Skocz do zawartości
Nerwica.com

alicja_z_krainy_czarów

Użytkownik
  • Postów

    723
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez alicja_z_krainy_czarów

  1. No tak, to na pewno rak ;). Daj spokój, przeziębiona może jesteś. Tego Ci bardzo współczuję akurat. Czytałam, że od tej insuliny się bardzo tyje. Czyli jesteś, krótko mówiąc, na diecie ketogenicznej? A jak np. wygląda Twój posiłek, jak jesz głównie tłuszcze? Przepraszam, że Cię tak męczę, ale zastanawiam się, jak to wygląda w praktyce. Może się komuś jeszcze przyda. Ja właśnie jem około 5 razy dziennie. Nie tyję na tym, ale wiem, że rano mam podwyższony cukier. Często jestem głodna. Wydaje Ci się z tym stresem, serio. Stres jest podświadomy. Przestań się tak denerwować. Stan przedcukrzycowy to jeszcze nie tragedia. Przed badaniami stresuję się tak jak Ty. A że odczuwałaś stres inaczej, to nic nie oznacza, bo on może być podświadomy. Naprawdę pomyśl o fachowej pomocy. Nie mówię o psychiatrze w Twoim przypadku, bo pamiętam, że pisałaś, że jesteś zrażona, ale o terapii nawet :). Nie masz mięsaka. I zmień koniecznie terapeutę, bo ten aktualny jest do niczego.
  2. Ja jestem taka podatna na sugestie, że podejrzewam, że lekarz przepisałby mi witaminki i ja uznałabym, że to mnie mega uspokaja. No nie wiem, nastrój mam jakoś lepszy, ale masz rację, to niemożliwe, żeby po ćwiarteczce leku mnie tak złapało. Współczuję Ci sytuacji, choć egoistycznie to daje mi nadzieję, że na mnie zadziałają dobrze. Ale dlaczego odstawiłeś leki bez konsultacji? Mnie psychiatra powiedział, że docelowo będę musiała zażywać pewnie przez pół roku i będę schodzić. Mam nadzieję, że tak będzie. Nie wiem w sumie, psychiatra wiedział, że się boję, dlatego tak mi kazał brać te ćwiartki, później połówkę - już jutro, a później nie wiem w sumie, czy całą tabletkę docelową. Byłam tak zestresowana tą wizytą, że już szczerze mówiąc nie pamiętam. Ale dawkowanie dla osoby dorosłej to chyba cała tabletka. Hydroksyzyna mi natomiast nie podpasowała, nie wiem, czy ją jeszcze wezmę. Też się dziwnie czułam po hydroksyzynie, ale jednak nie, takich odczuć, jakie opisujesz nie doznałam. Możliwe że tak bardzo boisz się brać leków, że masz "wymyślone" dolegliwości (wiesz, o co mi chodzi; że nie są wymyślone i że zmyślasz, ale po prostu Twój organizm daje Ci takie znaki, bo się boisz), jednak powinieneś to skonsultować z osobą, która Ci ten lek przepisała.
  3. Ile to CRP "wysokie"? 12? No ja w sumie nic nie robię z tym cukrem. Boję się go sprawdzać, bo w ostatnich dwóch miesiącach moja dieta to był jakiś chodzący koszmar - szczególnie święta. Ale łykam morwę, piję herbatkę i myślę, czy powinnam może lecieć z tym do lekarza, czy sobie darować, bo zaleci mi dietę. Ech. Daj spokój z tym rakiem już. Nie masz go. Ale dietę masz dosyć rygorystyczną. Ja byłabym na niej głodna. W pracy muszę zjeść minimum dwa posiłki. Zazwyczaj jem pieczywo żytnie i pasty warzywne, ale to wszystko węgle. Tylko w sumie myślałam, że węgle złożone tak bardzo cukru nie podbijają. I też mi jakoś wybijało przez noc. A czasami im więcej jadłam, tym cukier był niższy. Nie ogarniam tego, może też powinnam sobie sprawdzić tę insulinę, ale przestało mnie bawić to latanie od jednego lekarza do drugiego.
  4. Akurat ja mam niezłe wyniki - a przynajmniej miałam 3 miesiące temu - a cukier podwyższony. Wiem, że Cię o to pytałam, ale nie pamiętam odpowiedzi - chyba zrezygnowałaś z węglowodanów (i prostych, i złożonych)? Jesz do konkretnej pory? Słodycze to wiadomo, że nie. W jakich odstępach czasowych jesz? Bo w sumie ładnie zbiłaś ten cukier. Zrzuciłaś jakąś wagę w międzyczasie? Daj spokój, jesteś zdrowa, lanevo. Przecież ten cukier jest do cholery trochę podwyższony. Lekarze, u których byłam, mają za przeproszeniem w dupie taki cukier. Jakby Ci trzustka siadła, to miałabyś cukier 300 co najmniej, a nie sto kilkanaście. A i to mogłoby oznaczać zwykłą cukrzycę, która nie jest przyjemną chorobą, no ale nadal nie jest jakimś wyrokiem. A czemu Ci urósł po badaniu? Bo się zestresowałaś, więc cukier skoczył w górę. Mnie ciągle coś tam boli i przestaje - z tyłu, z przodu. W opisywanym przez Ciebie miejscu też. Tylko mnie np. trzyma i puszcza. Dzisiaj tak miałam z prawym jajnikiem, ale myślę, że to jelito ;p. Ech zacznę się "probiotykować". A powiem Wam, że nie wiem, czy to placebo, ale jest mi lepiej. W sensie, jak widzicie po moich postach, nadal myślę o tych objawach, o cukrze, ale już nie z taką dziką paniką, lękiem. Mam lepszy nastrój.
  5. Cóż, dobrze że @Człowiek_z_księżyca jest naszym naczelnym forumowym nie tylko naukowcem, znawcą kobiet, trendsetterem mody damskiej, ale również i jasnowidzem, a może telepatą, bo ja nawet jeszcze nie wiem, co napiszę, a on JUŻ wie. Natomiast to Ty uznałeś kilka stron temu, że kobieta to nie musi nic robić - tylko pachnieć. Ja natomiast uważam, że powinna trochę więcej, dlatego jeśli u @carlosbueno gadka się nie kleiła przez Internet, to nie było po co jej kontynuować, bo na żywo byłoby jeszcze gorzej. W ogóle Panowie tkwią w takim kółko - choć raczej to prosta wyznaczona przez dwa punktu - wzajemnej adoracji, że może powinni się spotkać? Też się bałam roboty, ale po prostu do niej poszłam i to dosyć wcześnie. Do pierwszej w wieku 18 lat, od zawsze brałam drobniejsze zlecenia. Nawet jak miałam zwracać z nerwów, bo miałam raz bardzo stresujące zajęcie, ale szłam i koniec. Zrobiłam z siebie kompletną idiotkę na rozmowach niezliczoną liczbę razy. I też mnie bardzo stresuje przebywanie z obiektem moich westchnień ale mam nadzieję, że tabsy pomogą mi i na to.
  6. @Luxor nie jestem rannym ptaszkiem, ale jak miałam się dzisiaj obudzić po tej hydroksyzynie, to wstawałam przez godzinę i spóźniłam się do pracy. Farta mam, że u mnie wszyscy mają to gdzieś, no ale codziennie jednak nie chciałabym się spóźniać. Ja nawet nie wiem, czym się różnią poszczególne leki, powinnam zapewne doczytać. Jednak wolę nie zagłębiać się w ulotkę, bo będę miała wszystkie skutki uboczne, jakie się tylko pojawią w niej. Nie chcę krakać, ale jest mi chyba trochę lepiej, choć dzisiaj znowu walnęła mi się taka derealizacja, że myślałam, że zejdę. Jednak lęk jest dużo mniejszy, choć czy to możliwe po dwóch dniach? Zastanawiam się, czy zgodnie z sugestią psychiatry od piątku zażywać połówkę, ale może się odważę. A poprzednie leki z SSRI Ci pomogły? Cierpisz na nerwicę - jeśli oczywiście chcesz odpowiedzieć na to pytanie?
  7. Skoro piszesz "inna kobieta" zamiast napisać po prostu wprost nick, to sam sobie odpowiedz na pytanie, jak pogardliwie brzmi "inna kobieta". Cóż, przykro mi, jeśli to Twoja historia życiowa, to moja jest bardziej obfita w nieprzyjemne doświadczenia i nerwica ma dużo głębsze korzenie. U mnie też było więcej czynników zewnętrznych. Natomiast nie jestem na tym forum po to, żeby się do kogokolwiek porównywać. Współczuję Ci doświadczeń. Dla Ciebie Ty masz najgorzej i niech tak pozostanie :).
  8. Spokojnie, wcale tak nie uważam, choć wiele moich koleżanek ma ciśnienie na relację w tym wieku, bo sądzą, że później trudno kogoś poznać. Jedna moja koleżanka jest np. w związku z kolegą, który ma już poważny problem z alkoholem i czeka na oświadczyny. Trochę śmieszne, trochę smutne. Po co ta złośliwość, nienawiść w stosunku do mnie? Coś Ci napisałam niemiłego? Czy może wystarczy Ci sam fakt, że jestem kobietą? Już któryś raz piszesz coś, co mogłoby mnie obrazić. Dobrze wiesz, że nie miałam tego na myśli i mi tutaj nie wyjeżdżaj z rakiem. Szczególnie po tym, jak napisałam, że jestem hipochondryczką, mógłbyś sobie darować. W przypadku depresji i nerwicy dużo zależy od nas. Tak samo uzależnień np. Bo wiadomo, że jak ktoś ma schizofrenię albo CHAD, to obiektywnie ma gorzej, bo to czysto biologiczne zaburzenia po prostu. Nie mówię, że inni mają prościej, ale wiele zależy od nas. Nadal nie odpowiedziałeś na pytanie, co Tobie przeszkadzało w poznaniu kobiety w wieku 25 lat, znalezieniu pracy i kto Ci tego zabraniał w tamtym okresie. Jest różnica między byciem mizoginem a mizoginistycznymi postami. Ja pisałam o tym drugim. Ale już podałeś rozwiązanie kilka stron wcześniej przecież - samotna matka (nie mogłam się powstrzymać). A tak na poważnie, to daj spokój. 40 to jeszcze nie czas na grób. Tego również chciałabym się dowiedzieć.
  9. Użalasz się, bo mówisz, jak to masz najgorzej. A ktoś Ci zabronił mieć pracę w wieku 25 lat? Poznawać kobiety, umawiać się z nimi? Jeśli tak, to kto Ci tego zabronił? Każdy jest, niestety, kowalem własnego losu. Skoro sam – przez swoje zaburzenia – nie byłeś w stanie mieć relacji z kobietą, to dlaczego piszesz do @Nieistotne00, że to wybór danej kobiety, że ze sobą sobie nie radzi i chce być sama? A Ty takiego wyboru nie dokonałeś, unikając ludzi, kobiet? Ja się nie upieram, że cierpię. Odporność na ból psychiczny i fizyczny mam całkiem wysoką. Owszem, mam bardzo przykre doświadczenia w życiu. Nie opisałam większości z nich na tym forum. Ale wiem, że są ludzie w gorszym położeniu niż ja. Mimo wszystko to, że mam niezłą pracę, że niektóre ze swoich marzeń spełniłam, że mi całkiem nie odwaliło, to wynik tylko mojej ciężkiej pracy i tego, że się nigdy nie poddałam. Właśnie to mi się nasuwa na myśl, jak czytam posty @Człowiek_z_księżyca. Jednak myślę, że nieco nas trolluje. To pustak z Ciebie (piszę to półserio). Ale jak tylko wyglądem, to raczej prosto. Portal randkowy, najładniejsze dziewczyny, któraś się zgodzi na spotkanie. U mnie nawet nie wiem, czym to jest spowodowane. Jakąś iskrą w rozmowie, bo ani wyglądem, ani portfelem. Dlatego chciałabym dokonywać tak prosto wyboru partnera, jak opisujecie w tym wątku. Wówczas byłabym już bogatą żoną jakiegoś faceta z wielkim prąciem i może zafundowałby mi wszystkie badania lekarskie oraz psychoterapię? Kto to wie? Ale jak człowiek jest zbyt romantyczny, a zbyt mało praktyczny to tak bywa. Może na stare lata - to jeszcze rok, dwa - zmądrzeję.
  10. Nic Ci nie pomogło? Kurde, to trochę mnie zmartwiłaś. Bo ogólnie nigdy nie chciałam brać żadnych leków na głowę i martwi mnie to, że je łykam, stresuje mnie to, ale mam nadzieję przynajmniej, że mi wyciszą ten rozszalały umysł. A na jakąś terapię uczęszczałaś? 15 lat to szmat czasu, jejku. Współczuję, że tak długo się tym zmagasz. Ale pewnie piersi masz przebadane? Ja też miałam akcję na piersi i nadal odwlekam badanie, ale to akurat chcę zrobić. Bo może kolonoskopia, na którą mi dał skierowanie chirurg po tym, jak wypiłam litr soku z buraków, nie jest mi w sumie taka niezbędna na CITO. Choć w toalecie mam przeboje jak wszyscy tutaj, ale na razie mam to gdzieś, szczególnie po tym, co Ty piszesz i wiele innych osób w wątku. No łyknę sobie witaminę B!
  11. @carlosbueno no to akurat rozumiem, bo mam identycznie. Jak nie ma żadnej chemii, to nie chce mi się po prostu spotykać z mężczyzną, a chemię mam z kimś bardzo rzadko. Dlatego myślę, że to mi stoi na przeszkodzie głównie, bo jak spotykałam się z kimś bez tego, to przebywanie ze sobą jest takie miałkie, na siłę i w ogóle. Nawet miałam tak, że po jakimś czasie pojawił się u mnie wstręt do tej osoby i nawet nieco do samej siebie, choć samoocenę mam przepracowaną, że się z nią umawiałam.
  12. A tak w ogóle sory za posta pod postem, ale nawet może jestem spokojniejsza trochę, ale właśnie te jelita plus dochodzi do tego, że wyskoczyły mi zajazdy w kącikach ust. Kiedyś coś strasznego czytałam - że to objaw HIV? - więc zaczęłam o tym teraz natrętnie myśleć. Masakra, człowiek w palec się ukuje i już śmierć ;p.
  13. Dzięki. W sumie to pocieszające, co piszesz. Słyszałam, że dziurawiec uspokaja. Choć ja na razie łykam leki od psychiatry, więc u mnie leki na bazie alkoholu raczej odpadają. Szkoda tylko że nadal cierpisz na kancerofobię. No polecam jednak jakąś wizytę u psychologa, psychiatry może, nawet jak nie chcesz brać leków. Mnie w sumie powiedział, że ja po prostu odczuwam ból psychiczny i moje ciało szuka jakiegoś ujścia dla tego cierpienia w ciele. I w sumie to jest jakaś prawda, dużo rzeczy przeżywam wewnętrznie. Natomiast dziwi mnie to w takim kontekście, że wiele z Was ma męża czy nawet dzieci. Nie mówię, że posiadanie rodziny jest jakimś gwarantem szczęścia, bo tak nie jest, ale tak z opisu Wasze życia wyglądają na ustabilizowane, więc nie wiem do końca, skąd to się bierze. Te obsesyjne myśli o zdrowiu.
  14. Zauroczenie. Kiedyś rozmawiałam z koleżanką, która nigdy nie była w związku i tak się "zakochiwała" w jakichś nieosiągalnych facetach. W sumie doszłyśmy do wniosku, że to po prostu strach przed prawdziwą relację. Łatwiej tworzyć związek z kimś w głowie niż naprawdę. Oczywiście nie musi tak być obowiązkowo. Każdy przypadek jest inny. Cóż, to może jestem paskudna, bo akurat w związku dawno nie byłam. Spotykałam się, ale relacji jako takiej nie miałam. W sumie tylko z jednym facetem, którego poznałam w ciągu ostatnich trzech lat, naprawdę dobrze mi się rozmawia i przebywa. Cóż, użalanie się nad sobą jeszcze nikomu nie pomogło. Nie oceniam swojej sytuacji ani jako pozytywnej, ani negatywnej. Zobaczymy, czy uda mi się wyjść z tego gówna, później będę myśleć o innych rzeczach.
  15. Z tego, co czytam w tym wątku, to Ty masz najgorzej na świecie. Koncentruję się chociażby na pracy i swoich zainteresowaniach, ale przy takich silnych lękach trudno mi funkcjonować normalnie i jednak te myśli do mnie wracają, chociaż ostatnio - odpukać - jest mi odrobinę lepiej. Lata temu byłam zakochana w kimś bez wzajemności - chyba jak miałam 16 lat - co wydawało mi się jakąś wielką tragedią i ogromnym cierpieniem. Z perspektywy czasu to dla mnie śmieszne, że taka miłostka dezorganizowała moje życie i że w ogóle mogłam twierdzić, że kogoś wielce "kocham" bez znajomości tej osoby.
  16. @Człowiek_z_księżyca mam natrętne myśli o chorobach - ostatnio mniej, egzystencjalne, katastroficzne. Różne. Jak mi się ktoś podoba, to też mam tendencję do natrętnych myśli o tej osobie, ale obecnie jestem skupiona na powyższym.
  17. I znowu to samo. Poza tym w ogóle nie uprawiasz seksu, o czym sam piszesz, więc jak ma być dla Ciebie normalny po pierwszej randce, skoro nigdy to nie jest żadną normą? Tak, setki czekają przed moimi oknami. Marzę o tym w momencie, kiedy mam ataki lękowe i natrętne myśli. Nie jest. Samotność to stan umysłu. Jestem samotna obecnie, chociaż rzadko zdarza się taki moment w czasie doby, że w ogóle jestem sama.
  18. Słyszałam, myślę o tym, ale na kolono mam jeszcze skierowanie. Choć obecnie umówiłam się do psychologa na dalszy termin, jestem po psychiatrze, więc mam nadzieję, że będzie mi lepiej. Ale cały dzień coś mi po jelitach jeździ.
  19. Czy ja coś takiego w ogóle napisałam w tym wątku? Jeśli tak, to proszę o cytat. No cóż, chyba uzasadnienie w ogóle nie ma tutaj sensu czy pogłębianie tematu. Musiałbyś się po prostu stać na jeden dzień kobietą - z obecnymi zaburzeniami swoimi, jakiekolwiek je masz - i zobaczyć, czy tak jest bardzo łatwo funkcjonować w społeczeństwie i czy przypadkowy seks sprawiłby Ci przyjemność. Atrakcyjność to również rzecz bardzo subiektywna. Wiele jest ładnych kobiet - a więc, jak już jesteśmy w "dżungli", to posłużę się podobnym terminem - konkurencja spora ; ).
  20. @Luxor a Ty bierzesz już któryś raz leki psychotropowe? No nie wiem, trochę dziwnie się dzisiaj czuję, ale suma summarum chyba lepiej. Dziwnie spałam, budziłam się w nocy, ledwo wstałam rano, dlatego hydroksyzynę - a na pewno już w tygodniu - sobie odpuszczę.
  21. Ja też mam takie myśli i rozmyślam nad kolonoskopią trochę. Ale już mniej obawiam się o swoje zdrowie w sumie, wisi mi to, zastanawiam się tylko nad wyborem jakiejś prywatnej przychodni i tym, żeby się w miarę regularnie badać w pewnych obszarach. Tak, tak, magiczne przeczucie, skąd ja to znam. Nie martw się, prawdopodobnie lot będzie koszmarem - ale jak jesteś na lekach, to może i nie - ale jak wysiądziesz, to poczujesz się, jakbyś zyskała drugie życie, a może i dziesięć razy. Mnie jeszcze standardowo wczoraj piekł żołądek, masakra.
  22. Cóż, masz przed sobą jeszcze dużo życia zapewne, ale może warto zadbać o jego jakość. A i ja o szowinizm nikogo nie oskarżam. O mizoginistyczne posty a i owszem, bo pełno ich w tym wątku, ale nie mam zamiaru się tym irytować. A co do kobiet "wyśmiewających" może są i takie. I mają do tego prawo. Tak jak ze mną ktoś może nie chcieć spotykać, bo nie jestem normalna. Życie ;).
  23. Napisać coś w tym wątku i wszyscy będą sobie ironizować do usranej śmierci ;p. Mogę być i najpiękniejsza w Polsce, co nie zmienia faktu, jak się dzisiaj czuję i że od jakiegoś czasu jedyne towarzystwo, na jakie mam ochotę, to mój kot. Może ewentualnie jeszcze jeden pan. Brak chęci jest Twoim problemem i uogólnienia. A nie że masz prawie 40 lat, bo dużo kobiet preferuje starszych mężczyzn. W sumie o seksie napisano wszystko w poście powyżej, więc nie widzę sensu nic dopisywać. Co do pogrubionego - oczywiście. Ja też tak w sumie myślę o sobie, więc to akurat rozumiem. Tylko nie mam co przepisać w spadku. Nie no, masz rację, tak sobie palnęłam. Akurat mam niezłe zdanie o mężczyznach - oczywiście nie o wszystkich, ale ja nie mam wyodrębnionych dwóch ogromnych grup: kobiety/ mężczyźni i nie przypisuję im cech wziętych prosto z kawałów z programu telewizyjnego ;p. .
  24. @Luxor dzięki za odpowiedź. No ja wzięłam ćwiartkę, jak mi zalecał psychiatra do weekendu, i czuję się arcydziwnie. Somaty mi się nasiliły, było mi dzisiaj duszno. Nie wiem, czy to możliwe po takiej ilości, czy może się nakręcam - bo też mam do tego skłonność - ale mam nadzieję, że będzie lepiej, bo teraz w sumie czuję się gorzej niż np. wczoraj.
  25. Dajże spokój. Czemu masz być walnięty, bo Ci się jakaś laska z pracy podoba? Myślisz, że żonatym facetom z dziećmi nie? I co jest złego w tym, że z nią rozmawiasz? Po prostu spróbuj się z kimś umówić, nie jesteś wcale jakiś starcem, żebyś nie miał na to żadnych szans. Tylko nie mów, że kusa spódniczka jest przyzwoleniem na molestowanie na pierwszej randce, to może jakoś pójdzie ;p. Skoro jesteś na tym forum tyle lat, to powinieneś z łatwością wychwycić, jakie masz złe przekonania w tym temacie. I co się stanie złego, że nie podołasz? Przecież można nad tym wspólnie z kimś popracować. Każdemu facetowi się czasami zdarza. Warto z tego nie robić po prostu tragedii życiowej i się nie lękać, bo lęk blokuje i koło się zamyka. Ja wychodzę z założenia, że jak komuś się nie podoba, to trudno. Przecież na tym świecie nie ma tylko jednej kobiety i tylko jednego faceta.
×