@Jurecki, codziennie,o ile była możliwość ( trzeba przecież było kombinować, ukrywać się przed domownikami,aż mi głupio teraz o tym pisać).
Można to było przeliczyć na, powiedzmy, cztery piwa dziennie.
No i taka myśl towarzysząca pod tytułem " muszę się napić"
To było oczywiste dla mnie.
@stracony2, dziękuję, że odpisałeś.
Wiesz,mnie było wygodnie,fajnie, kiedy piłam.
I kto wie,ile by to trwało, gdyby mąż i psychiatra nie wzięli się za mnie.
Dobrze, że masz pracę,jak piszesz, fajną.
Dobrego dnia ci życzę!
Mam dużo wspomnień, jeśli chodzi o psy, których już z nami nie ma.
Był na przykład jeden ( też owczarek niemiecki), który przegryzł nam kiedyś kable w przyczepce od auta Jak to młody pies, wszystko gryzł.Teść miał czapkę z daszkiem,to odgryzł daszek i została mycka.
W domu rodzinnym natomiast pamiętam z czasów dzieciństwa sukę Tonię( owczarek podhalański).
Do jej budy wchodziła kura i znosiła tam jaja.Tonia jej nie ruszyła.
Ale jajka znikały...
Kundelek z kolei przeskakuje przez płot,ale to norma.
Latem jak wieczorami przychodził jeż na podwórko,to drugi z piesków kopał głębokie doły, chyba ze złości na tego jeża,nie wiem.
Jakby ci tu powiedzieć...
U nas myszy łowi tylko Zosia.
I tylko ona otwiera sobie drzwi, podskakując i naciskając klamkę.
Jak chce wejść do szafy,to miauczy, żeby ją wpuścić.