Nie chodzę i nie wyobrażam sobie żeby pójść. Nie chce rozdrapywać starych ran, wiadomo że święta są okresem dzień chwilowo odrywamy się od swojej codzienności i to zapewne mi nie pomaga.
A Ty uważasz że terapia coś daje? Dziewczyny wyżej też piszą że o tyłek to rozbić.
Tak, przez ostatnie kilka lat jakoś radziłam sobie inaczej. Najpierw leki, potem chwila dla siebie i odcięcie się od wszystkiego, był etap sportu, etap płaczu ... jednak mam wrażenie że ostatnio coś się zmieniło tylko nie mogę znaleźć co..
A ja nie wytrzymałam... wszystko do mnie wróciło, jakiś trudniejszy okres.. alkohol niestety nie pomaga w takich sytuacjach a wręcz podsyca do zrobienia odważnych kroków.
Pytanie tylko co dalej? Jak ktoś zobaczy?
Wiecie że nawet nie czuje obrzydzenia do siebie po tym? Chyba jestem szczęśliwa i mam ochotę na więcej
Hej,
Co tam u Was słychać? Cisza tutaj ostatnio.
U mnie różnie bywa. Od dłuższego czasu jest lepiej, od dawna nie biorę leków, trochę poukładane życie. A jednak znowu się boję- koszmary, lęki. Wspomnienia wracaj pomimo braku konkretnego powodu...