@Harding,to nie jest tak...
Ja mam takie fazy.Albo w ogóle nie chodzę do kościoła,albo chodzę w każdą niedzielę.
Takie skrajności w ogóle u mnie występują: jak się cieszę,to jak dziecko.Jak smucę,to na amen.
Jak się wkurzam,to talerze fruwają jak u Gesslerowej.
Ale to nie jest dobre,takie życie na skrajnościach.
Pozdrawiam.