Skocz do zawartości
Nerwica.com

shira123

Użytkownik
  • Postów

    2 390
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez shira123

  1. W dniu 2.01.2022 o 21:43, acherontia styx napisał:

    To nadal jest zależne od Twojego odbioru, podejścia. Czy nie szło nic z tym zrobić? Tu akurat bym polemizowała. 

    Można było spróbować porozmawiać z owym wykładowcą a jak to nie dałoby skutku to poszukałabym osób, które traktuje/traktowała podobnie. Sama na studiach miałam taką sytuację (teksty w stylu "a ty lafiryndo wyglądasz jakbyś miała męża i piątkę dzieci" się zdarzały i inne takie- na szczęście nie do mnie bo ja sobie z takimi osobami radzę w 3 sekundy) i z grupą doprowadziliśmy do tego, że owa pani została zwolniona z uczelni.

    Znam też historię z innej dużej uczelni gdzie wykładowca został odsunięty z funkcji kierowniczej. Próbowałaś coś z tym zrobić, czy tylko grzecznie znosiłaś takie traktowanie?!

     

    To, że skończyłaś psychologię nie znaczy, że znasz prawdę objawioną ;) także zgodzę się z @Dryagan

    Próbowałam coś z tym zrobić,oczywiście.  Wiele razy. Ja też nie jestem z tych grzecznych,walczę o swoje jak lwica. Ale tu sytuacja była patowa. Ta pani ma tam masę znajomości. W końcu po wielu próbach człowiek staje się bezradny.

     

    A terapia,no cóż pewnie trochę pomogła. Może beż niej wylądowałabym w szpitalu,albo przeszła załamanie nerwowe.moze...

     

    Super,acherontia_styks że wam się udało, pokazuje to że warto walczyć.

  2. W dniu 31.12.2021 o 22:28, neon napisał:

     

    W jakim sensie niezalezne od nas? Ból jest nieuchronny dla każdej jednostki, cierpienie jest opcjonalne. Spadają na nas choroby, są wypadki itp ale reszta jest w naszych rękach. Każdy z nas to indywiduum, i nie ma sensu porownywać sie z innym, jedni mają teraz wyzwanie jak zarobić setny milion, inni jak dojść do kibla o własnych nogach. Zabawne jest to, ze każdy z tych sukcesow moze być celebrowana w takim samym natężeniu, wszystko jest w głowach, tylko nasze głowy gadają w 100 jezykach, językach naszych partnerów, ojców, matek, prababek, szefów, speców od reklam, projekntantów, klakierów, graczy, aktorów. Wszystko to jest wjebane do twojej głowy, a my zamiast to kontrolować, bierzemy łyche i mieszamy to szambo i rzucamy uroki w nadzieji że wyjdzie z tego jakis piękny bobek. Nie wyjdzie, jesli nie zaczniemy brać odpowiedzialnosci za siebie.

     

     

    neon

     

    oj nie tylko wypadki i choroby sa niezależne od nas... mnie na przykład spotkal mobbing od strony osoby która była moją zwierzchniczką na studiach. nie mogłam z tym nic zrobić-zupełnie nic. jest wiele innych podobnych sytuacji w naszym życiu-na które terapia niewiele pomoże. i mówię to ja -psycholog- bo widzę teraz i plusy i minusy, masę odcieni szarości.

  3. 10 godzin temu, acherontia styx napisał:

    Jak już napisano wyżej, przeszłości nie jesteśmy w stanie zmienić, no nidyrydy. Mamy wpływ tylko na teraźniejszość i przyszłość.

    Ale przepracowanie na terapii przeszłości, trudnych doświadczeń etc. sprawia, że zdarzenia z przeszłości tracą swój ładunek emocjonalny, nie wpływają już na nas w teraźniejszości, na nasze postrzeganie różnych spraw itp. itd. Nie jest to łatwe, bo terapia nigdy nie jest łatwa, potrzeba cierpliwości, ale efekty w końcu przyjdą. 

     

    Podam na własnym przykładzie: zawsze, co roku w grudniu u mnie była tragedia, masakra i w ogóle samopoczucie na dnie. Nie miało to jakiegoś wielkiego związku ze świętami, chociaż ich nie cierpię (Grinch forever!), tylko z różnymi wydarzeniami z przeszłości, które właśnie zdarzyły się w grudniu. Rok temu była kumulacja, zarówno terapeutka jak i moja lekarka bały się, że skończy się to moim samobójstwem.  Później jeszcze wylądowałam w szpitalu z wpisem na wypisie, że pacjentka w kryzysie psychicznym, z wysokim ryzykiem samobójstwa. I tu owszem, uratowały mnie leki, a konkretnie jeden lek, który sprawił, że przestałam chcieć nie żyć, ale też wyłączył wszystkie emocje. Nie powiem, w tamtym czasie pasowało mi to, ale później różne czynniki zadecydowały za mnie i za lekarza, że lek trzeba odstawić. Jak odstawiony, to wróciły wszystkie emocje. W międzyczasie cały czas byłam i jestem w terapii i  w tym roku po 4 latach terapii cudowna odmiana, grudzień przeżyłam NORMALNIE, bez żadnych dramatów, myśli samobójczych etc. Owszem, w rocznice różnych wydarzeń w grudniu pamiętałam o nich, to nie tak, że nagle nie było myślenia o tym, ale nawet to nie sprawiało, że mój nastrój leciał gwałtownie w dół tak jak w poprzednich latach. Terapia nauczyła mnie patrzenia na wszystkie wydarzenia z przeszłości w taki sposób, że "ok, to zadziało się kiedyś, ale teraz jestem w innym czasie i inną osobą i mam wpływ na to co się dzieje (wtedy jako dziecko nie miałam) i jak na tą przeszłość reaguje".

    Mi w takim podejściu pomogła terapia, owszem, trwało to długo, bo 4 lata z różnymi większymi i mniejszymi kryzysami, ale terapia często wymaga cierpliwości, jeśli pracujemy nad schematem, w którym żyliśmy X lat, to nagle miesiąc czy nawet pół roku terapii tego nie zmieni. Potrzeba czasu.

     

    to prawda, ale co jeśli w naszym życiu nadal dzieje się zło/ niezależne od nas/? jeśli to nie jest przeszłość, ale terażniejszość?  niestety w takim przypadku terapia niewiele może zdziałać... owszem, można zmienić nastawienia, ale trudno mieć pozytywne nastawienie do złych wydarzeń które rzutują i na naszą terażniejszość i na przyszłość. 

  4. Autorko, bardzo  mi przykro,nie powinno Cie to spotkać...

     

    niestety, psychika ludzka jest b. krucha i delikatna, łatwo o nadużycia. A psychoterapeuci to niestety ludzie jak inni, sa i żli i dobrzy, madrzy i głupi, złośliwi i empatyczni.  Nie powinno tak byc, bo psycholog to nie piekarz, a każde jego nadużycie może boleśnie odcisnąć się na ludzkiej psychice.  ja sama doznałam wiele złego od pewnej pani psycholog. ale, sama jako świeżo upieczona mgr psychologii, obiecałam sobie, że będę będę przede wszystkim kierowała się empatią i wrażliwością na ludzką krzywdę.  Autorko, poczytaj książke Witkowskiego ''Psychoterapia bez makijażu'' o nieudanych terapiach.

    Terapia może niesamowicie pomóc ale też i zupełnie zniszczyć człowieka.

  5. W dniu 15.12.2021 o 17:46, undefined_realities napisał:

    Wiesz, chodziło mi bardziej o jakąś sensowną zmianę, która przyniesie w życiu jakieś profity - osobiste/finansowe.

    No ale to też zależne od wielu czynników, nawet tych losowych.
    Tak samo zdarzają się wyjątki od reguły.

     

    no to ja też jestem takim wyjątkiem od reguły. majac 35 lat poszłam na terapie-najgorsze zaburzenie-borderline.

    dzis po tych 5 latach jestem zupełnie innym człowiekiem. wolno to idzie, zostało jeszcze sporo do zmiany ale mnóstwo s ię zmienilo.

    Powiem więcej, dużo cech które uwazałam za wrodzone, udało mi się zmienić. Kiedyś ludzie uważali mnie za wredną awanturnicę , a teraz za miła i cierpliwą osobę.

    tak wieć, nie siej kolego defetyzmu, to że Tobie się nie udało, nie znaczy ,że innym też.

    Warto zmieniać życie na lepsze -w każdym wieku.

     

    ale wiem o czym piszesz-lęki są najgorsze...

  6. bachania to nie tak. terapeuta nie będzie cię do niczego namawiał, jeśli nie chcesz rozmawiać z bliskimi to masz do tego pełne prawo. terapeuta obserwuje, towarzyszy, wyciąga wnioski, nie ocenia cię. nie ma się czego bać.

     

    co do terapii online, zdania sa podzielone. wiadomo, że na żywo jest najlepiej, autentyczniej. ale raz miałam rozmowe online ze świetną terapeutka, i były silne emocje, płakałam, przeżywałam. dużo zależy od osoby terapeuty. spróbuj, a sama zobaczysz jak się z tym czujesz.

  7. W dniu 4.12.2021 o 22:48, siostrawiatru napisał:

    Mam 38lat. Na koncie dwa nieudane związki, prace zmieniane jak rękawiczki. Niedawno wróciłam z zagranicy i oprócz oszczędności nie mam w sumie prawie nic. Jestem w totalnej rozsypce bo dalej nie wiem co chcę robić i gdzie. Jestem totalnie sama bo wszyscy znajomi zostali za granicą. Na początek ustaliłam, że chcę zostać w kraju, ustatkować się...ale jak nie znajdę pracy to będę musiała znowu pomyśleć o zagranicy, choć bardzo nie chcę tam wracać. Totalny bezsens...

    moja rada-nigdy się nie poddawaj. jeśli popełnisz bład, porażkę, wstań,otrzep się i idż dalej.  ja też jezdziłam za granicę do pracy, od kilku lat tak jak chciałam ustatkowałam się w Polsce. masz oszczedności-możesz rozpocząć nowe  życie gdzie zechcesz.  możesz być szczęśliwa wszędzie albo nigdzie- bo szczeście jest w naszych głowach. powodzenia!

  8. ja w wieku 35 lat zmienilam zycie o 180 stopni. poszlam na terapie, wyprowadzilam sie od mamy, poszlam do pracy.

    nie żałuje. mam wzloty i upadki ale generalnie dobrze mi sie żyje, mam pracę którą lubię i fajne relacje z ludzmi.

    także, da się, może zależy to też od psychiki,ale dzięki terapii uwierzyłam, że mogę /niemal/ wszystko) i mimo że do dziś mam czasem silne lęki, to przełamuje i ide do przodu.

    powodzenia!

  9. W dniu 30.11.2021 o 15:38, neon napisał:

    Wkleje tu tekst rapera Maty o jego doświadczeniu z terapią. To znany, młody polski raper.

     

    "Wiesz kiedy zrozumiałem ze ludzie to zwierzęta?
    Kiedy zwyzywał mnie w sieci mój były terapeuta
    Nie bójcie się leczyć, bo nie każdy z nich to menda
    Ale jebać … jak każdego konfidenta"

    dobre))

  10. Obrazekwramce

     

    tez kiedys myslalam ze pewnych rzeczy nie da sie zaakceptowac.

    marzylam o mężu i dzieciach

    nie udalo sie,mimo ze podobam sie facetom, wskutek roznych traum z przeszlosci

    i chyba juz zaakceptowalam to))nie bede miala swoich dzieci ale chce zalozyc rodzine zastepcza.

    dzieci, psy, koty,ogrod- dla mnie marzenie) 

    zawsze można przewartosciowac WSZYSTKO

    Znam starszego pana ktory mieszka biednie w strasznych warunkach ale on cieszy sie z kazdego dnia, a jego misja jest pomaganie innym)

     

    a do terapeuty postaraj sie nastawic pozytywnie. on/ ona bedzie chcial ci pomoc, polepszyc komfort zycia.

     

    a jakbys miala wymienic 5 swoich cech-co by to bylo?

  11. 1 minutę temu, Obrazekwramce napisał:

     

    Nie bardzo jestem sportową osobą. W mojej okolicy nie ma domów kultury. Problemem jest to też, że nie mam pomysłu, gdzie mogłabym pójść, żeby nie stać jak słup soli i nie udawać, że tu pasuję i wiem, co robię. 

     

    Masę przyjaciół może miała, ale na chłopaka nie miała szans, prawda? Tak samo jest ze mną... Nawet, jeśli mój wygląd nie byłby problemem przy nawiązywaniu znajomości, to na faceta szans nie mam.

     

    Czasem nachodzą mnie myśli, że może tak ma być? Może mam być całe życie sama? Każdy ma jakieś przeznaczenie, może to jest moje? Gdy byłam młodsza miałam nadzieję, że to minie, że ta samotność jest przejściowa. Ale nie jest...

    to nieprawda.  nie jestes skazana na samotnosc. potrzebujesz po prostu terapii. przeciez nie jest ci dobrze tak jak teraz , prawda?

     

    co do chłopaka, zebys wiedziała jaka kiedys poznalam brzydka dziewczyne...i miala faceta, przystojnego ratownika)

×