Skocz do zawartości
Nerwica.com

Filomatka

Użytkownik
  • Postów

    241
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Filomatka

  1. Nie mówiłam nigdy o zawaleniu studiów, jedynie chcę przerwać na rok, bo jestem wykończona psychicznie. Egzamin mogę zaliczyć we Wrocku, z tym raczej nie będzie problemów. Problem jest z odebraniem wszystkiego z mojego domu, nie mam wszystkich dokumentów, indexu itp. Dziś mam obniżenie nastroju, komórka dalej wyłączona. Chciałabym żeby to się już skończyło.
  2. Wysłało się 2 razy... Nie mogę usunąć.
  3. Nie ma opcji, żebym wróciła do domu... Ja nawet boję się odbierać telefony - dziś mam cały dzień wyłączony, bo jak dzwonili rano dostawałam znowu bóli brzucha. Mam fobię przed telefonem, na sam dźwięk reaguję paniką. Na maila dostałam wiadomość, że jak się nieodezwę zawiadomią policję Jestem zmęczona. Wolę rok powtarzać na Uniwersytecie Wrocławskim niż zdawać tamtą poprawkę w takich nerwach Nie potrzebuję wiele, chcę tylko znaleźć pracę, iść na studium, uspokoić się. Nie chcę mieć stale pod górę, nie mam momentami siły. Na konfrontacje nie ma co liczyć bo po prostu nie dam rady.
  4. Nie zamierzam wrócić do domu, jestem szczęśliwsza tutaj. Od dwóch dni wydzwaniają, ale my nie odbieramy telefonu. Wiadome co chcą powiedzieć, skończy się to następną awanturą. Najgorsze jest to wzbudzanie poczucia winy - wmawianie mi, że uciekłam z domu, a sami mówili, że może pora żebym się usamodzielniła, mówienie, że przeze mnie płaczą, umrą. Czasami nie wiem jak to się ułoży, czy odzyskam z nimi kontakt, czy już tak zostanie. Madzia, twoja historia, jest bardzo podobna do mojej, skoro odczekałaś i pomogło, może ja też trochę odczekam, jak mi radzicie. Mam pytanie, odbierałaś telefony od matki, czy na jakiś czas całkowicie straciłaś z nią kontakt? Ile trwała ta utrata kontaktu?
  5. Filomatka

    Cień

    Archetypy to nie jest coś sprecyzowanego, namacalnego, dlatego nikt nie wie o co Ci chodzi. To jakieś symbole - chociaż symbole bywają namacalne, które są w świadomości zbiorowej a więc ogółu. Można bać się tego, co w nas nieprzewidywalne, reakcji na jakąś sytuację, sposobu postępowania ale chyba nie archetypu cienia... Przynajmniej tak mi się zdaje...
  6. U mnie jest trochę tak ostatnio, że mój chłopak pełni u mnie rolę terapeuty. Nie wiem czy go tym nie obciążam, wkońcu jesteśmy ze sobą blisko emocjonalnie związani, obawiam się tego. Wie bardzo dużo na temat psychologii, tego co mi jest, zawsze właściwie reaguje. Otworzyłam się całkowicie przed nim, potrafię powiedzieć więcej niż na terapii i siła lęków się osłabiła. Od kiedy zamieszkaliśmy razem zaczęła zanikać hipochondria, dopisywanie sobie śmiertelnych chorób. Wytłumaczył mi wiele mechanizmów obronnych mojej psychiki, też to, co się ze mną dzieje w czasie lęków. Jest ze mną 24h na dobę i widzi więcej niż terapeuta. Jednak boję się, że to gdzieś go obciąża psychicznie, bo nie ma tego dystansu co obca dla mnie osoba w przychodni.
  7. Ja całkowicie unikam imprez bo dostaję tam lęków Na dodatek jak jestem na jakimś egzaminie, albo staram się o pracę wypadam blado, bo dostaję coś na kształt lęków - blednę, kręci mi się w głowie i nie mogę wydusić z siebie słowa.
  8. Wyprowadziłam się do swojego chłopaka i jest nam ze sobą dobrze. Jest tylko jeden problem - ze strony mojej rodziny jesteśmy narażeni na agresję przez cały czas. Mieszkam 300 km teraz od swojego miasta, ale starałam się utrzymywać kontakt z matką i z babcią. To normalne, że się wyprowadzam z domu bo mam 22 lata i chcę sobie ułożyć normalnie życie - a że w innym mieście - tak wyszło. Mieszkam poza domem 4 dzień, jest naprawdę fajnie, tylko boję się zaglądać na pocztę e-mailową. Tam są takie wiadomości od matki typu : "Poświęciliśmy ci całe życie!!!" (w domyśle a ty to olałaś i poszłaś sobie gdzieindziej mieszkać) Wczoraj też dzwoniłam do domu - byłam jak najbardziej pokojowo nastawiona, a usłyszałam, że one płaczą cały czas, że je zabijam, zostawiłam je - tu cytuję proszę nie usuwać - "jak najgorsze szmaty, zwykłe ściery" Zarzucały mojemu chłopakowi, a przecież go znają i polubiły, że jest "złym człowiekiem", "omotał mnie i buntuje przeciwko nim", "jest z jakiejś sekty", "całkowicie mnie zaślepił". Rozpłakałam się i on wyrwał mi słuchawkę, krzyczał, że w domu chciałam się zabić (co jest prawdą, opowiadałam mu kiedyś) na co babcia nie zareagowała, tylko dalej mówiła jak bardzo mnie zbuntował i jak bardzo ona cierpi. Wkońcu trzasnęła słuchawką. Jak wyjeżdżaliśmy, mój chłopak przyjechał po mnie, żeby pomóc mi zabrać rzeczy. Potraktowały go jakby ubiegał się o pracę, urządziły rozmowę kwalifikacyjną "co pan zamierza", "jak pan widzi jej pobyt" No ale jakoś poszło z jego strony bez stresu i jak wyjeżdżałam nic nie mówiły. Na drugi dzień zadzwoniłam, zapewnienia, że jest dobrym i sympatycznym człowiekiem i się cieszą że razem mieszkamy, nie minęło 2 dni dobrze i miała miejsce ta wyżej opisana burza. Dziś dostałam lęków, praktycznie zwija mnie z bólu i mój chłopak cały czas przy mnie siedzi. Jadę na dziurawcu, trochę śpię, mam koszmary, płaczę, znowu śpię, pojawiła się derealizacja. Tak nie można żyć już nie wiem co robić. Na dodatek mam zaległy egzamin na uczelni i index jest u nich a ja tam nie chcę mieszkać na czas zdania egzaminu. Czuję się jak w potrzasku i już nie wiem co robić. Może ktoś mi coś doradzi, co wy byście zrobili...
  9. Czasami sobie zaglądam, żeby pogadać z ludźmi na priva także nie do końca odeszłam. No i czytam sobie co piszecie, a że sama już nie piszę - po prostu tak wyszło... Pozdrowienia wróbelek :) Dużo dał mi twój post.
  10. Nie mogę napisać więcej bo to się wiąże z kimś na forum. Przepraszam. Pogorszenie ze względu na bolesne emocje związane ze wspomnieniami to jedno, ale jeżeli psychoterapeuta olewa, albo nastawia się na terapię "wstrząsową", żeby dowalić to drugie. Ja byłam olewana przez swoich 2 psychoterapeutów, a tu przeczytałam, że najlepsza jest dla mnie terapia "wstrząsowa". Nie chcę takich lekarzy, wolę swoje lęki. Ale tak jak napisała bethi, nie można wszystkich przyrównywać do jednej osoby, albo do paru nieudanych lekarzy. Niemniej naprawdę zwracajcie uwagę kogo wybieracie, bo potem można się zrazić tak jak ja. Jak ktoś nie wzbudza waszego zaufania, po prostu zmieńcie lekarzy. Pozdrawiam was, może czasem zaglądnę i poczytam co piszecie. Aldara nie martw się, nic mi nie będzie. Dzięki za troskę.
  11. Filomatka

    Odchodzę z forum

    Nie chciałam tak zniknąć bez pożegnania, zwłaszcza z osobami, które mi pomogły. NAMIESTNIKU, GAVRIL i parę innych osób - dzięki za zrozumienie i wsparcie, jesteście naprawdę kochani. Nie mogę walczyć z czymś, na co nie mam wpływu, więc po co mam się denerwować, wolę odejść póki to jest jeszcze świeże. Terapii po tym co się dowiedziałam już nie chcę. Bałabym się ze zdwojoną siłą, więc sobie będę żyła spokojnie obok mojego chłopaka, on mi pomaga więc myślę że z czasem będzie dobrze. Wybierajcie naprawdę z rozwagą psychoterapeutę! To naprawdę ważne, żeby wasz stan się nie pogarszał a polepszał. Życzę wam wszystkim zdrowia i dobrego samopoczucia. Pozdrawiam.
  12. Dobrze bethi, nie będę już nic pisać. Trochę jednak nie mogę ochłonąć po tym jak byłam obrażana. To przykre, jak się czyta po ataku fobii "powinnaś dorosnąć" "powinnaś dostać w d... to by ci przeszły fobie" " z osobą z takimi zaburzeniami nie warto rozmawiać..." Za to komuś nie należy się ostrzeżenie? To akurat chyba nie jest pomoc. Jakoś nikt wtedy z adminów i modów nie zareagował. edit: Bethi/// Moja Droga, moja interwencja w tym temacie wynika z raportu kogoś innego na inny temat. W przypadkach, o których piszesz masz opcję raportowania i korzystaj z niej - nie jesteśmy wszystkowiedzący i wszystkowidzący i przy takiej ilości postów nie możemy wychwycić wszystkiego. Dlatego Twoje pretensje są nieuzasadnione.
  13. W innym poście o tym pisałam więc ci wkleję to. Tak wyglądały moje terapie mniej więcej. Znajdziesz tu opis dwóch, chociaż jedna jest gorsza. Pokazałam też jak to wpłynęło na mnie - problem jest w tym, że to były psychoanalityczne. Wiesz, to było trochę w kłótni o psychoanalizę dlatego ten post jest nieco surowy. To co ci wkleiłam wezmę w kwadratowe nawiasy. [Po pierwsze, ktoś kto idzie na psychoterapię oczekuje zrozumienia. Palant "odwalający" terapię jakby pracował z przedmiotami a nie ludźmi jest ręczę ci za to najbardziej wkurzającą osobą na świecie. Często jest relacja, ja-mentor, pacjent-ofiara, którą trzeba pouczyć. Czyli mniej więcej taka postawa jaką ty prezentujesz do forumowiczów i ona ma znamiona pogardy (pewne słowa kruczki stosowane przez psychoanalityka tego pokroju : "Osoba z TAKIMI zaburzeniami jak pani POWINNA się zastanowić nad...(i tu różne rady)", "PODŚWIADOMIE odbiera pani mnie (psychoterapeuta czuje się jak bóg - to on ma równorzędne miejsce w życiu pacjenta, podobne do rodziców, chłopaka, czy przyjaciół", "JEST PANI PODŚWIADOMIE NA MNIE ZŁA o" "SĄDZĘ ŻE KWALIFIKUJE SIĘ PANI DO ZABURZEŃ (tu naukowe terminy, na które pacjent rozdziawia usta". Wreszcie szczyt debilizmu - "CZEGO PANI ODE MNIE OCZEKUJE? MUSIMY WSPÓŁPRACOWAĆ", albo jeszcze to co ty robisz "PACJENT MUSI CHCIEĆ ZMIANY, INACZEJ PSYCHOTERAPEUTA JEST BEZSILNY - PANI NIE CHCE ZMIANY". Po drugie - brak zaufania często jest spowodowany postępowaniem terapeuty. Zimna osoba, która prawi książkowe morały wzbudza dystans. Pacjent się nie może otworzyć. Powstają problemy w jego samopoczuciu. z takich najważniejszych - ból spowodowany terapią. To naturalne, ale kiedy terapeuta nie pomaga pojawiają się kryzysowe nastroje, myśli samobójcze, a osoba z silnymi zaburzeniami może ich nie przeżyć. Drugi z bóli to to, że pacjent kłamie. Nie ufa. Nie otwiera się, zataja prawdę. Jest informowany o zasadzie bezwzględnej szczerości, ale jest blokada. Patowa sytuacja. Nie powie, że nie ufa, bo nie ufa, a żeby z kimś być szczerym, potrzebne jest zaufanie, także do powiedzenia przykrych rzeczy. Nie powie wielu kluczowych spraw, bo też nie ufa. Ogólnie kłamie i źle mu z tym. Trzeci to niechęć do terapii. Zrywamy terapię (udając często że wyzdrowieliśmy) i zrażamy się na długie lata. Mimo myśli samobójczych lęk przed terapią jest tak silny, że nie potrafimy iść z powrotem, już lepsze są fobie i inne świństwa, które nas dopadają.]
  14. Brakło argumentów i teraz znowu podlizywanie się... Przecież na odległość widać Ester, że z ciebie jest taki "dzieciuch Freuda" edit: Bethi/// Jeśli nie macie do napisania nic n/t tematu to nie piszcie nic. Jeśli ta bezsensowna wymiana postów się nie zakończy - dostaniecie ostrzeżenia.
  15. Ja czasami słyszę głośno, ale to nie są szumy. Kitty, ty masz nadwrażliwość na dźwięki czy rzeczywiste szumy?
  16. Ja boję się psychoterapii, ponieważ jestem po dwóch i drażni mnie to w jaki sposób mnie tam traktowano. Przykre jest to, że niektórzy lekarze traktują swoich pacjentów z góry. Czy jeżeli jesteśmy chorzy, oznacza to, że mają wymagać od nas stuprocentowej szczerości nie dając w ogóle do tego warunków? Ja oczekuję od psychoterapeuty chociaż trochę ludzkiego traktowania. Żeby każda sesja nie była jak pójście na egzamin, gdzie muszę "obnażać" się ze swoich uczuć i przeżyć, ale rozmową. Raz trafiłam na dobrego lekarza, trzeba przyznać, ale nie miał uprawnień do terapii. Poczułam się bezpiecznie, dodam że to była poradnia leczenia nerwic. To była zwykła rozmowa, na linii człowiek-człowiek i po raz pierwszy poczułam, że mam nadzieję na sukces terapii. Niestety przekierowanie okazało się błędem... A jakie wy macie doświadczenia z terapią?
  17. Napisałam już, że w konfrontacji ty-psychoterapeuta, a moje lęki wolę moje lęki. Nawet jak tak cię słucham zaczynam je lubić i nie chcę się z nimi rozstawać. Twoi pacjenci niedługo też się o tym przekonają ( o ile jak się rozejdzie po mieście będziesz miała pacjentów, bo nagle wszyscy zrezygnują) Nie wiem jakie prywaty uczą takich głupstw i pozwalają takim ludziom studiować, ale naprawdę powinny mieć kontrolę z Ministerstwa.
  18. Na bezczelność nie ma lekarstwa,żadne szkoły tego nie wymarzą, szkoda klawiatury i myśli. Przeprasza i robi to samo, potem się wypiera. Żal. Już nie będę pisać tutaj i ripostować bo aż niedobrze się robi, jak to się czyta. Jałowa dyskusja. Niektórzy są niereformowalni.
  19. Dla ciebie Ester, to zwykły sposób na zarabianie, a dla osoby chorej to się wiąże z poważnymi niebezpieczeństwami. Po pierwsze, ktoś kto idzie na psychoterapię oczekuje zrozumienia. Palant "odwalający" terapię jakby pracował z przedmiotami a nie ludźmi jest ręczę ci za to najbardziej wkurzającą osobą na świecie. Często jest relacja, ja-mentor, pacjent-ofiara, którą trzeba pouczyć. Czyli mniej więcej taka postawa jaką ty prezentujesz do forumowiczów i ona ma znamiona pogardy (pewne słowa kruczki stosowane przez psychoanalityka tego pokroju : "Osoba z TAKIMI zaburzeniami jak pani POWINNA się zastanowić nad...(i tu różne rady)", "PODŚWIADOMIE odbiera pani mnie (psychoterapeuta czuje się jak bóg - to on ma równorzędne miejsce w życiu pacjenta, podobne do rodziców, chłopaka, czy przyjaciół", "JEST PANI PODŚWIADOMIE NA MNIE ZŁA o" "SĄDZĘ ŻE KWALIFIKUJE SIĘ PANI DO ZABURZEŃ (tu naukowe terminy, na które pacjent rozdziawia usta". Wreszcie szczyt debilizmu - "CZEGO PANI ODE MNIE OCZEKUJE? MUSIMY WSPÓŁPRACOWAĆ", albo jeszcze to co ty robisz "PACJENT MUSI CHCIEĆ ZMIANY, INACZEJ PSYCHOTERAPEUTA JEST BEZSILNY - PANI NIE CHCE ZMIANY". Po drugie - brak zaufania często jest spowodowany postępowaniem terapeuty. Zimna osoba, która prawi książkowe morały wzbudza dystans. Pacjent się nie może otworzyć. Powstają problemy w jego samopoczuciu. z takich najważniejszych - ból spowodowany terapią. To naturalne, ale kiedy terapeuta nie pomaga pojawiają się kryzysowe nastroje, myśli samobójcze, a osoba z silnymi zaburzeniami może ich nie przeżyć. Drugi z bóli to to, że pacjent kłamie. Nie ufa. Nie otwiera się, zataja prawdę. Jest informowany o zasadzie bezwzględnej szczerości, ale jest blokada. Patowa sytuacja. Nie powie, że nie ufa, bo nie ufa, a żeby z kimś być szczerym, potrzebne jest zaufanie, także do powiedzenia przykrych rzeczy. Nie powie wielu kluczowych spraw, bo też nie ufa. Ogólnie kłamie i źle mu z tym. Trzeci to niechęć do terapii. Zrywamy terapię (udając często że wyzdrowieliśmy) i zrażamy się na długie lata. Mimo myśli samobójczych lęk przed terapią jest tak silny, że nie potrafimy iść z powrotem, już lepsze są fobie i inne świństwa, które nas dopadają. To nie zostaje bez śladu na psychice. Więc zastanów się co robisz.
  20. To znaczy, że p-behawioralnej też nie mogę mieć chyba... TO STRASZNE! Jest jakiś kierunek w którym cię nie ma? Chętnie z niego skorzystam.
  21. Wiesz co? To jak się dzieje że przechodzisz te testy, skoro już tyle osób tutaj zaznaczyło, że nie powinnaś leczyć? Psychologia w szkołach prywatnych mało się liczy - kasa i kasa, każdy kto da idzie dalej. Skądś się te mizerie biorą w tym zawodzie. Dla mnie nie jesteś żadnym autorytetem. Zwykłe kujony, które mają co nieco zacięcia naukowego też kończą studia, co nie oznacza, że znają się na ludziach i umieją im pomagać, wczuć się i zrozumieć problem. Często brak zdolności i polotu rekompensowane jest przez zdolność wkuwania na pamięć frazesów, którymi ty zatruwasz forum. Nie umiesz myśleć samodzielnie, ktoś ci już to wytknął. Ktokolwiek, cokolwiek ma, nie upoważnia ciebie do powiedzenia mu że "powinien dostać w d... to by mu przeszły duperele typu fobia". Jesteś zwyczajnie niebezpieczna w tym zawodzie. Powinno to wyjść na testach, jeśli nie wychodzi, to albo masz plecy na studiach, albo są bardzo niedokładne te badania... Namiestnik potrafił cię rozszyfrować po paru postach, Gavril też, a oni nie potrafią. Bardzo przyjemnie.
  22. Ja mam chyba jeszcze gorzej, bo wszędzie śpię jak zabita, poza własnym pokojem Na szczęście już niedługo przeprowadzka A co do tego lęku, to każdy czuje się trochę nieswojo u kogoś. Ja np bardzo źle znoszę spotkania w mieszkaniach, które widzę pierwszy raz w życiu. Czuję się skrępowana. Zaklimatyzowanie się w nowym miejscu jest dla mnie trochę trudne.
  23. Informacje przeczytane na wikipedii to nie jest gruntowna wiedza. Czasami dajesz mi odczuć, jakbyś te studia przespała, takie głupoty piszesz.
  24. Psychoanalitycy to prastara szkoła, która odchodzi do lamusa w swojej czystej postaci. Ale jest dobra dla leni, którzy tylko zwalają na podświadomość, odbębnią 8h w przychodni, bo w szpitalach ich nie chcą, a potem idą sobie do domku, nie dawszy nic od siebie. Albo uważają, że problemy pacjentów to bujda - biedactwa. Tak się składa, że chodziłam do psychoanalityka. Córka pewnej znajomej lekarki też chodziła. Facet pracował w szpitalu państwowym, był pełen problemów, rozdrażniony i trudny. Nie wiem czemu mam rozumieć to, że on też ma problemy, jak idziesz do dentysty i spieprzy ci zęba bo ma zły dzień albo upośledzenie manualne to będziesz mu współczuć czy się złościć? Ta dziewczyna chciała popełnić samobójstwo, bo coś jej takiego nagadał, no i dobrze jej rodzice zrobili - pozwali go do sądu. Nie chodzi o ból w terapii. Trafiłam na dobrego lekarza, który mnie zrozumiał, ale był ZDROWY PSYCHICZNIE, nieuciążliwy i dobrze mi z nim się rozmawiało.Niestety nie miał uprawnień do psychoterapii i jedynie mógł mnie przekierować, widocznie uprawnienia dostają ci kiepscy, bo co mądrzejszy zajmuje się farmakologicznym leczeniem, albo robi karierę naukową i na nic nie ma czasu. Osoba pracująca z ludźmi ze schizofrenią, zaburzeniami, musi być ZDROWA PSYCHICZNIE. Inaczej przyjdą do niej ludzie, którzy naprawdę mają przekichane z objawami, a ona im powie, że najlepszą terapią to "dostać w d... od życia." Jesteś rozchwiana emocjonalnie, czy oziębła uczuciowo - nie interesuje mnie to. Moja złość i rozdrażnienie wynika z tego, że nie robi się wam testów psychologicznych na predyspozycje do tego zawodu, a on jest specyficzny. Ból terapii to nic, w porównaniu, jak może zaboleć debilizm psychoterapeuty. Ale co tu dużo mówić - teraz każdy idiota może sobie zrobić dyplom. Jeżeli ktoś chce być chirurgiem ma pod górę, bo robi wszystkie specjalizacje, cały czas się dokształca i go sprawdzają z praktyki. Na psychiatrów też może się zwraca większą uwagę, ale psycholodzy to święte krowy, grzejące sobie tyłek w poradniach. Przytaczać twoich cytatów z Freuda nie będę, być może mamy nawet tą samą książkę, z tymże ja raczej zdaję sobie sprawę, że świat się nie kończy na jego teoriach, a ty nie bardzo. Po co poszłaś na takie studia? Przecież gardzisz ludźmi "Z TAKIMI ZABURZENIAMI", uważasz, że "NIE DA SIĘ Z NIMI ROZMAWIAĆ." Żenada.
  25. Ty wchodzisz na forum się mądrzyć. I podkreślam jeszcze raz - wybierając taki zawód jesteś niebezpieczna dla ludzi chorych, więc może lepiej zrezygnuj? Zanim doprowadzisz kogoś do samobójstwa, bo postanowisz się wyżyć. Psychoterapia to nie zabawa.
×