Skocz do zawartości
Nerwica.com

shira123

Użytkownik
  • Postów

    2 390
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez shira123

  1. 3 godziny temu, MarekWawka01 napisał:

     

    Mam tak samo. U mnie też lęk generuje myśli samobójcze, które narastają wraz z objawami wegetatywnymi np. kołatania serca, utrata apetytu, dziwne wrażenia zmysłowe typu zapach krwi. Okropieństwo!

     

    Szczęśliwie u mnie działają dobrze teraz leki. Biorę Ludiomil 75mg i Ketrel 200mg, które zbijają moje myśli "S", regulują mój nastrój. Akurat jeśli chodzi o wahania nastroju, to bez leków się nie obejdzie, a jeśli chodzi o lęki to psychoterapia ale też leki w moim przypadku. 

     

    Ostatnio parę dni temu połknąłem 1 gram aspiryny żeby rozrzedzić krew i potem się wykrwawić żyletką. Wszystko miałem przygotowane, dokonałem pierwszego kroku, jedyne czego mi brakowało to odwagi do pocięcia sobie żył. Lęk próbował napędzić u mnie tą odwagę, przychodziły mi straszne myśli, że moje życie nie ma sensu itd, serce mi waliło, ale na szczęście samo później jakoś przeszło. Jeszcze trochę i by mnie nie było... przychodziły mi do głowy myśli, czy napisać list pożegnalny itd. Musiałem wtedy zwiększyć Ketrel ze 100mg do 200mg i pomaga jak na razie... Biorę jeszcze beta-bloker na te kołatania serca i również mi pomaga, serce wali znacznie mniej nawet w momencie ataku lęku...

    Marku, w takim wypadku jak opisałeś szukaj proszę dla siebie pomocy. Zgłoś sie na izbę przyjęc, ew zadzwon na telefon kryzysowy.  i może w razie czego poprośpsychiatrę o jakies benzo np.Relanium to pomaga na silny lęk w sytuacjach kryzysowych. a kiedy masz tą terapie oddział dzienny?

  2. 16 godzin temu, Ka-chan napisał:

    Nie miałam ochoty rozmawiac z dawna kol z pracy któa sie dobijała do mnie 🙂 raczej dzwoni by sie sama pochwalic co u niej, mna nie jest zainteresowana, to nie odebrałam telefonu-bo nie chciałam :D

    no i super, brawo!

     

    ja wczoraj mialam fatalny dzien, strasznie na terapii i zaraz potem  mini wypadek na rowerze/strachu sie najadlam/.

     

    a przyjemnosc ogromna sprawily mi pogaduszki z przyjaciolka i jej mamą przy lampce adwocata/ one sa jak moja druga rodzina)))

  3. a ktora ksiazka Lisy Gardner najbardziej Ci sie podobala?

     

    ja ostatnio zaszalalam i zamowilam 4 ksiazki do mojej terapeutycznej biblioteczki- terapia zaburzen lekowych, zaburzen osobowosci,poradnictwo psychologiczne i diagnostyka psychologiczna wg ICD10.

     

    no i zapisuje sie na kurs Mindfullness)

  4. moim zdaniem, T w zadnej sytuacji nie powinien krzyczec na pacjenta, chocby nie wiem jak byl wkurzony. widac zlosc za odwolane wizyty sie w niej kumulowala az w koncu wybuchla, a przeciez na kazdej terapii ucza zeby omawiac sprawy na bierzaco, nie tlumic uczuc.

     

    temat opłat za terapie jest delikatny ale temat jak kazdy inny i nalezy go uczciwie omowic, spokojnie, bez zlosci.

  5. a ja chcialabym sprobowac.brzmi to ciekawie. ostatnio prawie nie pamietam moich snow choc kilka pamietam do dzis a byly dawno temu. o tresci bardzo symbolicznej, jeden pomogla mi zinterpretowac T. sny fascynuja mnie od dawna

  6. 23 godziny temu, Illi napisał:

    Dzisiaj sie nasluchalam o sobie od mamy. Jestem nienormalna, z psa robię kalekę, nie umiem wychowywać, będę starszną matką, dzieciom zrobię krzywdę tak się zachowując, mam nierówno pod sufitem, jestem pojebana, nie słucham mądrzejszych- czyli jej. Ona zna wszystko z doświadczenia. No cóż, ja czytam książki, rozmawiam ze specjalistami w danej dziedzinie, ale rzeczywiście, nie słucham pani idealnej... nie mówiąc o tym że mnie poszarpała. Byle przeżyć do jutra. Trzymajcie kciuki. 

    poszarpala Cie fizycznie?  ja bym ograniczyla kontakty do minimum...

  7. 20 godzin temu, rodzynka94 napisał:


    Ja wiem, ale próbuję robić pierwszy krok, nikt na niego nie odpowiada. Takim sposobem nigdy nikogo się nie pozna : D 

    w Polsce jest tak samo.  tez probuje poznac wiecej ludzi i odzewu brak. w sumie najfajniejszych ludzi poznalam na terapii grupowej w tym najlepsza przyjaciolke. ale chce zaangazowac sie w sport  no ipewnie w pracy tez poznam ludzi.

     

    mam wrazenie jakby ludzie nieco zdziczeli-moze przez covid? nie wiem

  8. W dniu 14.05.2021 o 20:51, Cassidy napisał:

    Muszę po prostu się tutaj wyrzygać bo zwariuję... Jakieś 3-4 tygodnie temu zakończyłam związek z partnerem, którego kochałam (nadal kocham ale to się powoli zmienia...). Mam teraz poczucie bycia totalnie wyprana i ośmieszona... /cenzura/, tak bardzo walczyłam o to, aby nie być toksyczna a zostałam tak zmanipulowana i zniszczona, że nie mam już ochoty żyć. Chciałabym umrzeć we śnie. Cały czas wstydzę się i boję, że ten człowiek przedstawi mnie w krzywym zwierciadle, tak, jak byc może przedstawił mi swoją byłą żonę. Nie dość, że wystarczyło mu 5 dni mojego ciężkiego załamania by umówić się z inną, to oszukiwał mnie już od grudnia. Mieliśmy jechać na wycieczkę. Wysłałam mu na konto 2 tys. złotych. Nie dość, że nie wróciły do mnie, to na wycieczkę też nie zostały wpłacone. Pożyczone mu pieniądze również przepadły. Boli mnie myśl, że skurwiel zbudował sobie tak solidny wizerunek, że jego znajomi by za cholerę nie uwierzyli w moją wersję... Chciałabym, żeby inne dziewczyny były bezpieczne wobec jego gierek a nie wiem jak to zrobić... Gościu ma wykształcenie prawnicze. Jestem w ciemnej dupie... Zawsze każda jego koleżanka była lepsza jako obiekt jego adoracji. Bardziej niż ja. Nie umiem z tym normalnie żyć. Wspomnienia przychodzą i kroją mnie, katują. Pierdolenie, że dla gnoja nie warto nie działa. Ja po prostu nie potrafię iść dalej...

    Cassidy, czy chodzisz na terapię? czytając Ciebie widzę ze powtarzasz ten sam schemat spotykania się z niewłaściwymi facetami...

  9. 8 godzin temu, Illi napisał:

    W samotności przychodzą najgorsze pomysły do głowy... :( jestem tym już powoli zmęczona i co raz częściej mam ochotę... 

    na złe myśli dobrze jest zająć czymś umysł, bo często zmierza w stronę pesymistycznych myśli. mnie np pomaga ciekawy film, rozmowa z bliska osoba czy wciagajaca ksiazka.

  10. W dniu 13.05.2021 o 22:17, johnn napisał:

    Otrzymywane stypendium przeznaczałem w znacznym stopniu na utrzymanie rodziny. 

    Na studiach się tylko uczyłem. Teraz cierpię z powodu nie wykorzystanych szans.

    Ojciec nie płacił alimentów. Zaoszczędzone stypendium w kwocie około czterech lub pięciu tysięcy złotych na koniec czerwca przeznaczałem na utrzymanie rodziny w okresie wakacyjnym + pażdziernik.

    Mój ojciec po podejściu od rodziny, 1/3 mieszkania w bloku odziedziczonego po matce ofiarował  siostrze w akcie darowizny mimo ciążącego na nim długu alimentacyjnego. Ojciec zmarł mając wobec mnie i brata ponad 50 tyś. zł długu.  

    Dla mnie studia to czas nauki i cierpienia.

    Nie umiem być z siebie dumny. Nie wiem co z tym zrobić.  Słowa nie wystarczają. Muszę zostać tego nauczony ale nikt nie chcę mnie nauczyć.  

    john

     

    a nie czujesz dumy ze przez lata studiow utrzymywales swoja rodzine, ze dzieki Tobie mieli co jesc i w co sie ubrac, ze Twoja Mama jest napewno dumna z takiego dobrego i odpowiedzialnego syna?

     

  11. Ewelka prawdopodobnie to nerwica, skoro lekarz wykluczył przyczyny somatyczne. staraj sie nie nakrecac.mozesz poprosic lekarza rodzinnego o hydroksyzyne, tylko ostrzegam-bardzo zamula.bedziesz po niej spokojna ale spiaca. no i psychiatra plus psychoterapia-to podstawa.

  12. W dniu 9.05.2021 o 16:23, marta_anna napisał:

    też ku takiemu myśleniu się skłaniam. Nigdy nie pomogło. Poza tym: przychodzę z konketnym problemem, z lękiem panicznym - to mówią, że nie zajmują się leczeniem konkretnego objawu. Jak nie działa, to mówią, że mam wygórowane oczekiwania; mówią też że będzie trwało całe lata i nie wiadomo czy pomoże, a jeśli pomoże to w sprawach dla mnie nieistotnych - niekoniecznie wyleczy mnie z panicznych napadów. Jakaś demagogia... 

     

    I jeszcze jedno: znam osoby które twierdzą, że psychoterapia im pomaga. Ale cały czas narzekają że mają depresję i że jest im źle. Coś tu nie gra... 

    to naprawde dziwne...przeciez lek paniczny leczy sie terapia poznawczo-behawioralna i nie trwa to b.dlugo-rok czy 2 lata. no chyba ze masz jeszcze inne zaburzenia, np ptsd? czy zaburzenia osobowości?

  13. tak podsumowujac moja 5 letnia terapie/u 3 terapeutow, glownie na NFZ/ widze duzo pozytywnych zmian ale niesamowicie zlosci mnie to ze jeszcze tak duzo do naprawy zostalo/ jestem sfrustrowana. no ale ja mam borderline wiec nie moze byc za lekko. aktualnie jestem na etapie silnej zlosci na T. zlosci mnie to ze masa problemow jakie mam ostatnio powoduje ze znowu wybucham, a juz dluuugo tego nie robilam.

     

    wiec-umnie dziala ale powoli.

×