Skocz do zawartości
Nerwica.com

shira123

Użytkownik
  • Postów

    2 390
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez shira123

  1. needsomesleep

     

    bardzo mi przykro czytając o twoich doświadczeniach ze szpitalami

    nie tak powinno być...

     

    polska psychiatria niestety wola o pomste do nieba.

    terapie sa tylko dla zamożnych,kolejki na nfz 2-3 lata czesto

    szpitale psychiatryczne sa rozne ale to mieszanie roznych chorych jest okropne.

    w szpitalu w moim miescie molestowali pasjentki...

    az strach tam isc

     

    ale needsomesleep

    ponoc kliniki nerwic w Krakowie,warszawie,Starogardzie sa ok.ludzie zadowoleni.

    może ja sama sobie zafunduje taki pobyt po studiach,zeby się wzmocnić psychicznie.

    nie zrazaj się

  2. 3 minuty temu, needsomesleep napisał:

    Najgorsze lub najdziwniejsze jest to uczucie, gdy jest normalnie dzień po dniu, nic wielkiego już się nie dzieje, wstajesz. Robisz to co trzeba, i ciągle czujesz "gdy tylko się oderwiesz od czynności" poczucie, uczucie że jakby już nic nigdzie nie czekało na mnie, nic nie sprawiało czegoś że poczuje sens inny niż głód, zmęczenie które zaspokoje, brak zaspokojonej jakiejś tajemniczej potrzeby. Ciągle szukam, testuje, sprawdzam. I wszystko niby jest ok, ale nadal nie to. Taka bezdenna pustka, jakieś uszkodzenie ośrodka bytu tak zwe to. Niemożność ułożenia swojej egzystencji adekwatnie do czasu i miejsca. Dziwne to, i nie wiem już czasmi co odpowiadać na pytanie co mi jest? Co czuje? Bo są momenty te zwłaszcza złe że ja nie wiem jak się czuje, co czuję i czemu jednak jakoś się tak czuję "rozbita" i nie wiem jak wytłumaczyć to uczucie. Skomplikowane..  Wiem. A tak poza tym czas nadal leci, ludzie żyją a we mnie czas się zatrzymał choć idzie do przodu jednocześnie się cofajac. 

    z ust mi to wyjelas...

     

    a ludzie nie rozumieją co mi jest, nawet ja sama tego nie rozumiem...

  3. W dniu ‎22‎.‎10‎.‎2019 o 21:17, Walter napisał:

    U mnie moja rok i niestety średnio, mam wrażenie że rozgrzebane wiele spraw i nie wiem czy uda się je poskładać... Boli mnie też koszt, bo w moim stanie ciężko o pracę, 500 miesięcznie teraz jest większym problemem niż na początku. Boje się że to niewiele pomoże ale nadal wierzę. Jedyne na plus to widzę więcej i jestem bardziej świadomy ale świadomość źródła bólu a jego pokonanie to jeszcze długa droga.

    rok to jest malo

    przygotuj się na 2 ,3 lata conajmniej

     

    terapia działa wolno bo zylismy w pewien sposób 20-30-40 lat.

    i teraz trudno to zmienić w rok,trzeba kilku lat

  4. 1 godzinę temu, Miss Worldwide napisał:

    Wczoraj zapytalam o to psycholog. Mowila, ze osoby ktore sa juz zdrowe nie wchodza na fora itd. A to ze osoby pp psychoterapii dalej to maja to 1.zalezy od powodu choroby, 2.sa osoby oporne na terapie. Jeszcze nie wiemy czy ja jestem oporna na terapie. 

    Narazie zaczynamy jakas terapie zwana "aktywacja behawioralna". Bedzie mieszac wg potrzeby bo w sumie wszystko mam zjebane. Mysli, zachowania, nawyki, od wielu lat. 

    a ja mysle ze nie tyle sa osoby oporne na terapie tylko wielu terapeutów jest niedokształconych,niekompetentnych.

    u mnie po terapii się wiele rzeczy poprawilo

    ale fakt,jest to dluga i b.zmudna droga,kilkuletnia. i mogą być nawroty ale powinny wtedy być lżejsze.

    podsumowując-nie wyleczy nas zupełnie,ale poprawi jakość naszego zycia.

    a to już dużo.

  5. W dniu 16.10.2019 o 12:54, Miss Worldwide napisał:

    Czyli terapia pomaga twoim zdaniem. Chociaz to dluga praca ale warto?

    oczywiscie.

    studiuje psychologie i sama bylam uzalezniona on benzo.

    teraz nie biore juz ze 2 lata

    terapia jest podstawa w leczeniu nerwicy i slabszej depresji

    tylko trzeba sie nastawic nawet na kilka lat terapii ale z czasem leki i ataki paniki mina bo zmienia sie myslenie.

    sama to sprawdzilam i polecam☺

  6. każdy człowiek uzależniony od benzo powinien isc na terapie.bo u podloza sa lęki-przeróżne.TYLKO zmiana myslenia pomoze.ale na to trzeba duuzo czasu-ja zmieniam myslenie od 3 lat i jestem może w polowie drogi.

     

    no coz,jak się miało określony sposób myslenia 20,30,40 lat to nie zmienisz tego w kilka mcy...nie ma opcji.

     

    dluga i ciezka droga-można powiedzieć krzyzowa-ale warto)

  7. W dniu ‎06‎.‎10‎.‎2019 o 21:01, needsomesleep napisał:

    @Motocyklista nom, chodzi o to że 

    1. spotkanie najpierw na żywo a potem przeniesienie tego na jakiś komunikator jest lepsze 

    - jest ok potem mieć kontakt na te sms czy messenger bo wiadomo w pracy się jest

    2. poznanie poprzez neta jest inne.. 

    - niby można potem konfrontować na żywo, ok pod warunkiem że pisanie nie trwa miesiącami i jest to jak najszybciej dokonane :P taka weryfikacja 

     

    3. a gdy zostaje to na platformie internet to robi się to "niby ok ale jednak nie ok" 

    choć nie mówię że internet to zło, i nie da się tu nic

    może się da

    a ja nie umiem :D teraz tylko weryfikacje.. wchodzą w gre, i EW> później spoko można pisać, nie lubię tworzyć wyobrażeń o "nieludziach z przed monitora zza drugiej strony" jak robi to większość. Potem płacz że "nie taka byłaś jak pisaliśmy, albo nawet ja tak miałam "nie taki był jak pisał o0" :P nie wiem czy skumasz... eh dziś mam ciężki mózg

     

    ja nigdy nie zapomnę kiedy raz poszlam na randke w ciemno,przestraszylam się tak wyglądu faceta ze uciekłam do kościoła)))

  8. co u Was,moje drogie?

     

    u mnie ostatni tydzień depresyjny.

    ciagly deszcz,samotnosc bo 1 przyjaciolka nie ma czasu a druga bardzo chce się spotkać ale stwierdziłam ze jej nie lubie...niestety nie jest zbyt dobrym człowiekiem.

    w pracy ok ale zycie uczuciowe lezy jak zwykle a wszyscy dookoła zakochani.

     

    dwie znajome lat 50 plus poznaly ''milosc zycia''

    ale cieszy mnie moja reakcja, bo już nie zazdroszczę,zycze im szczęścia i dodaje to otuchy

    ze milosc można spotkać w każdym wieku)

     

    dziś lepiej-bylam na cudnym jesiennym spacerze w lesie,zrobilam stroik jesienny/jeszcze dynie kupie/

    rozmawiałam długo z 2 przyjaciółkami ,malowałam obraz i zrobiłam pierwszy raz

    w zyciu zeberka i wyszly dobre))

     

    acha i znalazłam nowa T,bo obecny średnio mi pomaga,1 spotkanie za 2 tyg. chce się skupic teraz glownie na

    sprawach uczuciowych. wish me luck)

  9. W dniu ‎02‎.‎10‎.‎2019 o 00:56, bezniczego napisał:

    Jestem zrezygnowana. Chyba nie chcę się zmieniać. Nie jest mi dobrze, ale jak tylko próbuję, to wcale nie czuję się lepiej. Zmiany to ryzyko, dyskomfort, wysiłek, wyrzeczenia. Nie umiem na to przystać. Tak bardzo żałuję, że się urodziłam.

    bo wcale nie poczujesz się lepiej od razu.to nie tak działa.

    kazda zmiana wymaga czasu i cierpliwości.

  10. 9 godzin temu, Motocyklista napisał:

    W sumie to głównie przyjaciół. Kobieta? średnio. Rzadko się trafia na kogoś, z kim można prowadzić długie rozmowy, a przy tym spacerować, robiąc kilometry 😜 Związek zabija kontakt, poznawanie się i masę ciekawych detali. Czyli wszystko, czego mi brakuje. Normalność i robienie tego, co reszta mnie nudzi i zniechęca. Byłem w czterech związkach i to takie jakieś bez emocji, sztampowe.
    Ciężko wytłumaczyć o co mi chodzi 😜 Coś w rodzaju bratniej duszy. Niezależnej, wolnej o otwartym umyśle. Kogoś, kto czasem... opierdoli, a zarazem podniesie na duchu :P No i oczywiście kontakt w rzeczywistości. Świat wirtualny wysysa mi energie. Nie oddaje moich uczuć, prawdziwego ja. Wprowadza chaos i wyobrażenia...

    Co do tej wiary to akurat psycholog dał mi coś podobnego do napisania:
    "Jestem wartościowym człowiekiem, jeśli/gdy:"

    Owszem, uważam. Natomiast muszę się w to zagłębić. Dość ciekawe. Lubię 😜 

    w dużej części przypominasz mi mnie sama,z usposobienia)

  11. Madzix84

     

    napisalas ze nie umiesz kochac...wiesz,widocznie nie kochasz siebie.w tym pomaga terapia.kiedy polubisz siebie, spojrzysz na swiat innymi oczami.

    rozwod jest trudny ale spojrz na to tak-nowy rozdzial w twoim zyciu.a może poznasz kogos ciekawego? może znajdziesz ciekawe hobby?

    pomoz sobie-zrob to dla siebie i dzieci-będą szczęśliwe majac szczesliwa mame.

    powodzenia!

  12. pregabalina nie uzaleznia-tzn.jesli lekarz zalecil 2 tabletki dziennie to nie trzeba brac coraz więcej i więcej.tylko te 2 tabletki przez wiele mcy.na pewno jest o niebo lepsza od lorafenu i tym podobnych.

     

    aczkolwiek,na mnie dzialala tak ze czułam się jak pijana.

     

    a na mnie-najlepiej działa przełamywanie lekow, robienie dokładnie tego czego się boje.i rozmawianie z ludzmi,duzo rozmow.

    nie izolowanie się.

    działa) dziś jestem cudownie rozluzniona))

     

    z lekow biore tylko trittico-na sen/antydepresant/

×