Skocz do zawartości
Nerwica.com

betty_boo

Użytkownik
  • Postów

    1 237
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez betty_boo

  1. hej hej prawdopodobnie jestes DDA i twoja nerwica moze byc z tym zwiazana, ja tez jestem dda i miałam nn. co do bycia homo to chyba ta mysl pojawia sie bo jestes przyzwyczajona do zycia w napieciu i strachu (tak jak ja) i ciagle stwarzasz sobie problemy lub sytuacje do zamartwiania sie (tak jak ja), nawet zupełnie irracjonalne. przejdz sie na terapie. pozdrowionka i do przodu!
  2. tak, masz rację, na pewno tak jest że ulegamy iluzji poznajac nowe osoby. niestety ja juz mam tyle watpliwości co do mojego małżenstwa, wydaje mi sie ono bezsensowane. najgorsze jest to ze z pozoru wszystko jest w porzadku, mój mąz jest dla mnie dobry i jest bardzo oddany a ja czuje jak z mojej strony zakrada sie jakis coraz wiekszy dystans, czuje sie jakbym nim była zmeczona, znużona (to chyba nie jest dobre słowo ale o to mniej wiecej chodzi).z zewnatrz wszystko wyglada super, sznujemy sie, jestesmy dla siebie mili, pomagamy sobie itd.ale we mnie w srodku jest jakas pustka w stosunku do niego. czuje sie tak jakbysmy byli jakas spólka do wspolnych wakacji, spedzania wolnego czasu, wydawania pieniedzy itp. strasznie glupie uczucie. nie czuje z nim bliskosci emocjonalnej, rózniez w chwilach intymnych.wole byc sama niz z nim, np. na spacerze, wieczorem w lózku, itd. wydaje mi sie ze prowadzimy 2 rozne, osbne zycia mieszkajac pod jednym dachem. ja spotykam sie z kolezankami, chodze do pracy i mam swoje rozrywki, czuje sie tak jakby on nie był mi potrzebny, jakbym sobie doskonale w zyciu mogla poradzic sama. czyzbym juz zapomniala jak smakuje samotnosc?wiem ze kolezanki mi zazdroszcza takiego meza a ja nie umiem sie tym cieszyc. moze to jakies "wypalenie zawodowe zony"? wydaje mi sie ze jestem zła zona ale wcale nie chce tego zmienic, nie mam do tego motywacji.chyba jest mi za dobrze, nie musze ania gotowac ani sprzatac chociaz nawet chcialabym. coraz bardziej mnie ten stan rzeczy przeraza. chyba to wszystko nie swiadczy o mnie dobrze ale tak jest i tak czuje...co o tym sadzicie?
  3. dokładnie... a poza tym skąd ta pewność, że jestem wierząca i cokolwiek przysiegalam przed bogiem? 77 w moim roczniku to rok mojego urodzenia, czego wcale sie nie wstydzę. wyobraź sobie ze pomimo twoich opinii nie muszę się dowartościowywać uroda ania zainteresowaniem facetów. "Tam kobiety są wierne swoim facetom, nie chcą nikogo innego a mimo to nie mają pewności, czy kochają." - to jednak istnieją jakies kobiety, które nie są dla ciebie pojemnikami na spermę? az trudno w to uwierzyć....
  4. moja historia skonczyła się tak banalnie...az trudno uwierzyć. a miało byc tak pięknie... cadar, mówił ci ktos że jestes wulgarny, grubiański i zgorzkniały?
  5. cadar, a jesli z tą druga osoba jest ci LEPIEJ i do niej odchodzisz to tez jest zdrada?rozumiem że tkwiłbys w zwiazku kochając kogos innego, bo przecież nie mozna wymienic partnera na lepszy model. to znaczy ze lepiej go oszukiwac i byc z nim z litości a nie z miłości???
  6. dokładnie!nie martw sie na zapas. na kazdym leku sa wypisane skutki uboczne bo musza byc, chyba nawet na aspirynie której na pewno nikt nie boi sie zazywac.
  7. juz się wyleczyłam. jednak temu drugiemu zalezalo chyba tylko na seksie albo sam nie wiedział, czego chciał. żałuje ze w ogóle go poznałam i ze byłam taka naiwna.
  8. dla mnie nie wszystko jest takie czarno-białe.
  9. no cóz, cardax, niestety musze się z toba zgodzić. chyba pierwszy raz;). ale skąd ta pewnośc, ze ten związek jest chory? słyszałes kiedys o rodzajach miłosci?
  10. dodam jeszcze ze jestem DDA i szukalam faceta który dał by mi to wszystko czego nie dostałam od ojca...a teraz sie okazuje ze jednak to nie to...szybko sie pobralismy bo myslalam ze to jest mr right. ale to naprawde bardzo bardzo dobry i wartosciowy człowiek.
  11. masz rację, moim zdaniem też powinien sie czegoś domyślic... może się domyśla, ale boi zapytac? kiedy spotykam się z tym drugim? - no cóz, jest to głownie miłość platoniczna... spotykalam się z nim na wyjeździe, na którym się poznaliśmy (byłam sama), a pózniej były tylko telefony, maile, sms-y i widzielismy się jeszcze tylko raz - on mieszka za granicą. wydaje mi sie jednak że on nie chce sie angazowac, ze boi sie postawic wszystkiego na 1 karte...ma 2 małych dzieci i to przesadza cała sytuacje. chyba sam nie wie, czego chce. mój mąz mówi ze mnie kocha i tak jest, a ja kocham go bardziej za to co mi daje (bezpieczenstwo, akceptacje, poswiecenie, oddanie, pomoc, poczucie ze jestem dla kogos wazna, troske, itd), a nie tak po prostu, mimo wszystko. i nie ma w tym tej checi kochania i tych głupich feromonów!
  12. myśle że tak:) ja brałam seroxat , a to chyba jest lek z tej samej grupy. poza tym zredukuje u ciebie napiecie, a stad sie własnie biora te natretne mysli - kiedy odczuwasz wewnetrzne napiecie. a co pisze na ulotce? na seroxaxie pisalo ze pomaga tez w zaburzeniach obsesyjno - kompulsywnych. jakbys miala wiecej pytan to pisz, bo chyba przezywałam to samo.ale jest dobrze!:)
  13. Aniu77, Twoja odpowiedź rzuca inne światło na całą sytuację. Mianowicie przedkładasz własną potrzebę szczęścia (takiego, jak je pojmujesz) nad potrzebę męża, by być szanowanym (a więc może i nad jego inne potrzeby). Bierzesz pod uwagę możliwość tego, że on zna Cię z tej strony i ta wiedza może być przyczyną do przestania "starania się" ? Nie za bardzo rozumiem ten fragment o byciu szanowanym i dalej do konca?Co do usprawiedliwiania sie to myślę ze nie musze tego robic, a juz na pewno nie przed osobami z forum. A że mój mąż święty nie jest i jest typem zdobywcy, to nie jest tylko moja opinia. oczywiście ma dużo innych dobrych cech, niemniej jednak jest bardzo apodyktyczny i ma tendencje do tyranizowania. najchetniej zamknałby mnie w zlotej klatce.niestety, moja depresja była m.in.wynikiem własnie takiego egocentrycznego i bezkompromisowego zachowania męża. za tym poszedł ogromny spadek własnej wartości wynikający z bagatelizowania mojej osoby, moich potrzeb i mnie samej oraz niedopuszczania mnie do jakichkolwiek decyzji i krytykowania mnie. oprócz tego nie pasujemy do siebie seksulanie. aha - cardax, przypominam Ci że z tym 2 nie łacza mnie sprawy łóżkowe. faceci,zwróćcie uwage że wasze opinie sa bardziej czarno - białe niz dziewczyn. czy inaczej postrzegamy swiat czy tez trzymacie bardziej strone faceta a kobiety moją? pozdrawiam. pa
  14. naprawdę bardzo wam dziekuje za mądre odpowiedzi. tak, to prawda że w moim małżenstwie brakuje tego, co szukam na zewnatrz a mój mąż jest klasycznym przykładem zdobywcy. myślę jednak, ze tej 3 osobie tez czegos brakuje w jej małżeństwie. pytanie, na ile to, czego oboej szukamy, mozemy w tych naszych małżenstwach otrzymac (oczywiscie dając róznoczesnie) i na ile wazne jest to, czego nie otrzymujemy i szukamy u siebie nazwajem? na razie wybieram 3 wyjscie. wiem, ze tam naprawde nie jest to zadne wyjscie, ale chce poznać te 2 osobę. paradoksalnie mój mąż nieswiadomie korzysta z tej sytuacji bo nie jestem sfrustrowana i zniecierliwiona w stosunku do niego i nie mówię mu o moich niezaspokojonych potrzebach (wczesniej ciągle to sygnalizowałam).no i bardziej dbam o siebie, jestem radosna i uskrzydlona. co za paradoks!
  15. hej. myslę że nie chodzi tu o komórke tylko sprawę jakiegoś ogólnego napiecia, niepewności i zniecierpliwienia badz braku poczucia bezpieczenstwa lub własnej wartosci, które kumuluje sie akurat na komórce, równie dobrze mógłby być to widelec;) pogadajcie o tym z terepeuta bo to jest tylko objaw a nie przyczyna. 3mam kciuki!
  16. hej cadar i elemelek, dzięki za rady. rozumiem cadara, wydaje mi sie ze troche poszedl po bandzie oceniając mnie, ale niech mu będzie. fakt, ten drugi facet mnie po prostu kręci, pasujemy do siebie temperamentem i emocjami. chociaz nie doszło miedzy nami do kontaktu cielesnego faktycznie feromony daja o sobie znać. a mąż? - jemu po prostu spowszedniałam, taka 'mala stabilizacja", na pewno bardziej odpowiada mi intelektualnie niz ten drugi, ale, wstyd pisac, nie dba o siebie w ogóle mimo ze ciagle mu zwracam uwage.to po prostu 2 skrajnosci pod kazym względem!
  17. to może idz do psychiatry? a skąd jestes? z jakiego województwa?
  18. jestem w dokładnie takiej sytuacji, jeden to mój mąz i to co piszesz: przyzwyczajenie, intymność, bezpieczenswto, akceptacja i zaufanie (o zgrozo!), a z drugiej ktoś nowy kto mnie fascynuje i ciekawi. co robic?
  19. ja brałam pramolan przez około tydzień, dostałam go od rodzinnego, moja psychiatra zmienila mi go na seroxat i powiedziala że to jest lek dla kobiet po menopauzie:) a nie młodych osób rodzinni podobno często go przepisują bo jest to stary lek i sprawdzony, ale jest on z grupy leków trójpierścieniowych , a nie nowoczesnych opartych na wychwycie serotoniny. nie mam zdania na temat tego leku bo brałam go krótko, wydaje mi sie że raczej uspokaja i przymula a nie motywuje do działania. ale moge sie mylić, bo jak mówie brałam go krótko i przy duzym nasileniu objawów nerwicowo-depresyjnych.
  20. gwoli scisłości dodam, ze nie chodzi o mamę i tatę, tudzież innych czlonków rodziny:), tylko o męża i innegi mężczyznę.
  21. co o tym sądzicie? czy to dopiero jest szaleństwo czy jeszcze coś innego?pozdrawiam
  22. betty_boo

    leki a sen

    hej. dzięki za odpowiedz dotyczaca tych realistycznych snów, nie dawalo mi to spokoju i nie wiedzialam czemu mam to przypisywać. jesli chodzi o psychoterapeute to taka osoba zazwyczaj jest psychologiem, ew. psychoatrą, innych przypadków nie znam. pozdrawiam
  23. betty_boo

    leki a sen

    mam pytanie: jak branie lekow wpływa na wasz sen? czy zauwazacie jakies zmiany? ja biore seroxat od poł roku i wydaje mi się że wywoluje on bardzo dużo snów, i to bardzo realistycznych. dość czesto też budze sie w nocy, co prawda na krótko ale jednak. dodam że jednym z objawów mojej depresjo-nerwicy była bezsennosc. nie wiem zatem czy zmany te są wywołane przez seroxat czy psychoterapię czy chorobę pierwotną? pozdrawiam i dziękuje za odpowiedzi
  24. myslę że jest to nie fair z jego strony i Twoje pretensje sa słuszne. on wie, ze Ci to nie odpowiada a mimo to robi tak dalej. tez kiedys mialam takiego chłopaka i przezywałam to co Ty (upokorzenie). mysle że powinnaś mu pozwolić wtedy wyjsc i uniesc sie honorem nie zatrzymujac go. może Cię to wiele kosztowac ale na pewno nauczyc Cie więcej niż powtarzanie takiego schematu przez lata. poza tym chyba cos więcej jest nie tak - ogólnie chodzi o problem szacunku i komunikacji w tym związku. warto to zmienic. pozdraawiam
  25. betty_boo

    Ufo

    hej u mnie było dokladnie tak samo, zapieprz nie pomagał mi usłyszec i poczuc ani natury, ani samej siebie. wydaje mi sie , ze nigdy w zyciu nie widzialam tak pieknej wiosny jak w tym roku. widze kazdy kwiat, rosline, słysze kazdego ptaka, tak jakbym miała wyostrzone zmysły. gdzie pracujeszi skąd jesteś? ja jestem nauczycielem i nie sprzyja to wyciszeniu.... pozdrawiam
×