Mam natłok negatywnych myśli, nie widzę żadnych perspektyw, nie wierzę że będzie lepiej. Mam poczucie, że to nie ma sensu, że nie dam rady przez to przejść. Czuję jakby ogromna siła przyciskała mnie do ziemi, a ja ciągle bym ją odpychała. Tylko z czasem słabnę, tak jak dzisiaj... I chyba potrzebuję pomocy w odpychaniu tej sił, bo sama nie dam rady.