
robertina
Użytkownik-
Postów
194 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez robertina
-
Jestem okropnie sfrustrowana tym, że nikt mnie nie chce w internecie.
robertina odpowiedział(a) na robertina temat w Socjologia
Okej. Ja piszę wprost czego oczekuję i o co pytam, ale chyba każdy dzisiaj mówi aluzjami, bo wszyscy usilnie starają się doszukiwać jakiegoś drugiego dna i ukrytych sensów w tym co mówię - ale jego nie ma i nie wiem już, jak mam już to ludziom tłumaczyć... Nie umiem robić reklamy - po prostu piszę i czekam, kto znajdzie. Trzy razy zrobiłam reklamę - raz mnie zwyzywali za szerzenie propagandy, drugi raz zbanowali za autopromocję a trzeci jakieś 5-6 osób odezwało się tylko, żeby mi napisać, że nie będzie tego czytać. Więc, te próby ty był tylko kolejny stres i się poddałam. Ja nie działam na polskich stronach, tylko na anglojęzycznych. W zasadzie 90% tego, co robię jest dedykowana do międzynarodowego odbiorcy. Nawet nie wiem, jak jest teraz na polskich stronach. Ja już mam dość "zawierania znajomości" na żywo. NIGDY jeszcze nie zdarzyła się sytuacja, żeby ktokolwiek mnie na żywo polubił - raczej po kilku dniach już się znęcali. Nawet na studiach, dorośli ludzie - tak mnie dręczyli, że rzuciłam naukę na dobre po pierwszym roku i od tej pory nie wychodzę. Ja na żywo nawet bym nie była w stanie zacząć ani podtrzymać rozmowy, bo kompletnie nie mam o czym rozmawiać poza moimi zainteresowaniami a nigdy jeszcze nie znalazłam, poza internetem osoby, która by je podzielała. W tej chwili, jakikolwiek kontakt z człowiekiem na żywo to taki dla mnie stres, że jeśli muszę pójść do urzędu płaczę cały wieczór przed - bo wiem, że znowu będą na mnie patrzeć, jak na idiotę. Nie wiem z czego to wynika, ale mam silną blokadę jeśli idzie do komunikacji nieinternetowej, chociaż absolutnie nie jestem nieśmiała i uwielbiam występy przed większą publicznością - ale w komunikacji 1-1 jest jakby był mur między mną a innymi ludźmi. U mnie w mieście nie ma takiego oddziału - jest tylko ogólny psychiatryczny, gdzie jakiś lekarz czy pielęgniarka średnio dwa razy do roku ma sprawę o przemoc wobec pacjentów. Stamtąd się w zasadzie już nie wraca do domu, tylko do dps z diagnozą psychozy lekoopornej, nawet, jeśli poszło się tam tylko z lękami czy depresją. Wiem, bo gadałam z wieloma ludźmi, którzy to przeszli i nie chcę wypróbowywać. A przez połączenie emetofobia + choroba lokomocyjna, nie mam dostępu do innego oddziału. -
Jestem okropnie sfrustrowana tym, że nikt mnie nie chce w internecie.
robertina odpowiedział(a) na robertina temat w Socjologia
Zadałam pytanie na temat kultury, o której mało wiem i atak, że jestem ignorantką i rasistką, chociaż wyraźnie napisałam, że nie wiem i chcę się dowiedzieć. Napisałam, że się nie maluję - atak chyba pięciu osób, że się popisuję tym, że jestem zaniedbana, choć ani się nie popisywałam, ani nie jestem zaniedbana. Napisałam, że jestem wierząca - atak, jakbym co najmniej chciała tę osobę palić na stosie czy wygłaszała jakieś teorie spiskowe. Napisałam, że nie chcę, żeby mój facet spotykał się za moimi plecami z innymi kobietami (była taka sytuacja) - atak, że go ograniczam, choć wcale tego nie robiłam a te sytuacje z innymi kobietami były dwuznaczne i było mi po prostu przykro. Albo wyzwiska w pierwszej wiadomości na portalu do nauki języków. Byłam tam od 2017 i nigdy nic takiego się nie działo aż do 2022 roku - rok wytrzymałam, kasując po 5 wiadomości z hejtem tygodniowo, w końcu odeszłam z tej strony. Już nie pamiętam, co jeszcze. -
Jestem okropnie sfrustrowana tym, że nikt mnie nie chce w internecie.
robertina odpowiedział(a) na robertina temat w Socjologia
No ale to nie tłumaczy ataków na mnie na forach i grupach i tego banowania za napisanie postu. O, dzisiaj dostałam bana z google, bo napisałam do supportu, że mi weryfikacja nie działa. -
Jestem okropnie sfrustrowana tym, że nikt mnie nie chce w internecie.
robertina odpowiedział(a) na robertina temat w Socjologia
Ale żeby kompletnie nikt, latami? -
Jestem okropnie sfrustrowana tym, że nikt mnie nie chce w internecie.
robertina odpowiedział(a) na robertina temat w Socjologia
Ja piszę o historii głównie bo to mnie interesuje, o kinie i o kulturach. A na forach i grupach głównie z pytaniami na tematy, jakie mnie akurat nurtują. Ja już tego bloga dwa lata nie prowadzę, bo nie miało sensu. Pisałam o kulturze. Jestem kobietą w średnim wieku (28 lat) i nie jestem w stanie pracować, bo przez lęki nawet nie wychodzę samodzielnie. Jestem uwięziona w domu - mam dwie przyjaciółki od 11 lat, ale nie mieszkają w moim mieście, bo poznałam je w internecie. Na szczęście jest to pełnowartościowa znajomość i przyjaźń taka na serio, gdzie one też miały trudności z nawiązywaniem relacji w realu i w sumie mamy je tylko ze sobą. W sumie, tylko one i moja Rodzina czytają i oglądają to, co zrobię. A kiedyś tak nie było - mój stary kanał na youtube miał parę tysięcy subskrybentów. -
Jestem okropnie sfrustrowana tym, że nikt mnie nie chce w internecie.
robertina opublikował(a) temat w Socjologia
Jak w temacie. Założyłam bloga - przez 3 lata nikt go nawet nie przeczytał. Założyłam konto na instagramie - nie mam ani jednego obserwującego od dwóch lat. Założyłam konto na youtube - zero polubień przez miesiąc. Założyłam profil na wattpad - od dwóch lat nikt nawet raz nie skomentował ani nie przeczytał. Jeżeli napiszę gdzieś na jakieś forum, czy grupę - albo bardzo szybko zostaję zaatakowana, albo w ogóle mnie banują po pierwszym poście - w wersji soft po prostu usuwają moje wpisy. Nie wiem już co mam robić, myślę już o rezygnacji z internetu, bo tylko jest to przedmiot mojego cierpienia, ale ponieważ jestem na stałe uwięziona w domu, nie miałabym już żadnego kontaktu ze światem i nic nie mogłabym robić. Ja już nie wiem, co jest ze mną nie tak, że nikt mnie nie chce... jeszcze niedawno tak nie było. -
Przeciwnie - na początku, jeszcze jako dziecko zachowywałam się naturalnie, ale wszędzie, gdzie byłam sobą miano mnie za osobę głupią i ogólnie dobry temat do żartów. Od tamtej pory zaczęłam "grać", ale to jest niebywale męczące no i nadal każdy ma do mnie pretensje i atakuje, kiedy tylko powiem coś, co sama myślę, czy uważam. No więc, powoli już przestaję mówić i doszło do tego, że zaczęłam rezygnować z siebie, unikać wygłaszania własnego zdania na tematy, gdzie się nie muszę bronić i, kiedy ktoś mnie za coś zaatakuje brać winę na siebie i przepraszać, że śmiem myśleć inaczej. To jest naprawdę męczące i czuję, że się poniżam przed innymi, ale inaczej i z tymi paroma osobami bym nie rozmawiała, bo by nie chciały... Tylko tej jednej rzeczy czuję się zobowiązana jeszcze bronić i to jest straszne. Generalnie u mnie nawet za bardzo o jakichś relacjach nie można mówić, bo wystarczy mi jeden-dwa dni w obecności jakichś osób, żeby mnie zaczęły traktować jak temat do żartów.
-
Ja nikomu niczego nie narzucam - to inni usiłują narzucać mi swoje poglądy a ja się rozpaczliwie bronię. Nie wiem, mam się nie odzywać, kiedy się naśmiewają z czegoś, co dla mnie ważne? Ja od razu zaczynam płakać, czuję wielki żal, złość, ból I wszystkie najgorsze uczucia... Mnie ludzie prześladują dosłownie wszędzie, gdzie się pojawię, choć nic złego nie robię - czy to w internecie, czy w realu. Już się przyzwyczaiłam, ale przez to nawet na grupie, gdzie miałabym szansę znaleźć bezpieczną przystań, znalazłam znowu wrogów. Ja nikogo do niczego nie nakłaniam, tylko się bronię. Po prostu przez to zostaję powoli sama... Wiem, ale ja nawet nie mam szansy pokazać siebie komuś, bo nikt tego nie chce. Tak jest od zawsze.
-
Tak, tylko jest jeden problem - mnie nikt nigdzie nie akceptuje i zawsze jestem ofiarą prześladowań. Byłam na takiej grupie i po czwartym przypadku, kiedy zaatakowali mnie wszyscy, jak zwykle, dosłownie za nic - zrezygnowałam i teraz tylko czytam cudze wpisy. W zasadzie takich, naprawdę "swoich" mam tylko na stronie, którą sama założyłam i bardzo to pozytywnie na mnie wpływa. A odciąć mi się jest ciężko - po pierwsze te poglądy nie dotyczą polityki a przynajmniej na pewno nie polskiej a po drugie, jest to rzecz, która mnie wyciągnęła z trzyletniej, silnej depresji i mam dużą wdzięczność. Jest to w sumie jakby moja pasja teraz. Wiem, że jeśli się od tego odetnę, depresja wróci, bo widzę, że w dniach, kiedy się tym nie zajmuję, mój nastrój znacznie się pogarsza. Może też po części dlatego aż tak walczę o tę rzecz... nie wiem, gdzie bym teraz bez niej była.
-
U mnie jest inaczej. Być może dlatego, że obecnie jest to popularny temat i zawsze wychodzi i ktoś powie w moim towarzystwie, że to czy tamto jest złe - i muszę w takiej sytuacji wstać i powiedzieć, że według mnie jest dobre, po prostu nie umiem nie bronić tego, co jest dla mnie ważne. A potem kolejna osoba mnie nie lubi a ja jej. A rodzice są źli na mnie, że kłóciłam się z ich znajomymi. To jest naprawdę męczące. W tej sytuacji zaczęło się u mnie coś takiego, że każdy przypadek wygłoszenia przez kogoś przeciwnych poglądów wzbudza we mnie agresję wobec tej osoby i natychmiastową chęć kontry - bo już mam dosyć bycia jedną przeciw wszystkim. Nigdy wcześniej tak nie było i mnie to naprawdę męczy.
-
Witam. Może mój problem jest nietypowy, ale bardzo mnie gryzie. Od zawsze miałam bardziej analityczne podejście do ludzi i oceniałam wszystkie sytuacje wieloaspektowo, ale w tej chwili jest to dla mnie ogromny problem. Od pewnego czasu, w związku z tym, co dzieje się na świecie, wyrobiłam sobie zdecydowane opinie na pewne sprawy - z tym, że są one jakby, bardzo niepopularne a przynajmniej ja nie znam ani jednej osoby, która by je podzielała. Kończy się to tym, że wszędzie w internecie wylewa się hejt, kiedy tylko pisnę słowo na temat tego, co myślę - a ja wtedy płaczę, blokuję każdego, kto mi to napisze albo w ogóle zamykam sekcje komentarzy czy ustawiam prywatne konto. Ale to jeszcze nie jest takie najgorsze... bo nawet ludzie z mojego otoczenia zazwyczaj bardzo ostro rozmawiają na te tematy, wyrażając przekonania odwrotne do moich. Kiedyś mówiłam, że ja myślę inaczej i próbowałam im wyjaśniać mój punkt widzenia, ale kończyło się to zmasowanym atakiem na moją osobę i to wszystko, co jest dla mnie takie ważne, że w końcu uciekałam z płaczem, bo bolało tak okropnie... przyznaję, ze w tym wypadku, nawet w rodzicach nie mam oparcia, bo przekonania mają również przeciwne do moich. Raz o mało nie życzyłam mojej Mamie śmierci, kiedy bardzo obraziła moje uczucia atakując mój punkt widzenia - ale w połowie zdania się na szczęście ugryzłam w język. Okropne jest być zupełnie samym i walczyć z całym światem o to, co się czuje i wie... i teraz zaczęły pojawiać się kompulsywne myśli, że może inni mają rację a a się mylę... choć wiem po prostu, że tak nie jest. Praktycznie w moim otoczeniu stałam się personifikacją tych poglądów i każdy już pozwala sobie na złośliwe docinki, często wyolbrzymiające je i pełne niewyobrażalnie bolesnej krytyki, ostatecznie, sugerujące, że jestem idiotą, że tak myślę i, że kiedyś pożałuję. Nie mam nikogo, kto by mnie zrozumiał i poparł, kto porozmawiałby ze mną życzliwie i bez krytyki, usiłując zrozumieć moje racje... nie wytrzymuję już tego do tego stopnia, że kiedy tylko pojawia się rozmowa, gdzie musiałabym wyrazić swoje poglądy i ich bronić, po prostu wstaję i wychodzę, bo nie mam już na to siły - z całym światem nie wygram. Przepraszam, że nie mówię, jakie są te poglądy, ale chcę uniknąć dyskusji na ten temat i kolejnego ataku, bo wątpię, by ktokolwiek z was je podzielał... chciałabym tylko otrzymać radę, jak to znieść. Bo już nie mogę...
-
Potworny paraliżujący strach, niegotowość na śmierć, świadomość końca wszystkiego
robertina odpowiedział(a) na robertina temat w Nerwica lękowa
1. Mam swój pokój, ale telewizor i rozmowy w nim słychać, ostatnio właśnie wkładam słuchawki w takiej sytuacji, ale głośna muzyka mnie drażni i nie może potem wyjść z głowy, więc nie jest to dobre rozwiązanie. Podwórka nie mam, bo mieszkam na 5 piętrze w bloku i to za dużo schodzenia i wchodzenia, żeby przeczekiwać na dworze taką wizytę. 2. Mam terapię na NFZ, ale psycholog ma własną teorię na to co ja czuję i kłóci się ze mną, że nie mam prawa czuć inaczej, niż on chce. 3. Postaram się być lepsza dla Mamy. Wczoraj miałam mega potężne załamanie i wiem, że Ją bardzo skrzywdziłam i rozpaczliwie szukam sposobu wynagrodzenia Jej tego, ale nie wiem, co by to mogło być. Umówiliśmy się, że będę po prostu wychodzić, kiedy będzie włączała wiadomości. 3. Ja z nimi o tym nie rozmawiam. Ale, ponieważ obserwuję te osoby, widzę co udostępniają i wiem, jak u nich jest. To niemożliwe nie wiedzieć. 4. To nie do końca o to chodzi. Są informacje, które nie robią na mnie wrażenia a są takie, które są dla mnie wstrząsające kto by ich nie podał. Więc tutaj nie tyle chodzi o podanie ich w przystępnej formie ile o ograniczenie dostępu do tych, które wywołują ten stan. A na takim kanale znowu będzie wszystko. Stąd dla mnie lepsze byłoby odcięcie się całkowite na kilka miesięcy. 5. Na razie bezpośrednio staram się nie zakładać złego scenariusza, to tylko takie mimowolne strachy. Odcięłam się i, szczerze mówiąc, gdyby nie pojawił się nowy problem, odcięcie się działałoby świetnie. Mam tak, że rozmawianie o złych emocjach znacznie mi je wzmaga i utrudnia mi wyjście z nich a, jeśli je stłumię i przegonię - jest dobrze i jestem sobie w stanie dać radę. Dziękuję serdecznie za zrozumienie. Masz 100% racji. Może się odezwę Ja właśnie wczoraj miałam wielki atak lęków, psychosomatyki i natręctwa i wiem, że bardzo Mamę w nocy skrzywdziłam, ale nie umiem tego naprawić... wiem, że bardzo chciała mi pomóc, ale nie rozumiała nawet, co się dzieje i dlaczego a ja nie pomogłam... potem prawie dostała wylewu i nigdy sobie nie wybaczę tego, co zrobiłam... Powiedziałam już kilka razy, że mnie tam SKATOWANO!!! Podobno mam objawy traumy po tym pobycie i wolę już umrzeć, niż znowu spędzić kilka miesięcy przywiązana do łóżka i faszerowana tak, że nie jestem w stanie mówić i kontrolować czynności fizjologicznych. Odebrano mi tam godność i poniżono, okradziono z prawie wszystkiego, z czym przyszłam i odmawiano posiłków i zamykano w sali na klucz. jeśli domagałam się spotkania z lekarzem, lub psychologiem. Nie pozwalano mi się myć częściej niż raz na dwa tygodnie i przyklejono mi spodnie taśmą do ciała, żebym nie mogła skorzystać z toalety. Wymieniać więcej? Już wolę do piekła, bo to i tak było piekło. To są jednorazowe konsultacje a ja potrzebuję wielomiesięcznej, regularnej terapii. Nie ma sensu nawet jeden raz dzwonić. Szybką pomoc dostaję od Mamy w dostatecznej ilości. -
Potworny paraliżujący strach, niegotowość na śmierć, świadomość końca wszystkiego
robertina odpowiedział(a) na robertina temat w Nerwica lękowa
Ale ja już powiedziałam, że jesteśmy z Mamą bardzo blisko. Nie ma nieporozumień, niczego sobie nie sugerujemy, tylko mówimy wprost. Problem jest taki, że Mama nie ma nerwicy i potrzebuje wiedzieć, co się dzieje na świecie a ja nie zamierzam jej od tego odcinać, bo ją kocham. Zresztą wiem, że i tak by się na to nie zgodziła - co najwyżej czekałaby mnie dwugodzinna rozmowa z wyciąganiem wszystkiego, co mnie trapi, czyli przeżywaniem tych emocji znowu. Po prostu, Mama rozumie sytuację, jak człowiek bez nerwicy - jeśli jest problem, to trzeba go rozwiązać a nie o nim zapominać. Cały czas słyszę, że problem zamieciony pod dywan będzie dręczył w nieskończoność i jeśli np. zacznę dyskutować z hejterem, to zrobi mi się lepiej. W sumie, większość ludzi faktycznie tak ma. Ale nie ja. Mama się z tym pogodziła, ale i tak proponuje mi wsparcie i doradza, co zrobić. A o wojnie Mama tematu nie zaczyna z koleżankami sama - to zawsze powie któraś z nich. A ja serio, nie wyobrażam sobie podejść do kobiety, z którą moja znajomość ogranicza się do ''dzień dobry'' i nawet nie wie o mojej nerwicy - ''dzień dobry, przepraszam, ale ja mam nerwicę i odczuwam lęk, kiedy mówi pani o wojnie, proszę uprzejmie przestać'' - to jakaś karykaturalna sytuacja, serio. Mama robi co może w takich chwilach, żeby zmienić temat, ale kiedy inne kobiety to podłapią, to już się niestety nie da. -
Potworny paraliżujący strach, niegotowość na śmierć, świadomość końca wszystkiego
robertina odpowiedział(a) na robertina temat w Nerwica lękowa
Ja właśnie czytam i oglądam obsesyjnie w internecie, telewizor tylko przypomina mi o tym, że mam sprawdzać, nie oglądam go. A na płatne serwisy niestety nie mam możliwości sobie pozwolić - jeśli mam wybór, oglądać wiadomości, albo jeść, to niestety, wybiorę to drugie. A, co do wyjazdu na wycieczkę, nie jest to u mnie realne - ja nawet po własnym mieście nie jestem w stanie się poruszać przez kombinację emetofobia + choroba lokomocyjna. Jeśli miałabym wyjechać, to pociągiem przez trzy doby i już tam zostać. I tutaj trafiam na ścianę. Drgawki, uczucie rozsadzania od środka, duszności ból w klatce piersiowej i silna nadwrażliwość na dotyk i dźwięki, bywa, że i krzyk, kiedy nie jestem już w stanie wytrzymać. To mit, który się nam przekazuje, żeby ludzie ryzykowali i nie wyjeżdżali z kraju ze strachu - pisałam z wieloma osobami z Ukrainy i wcale nie jest tak różowo. Tam nie ma normalnego życia, na wschodzie całe miasto dwa lata żyje w metrze, tam śpią, tam dzieci się uczą a pomoc humanitarna dowozi im jedzenie i leki. Wiele bym mogła napisać na ten temat, ale nie chcę sobie przypominać. Wiele obrazków z tych restauracji w ogóle zostało mi oznaczonych przez ludzi stamtąd jako fałszywe; zrobione na rok przed wojną i np., taka kawiarnia już tam dawno nie istnieje, bo została zniszczona przez pocisk pół roku wcześniej. Ludzie tam wszyscy są na antydepresantach a niektórzy co wieczór żegnali się ze mną na zawsze bo mówili, że nie wiedzą, czy się jeszcze obudzą i ten stres je wykańcza. Tam każdy dzień może być ostatni. A ja, z tak zaawansowaną nerwicą, jaką mam po prostu sobie tego nie wyobrażam i mam wybór - albo w porę uciec w bezpieczne miejsce, albo zostać a, kiedy już się zacznie po prostu popełnić samobójstwo, bo nierealne jest dla mnie coś takiego psychicznie wytrzymać. Ja uważam, że każdy jest wolnym człowiekiem i Mama mi nie wybiera, co mam oglądać, więc ja jej też nie będę. Poza tym, nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy Mama spędza czas z grupą, powiedzmy, trojga znajomych, zaczynają rozmawiać o wojnie a ja wchodzę i mówię do kobiety, która temat zaczęła - ale przepraszam panią, w tym domu się na takie tematy nie rozmawia i proszę przestać bo zaraz dostanę duszności. Wiecie co - jakby to mnie spotkało, uznałabym to za żałosne i tym bardziej rozmawiała jeszcze więcej, żeby wkurzyć wariata i zobaczyć, co zrobi. Mama nie jest moją niewolnicą, żeby jej ograniczać wolności osobiste. -
Potworny paraliżujący strach, niegotowość na śmierć, świadomość końca wszystkiego
robertina odpowiedział(a) na robertina temat w Nerwica lękowa
Nie ma opcji. Mama od rana je ogląda a ja już miałam cztery ataki paniki. Nie powiem jej o tym, bo to by było wredne - jak można decydować, co druga osoba ma oglądać? Mama mi nie wybiera tego, czym się zajmuję a oglądanie wiadomości jest ważne. A lekarza nie mam możliwości zmienić - mam emetofobię i chorobę lokomocyjną na raz, więc nigdzie nie dojadę a prywatnie mnie nie stać, bo nie jestem w stanie pracować - utrzymuje nas Mama z głodowej emerytury i po zrobieniu opłat i wykupieniu leków, zostaję nam kilkaset złotych na jedzenie. Jestem skazana na tego lekarza. Mylisz się. Mam bardzo bliski i ciepły kontakt z Mamą i zawsze mogę poprosić o pomoc i opowiedzieć, co czuję. Z tym, że ja z własnej woli tego nie robię, bo mówienie o negatywnych emocjach tak podkręcą moją nadwrażliwość, że jedyne ci to daj to dłuższe przeżywanie tych emocj a Mama jeszcze ze mnie wyciąga że szczegółami co się stało. Bez wsparcia negatywne emocje odczuwam 15 - 30 min a ze wspaciem nawet dwie godziny. Wiem, że jeślibym powiedziała, jak mi ciężko otrzymałabym dwugodzinną dyskusję z wypytywaniem co mnie gryzie, czego się boję, jak mi pomóc, czy ktoś mi coś napisał, co dokładnie czytałam, uspokajanie mnie, opisywanie co ona czytała itd. Czyli jedyne, co otrzymam, to przeżywanie tych emocji jeszcze raz a nie chcę wybuchnąć przy Mamie, bo będzie jej przykro. Dlatego nie chcę mówić. Dziękuję za życzliwość. Zawsze zostaje palnięcie sobie w łeb, ale to ostateczność, kiedy już wybuchnie ta wojna. Na razie chyba muszę się pogodzić, że mam 15 ataków paniki dziennie a moim jedynym hobby są portale informacyjne. Można to zrobić za darmo? Bo ja nie pracuję - nie jestem w stanie - i utrzymuje mnie Mama z emerytury 2300 zł. My nawet jeść musimy oszczędnie, więc płacenie za lekarza nie jest już możliwe. A przez emetofobię nie pojadę do innego. -
Potworny paraliżujący strach, niegotowość na śmierć, świadomość końca wszystkiego
robertina odpowiedział(a) na robertina temat w Nerwica lękowa
Nie wiem co ja robię źle, że nawet tutaj nie dostaję porady i pomocy. Zawsze i wszędzie tak jest, że ludzie myślą, że mam inne intencje, niż mam w rzeczywistości. A ja naprawdę, po prostu szukam pomocy. Udało mi się odciąć dzisiaj, do południa, ale potem mama włączyła telewizor na najwyższą głośność i tam o tym mówili tak, że nie byłam w stanie tego nie słyszeć i się zaczęło - dostałam ataku paniki, lęku, że coś przegapię a teraz już prawie godzinę siedzę i wpisuję w google najbardziej dramatyczne hasła i nie mogę przestać. Ja się nie odetnę od mamy. Odcięcie od internetu się nie uda, bo brak informacji = atak paniki. Nie mam już siły... -
Potworny paraliżujący strach, niegotowość na śmierć, świadomość końca wszystkiego
robertina odpowiedział(a) na robertina temat w Nerwica lękowa
Ja nie piszę na komunikatorach w telefonie, bo mam wadę wzroku i pisanie na takiej małej klawiaturze sprawia mi trudność. Z tego też powodu, jeśli chcę do kogoś coś napisać, muszę włączyć komputer. Ja w ogóle wcześniej miałam pasek wiadomości na pulpicie i wyświetlał mi powiadomienie o każdej nowej, ale kilka dni temu to usunęłam, bo już nie mogłam. Z tym, że martwię się że nawet pozbycie się tej karty nie pomoże, bo i tak będę wpisywać w google no i nie odetnę się od mamy, która ciągle o tym rozmawia ze znajomymi. Przede wszystkim, ja powinnam przestać o tym myśleć, ale nie umiem, bo to jest realna rzeczywistość tym razem a nie moje wyobrażenie. No właśnie. Obawiam się, że nawet jak to zmienię będzie tak samo - tj. będę wyszukiwać w google po najbardziej depresyjnych hasłach. A jak odchodzę od komputera to tylko o tym myślę i mówię. Ja nawet w nocy od tego nie odpoczywam, bo mi się to śni. Nie wiem, czy jest jakiś sposób, żeby się od tego uwolnić zanim będzie po wszystkim... chyba po prostu będę musiała to wytrzymać aż się skończy. -
Potworny paraliżujący strach, niegotowość na śmierć, świadomość końca wszystkiego
robertina odpowiedział(a) na robertina temat w Nerwica lękowa
Ja mam wrażenie, że w każdym temacie, jaki założę tutaj, otrzymuję odpowiedzi, że neguję każdą radę. Nie mam pojęcia dlaczego, bo wcale tego nie robię. Ale, już się przyzwyczaiłam, że moje wypowiedzi są odczytywane na opak (dlatego też tak ciężko mi znaleźć znajomych) i wiem, że problem jest we mnie. Niestety, nie umiem tego zmienić, bo ludzie koncentrują się na swoim złym odbiorze moich wypowiedzi, zamiast mi doradzić, jak mam jasno przekazywać myśli. Czyli mam rozumieć, że nikt poza mną, używający przeglądarki Edge nie ma w pierwszej karcie listy wiadomości i nie musi przez nią przejść, żeby cokolwiek wyszukać? Mogę zrobić screena, albo nawet nagrać, że ja tak mam. Z tego też tytułu, nie mam opcji odcięcia się od informacji, zachowując jednocześnie kontakt ze znajomymi, bo przecież muszę messenger wyszukać, prawda? Wyłącznie to miałam na myśli i prosiłam o radę co w takiej sytuacji zrobić. Niczego nie negowałam. -
Potworny paraliżujący strach, niegotowość na śmierć, świadomość końca wszystkiego
robertina odpowiedział(a) na robertina temat w Nerwica lękowa
Kiedy piszecie, że nie będzie, wywołujecie u mnie przekonanie, że tak. UTWIERDZACIE mnie w tym. U mnie działa ten mechanizm na odwrót - to samo mam przy hipochondrii. Im bardziej ktoś mi próbuje wmówić, że jestem zdrowa i czegoś nie będzie, tym mocniej ja w to wierzę i coraz trudniej mi jest przyjąć, że jest inaczej. Proszę, przestańcie to robić, bo wasze uspokajanie kosztowało mnie już dwa ataki paniki a nigdy w życiu ich dotąd nie miałam. Panu podziękuje, bo umie pan tylko straszyć. Ja nie jestem w stanie nigdzie dojechać z powodu emetofobii i nie studiowałam lata temu właśnie przez to. Poza tym, nie potrafię komunikować się z ludźmi i gdzie się nie znajdę po krótkim czasie nikt mnie nie lubi chociaż nie robię nic złego. W związku z tym jakieś studia to dla mnie rzecz nierealna a kontakt z ludźmi to ogromny stres, który znacznie pogarsza moje samopoczucie. Wyjścia na dwór też nie jestem w stanie zaplanować przez chorobę przewlekłą, która mocno mi ogranicza mobilność. A, kiedy tylko uruchamiam przeglądarkę, żeby z kimś popisać, mam wiadomości na pierwszej karcie i nie jestem w stanie ich nie zobaczyć, zanim nie wpiszę w google hasła ''messenger'' a jak już widzę to czytam. Więc nie mam możliwości zostawić sobie komputera ''tylko'' do kontaktu z ludźmi. Dlatego przyszłam po radę bo czuję, że sytuacja jest bez wyjścia. W rodzinie mojej mamy nikt w czasie wojny nie zginął. Nie mieli nawet jakichś szczególnie ciężkich przeżyć, poza jedną osobą wywiezioną na roboty przymusowe. A w rodzinie ojca nie mam pojęcia, bo rozwiódł się z mamą tuż po moim urodzeniu i nigdy mnie nie wychowywał, ale to nie ma znaczenia, bo i tak nie utrzymuję z nim kontaktu. Prawdopodobnie może to wynikać z tego, że interesuję się historią i przeczytałam bardzo wiele wspomnień z II Wojny Światowej, więc wiem czego po takiej wojnie się spodziewać. -
Potworny paraliżujący strach, niegotowość na śmierć, świadomość końca wszystkiego
robertina odpowiedział(a) na robertina temat w Nerwica lękowa
Czy ja tutaj jestem żeby od nowa przeżywać wszystko, co przeczytałam, szukając każdego artykułu z osobna i kończąc na ataku paniki na dobranoc i kolejnych koszmarach, czy żeby znaleźć sposób, jak się z tego błędnego koła uwolnić? Bo już sama nie wiem. Ale bardzo cię proszę, daj mi spokój, bo nie pomagasz a szkodzisz. Znowu się zaczynają natrętne myśli.