Skocz do zawartości
Nerwica.com

robertina

Użytkownik
  • Postów

    223
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez robertina

  1. Poszłam na odział dzienny, bo lekarz nalegał. Byłam tam dwie godziny i uciekłam w napadzie lęku do domu, z płaczem i nie wróciłam. Ja nie odnajduję się w grupach, nigdy nie umiałam. To mnie przerosło. Leki biorę w ogromnej dawce, ale ja jestem w zasadzie lekooporna, wypróbowałam już ze 30 rodzajów leków i tylko jedne dają względny efekt w postaci tego, że mogę się w ciągu dnia czymś zająć. Depresji nie mam na pewno, bo mam wielkie chęci do życia i, kiedy znika lęk nawet świetny humor. Umiem się bawić, jak się dobrze czuję. Dziękuję. Moja nerwica jest w zasadzie oparta na fobii. Nie mogę o tym opowiadać, bo mnie od razu bierze lęk, ale dziękuję za danie mi nadziei
  2. Witam. Zmagam się z fobią i nerwicą od ponad 20 lat. Jem leki na uspokojenie jak cukierki, ale każdy lekarz mówi mi, że jedyne, co może mi pomóc to terapia. Przez lęki nie mogę pracować, musiałam przerwać naukę, nie jestem w stanie wejść w związek, nawet wyjechać. Rujnuje mi to całe życie, nie mam znajomych, w wieku 30 lat utrzymują mnie rodzice. Chciałabym z tego wyjść, ale nie umiem. Przeszłam 6 cyklów terapii. 3 nie przyniosły efektu, jedna zakończyła się zaostrzeniem objawów a w dwóch terapeuta sam zrezygnował. One w skrócie wyglądały tak - "przełam się, idź tam, chcę ci pokazać, że przedmiot twojej fobii nc ci nie zrobi", "ale ja wiem, że mi nic nie zrobi", "to dlaczego się boisz?" "Nie wiem, po prostu się boję", "Pójdziesz", "nie, bo się boję", "ale, zobacz, to ci nic nie zrobi", "no wiem, co by mi miało zrobić?" "No to po co się bać?" "Nie wiem, ja się boję", "czego?" "Nie wiem, tak po prostu" "Jak się nie przełamiesz to tak zawsze będzie", "ale co mi to da, wczoraj się przełamałam i potem miałam zmarnowany cały dzień na atak lęku, pogarsza mi się od tego", "nie może się pogorszyć, powinnaś zobaczyć, że nc się nie dzieje", "ale dzieje się, bo się boję i potem jest mi gorzej", "to ja już nie umiem ci pomóc". Ostatnia terapeuta zasugerowała, że może terapia poznawczo-behawioralna nie jest dla mnie i powinnam spróbować psychodynamicznej. Ale ja już nie wiem, czy znowu nie zmarnuję pieniędzy. Takie życie jakie prowadzę jest prawie jak wegetacja ja już mam po prostu dosyć. Jest jakaś szansa, że to zadziała, iść w to?
  3. Ja nie za bardzo lubię mówić o tym, co mi jest, bo mnie to wyjątkowo nakręca i od razu jest gorzej. Ja żyję na zasadzie odwrócić uwagę i zapomnieć, że coś mnie boli, to dopiero mija. Ja w zasadzie nic nie robiłam na tych terapiach, tylko opowiadałam o całym swoim dzieciństwie i wszystkich momentach, kiedy mi coś nie wyszło. Jakby to naprawdę było ważne. Miałam szczęśliwe dzieciństwo a nerwica pojawiła się po jedynym traumatycznym doświadczeniu, jakie mnie spotkało przez połowę życia. I to ciągłe - dlaczego nie mam przyjaciół i rozpracowywanie, co to powoduje - no, na pierwszy rzut oka nie mam, bo unikam znajomości w realu, wiedząc, że przyjaźń to zbyt duże obciążenie, kiedy mam zaostrzenie nerwicy - każdy normalny przyjaciel chce się wtedy drugą stroną opiekować a ja potrzebuję w takich chwilach spokoju. Czułabym się nieuczciwie mówiąc takiej bliskiej osobie - weź zostaw mnie na miesiąc, nie przychodź wcale, bo ja nie dam rady gadać. To bez sensu. Ale, mam dwie bardzo bliskie przyjaciółki, które mieszkają w innych miastach, niż ja i nie mogę się z nimi na co dzień widywać, więc rozmawiamy przez komunikatory. Ale, czasem nawet 3 - 4 razy dziennie rozmawiamy. I okej. A, na samej nerwicy nikt się nigdy nie skupiał. Nawet, jeśli dana terapeutka była miła, jakby nie rozumiała, że nie zawsze wszystko się zaczęło przez złe dzieciństwo. W ogóle, nawet lekarz zrozumiał, że ją mam po 3 latach szukania mi leków, bo przez ten czas nie rozumiał w ogóle o co chodzi. On jest beznadziejny, ale, ale niestety nie mam możliwości zmienić lekarza, bo mam też inne lęki, które uniemożliwiają mi przemieszczanie się a w mojej okolicy nie ma innego specjalisty.
  4. Ja od wielu lat biorę leki - dwa różne rodzaje w bardzo dużych dawkach. To chyba 20, jakie wypróbowałam i tylko one działają w taki sposób, że jestem w stanie w miarę funkcjonować a nie latać w panice po mieszkaniu Lekarz powiedział, że z pozostałych leków zostały już tylko ciężkie psychotropy i nie chce mi ich dawać, bo jestem za młoda a, skoro te w marę działają to już przy tym zostaniemy. Psychoterapię przechodziłam 4 razy - nie było w zasadzie żadnego efektu Ja jestem po prostu beznadziejnym przypadkiem i muszę z tym jakoś żyć...
  5. Ale, ja naprawdę miałam te przywidzenia Już mi teraz trochę lepiej, ale dalej się zdarza. To na pewno nie psychoza?
  6. Witam. Choruję na nerwicę od wielu lat, zawsze miałam w niej dużą hipochondrię, ale ostatnio było lepiej, nawet normalnie chodziłam na uczelnię, aż dwa miesiące temu, jeszcze przed świętami mieliśmy spotkanie i taką pogadankę o chorobach psychicznych, prewencji itd. I tam usłyszałam o dokładnych objawach schizofrenii, co się dzieje w psychozie itd. i tak sobie wkręciłam, że zwariuję, że myślałam o tym cały czas do tej pory, co chwilę się oglądałam za siebie, czy nie mam jakiejś wizji, aż miałam takie dziwne uczucie w głowie, takiego jakby strachu, że coś zaraz zobaczę, czytałam o tym coraz więcej i więcej... to trwało do dzisiaj w nocy. A dzisiaj wstałam do łazienki i przez moment mi się zdawało, że ktoś stoi w korytarzu - aż podskoczyłam, ale jak się odwróciłam nikogo nie było. A teraz dzisiaj od rana, mam takie jakby obrazy, na sekundę mi się pojawia w głowie jakiś obraz, ja tego nie widzę (chyba, sama nie wiem), ale to się dzieje co jakieś 15 minut. To są różne rzeczy, coś co przed chwilą oglądałam w telewizji, albo jakieś coś straszne. Czytam teraz, że można sobie wywołać psychozę jak się bardzo o niej myśli. Czy to już schizofrenia? Czy powinnam wezwać pogotowie? Co mam robić, ja się boję, błagam, pomocy!!!
×