Skocz do zawartości
Nerwica.com

Piotrek87

Użytkownik
  • Postów

    194
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Piotrek87

  1. Każdego to czeka. Już kiedyś powiedziano wojna z albo wstyd... Ciężkie czasy przyjdą a chorować i tak będziemy
  2. Chyba krótko bierzesz leki pisząc o polepszaczach nastroju a nie wyciszaczach. Każdy ssri i wenlafaksyna będzie wyłączał emocje. Na tym polega ich działanie. Mianseryna jest właściwym lekiem jeśli chcesz je czuć bardziej. Tu sprawa jest prosta wszystko co pobudza receptory 5ht2c będzie zobojętniać emocjonalnie. Mianseryna niestety też zamula choć trochę inaczej. Zostaje agomelatyna lub reboksetyna, tlpd, moklobemid. Tylko nie narzekaj później że jest gorzej bo emocje źle żyć nie dają.
  3. Ssri i wenla oraz anafranil podnoszą serotonine która odczula presynaptyczne receptory przez co uwalnia się serotonina która pobudza receptory. W zaburzeniach seksualnych pobudzane są nadmiernie receptory 5 ht 2a oraz 5ht 2c, 5ht3 oraz 5ht1b. Do tego dochodzi tłumienie szlaków dopaminergicznych. Z tego co zauważam to agonisci dopaminowych receptorów, trazodon oraz buspiron brane łącznie znoszą ten problem ale razem ze skutecznością np wenli. Nie wiem czemu ale mirtazapiny lepiej poprawia libido niż mianseryna. Chociaż jest to dalece niewystarczające. Wiele leków trójpierścieniowych wycofano z użycia a były po prostu skuteczne. Np Noveril ładnie znosił lęk a jeszcze lepiej depreche. Od 1 dnia nakręcał, jedynie przy ciężkim nawrocie potrzeba było 2 tyg na ustąpienie depresji i lęku chociaż już po 5 dniach były przejawy poprawy. Na libido nie wpływał a nawet poprawiał. Na początku to aż jaja bolały.
  4. Piotrek87

    OT

    El 33. Psychoterapeuta to nie jest osoba uprawniona do diagnozy. Nie wypisze leków choćby chciała o ile nie jest lekarzem jednocześnie. Jeśli wypytuje o leczenie to niepotrzebnie bo od leczenia tarczycy jest lekarz. Terapeuta nie powinien w ogóle interesować się farmakoterapią bo niczego nie zmieni w tej kwestii i niepotrzebnie traci czas.
  5. Piotrek87

    OT

    Semir. Racja. Tyle że jedni piszą o skuteczności, ja o ograniczonej skuteczności a niektórzy To adresat uwagi. Nie zauważyłem by niektórzy użytkownicy wykazali się obiektywizmem i dyskutują ze mną. Raczej warto zastanowić się nad treścią.
  6. Piotrek87

    OT

    Doi. Myślałem na tym że niektórym wystarczy zniesienie symptomów. Myślę że większości. Terapia jak sama nazwa wskazuje ma leczyć. Najbardziej w psychoterapii słabe jest to że jak piszesz,, zakłada się " symptomy znikają. Nie twierdzę że nie znikają, tylko czy od terapii? Gdzie mechanizm i związek? Kwestia wiary to trochę mało. Naprawdę chciałbym widzieć pacjenta w osłupieniu depresyjnym którego uzdrowiła psychoterapia. Bo takiego po EW widziałem. Po terapii nie. Napisałem to metoda potrzebna tam gdzie odgrywa rolę czynnik psychologiczny /umysłowy czyli traumy, uzależnienia w kwestii nie powracania do nałogu, bo nie odwyk, lęki warunkowane złymi doświadczeniami. Nie sądzę jednak ze lęk przed wejściem do sklepu był uleczony terapią. Może ustąpić w jej trakcie ale to nie dowód na jej skuteczność. Pewny jest tylko związek czasowy.
  7. Piotrek87

    OT

    Ja nie oczekuję twojego zrozumienia. Na nic mi. W sytuacji gwałtu dochodzi do nieliczenia się że zdaniem kobiety. Tyle że w pracy szef też nakazuje wykonanie zadania. Jakoś nie jest to traumą. Raz że płaci a dwa kobieta to akceptuje. Gdy jednak ma szefa za durnia i tak wykona polecenie choćby była przeciwna. Jakoś też się nie zgadza i traumy nie ma. Musi wykonać. W czym różnica? Po za gwałtownością i niepewnością? Dobrze. Nie istotne. Jest opcja ignoruj.
  8. Piotrek87

    OT

    Gwiazdorka i guru psychoterapii się objawiła. Ty w terapii jesteś i długo będziesz. Nie rozumiesz podstawowych logicznych powiązań. Wiem jedno, są tu osoby które każdego wpakowały by do terapii najlepiej wieloletniej, częstej i drogiej. By żyło się lepiej - terapeutów oszustom. Wyleczą was - z kasy. To wy kupujecie czas i uwagę albo tylko czas. Onanizujcie się dalej swoim bożkiem psychoterapią.
  9. Piotrek87

    OT

    Mnie chodzi tylko o wyjaśnienie czytającym że psychoterapia może być pomocna a nawet lecząca w sytuacjach problemów psychicznych wynikłych np z trudnego dzieciństwa, traumy, jakiś wydarzeń typy śmierć kogoś, gwałt, napad itp. Irytujące jest gdy ktoś ma lęki czy depresję w wyniku problemów z tarczycą czy innego schorzenia bezpośrednio wpływającego na ukl nerwowy albo ma organiczne zmiany mózgu i jest oszukiwany że terapia go wyleczy. Tak samo wyleczy jak i ADHD czy autyzm. No nie wyleczy. Ciągle zauważam sugestie jakby terapia była wskazana zawsze. Niebawem zamiast do dentysty z bólem zęba będzie proponowana terapia. Doi, wczoraj rozmawiałem z lekarzem psychiatrą który sam jest psychoterapeutą i wprost mi powiedział że wskazań do psychoterapii nie widzi. Za to widzi potrzebę przeanalizowania farmakoterapii oraz wykonania testów w kierunku add. Obserwując paradoksalne reakcje na leki i natychmiastowy efekt minuty, godziny specyficznej grupy leków wskazuje na to że być może chodzi o gospodarkę dopaminową. To trzeba sprawdzić. Ja nie mam żadnych obaw przed terapią. Uważam ja za stratę czasu i pieniędzy. Szczególnie analityczna czy psychodynamiczna są po prostu nie weryfikowalne więc na dobrą sprawę każdy może udawać terapeutę zwłaszcza wobec niezaznajomionych z tematem. Ja pisałem czasem zwykła rozmowa u psychologa daje więcej i stokroć szybsze efekty. Ja oczywiście korzystałem z psychoterapii i indywidualnej i grupowej. To co mogę powiedzieć to dobra metoda na nieśmiałość, poznanie siebie z którego nic nie wynika albo dla anorektyczek które chcą pozostać dziewczynkami i zanik ciała uważają za drogę do ukrycia własnej seksualnosci szczególnie gdy był obecny zły dotyk. Na grupie był chłopak 27 lat tak mu terapia pomogła ze po 4 tygodniu zakończył życie. Czemu? Bo miał depresję i wmówiono mu ze właśnie nie mógł lepiej trafić z leczeniem. Tylko leków nikt nie podał. Była szansa na to by zdążyły zadziałać. Widać jak szkodliwe może być ślepe ufanie w psychoterapię. Myślę nawet że powinna być to metoda dopuszczalna gdy co najmniej dwóch psychiatrów wyda zgodę. A zauważam także że niemile widziane są dwie kwestie. Krytyka czy wątpliwości psychoterapii oraz posługiwanie się przykładami jak np gwałt. Wówczas natychmiast pojawiają się osoby gotowe linczować mnie. Pytanie czemu? Może identyfikują się z tym słowem. Niepotrzebnie. Odnoszę wrażenie że najlepiej było by biadolić, pocieszać, wspierać ale to nie jest żaden krok do przodu. Chyba już szybciej zyskał bym zrozumienie gdybym optował za przymusową kastracją wszystkich facetów. Same drogie panie nakręcacie się troszeczkę. Mogę rozumieć że trudno z tym coś zrobić. Używam przykładu ze różnie kobiety radzą sobie z traumą i już wiem czemu taki protest. Bo niektóre osoby sobie nie radzą i to je boli. Tak więc trzeba być cicho.
  10. Piotrek87

    OT

    A jednak nie każda osoba ma ptsd po takim wydarzeniu. Ok nie gwałt to inne życiowe wydarzenie które jest obciążające. Jeden radzi sobie inny nie. Coś ich różni. To właśnie coś, ten czynnik jest do wypracowania w terapii. By podobnie reagować. Tymczasem w terapii grzebie się w tej traumie aż przynajmniej człowiek przywyknie co nazywa się przepracowaniem. Tu wystarczy przywołać przykład np mnichów buddyjskich którzy nie są zbyt przywiązani do czegokolwiek. Mają czy nie mają nie jest to istotne. Ciągle trenują by do niczego się nie przywiązywać. Inaczej gdy ktoś im odbierze cokolwiek nie przywiązują do tego wagi. Przecinają tym samym sznurki którymi ktoś może sterować nimi. Nie ma sytuacji gdy ktoś pociąga za sznurek a z obawy utraty czegoś odbiorca reaguje w oczekiwany sposób. Oczywiście że kobieta zmuszona może nie tyle cierpi że doszło do cielesnosci co ze doszło do nieliczenia się z jej zdaniem. Tylko w innej sytuacji np w pracy kobieta nie zgadza się np z przełożonym a jednak potrafi wykonać polecenie bez ptsd. Ciężar inny, powstaje pytanie czemu inny. Czemu jedno jest traumą a drugie nie jest. Już wiedomo nad czym pracować. Bez terapii żadnej jak widać.
  11. Piotrek87

    OT

    To co napisałem jest tylko przykładem różnic w odbiorze sytuacji trudnych. Chodzi o ukazanie różnic. Jeden człowiek w miarę bezboleśnie przeżyje a drugi będzie bardzo ciężko przeżywał. Jeśli tak bardzo dotknęło to może dlatego że budzi trudne wspomnienia które są żywe. Które najlepiej było by zapomnieć a nie poradzić sobie z nimi. Nie wiem tego. Dobrze odpuszczę sobie. Podstawowym celem każdego leczenia jest skuteczność i szybki efekt. Psychoterapia ma w niektórych zaburzeniach tylko skuteczność. Efekty są odległe zazwyczaj. Nie Doi. Nie obawy czy chęci obrzydzenia sobie by łatwiej było odpuścić terapię. Po prostu bólu zęba nie wyleczy się terapią, depresji endogenne też nie. Tak jak i schizofrenii, Chad czy innych cięższych schorzeń. Można lęk przed konkretnymi sytuacjami, może OCD, może ząb osobowości.
  12. Piotrek87

    OT

    Pamiętam sytuację gdy w budynku naprzeciwko mieszkała tzw galerianka, prowadzała się z różnymi starszymi facetami. Kiedyś o 5 rano ktoś znalazł ją z koleżanką pijane naćpane i niekompletnie odziane. Okazało się że imprezowały z chłopakami, dostały coś i zostały wykorzystane. Później policja dochodzenie wizje lokalne. Ta galerianka za 3dni od nowa prowadzała się z facetami i wsiadała do aut. Druga nie mogła długo dojść do siebie. Nigdy później nie widziałem jej samej na ulicy. Coś je różniło. Takiej osobie terapia pomoże bardziej niż leki. Albo leki nic nie pomogą. Powinny być jasne kryteria dla kogo terapia a dla kogo farmakoterapia. By nie dochodziło do sytuacji gdy ktoś poważnie chory opóźnia farmakoterapię lub z niej rezygnuje na rzecz psychoterapii która go nie wyleczy.
  13. Piotrek87

    OT

    Oczywiście dałem przykład hipotetyczny. To że jedna nie robi tragedii a druga przeżywa obrazuje ze te dwie kobiety coś różni. Być może coś co można w terapii wypracować. Zmianę nastawienia. Tak to się dosłownie nazywa. I taką psychoterapię rozumiem. Ale wolne skojarzenia czy luźne rozmowy którym terapeuta nadaje jakieś absurdalne znaczenia czy sugeruję źródło motywacji czemu takie treści pacjent wypowiedział to już nie. Przykład pociąg w tunelu to zaraz będzie sugestia o seksualnej treści. Tak to można wybuchy na słońcu kojarzyć jako związek z nielubieniem np jakiejś potrawy. Dowolnie co się zechce.
  14. Piotrek87

    OT

    Ja nie mam problemu ze zrozumieniem. Dla mnie leczenie depresji powstałej np w wyniku śmierci bliskiej osoby jest prostym wskazaniem do psychoterapii. Tylko mechanizm terapii wtedy może być niejasny. Utrata obiektu wyzwala emocje. Gdy był to ktoś ważny tym bardziej boli. Terapię raczej rozumiał bym bardziej w takich kategoriach by nauczyć pacjenta by mu wszystko zwisało wtedy nie doświadczy straty np bliskiego. Kolejno np kobieta po gwałcie, przecież gwałt to gwałt a jednak są takie które nie miały by nic naprzeciw. Inne przeżywają dramat. To też kwalifikuje się do terapii. Co jednak gdy człowiek żyje szczęśliwie i nagle nie śpi, przeżywa lęki, poczucie winy, chce się zabić, dostaje leki które powodują remisję i jest znów ok. Po roku, dwóch, pięciu ponownie to samo. Pacjent nie śpi, nie je, nie trawi jeśli się zmusi do zjedzenia, ma uporczywe bóle, drgawki, to wszystko mija po włączeniu leczenia. To depresja endogenna. Psychoterapia nie wyleczy takiego pacjenta, farmakoterapia też nie, jedynie usunie objawy które na jakiś czas ustąpią. Może rok, może 5 lat i powrócą. O to chodzi. O odróżnienie depresji psychologicznych (umysł) od endogennych (ciało). Upieranie się i zachęcanie pacjenta do psychoterapii w przypadku endogennej depresji czy nawracajacej to nic innego jak opóźnienie leczenia albo jego niepodjęcie. Skutki mogą być albo tragiczne albo przesuną uzyskanie poprawy.
  15. Sama w sobie brana solo to nie wiem bo nigdy nie brałem. Ale w dawkach ok 150 dość uspakajała na tyle że zdarzało się w dzień drzemkę uciąć. Ceną za to było pogorszenie spraw seksualnych i spłycenia emocji. Teraz to dzielę 75 mg na 3 części więc żadne działanie po za zmniejszaniem objawów odstawiennych. U mnie chyba problemem jest dopamina. Bo podczas brania agonistow rec dopaminowych było czasem bardzo dobrze. A ich odstawienie to koszmar. Teraz 25 wenli i 100 trittico jakoś działa. Tyle że ostatnie dni to jak delirium u alkoholika i to zawsze po nawet 1 dawce es omeprazolu na żołądek
  16. Schizofrenik który ma lęk i urojenia aż tak wiele nie różni się od chorego na nerwicę lękową. W jednym i drugim przypadku występuje irracjonalny lęk pomimo braku podstaw do niego. Różnica jest taka że Schizofrenik wierzy w realność przeżyć a lękowiec (też bo inaczej by się nie bał) tyle że zdaje sobie sprawę że swojego stanu.
  17. Ja czasem wypiłem, narkotyków nie brałem. Jednak widzę ludzi dość zalęknionych którzy zmieniają się nie do poznania po jakiś specyfikach z czarnego rynku. Ktoś lękowy a po zażyciu czegoś włącza się mu nieśmiertelność. Jeśli by uznać ze psychoterapeuci mają rację to faktycznie moja wiedza jest zerowa. Tyle że na lęki są też leki które nie zmieniają osobowości ani cech psychiki. Dziwne że schizofrenicy też mają lęki które rodzą myśli urojeniowe i nikt nie leczy ich psychoterapią. Zaburzenia psychiczne mają nieszczęśliwą nazwę. Raczej powinny być nazywane zaburzeniem funkcji mózgu.
  18. Ja brałem tyle że trudno stwierdzić jednoznacznie. Schodziłem z dawką wenli z 75 szybko na 37,5 a trittico zwiększyłem z 100 na 200. Nie wie. Co było przyczyną ale takiego lęku nigdy nie miałem chyba. Byłem tak pobudzony ze wszystko się trzęsło we mnie. Zęby dzwoniły dosłownie. Za to miałem taki napęd do działania że dawno tak nie było. Myślałem że nadczynność tarczycy ale badania w normie. Na depresję u mnie wszystko co blokuje receptory 5 ht2c działa ale na lęk działa jak benzyna na ogień. Na pewno trittico cr nie działa całą dobę. Forma xr działa dobę przynajmniej nie czuć zejścia. Na sen cr lepszy bo szybko działa a xr na sen nie nadaje się bo raz ze mniejszy poziom we krwi a dwa wkręca się kilka godzin ale rano senności nie ma. Moim zdaniem trittico na uspokojenie i sen to tak do 150 mg, powyżej może zadziałać wręcz jak edronax czy Wellbutrin. Więc małe dawki na lęk duże na depresję. Nie wiem czy ten lęk po dłuższym braniu by ustępował ale był taki ze że snu nie miałem i po dwie doby.
  19. Nie ma silnych to racja. Wszystko to chemia i biologia. Petek, to że ból zmniejszać może to nie koniecznie w tym mechanizmie. To samo albo i lepiej zrobi duloksetyna czy amitryptylina.
  20. Niektórzy mówią że to nie mózg tylko psychika, nieprzystosowanie do trudnych sytuacji itp kwestie które można próbować zmieniać psychoterapią. Tylko np pół litra na głowę znosi lęki bez terapii. Psychika się nie zmieniła, nie nadrobiło się nieprzystosowania do trudnych przeżyć. Nagle się jest przystosowanym. Terapia to takie działanie od odwrotnej strony. Pewne deficyty są skutkiem a nie przyczyną.
  21. To jest dobry temat do pytania o leczenie przyczyn takiego stanu. Jak powszechnie wiadomo dla odwagi ludzie stosują różne specyfiki. Czy to alkohol czy inne substancje i załącza się im tryb hero. To może być wskazówka czego w organizmie brak i stąd lęk czy niezdolność do przyjęcia sytuacji i stąd lęki. Z mojego doświadczenia wynika że wszelkie narkotyki czy środki jak alkohol i podobne dlatego uzależniają bo podnoszą dopaminę. Gdy jest jej dużo nie ma mowy o lękach. Lekarze próbują stosować ssri które mają odwrazliwiac receptory i zwiększyć uwalnianie dopaminy. Niestety jest to równoważone większą ilością serotoniny. Czystych dopaminowych leków brak. Niestety.
  22. Carlosbueno. Może być piętnowany przez grupę rowiesniczą. Ja pisałem o starszych czyli społeczeństwo czy rodziców. Stąd może dochodzić do niezaspokojenia potrzeb seksualnych i późniejszych problemów. Np choćby żalu ze się nie korzystało i było minęło.
  23. Cały problem tkwi w psychice. Może doświadczeniach życiowych. W każdym razie jeśli ktoś zazdrości innym udanego życia seksualnego, szczególnie dotyczy to kobiet to powinien wiedzieć że wcale nie trzeba być piękną, seksowną, wystarczy być ruchliwą, upraszczając. Jednak jest jakiś hamulec i on jest problemem. Nikt za zainteresowaną /ego nie pójdzie do łóżka. Czemu są z tym problemy? Najczęściej to stworzone przez siebie obawy. Czy to własnej atrakcyjności czy innych zalet. Czyli braku wiary w siebie. Tyle że jeśli ktoś jest zdecydowany na sex z osobą mającą problemy z sobą to chyba godzi się na to.
  24. Ma nie przeczę. Tylko z czego to wynika? Choćby z tego że edukacja dziś mniej więcej kończy się ok 25 roku życia. W szkole średniej nie ma możliwości urlopu jak na studiach. Dziś edukacja odbywa się w szkole. Dawniej np na terminie u majstra. Swoją drogą praktyczna edukacja jest dużo skuteczniejsza niż teoretyczna. Tyle że natura niewiele sobie robi z wymogów społecznych aktualnie w świecie obowiązujących. Jedyne wyjście to zamiast walczyć z seksualnoscią nieletnich czy młodych dorosłych trzeba zapewniać antykoncepcję i edukację. Edukacja oczywiście nie stłumi potrzeb ale w zakresie bezpieczeństwa kontaktów może być pomocna.
  25. Carlosbueno. Nie chodzi o granice wiekowe bo one zawsze będą sztuczne. Chodzi o sam fakt czy to zakazu czy piętnowania społecznego czy poglądu społecznego. Nie widać pochwalania współżycia nieletnich. Za to piętnowaniae jest powszechne. Mówi się o odpowiedzialności, gotowości. Pojęcie odpowiedzialności wiąże się ze spełnieniem warunków do np wychowania. Tylko brak tych warunków jest powodowane obecnie panującym porządkiem. Edukacja zajmuje czas do pełnoletniości a później miło widziane studia a później kariera zawodowa. I jakoś nikt nie piętnuje studentki uprawiającej sex. Choć jest tak samo nie gotowa jak 16 latka. Jedynie ma możliwość zabezpieczania się. Jak nie zajdzie to już można. Taka hipokryzja, nie?
×