Wiadomo, że każdy człowiek potrzebuje motywacji. Część bodźców jest pozytywna, część negatywna. Pytanie brzmi kiedy przekraczamy granicę i przestajemy motywować, a zaczynamy wywierać strach na innych. Czy karanie dziecka za złe oceny to dobry sposób na motywację, czy wystarczy tylko nagradzanie za te dobre? Kiedy przysłowiowy kij, staje się większy od marchewki, aż w końcu nie ma kija i marchewki tylko sam bat?
Spotkałam się z sytuacjami, gdy osoby zastraszały, wyzywały a nawet biły w celu "większej motywacji". Wiadomo, że to już jest poza granicami, jednak na to też było przyzwolenie.