Skocz do zawartości
Nerwica.com

namiestnik

Użytkownik
  • Postów

    5 107
  • Dołączył

Treść opublikowana przez namiestnik

  1. Nie każ mi wybaczać i piętrzyć przed sobą nowych trudności gdy nie wiesz jak to zrobić. To naprawdę trudne. I rady, że dobrze jest ale powinieneś zrobić jeszcze to to i tamto - ale nie mam pojęcia jak - nie pomagają a szkodzą. Nie jestem Matką Teresą z Kalkuty ani innym cudem świata. Wyobraź sobie, że ktoś wyrywa Ci paznokcie jeden za drugim a Ty mu MUSISZ za każdym razem wybaczać.
  2. Napewno nie zrobiłbym tak samo. Reszty rzeczy nie umiem zastosować - szczególnie wobec człowieka który ma za cel zniszczyć mnie. Jak go niby mam przytulić? To odrażające. Mogę mu przylutować jedynie.
  3. Do tego czasu to ja za.... tego casanowę z Żyrardowa. Wiesz co innego złość a co innego nienawiść. Co innego złościć się że ktoś np. zbił Ci szybę w samochodzie, czy włamał się do domu a co innego nienawidzić kogoś za zniszczenie kilku lat życia i utrtę czegoś już na zawsze. Jak mi ktoś mówi, że łatwiej jest jak się wybaczy to ja pytam jak? I tu już jakoś mądrych nie ma by wiedzieli co odpowiedzieć.
  4. A napisz jak poradzić sobie z nienawiścią do kochanka żony? Bo ja do dziś nie potrafię. A jak mi ktoś mówi, że to się da, a nawet, że to proste (mimo, że sam/sama nie doświadczyli takiej potrzeby) to mnie jeszcze większa złość bierze. Lepszym od pierwszoligowej drużyny koszykarzy też da się być - ale wymaga to mnóstwo pracy i mało komu się udaje. Co do przedostatniego punktu to teraz patrząc na niego inaczej widzę to jako przesłanie niezależne od zdrady - poprostu bądźmy dla siebie dobrzy i atrakcyjni. Nie wiem jak jest z dzieleniem się z rodziną ze swojej strony - nie myślałem o tym nigdy bo nie miałem takiej potrzeby. Mówiono mi, że to źle. Ale ja akurat się dowiedziałem m.in. od swojej rodziny, więc... Natomiast co do dzielenia się z rodziną zdradzającego to wszystko zależy od wielu czynników. Przede wszystkim jeżeli osoba która zdradziła czuje taką potrzebę to może będzie to dobre. A może nie - trzeba rozważyć wiele aspektów. Napewno dzielenie się samo w sobie jest złe. Ale czasami niedzielenie się jest jeszcze gorsze. Niestety - mleko się rozlało. I często już nie można wybrać nic dobrego a tylko mniejsze zło.
  5. No nie zawsze to wszystko się tak dobrze i prostoliniowo układa. No. u mnie to rodzina wcześniej widziała co i jak zanim ja się dowiedziałem. Stosunki z rodziną są więc delikatnie mówiąc nie najlepsze. Ale cóż tu począć? Co znowu do rodziny od strony osoby zdradzanej to zdania są podzielone - jednym to lepiej robiło innym gorzej. Jedni powiedzieli i żałowali i inni nie powiedzieli i żałowali. Nie wiem też jak to jest jak się człowiek samemu kisi w złych myślach. Dla mnie była to wielka ulga jak porozmawiałem o tym z przyjacielem, z Wami na forum. Z ludźmi których nie znam nawet. Akurat i tak się okazało, że przyjaciel się sam domyślił co i jak tylko nie wiedział jak zacząć temat by pomóc. Zresztą co w zamian za rozmowy z przyjaciółmi zaproponować zdradzonemu partnerowi? Zamknięcie się w sobie? Pisanie listów i wrzucanie ich do rzeki? Nie wiem czy też stwierdzenie powinniście sobie poradzić ze złością jest ok. Powinniście starać się, albo dobrze by było gdybyście sobie poradzili. To nie jest takie proste. To tak jak by komuś napisać, że ma od dziś umieć wygrywać mecze z drużyną koszykarską I ligi. Dbanie o siebie. O tak! To zawsze dobrze robi. I warto. Oby tylko tego dbania nie zamienić w przypadku zdradzonego faceta na zarywanie mnóstwa lasek, albo kobiety na zarywanie facetów - by sobie udowodnić że się jest coś wartym. Jednak dbanie o swoje ciało i umysł - tak - mi to zawsze dobrze robiło, wielu znajomym też. Co do przeodstatniego punktu to jest on ze wszech miar zły. Bo to by oznaczało, że teraz np. zdradzona osoba może sama zdradzać póki ta co zdradziła nie pokaże jaka jest wierna. Że cokolwiek stanie się nie pomyśli to można wskoczyć kmuś innemu do łóżka. Ja nie mówię, że to złe. Znam otwarte małżeństwa i wcale nie są one nieszczęśliwe. Ale wskakiwanie innym do łóżka traktują jako miły bodziec, a nie substytut tego co chcą od własnego związku albo kara dla partnera. Taki otwarty związek wymaga też obopulnej zgody.
  6. Spróbuj pójść do rodzinnego. Ew. do jakiejkolwiek innej przychodni. Ja osobiście mam trochę afobamu - ale ledwie mi starcza na moje potrzeby - myślę, że spokojnie dostaniesz od lekarza rodzinnego. A jeżeli nie to przepisz się do innego rodzinnego.
  7. Dino, no nie rozjeżdżaj tak od razu - daj szansę na poprawę :)
  8. preziu, popatrz na siebie z zewnątrz co wyprawiasz? Czemu chcesz ustawiać innych ludzi na drodze jak mają jeździć? To może być bardzo niebezpieczne - łatwo zrobisz krzywdę sobie innym. Spójrz na bilans zysków i strat? Co zyskałeś? Chyba nic czym można by się pochwalić. Co straciłeś? Kupę wgnieceń na samochodzie, pewnie droższe ubezpieczenie w następnych latach, mnóstwo czasu, nerwów. Musisz coś zrobić z tą agresją. Z wymaganiem by wszyscy inni działali tak jak Ty to uważasz za stosowne. A teraz pomyśl sobie o tym co będzie jak trafisz na drugiego takiego kierowcę jak ty? Obyscie się tylko tam nie zabili i nie ranili przypadkowych kierowców. Jak są światła to cóż... są. Trzeba czekać. Nerwy na nie nic tu nie pomogą. Włącz sobie łagodną muzykę. Odpocznij. Jak ktoś przed Tobą zbyt powoli rusza to może to być irytujące. Wiem o tym. Ale chyba nie aż tak by zajeżdżać mu drogę? Co tym osiągasz? Ty jesteś później, on jest później... same straty. Popatrz na to tak - dobrze, że pomylił biegu i nie wjechał Tobie w przód. Czemu chcesz wprowadzać na polskich drogach zasady ruchu z innych krajów europy? Jak ktoś z jakichś względów jedzie lewym pasem to może ma ku temu powód. Co Tobie szkodzi ominąć go prawym - nawet jak nie ma ten drugi kierowca włączonego lewego migacza, to w mieście przy minimum 2 pasach ruchu możesz go wyprzedzić z prawej. Poza miastem przy minimum 3 pasach ruchu w jedną stronę. Albo przy dwóch gdy są rozdzielone barierką lub pasem zieleni. Uczenie innych kierowców na siłę by jeździli tak by Tobie pasowało nie zawsze jest dobrym pomysłem. Ja rozumiem, że mogą czasem nerwy nie wytrzymać - ale to czasami. Rzadko. Prawie nigdy. A trąbnij sobie wtedy poprostu i już.
  9. Dziękuję - ale tu chyba tylko o przypadku jak kobieta bierze. A jak przyszły ojciec?
  10. ISJ - powiedz więcej o koincydencji paroksetyna/ciąża? A jak to ma się z ojcem i paroksetyną oraz innymi lekami?
  11. DUUUUUŻE Zmiany! :) Ogólnie lepiej - choć większe wymagania. Aj opiszę wkrótce wszystko co i jak. Nie myślę już tak często o tamtym bo ostatnie zmiany zaprzątają mi głowę - i dobrze! :) Ogólnie to będę ojcem :) Niezły numer nie? A już nie wierzyłem, że kiedykolwiek to nastąpi. To bardzo podbudowujące. Choć z tym też związało się kilka złych myśli. Dotyczących przeszłości i tego co mogło być. I obaw. Teraz trudne decyzje i zmiany. Jak zrobić by mieszkać tu i tam na raz. Tzn. w PL jest moja praca. A w GB powinienem mieszkać. Ech..
  12. tomaszek20027, No to w sumie na dobrej drodze. Oby ją diabeł nie skusił. Tak - ale nie dajmy sobie wmówić, że to przez nas zdrada. Ja już nauczyłem się niby bronić - ale przy ostatniej rozmowie z teściami poczułem się objechany tak jak by to była moja wina.
  13. To postaw jej wybór - albo małżeństwo albo kochanek. Przecież dla Ciebie sytuacja taka jak obecnie jest nie do zaakceptowania prawda? Nie to sobie przysięgaliście. Więc niech wybiera - skoro chce zostać to zmiana pracy i brak jakichkolwiek kontaktów.
  14. Może. Ja żałuję, że nie postawiłem sprawy na ostrzu noża. Bo tak to ona myśli, że może mieć Was obu. [Dodane po edycji:] Nie no to muszą być skutki tego krótkiego terminu - wyprowadzka do niego, sprawa rozwodowa czy separacja, etc....
  15. Oj wiesz - żonie może być trudno przyznać się do prawdy. U mnie na wspólnej rozmowie w celu kwalifikacji do ośrodka było coś takiego, że mnie pani pytała czemu najpierw podejrzewano mnie o urojenia. No i jest tak - pyta się dlaczego mi się tak wydaje, że żona ma kochanka. Żona mówi, że nie ma. Ja mówię, że miała. Żona, że może troszkę, ale już nie ma. Ja, że jak troszkę jak się pieprzyli przez prawie dwa lata... potem się z nią wyprowadził. Ona, że nie miaszkał. Że może raz spał. Może więcej - nie pamięta. itd... w kwintesencji psychiatra powiedziała, że jak tak wymijająco żona odpowiada na pytania to trudno mnie leczyć - bo zanim nie zapytała konkretnie jak było to też by po pierwszych słowach pomyślała, że to ja jakieś urojenia mam, że jakiś bliższy znajomy żony jest kochankiem. Ale tak jak piszę - rozumiem, że ta prawda jest za trudna - że się chce o niej nie pamiętać. Że trudno się przyznać. Ale może ja za bardzo żonę tłumaczę. Ale wierz mi - każdy z nas jest tylko człowiekiem. I umiejętną manipulacją można złamać nawet kogoś z żelaznymi zasadami. Tak mi się wydaje. Nie uważam by moja żona była puszczalska. Choć nie powiem - teraz skoro stało się raz to boję się o każdego znajomego płci męskiej. Ja idę na terapię. Bo sobie już z tą nienawiścią do teko [autocenzura - sorry] nie radzę. Już nawet jak jadę do Wawy to muszę się pilnować by nie skręcić do Żyrardowa mu nie przyłożyć. [Dodane po edycji:] Z tymi awanturami to chyba nic nie da. Daj ultimatum z KRÓTKIM terminem. A nawet niech się wyprowadzi na jakiś czas. A jak by miała na stałe to wiesz - lepiej teraz niż potem.
  16. To stanowczo nie jest przyjacielska konwersacja. Łatwiej radzić komuś niż samemu sobie poradzić. Więc mimo, że sam sobie nie radzę i koniecznie chcę obić to doradzę, że Twoja żona powinna zerwać JAKIEKOLWIEK kontakty z nim i jego rodziną. Niestety może się to wiązać z pogorszeniem statusu materialnego (zmiana pracy, wymiana wszelkich telefonów etc), ale np. zmiana pracy może też wyjść na dobre. Ja widziałem co ten skurwysyn Haude pisał do mojej żony. Pal mu w dupę wbiję za to jak ją urabiał.
  17. No nie wiem - ostatnio chciała pomagać. A teraz mówi, że to wszystko co się działo to nieprawda, i że ja sobie wymyśliłem. I że jestem nienormalny od dziecka i dlatego idę na terapię.
  18. Ostatnio teściowa mi powiedziała, że nic nie jest lepiej, że staczam się po równi pochyłej.
  19. No dziś się okaże, czy w poniedziałek wracam. Jak nie to będę próbował się tu zarejestrować, albo jakimś kurierem - bo w pl mam jeszcze zapasik (nie sądziłem, że jadę na tak długo). Ale masz rację - lepiej się pilnować by potem nie odjechać.
  20. Jak zdobyć w UK: Sulpiryd i Sertralinę (np. Zoloft) oraz Clonazepam lub Xanax? Jestem tu i będę jeszcze jakiś czas a kończą mi się leki i na gwałt potrzebuję choćby po jednym blistrze. Jestem w Swindon - ale mogę podjechać do Bristolu, Oxford czy gdzie będzie trzeba.
  21. No wiem - i dlatego nie mogę zabić tego Haudego z Żyrardowa - bo bym mógł tylko zza krat. :)
  22. Powiem z własnego doświadczenia - telefon zabierz, nie przyjmuj żadnych wytłumaczeń. Postępuj ostro. Gościowi możesz mordę obić albo nie (masz tel. więc się z num umów na randkę - tylko zero świadków). A poza tym skoro to kolega z pracy to zmiana pracy kolegi albo żony - absolutnie nie ma opcji, że żona mieszka z Tobą i pracuje z kolegą. Trzeba czasami postawić coś na szali. Bo bojąc się tego można stracić najwięcej.
  23. To powiedz, że były ale nie powiesz o nich bo się wstydzisz. Nie kłam - bo to zaszkodzi na dłuższą metę. Jak nie możesz powiedzieć to nie mów, ale nie mów, że nie było. Nie musisz odpowiadać na pytania.
×