Skocz do zawartości
Nerwica.com

shira123

Użytkownik
  • Postów

    2 390
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez shira123

  1. ja zawsze chodze sama do kina)) i swietnie sie bawie) akurat moja przyjaciolka nie lubi.

     

    a klub fitness? tam sie nawiazuja znajomosci, jest masa ciekawych zajec. albo jakies zajecia w Domu kultury? plastyczne, muzyczne, taneczne, teatralne.

     

    powiem ci tak.na studiach mialam taka bardzo nieatrakcyjna kolezanke z krzywymi zebami. ale ta dziewczyna szeroko sie usmiechala majac gdzies swoje defekty i byla bardzo lubiana! miala mase przyjaciół. najwazniejsze jest to co sami o sobie myslimy.

  2. Droga autorko,

     

    ponizej 18 lat nie diagnozujemy zaburzeń osobowości, ponieważ osobowość nastolatka ciagle się zmienia, ewoluuje.

    trudno powiedzieć czy Twoje zachowania mogą niepokoic czy tez poprostu jest to kwestia dojrzewania, burzy hormonów i ciągle zmieniających się emocji.

     

    jezeli czujesz się b. zaniepokojona, zaczęcam cie do rozmowy z psychologiem/pedagogiem szkolnym.

  3. Malinowy Kotek, rozumiem, że jesteś wściekła...masz do tego prawo.

     

    ale takie uogólnianie nie ma wiekszego sensu.

     

    mnie równiez nie wyszlo z facetami, wiekszosc z nich chciała seksu i to zaraz na poczatku,a ja się szanuje. ale wierze, ze sa tez wartosciowi mezczyzni,np.moje kolezanki takich poznaly. to ze np.ja i ty miałysmy pecha , nie znaczy zaraz ze cała plec jest zla.

     

    ale z jednym sie zgodze, wiekszosc/ nie wszyscy/ mezczyzn dazy do szybkiego zblizenia.

  4. 3 godziny temu, Fujikuro napisał:

    Może i rację macie i przesadzam.  Ale faktem jest, że moja młodość to tragedia. 

    Taki gość z mojej pracy, chyba rok starszy bądź dwa niż ja.

    Dwójka dzieci a może 2 lata będzie jak mu się drugie urodziło. 

    I co?  Wyrok dostał w postaci raka skóry.  Coś wycięli i za chwilkę guzy na wątrobie i trzustce, płucach i mózgu. 

    Nawet go już że szpitala wylisali do domu bo powiedzieli, że nie są cudotwórcami. 

    Gość na totalnym wykończeniu.  Chyba nasze problemy emocjonalne są niczym przy czymś takim.

    Zobaczymy co mi czas pokaże. 

    Gdyby nie klub w którym się odnalazłem i ludzie,  normalniiiiii ludzie  a nie patologia pijacka z którą muszę pracować to bym nie dał rady.

    I jeszcze tutaj mi pomagacie się ukierunkować. 

    Dziękuję wam bardzo. 

     

    chłopie, ale się nad sobą uzalasz...ty wcale nie chcesz sobie pomoc.

     

    dlaczego terapia nie wchodzi w grę?

     

    ale rozumiem, bo tez mam w sobie jeszcze ten pierwiastek uzalania. staram sie go wyeliminowac zupelnie)

     

    ja mam tyle lat co ty, tez zmarnowana mlodosc i co? zaczynam nowe lepsze zycie)) wszystko w moich rekach!

    /nie mam faceta i dzieci/ ale i tak mam fajne zycie ktore ukladam po swojemu)

     

    ty tez mozesz...

  5. byc moze ,,zmarnowałes'' te 40 lat/ choc nie sadze bo masz fajna zone, wlasne mieszkanie i prace/

    ale to od CIEBIE tylko zalezy co zrobisz z reszta zycia

     

    przeszlosci nie zmienisz i wieczne dreczenie sie tym nic ci nie da

     

    ale-rozumiem cie doskonale

     

    tez mam sklonnosc do uzalania sie nad soba . tez mam 40 lat.

    terapia bardzo mi pomogla. od 5 lat zmieniam swoje zycie, i nareszcie widze jego cel i sens.

     

    Tobie tez tego zycze)

     

    ps. a ile ma lat zona ze nie może juz zajsc w ciaze? czy ty albo ona ma stwierdzona bezpłodność?

  6. ja się boje 8 godzinnego dnia pracy...do tej pory pracowalam ostatnio po 4-5 godzin dziennie, sporadycznie po 7. i to bylo ok. boje sie ze praca bedzie albo nudna albo znowu wycienczajaca psychicznie. a moze wlasnie bedzie ok? zobaczymy jak to bedzie. Docelowo na pewno chce zalozyc swoja dzialalnosc zeby byc pania swojego czasu i godzin pracy)

  7. Snezenka

     

    ja całe zycie balam sie cos zmienic choc bylo mi zle.nie wierzylam ze sobie poradze.

    terapia dała mi sile i wiare w siebie, zwlaszcza grupowa na poczatku.

     

    co do tego faceta-rozumiem cie doskonale.tez boje sie odrzucenia i wole to ja odrzucac, zreszta najczesciej tak jest. majac takie oznaki ze strony faceta JA bym dala sobie spokoj tzn poczekala na ruch z jego strony. ale to ja-mówie o sobie. moze akurat to ten jedyny, tego nigdy nie wiadomo.pozdrawiam!

     

    PS. moja siostra tez nie moze znalezc pracy po studiach -socjologii. a moze ty, po terapii nabedziesz tej sily przebicia i dzieki temu zdobedziesz wymarzona prace? kto wie?

  8. 5 godzin temu, Illi napisał:

    Kiedy pojawia się bezsilność, nie widać żadnej drogi z przodu, pojawiają się i myśli... może byłoby innym łatwiej, gdyby mnie po prostu nie było. Czuję, że po części to moja wina, że to dzieje się przeze mnie. 

     nie byloby im łatwiej, napewno strasznie by rozpaczali...trzymaj się

  9. Snezenka

     

    To ja dodam ci trochę otuchy mam nadzieję)

     

    Do 35 r.zycia nie miałam nic i myślałam że jestem nikim.praca dorywcza,porzucone studia,mieszkanie z rodzicami.

     

    A potem poszłam na terapię która trwa już 5 lat. W moim życiu zaszło wiele pozytywnych zmian. Zmieniłam pracę i jestem z niej b.zadowolona,kończę studia psychologiczne.mam dobre relacje z ludźmi,jestem asertywna wierzę w siebie.

    Tylko w sprawach damska męskich nic ci nie doradzę bo mi samej nie wychodzi na razie.jestem zbyt wybredna i boję się bliskości ale to jak sądzę też jest do zmiany. Daj szanse chłopakowi i uwierz mi że uczucie,wrażliwość i dobre serce to bardzo bardzo dużo.to możesz mu dać więc nie umniejszaj sobie.terapia pomoże ale nie oczekuj szybkich zmian.trzymam kciuki i pozdrawiam!

  10. Luna niekoniecznie, można miec pecha do terapeutów i trafić na fatalnych kilka razy z rzedu jak Zielony Listek.

     

    Zielony Listek, niesamowita historia. wybacz ale uśmialam sie z tych patałachów terapeutow i psychiatrow.

     

    doloze pare groszy od siebie.

     

    kiedys miałam kryzys i chcialam jechac do szpitala w Miedzyrzeczu- moja psychiatra glosno przy mnie wysmiewala sie z tego pomyslu przy paniach rejestratorkach, one tez sie smialy...

     

    kiedys do innej psychiatry weszlam z placzem, w silnym kryzysie.  ofurczala ze mam sie ogarnac i nie plakac i w takim stanie nie przychodzic. ja stamtad ucieklam, a ona przyjaciolce powiedziala ze ja jestem jakas nienormalna..

  11. ja od swojej T.odczuwam wsparcie i autentyczne emocje, zaangazowanie ale tez czasem bezradnosc. czasem ona nie wie co powiedziec. i to mnie złosci.

     

    ostatnia terapia znowu mnie przeorala...plakalam,trzeslam sie.pozwalam sobie na glebokie przezywanie.

     

    najlepsze jest to ze teraz temat na ktory mowilysmy wydaje mi sie blahy i malo wazny))

  12. 34 minuty temu, Redds napisał:

    Hej ZielonyListku, to nie było prowokowanie do "odczuwania" emocji, tylko ich wzmacnianie, co doprowadziłoby tylko do pogorszenia objawów psychosomatycznych i dysocjacji (jeżeli masz do niej tendencje). Brzmi jak "terapia" psychodynamiczna (te obsesje nt. kontroli), a w moim odczuciu to najgorszy rodzaj "terapii" dla osób somatyzujących, które raczej potrzebują wcześniejszej stabilizacji układu nerwowego, stopniowego schodzenia do ciała, delikatnej i stopniowej nauki co dany objaw oznacza, poszukiwań skąd się wziął, poszerzania tolerancji na bodźce- z łagodnością. Z resztą w ogóle wszyscy wg mnie takiej pracy potrzebują, bo emocje nie są jakimiś abstrakcyjnymi, intelektualnymi wytworami z zewnątrz, tylko pochodzą z ciała i są odpowiedziami na bodźce dochodzące do ciała i przez to ciało przetwarzanymi. 

    Jedyne co w terapiach gadanych może działać, to świadkowanie stanom emocjonalnym z którymi przychodzimy na sesje- jeżeli mamy szansę w pełni je przeżyć od początku do końca. Ale ten element występuje zdaje się we wszystkich modalnościach terapeutycznych, psychodynamiczna ma to opracowane relatywnie słabo, robione na oślep  no i brakuje tam kompletnie szacunku do ciała- naprawdę przebywanie często w smutku, frustracji, lęku i złości (nawet nieuświadomionych, ale ciągłe podsycanie ich nie jest jedyną metodą uświadamiania) nie jest obojętne dla zdrowia.

     

    P.s. bardzo polecam książkę Bessela van der Kolka "Strach ucieleśniony".

    wiesz,  ja po 5 latach psychodynamicznej zmieniłam sie nie do poznania...choc jeszcze troche zostalo problemów.

    ta terapia dziala bardzo powoli ale skutecznie, jezeli pacjent wspolpracuje a terapeuta jest doswiadczony, empatyczny i zaangazowany.

    choc np.zgodze sie ze na lęki jest lepsza poznawczo-behawioralna. ja tez sie czesto wkurzalam na terapeutke ze tylko siedzi i interpretuje ale zawsze staralam sie czerpac duzo z tego co mowi.

  13. od 16 rz na pewno, wtedy zachorowalam na anoreksje. wyszlam z tego. mialam niska samoocene i wahania nastroju ale jakos sobie radzilam.potem kryzys po samobojstwie wujka- mialam 25 lat i pierwszy psychiatra. wysylala mnie na terapie-nie chcialam. kolejny kryzys 35 lat gdzie poszlam na terapie grupowa i zdiagnozowali mi borderline

×