ze mną rozmawiać, nie wie.. No ale wracając do tematu. Mojej mamy mama a moja babcia to była matka z piekła rodem, nigdy nie przytuliła mojej mamy, wręcz ją za wszystko karała, obrzucała błotem. Miała swoich pupilków najulubieńszych i oni byli od przytulania a że moja mama i ciocia były najstarsze to były od wszystkiego. Ten charakterek babci odczułam na swojej skórze i z całego serca mam dla niej niewiele szacunku, do dziadka również. Nienawidzili mnie za nic po prostu bo byłam córka mojej mamy. I tutaj chce wam powiedzieć że to że mieliście ciężkie dzieciństwo i złych rodziców nie skresla was jako rodziców. Moja mama tak jak mówiłam nie była nauczona kochać, a jednak moje dzieciństwo wspominam jako te jedne z cudowniejszych chwil kiedy mama brała mnie na kolana i mówiła że kocha najbardziej na świecie.. Tata też, bylismy z bratem jego oczkiem w głowie. Mama sama powiedziała że nigdy nie chce być taką matką jak babcia była dla niej. I faktycznie była wspaniałą mamą a tacie do tej pory mówi ze go kocha i sie przytula do niego. Problemy się zaczeły wraz z moją nerwicą z podstawówki, ale jeśli chodzi o miłość to jako dziecko czułam się bardzo szczęśliwa. Bardzo ich kocham. Tylko od was zalezy czy złe przyzwyczajenia wyniesione z domu przeniesiecie na swoje dzieci, bo jeśli postawicie sobie za cel "bede inna/inny.. dla swoich dzieci" to tak będzie..
  22. Wiecie ja mam taka fajną płytę, tam jest tak jakby cały dzień na niej - rano z ptakami na łące, południe gdzie po protu czuje się słońce naprawdę :) , wieczór nad jeziorem z kumkaniem żab i grającymi świerszczami i noc z burzą taką oczyszczającą, usypiającą a wszystko to przy akompaniamencie relaksacyjnej muzyki.. Kiedyś jej słuchałam przed zaśnięciem i chyba sobie zacznę znowu słuchać.. :)
×