Skocz do zawartości
Nerwica.com

moja_osoba

Użytkownik
  • Postów

    133
  • Dołączył

Treść opublikowana przez moja_osoba

  1. @johnn praktycznie w każdym wątku, w którym się udzielasz, piszesz w kółko to samo. Wiem, że jest Ci trudno, ale widziałam też jak wiele osób próbowało Ci pomóc pokazując inne perspektywy. Dostałeś bardzo dużo cennych informacji zwrotnych, ale wygląda na to, że nie chcesz ich przyjąć do wiadomości (pewnie w dużej mierze nieświadomie). Tkwisz cały czas w przeszłości, domagając się jej rozliczenia i zadośćuczynienia, które nigdy nie nastąpi. W tym czasie toczy się Twoje życie "tu i teraz" i tracisz kolejne dni, które już nie wrócą. Często piszesz o tym, że wymaga się od Ciebie podejmowania decyzji, a rady, które dostajesz nie są według Ciebie wystarczające. Niestety (a może właśnie na szczęście?) nie istnieje księga o nazwie "Przepis na życie", w której miałbyś wypunktowane kolejne kroki do realizowania. Jesteś dorosły i niezależnie od tego czy to Ci się podoba, czy też nie, nikt nie będzie Cię traktował jak dziecko. Każdy z nas ma jakieś deficyty wyniesione z domu rodzinnego, z którymi musimy sobie radzić. Nie istnieją zastępcze mamy i tatusiowe, do których można by przyjść z listą potrzeb do zaspokojenia. To trudne i niesprawiedliwe, ale tak jest. Jeśli nie weźmiesz odpowiedzialności za swoje życie, to będziesz kiedyś starszym panem, który będzie opowiadał, że jego mama była nieudolna wychowawczo i dlatego jest jak jest. Czy tego dla siebie pragniesz?
  2. Ja często myślę sobie, że byłoby lepiej gdybym umarła po tym co się stało. I potencjalna kara dla sprawcy nie ma żadnego wpływu na fakt, że to ja cierpię i muszę każdego dnia udawać, że żyję.
  3. @antylopa Mi w oswajaniu się z bliskością pomaga pies. To może wydaje się dziwne, ale kiedyś reagowałam paniką gdy miałam kontakt z wijącym się kotem, albo szybko biegającym po mnie chomikiem. Muszę kontrolować to w jaki sposób ktoś mnie dotyka, a tu nie było takiej możliwości. Teraz oswoiłam się z tym, że zwierzę też żyje i mizia mnie po różnych częściach ciała, przy czym jest obiektem całkowicie bezpiecznym i teraz bardzo mnie cieszy wspólne przytulanie z psiną. Nie wiem czy to może Ci pomóc w jakikolwiek sposób, ale na mnie działa.
  4. Oczywiście, że mam ochotę odpuścić. Problem w tym, że pomiędzy moim "chcę", a tym co się dzieje na poziomie emocji jest przepaść. Dlatego jestem tutaj, w tym dziale i szukam w Was nadziei i wsparcia.
  5. @antylopa od mojej traumy minęło ponad 20 lat i dalej nie żyję normalnie. Mam tak samo jak Ty: pragnę bycia w związku, jednocześnie włączają mi się wszystkie systemy alarmowe i kończy się jak zawsze. To co piszę nie jest w żaden sposób budujące, ale wiedz, że nie jesteś sama w tym bagnie naznaczonym traumą.
  6. moja_osoba

    ot

    @Pretoria Ten wątek stał się miejscem, w którym to Ty regularnie wylewasz swoje toksyczne przemyślenia. Po raz kolejny doprowadzasz do sytuacji, w której widzisz siebie w roli niewinnej ofiary walczącej ze złym światem. Zgadzam się z @natt_me w całej rozciągłości. Chciałabym również zauważyć, że przez to całe pier* o tym jak to inni mają w życiu lepiej bo są terapeutami, albo o kapitalizmie i innych tego rodzaju kwestiach, ginie gdzieś idea tego forum. Wchodziłam tutaj po to aby pobyć "wśród swoich" czyli osób walczących ze swoją przeszłością i teraźniejszością aby mieć lepszą przyszłość. Na co dzień czuję się bardzo samotna w swoich przeżyciach odnośnie terapii i to było miejsce, w którym mogłam znaleźć odpowiedzi na wiele pytań. Teraz to się zmieniło. Jeśli wątek ma służyć jałowym dyskusjom o szukaniu pracy, rozważaniom o tym jak to inni mają lepiej i pocieszaniu jednej osoby w kółko, to niestety będę musiała stąd uciec. @giroditalia Żeby się wyleczyć, to trzeba nad sobą pracować.
  7. moja_osoba

    ot

    @Pretoria Ty już WIESZ z czego wynikają nasze komentarze, bo słyszysz i wierzysz w tylko to co Ci pasuje. Na szczęście są różne etapy szkolenia na terapeutów, które weryfikują potencjalnych kandydatów i ktoś taki jak Ty tego sita nie przejdzie. Chyba, że zaczniesz w końcu nad sobą poważnie pracować. @shira123 Z całym szacunkiem do Ciebie, również nie wyobrażam sobie terapeuty z borderline
  8. moja_osoba

    ot

    @Pretoria Humor Ci się poprawił bo zobaczyłaś szansę na zdobycie kasy, prestiżu i władzy kosztem ludzi, którzy mogliby się zwrócić do Ciebie o pomoc? Czy Ty w ogóle masz w sobie choć odrobinę autorefleksji, o empatii nie wspominając? Jeśli wydaje Ci się, że terapeutą może zostać każdy, to się bardzo zdziwisz.
  9. Nie istnieją terapeuci, którzy potrafią zdziałać cuda, bo nie o cuda tutaj chodzi, tylko o ciężką pracę, którą musisz włożyć w wyjście z tego stanu. Możesz znaleźć kogoś, kto będzie umiał Cię naprowadzić i będzie Ci towarzyszył w rozprawianiu się z przeszłością i teraźniejszością, ale jeśli oczekujesz, że pójdziesz na terapię i coś samo się zadzieje, to jesteś w błędzie. Może Ci się nie podobać stwierdzenie, że Twoje problemy biorą się z dzieciństwa, ale z drugiej strony nie negujesz tego, więc prawdopodobnie jest ono prawdziwe. Jeśli nie poukładasz sobie tego co było kiedyś, to nie ruszysz do przodu z teraźniejszością. To tak jakbyś próbował jeździć samochodem, w którym ktoś źle podłączył przewody paliwowe. Skoro i tak beznadziejnie funkcjonujesz, to co Ci szkodzi powalczyć z terapią? Może być gorzej? Z tego co piszesz to już raczej do większej beznadziei nie dojdziesz, więc przynajmniej spróbuj na poważnie powalczyć.
  10. Ja raczej spotkałam się z podejściem, w którym obydwie osoby postrzega się jako ofiary. Nieletni sprawca sam musiał wcześniej takiej przemocy doświadczyć i jego agresja jest tutaj formą odreagowania. Natomiast nie chcę, nie mogę, uwierzyć w to, że ktoś takie ofiary traktuje z mniejszą powagą niż inne...
  11. Zabiorę głos po raz ostatni w Twojej sprawie. Zwyzywałaś mnie, rzucając tak obraźliwymi epitetami, że ani jeden nie nadaje się do zacytowania. Życzyłaś mi również abym "zdechła". Nikt nigdy nie odezwał się do mnie w tak poniżający sposób, a Ty jeszcze masz czelność przedstawiać siebie jako ofiarę. Napiszę Ci jeszcze raz: żal mi Ciebie. Bardzo proszę abyś nie odnosiła się już więcej do mojej osoby i ja nie będę już więcej o Tobie wspominać.
  12. moja_osoba

    Depresja ?

    karolink Czy Ty naprawdę KAŻDY temat, w którym się udzielasz musisz obrócić w jałową dyskusję? Wszyscy wiemy jaka jesteś pokrzywdzona przez los i tych złych, okrutnych terapeutów. Osobiście bardzo Ci współczuję, bo nie wydajesz się być osobą szczęśliwą i poukładaną emocjonalnie. Uwierz jednak, że nie każdy temat na tym forum musi się kręcić wokół Twojej osoby i Twoich poglądów ubranych w pseudomądre wywody.
  13. moja_osoba

    Depresja ?

    Autorze wątku: to co opisujesz brzmi poważnie, niezależnie od tego jaka konkretna diagnoza do Ciebie pasuje, to szkoda życia na trwanie w takim stanie. Skoro nie potrafisz sobie poradzić z sytuacją i nie masz nikogo, kto mógłby Cię wesprzeć, to szukaj pomocy u profesjonalisty. To żaden wstyd. Karolink wszyscy chyba już wiedzą jakie masz podejście do psychologii i leczenia, ale to Twoje pisanie w kółko o tym samym staje się już irytujące i pozbawione sensu. Zrozum, że są ludzie, którzy naprawdę potrzebują pomocy, a Ty zniechęcasz każdego kto próbuje jej szukać. Nie pomagasz nikomu, chyba, że sobie wylewając w każdym kolejnym poście swoje frustracje z powodu nieudanego leczenia i utwierdzając się w błędnym przekonaniu, że oto ratujesz innych przed tą złą i okropną psychiatrią i psychoterapią.
  14. Evia zastanawiałam się długo nad Twoim pytaniem i myślę, że to nie jest tak, że człowiek zupełnie nie nadaje się do terapii. Raczej jest to kwestia tego czy w danym momencie naszego życia jesteśmy otwarci na taką formę pomocy. Ja pierwszy kontakt z terapią miałam 12 lat temu i rzuciłam ją po kilku miesiącach. Nie potrafiłam znaleźć wspólnego języka z terapeutką, nie rozumiałam jej wydumanych interpretacji, nie wiedziałam czego ode mnie oczekuje i ogólnie miałam wrażenie, że nie dostaję tego po co przyszłam. Tak jak Ty, nie rozumiałam w jaki sposób miałoby to zmienić moje życie. Minęło jednak 10 lat, w między czasie dużo rzeczy się w moim życiu zdarzyło i podjęłam kolejną próbę walki o jakieś normalne postrzeganie siebie i życie bez strachu. Tym razem najpierw poczytałam o różnych formach terapii, wybrałam nurt, który wydawał się być najbardziej zbliżony do mojego sposobu myślenia, znalazłam osobę, która mi pasuje i jakoś idziemy (a może bardziej wleczemy się) do przodu. Oczywiście miewam chwile zwątpienia, czasami jestem wręcz wściekła i chcę to wszystko rzucać, ale gdzieś tam w tle zachodzą we mnie zmiany. To nie jest tak, że nagle po sesji wychodzę jako inna osoba. Raczej dostrzegam subtelne zmiany w myśleniu o sobie, reagowaniu na różne sytuacje i zaczynają się pojawiać różne emocje, o których istnieniu nawet nie wiedziałam. Nie wiem jaki będzie finał tej przygody, ale przynajmniej mam szansę zmienić cokolwiek, zamiast stać w miejscu i spędzać życie na walczeniu ze sobą. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że terapia to całkowicie sztuczna relacja i że coś takiego mogłabym dostać od przyjaciół. Z przyjaciółmi, czy rodziną mamy specyficzne powiązania i musimy liczyć się z tym, że nasze zachowania wpływają na ich samopoczucie, poza tym te osoby nie patrzą na nas obiektywnie i nie jest ich rolą bycie naszym terapeutą. Poza tym terapeuta posiada wiedzę jak radzić sobie z różnymi problemami, od "normalnych" osób można usłyszeć głównie "tak mi przykro" albo "to straszne, że coś takiego przeżyłaś". To w żaden sposób nie pomaga w rozwiązaniu problemu, daje jedynie poczucie zaopiekowania, ale ono akurat szybko przemija. Natomiast co do argumentu, że relacja z terapeutą jest płatna- cóż, nie wymagam od kogoś kto poświęcił kilka-kilkanaście lat i mnóstwo kasy na szkolenia, aby teraz pomagał mi za darmo. Tak jak nie wymagam tego od przedstawiciela każdego innego zawodu.
  15. Heledore jest mi przykro, że zostałaś tak potraktowana przez terapeutkę. Nie wiem, może jej się wydaje, że na terapię przychodzić powinni tylko ludzie szczęśliwi, bo wtedy jej praca byłaby przyjemniejsza... ? Dla mnie to jest paranoja gdy psycholog mówi, że nie pomoże osobie z depresją. Sorry, to po co ona tam jest? Plusem sytuacji jest to, że przynajmniej nie będziesz prowadzona przez osobę niekompetentną i być może dzięki temu odrzuceniu trafisz na terapeutę, który będzie umiał Ci pomóc. Z całego serca Ci tego życzę. Ja miałam kontakt z 4 terapeutami w życiu i dopiero ten czwarty okazał się tym właściwym. Podczytuję Was tutaj czasami, sama nie mam borderline, ale bliska mi osoba walczy z tą chorobą. Dzięki Waszym wpisom jestem w stanie zrozumieć ją i jej sposób postrzegania świata choć trochę lepiej. P.S. Nie wiem jak to robicie, że "przywoływana" osoba, jest zaznaczona na czerwono. Nie jestem aż tak zaawansowana technologicznie :)
  16. Rupert moja wypowiedź dotyczyła rozmowy, którą Johnn prowadził na tym forum w dziale, który przytoczyłam we wcześniejszej wiadomości. Tam widać mniej więcej jakiś schemat rozmawiania. Tak jak napisałam, jest to moja subiektywna ocena, nie chodzi o samo zadawanie pytań, a o ich ton. W każdym razie Johnn mam nadzieję, że trafisz na dobrego terapeutę, któremu żadne pytania nie będą przeszkadzać.
  17. Wydaje mi się, że trudność w rozmowie z Tobą polega na stawianiu bardzo wielu pytań przez Ciebie, na rozkładaniu wypowiedzi na poszczególne zdania. W moim subiektywnym odczuciu wygląda to tak jakbyś wywoływał współrozmówcę do tablicy i kazał mu się tłumaczyć z wszystkiego co powiedział. Na pewno rozkładnie równań na czynniki pierwsze sprawdza się w matematyce, ale w relacjach społecznych to już raczej nie działa Przez to może się wydawać, że jesteś osobą, która ma trudność z zaakceptowaniem odmiennego zdania i będziesz próbował w każdej dyskusji udowodnić, że to jednak Twoje rozumienie tematu jest tym właściwym. Nie znam Cię, więc ciężko mi coś więcej sensownego powiedzieć, ale widać, że jesteś osobą inteligentną i na pewno masz potencjał do zmiany :)
  18. Johnn, kojarzę Cię z innego wątku, gdzie kierowałeś pytanie do psychologa: Po sposobie w jaki prowadzisz dyskusję z psychologiem mogę się w dużej części domyślać dlaczego kilka osób odmówiło Ci pomocy. To jest przykre, ale raczej niewiele jest osób, które chętnie podejmą się pracy z trudnym w kontakcie pacjentem. Pewnie duże grono psychologów/psychoterapeutów nie czuje się pewnie w takiej terapii i nie ma odpowiedniego doświadczenia. Życzę Ci abyś znalazł kogoś, kto będzie w stanie Ci pomóc, ale może też warto byłoby się zastanowić nad swoją rolą w tych odrzuceniach?
  19. Aktualnie jestem po uszy zanurzona we własnej przeszłości i w uczuciach, z którymi nie potrafię sobie poradzić. W związku z tym moja zdolności empatii i logicznego myślenia została obniżona, postaram się zatem więcej nie produkować tutaj postów, które mogą kogoś ranić. Jeszcze raz przepraszam wszystkich, których doświadczenia umniejszyłam.
  20. Moja wypowiedź była kierowana głównie do nvm, który do swojego wewnętrznego świata codziennych rozmyślań dorzucił kolejną diagnozę. W każdym razie macie rację, zdaję sobie sprawę z tego, że również związki wyglądają różnie i mogą być bardzo traumatyczne. Nie jestem psychologiem, nie znam się na stawianiu profesjonalnych diagnoz, wiem tylko ze swojego własnego doświadczenia jak to jest być zmuszoną do uczestniczenia w czymś strasznym kiedy jest się dzieckiem. Może dlatego trudno mi jest w jakiś sposób postawić znak równości, bo gdzieś w głowie mam myśl, że człowiek dorosły wchodząc w związek decyduje się na niego z własnej woli i wchodzi w niego będąc (przynajmniej na początku) na równi z partnerem. Dziecko nie ma możliwości wyboru ani ucieczki. W każdym razie przepraszam jeśli uraziłam autorkę wątku, naprawdę bardzo Ci współczuję i mam nadzieję, że znajdziesz spokój i równowagę.
  21. nvm jak już powołujesz się na jakąś definicję, to może zamieść ją w całości, bo w kolejnym zdaniu napisane jest: "Pośród tego rodzaju wydarzeń wymienić można działania wojenne, katastrofy, kataklizmy żywiołowe, wypadki komunikacyjne, bycie ofiarą napaści, gwałtu, uprowadzenia, tortur, uwięzienia w obozie koncentracyjnym, doświadczenie ciężkiego bad tripu, otrzymanie diagnozy zagrażającej życiu, choroby itp" Przepraszam, ale nie za bardzo umiem postawić znak równości między trudnym związkiem/rozstaniem a gwałtem, czy wypadkiem. To oczywiście nie umniejsza Waszych doświadczeń i problemów emocjonalnych z nich wynikających, ale PTSD to raczej nie jest. Jako osoba żyjąca od wielu lat z flashbackami, dysocjacją i wieloma innymi objawami, mogę powiedzieć, że doświadczenia traumatyczne wywołujące PTSD, są jedyne w swoim rodzaju i bardzo trudne do pokonania nawet przy wsparciu terapeuty.
  22. nvm Z Twoich postów zamieszczanych w różnych wątkach, wyłania się obraz osoby bardzo skupionej na sobie i swoim wnętrzu. Wydaje się, że całymi dniami analizujesz swoje emocje i jesteś bardzo zagubiony w tym wszystkim. Może zamiast produkować kolejne rozważania i lęki, po prostu spróbuj zrobić coś konkretnego czyli zapisz się na spotkanie z terapeutą? Pójdziesz, zobaczysz na czym to polega, jak nie będzie Ci pasowało to zrezygnujesz, przecież świat się od tego nie zawali. W innym wątku piszesz, że boisz się, że terapeuta Cię źle przeprogramuje, ale przecież jesteś dorosłą, wolną osobą. Od Ciebie zależy, które wskazówki i komentarze przyjmiesz i nikt nie ma takiej mocy sprawczej aby uczynić Cię innym człowiekiem wbrew Twojej woli. W końcu nie wybierasz się na spotkanie sekty, tylko do profesjonalisty.
  23. Uczestniczyłam w dwóch zajęciach z TRE. Brałam udział w ćwiczeniach gdzie na sali było po kilkanaście osób. Prowadząca po kolei mówi co trzeba zrobić, potem po osiągnięciu drgań zostaje się już w ciszy ze swoimi myślami. Na pewno można się w ten sposób rozluźnić, dać sobie chwilę na pobycie ze sobą, natomiast nie do końca jestem przekonana co do ich wspaniałego działania w kwestii uwalniania zablokowanych uczuć i traum nagromadzonych przez dłuższy czas. Bardziej odbieram to jako szansę na chwilowe wyciszenie. Przyznam też, że trochę z przymrużeniem oka potraktowałam komentarze prowadzącej w stylu "być może dopiero za kilka-kilkanaście dni poczujecie np. smutek, który będzie wynikiem tych ćwiczeń, to będzie znaczyło, że zostało coś uwolnione". W ten sposób można by przypisać działanie terapeutyczne każdej rzeczy jaką wykonujemy. Podejrzewam, że stopień przeżywania jest w dużej mierze zależny od tego na ile jesteśmy otwarci i podatni na tego rodzaju techniki i czy mamy doświadczenie np. z medytacją czy jogą. Ogólnie uważam zajęcia za pozytywne doświadczenie, ale nie zamierzam więcej próbować.
  24. Z tego co opisujesz, to byłaś na standardowej sesji konsultacyjnej, które generalnie mniej więcej tak wyglądają. Nie wiem jakich szczegółów i jakiej rozmowy oczekiwałaś w ciągu pierwszych 40-60 min spędzonych w gabinecie terapeuty? Skąd on ma wiedzieć, że Tobie akurat pasuje rozmawianie tylko o teraźniejszości? W moim przypadku dogrywanie się z terapeutą i ustalanie własnego rytmu i stylu pracy zajęło kilka miesięcy. Każdy z nas jest inny i myślę, że ciężko jest przewidzieć z góry co danej osobie będzie odpowiadało, a co nie. Pamiętam, że jak na początku nie chciałam o czymś rozmawiać, to mówiłam "nie chcę się tym dzisiaj zajmować, uważam, że w tym momencie ważniejsze dla mnie jest..." i było ok, ale trzeba to komunikować, bo raczej nikt sam z siebie nie domyśli się co jest w Twojej głowie :) Jeśli czujesz, że ten terapeuta Ci nie pasuje i nie chcesz z nim więcej rozmawiać, to szukaj dalej, bo nie ma się co męczyć, ale może nie przekreślaj kolejnych osób tak szybko :)
  25. Z wypowiedzi wynika, że problemem jest dla Ciebie pójście do dużego sklepu, więc prosisz ją o wsparcie. To jest zrozumiałe dla mnie, natomiast nijak nie rozumiem dlaczego ona miałaby sama proponować Ci tego rodzaju wyjścia? Oczekujesz od swojej znajomej, że będzie poświęcała swój czas na wspieranie Twojej osoby i sama wychodziła z inicjatywą, a co Ty jej w zamian za to oferujesz? Przyjaźń (a właściwie każda relacja), nie polega tylko na braniu. Poza tym nie możesz oczekiwać, że ktoś będzie zawsze wrażliwy na Twoje potrzeby i lęki, bo to jest żywa osoba ze swoimi własnymi potrzebami i problemami, a nie Twój terapeuta.
×