kurcze szkoda, że nie wpadłem - nie dość, że do bladego świtu zasnąć nie mogłem to jeszcze nie dotknąłem do kompa. Ehhh. Książka Kępińskiego, 2xCSI Miami, ani CSI Las Vegas nie zmuliły, Mulholland Drive n-ty raz oglądany też, jakiś kolejny film trochę, a potem leżenie bez TV. Potem blady świt i stres, że się nie wyśpię. I pobudka - myślałem, że już południe, a to 9-ta. I stresy, że za późno. No ale 9-ta - to nie tak źle, choć miało być sporo wcześniej. Sny. Znowu w kilka osób i z kimś szczególnym - odpalaiśmy mikrosilniczki na talerzu... ech... I co się nieco uspokoję to wszystko mnie wprowadza w lęk. I z powrotem nic... Ehhhh