Skocz do zawartości
Nerwica.com

shira123

Użytkownik
  • Postów

    2 390
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez shira123

  1. mam do was pytanie.

     

    odstawilyscie/odstawiacie benzo.super) ale czy macie cos ''w zamian'' czy chodzicie na terapie?terapia, dobrze prowadzona pozwala uwolnić się przynajmniej czesiowo od lekow.

     

    pisze bo sama bylam uzalezniona.musialam nosic je w torebce.teraz już nie biore od długiego czasu.

     

    powodzenia!

     

    ps.kolezance pomogla pregabalina na leki.benzo odstawila.

    ja nie biore już zadnych lekow.

     

    nie powiem ze jest cukierkowo,ale nie mam napadow paniki.

  2. sledze czasem ten watek jako osoba z borderline która ma zalecenie tej terapii od 2 lat ale nie zdecydowałam się,z roznych powodow/studia,praca,kot/.

    ciekawa jestem jak ja bym się tam zachowywala,perspektywa przebywania z ludzmi pol roku non stop,nie powiem,przerazajaca)nieco

     

    czasem mysle ze przydalaby mi się taka terapia, a czasem-ze jestem mega silna bo radze sobie jakos.

    no ale, z wieloma sprawami mam jeszcze problem.

     

    moja siostra była w Krakowie,ma mieszane uczucia.troche pomoglo,ale nie na tyle ile by chciała. nadal ma kryzysy.

    wiec zdania sa podzielone.

     

    w każdym razie trzymajcie się,co nas nie zabije to nas wzmocni)

  3. 2 godziny temu, Harding napisał:

    Dzisiaj udało mi się:

    → (1) wyjść na Mszę Św. do kościoła,

    → (2) wyjść na półgodzinny spacer,

    → (3) posiedzieć na podwórku na ławce.

    Także jestem z siebie dumny, bo przezwyciężyłem strach przed wyjściem z domu :D

    Harding brawo!

     

    A ja dzis podeszlam do niemilych slow mijej mamy z wiekszym dystansem.u mnie to mega sukces))

  4. Godzinę temu, yaakov89 napisał:

     

    Ja miałem podobnie. Akurat urodziłem się w przełomowym 1989 roku. W czasach wchodzenia w dorosłość zaczął się wielki kryzys i wszędzie pracy nie było. A moje miasto rodzinne (drugie co do wielkości na Dolnym Śląsku) to była jedna wielka żulernia i patologia, gdzie nie było szans na rozwój. Nie miałem też rodziny, któraby mi pomogła, dlatego musiałem wyjechać.

     

    Zazdroszczę autorowi wątku, że przynajmniej ma dobre wykształcenie i pracę w zawodzie, gdzie pewnie jest też ceniony. Bardzo chciałbym cofnąć czas, zrobić dobre studia i żyć sobie w Polsce :(.

     

    W sumie mam bardzo duży problem, a nie mam z kim porozmawiać o tym, gdyż nie mam rodziny :( (w zasadzie mam, ale to nie są osoby, na które mogę i liczyć i mogłyby mi pomóc. NIe mam rodziny jak z serialu rodzinka.pl). Bardzo chciałem wrócić do Polski i zacząłem kombinować z pieniędzmi na wkład własny do mieszkania. Miałem wejść w jeden interes w Polsce, który gwarantowałby mi dobry pasywny dochód, który spokojnie pozwalałby mi spłacać kredyt i jeszcze fajnie sobie żyć. Okazało się dzisiaj, że nie wypali :(. Kasy nie straciłem, bo ją dostanę. Chodzi mi o samą ideę. Chciałem wrócić sobie do Polski, żeby fajnie sobie żyć i ułożyć sobie prywatnie życie, znaleźć przyjaciół, których mi tutaj brakuje.  W Niemczech życie staje się coraz droższe i jest też coraz bardziej niebezpiecznie. Z ludźmi tutaj nie można się zaprzyjaźnić. O tym, jacy tutaj żyją ludzie, świadczy fakt, że po "incydencie" we Frankfurcie w internetach ludzie bardziej współczuli temu murzyńskiemu zwyrodnialcowi (bo taki biedny i chory psychicznie) niż chłopczykowi, któremu odebrano życie. Jeśli chodzi o wypowiedzi polityczne autora wątku na temat "kiboli" i LGBT, to moim zdaniem dobrze, że ich leją. Bo inaczej będzie w Polsce tak samo jak w Niemczech (nie pod względem finansowym tylko spier....lenia umysłowego).

     

    Z pracą też mi już tutaj niestety nie idzie. Nie mam nic stałego i jak się skończy, a na to się zapowiada, będę musiał iść do fabryki albo McDonalda, a za takie pieniądze tutaj się nie utrzymam :(. Po zapłaceniu rachunków i mieszkania zostałoby mi tylko na przeżycie (200 euro na miesiąc). Nie będę mógł wychodzić, poznawać nowych ludzi :(. Poza tym nie jestem bardzo szybki i nie mam sprawnej motoryki, przez co z takiej pracy by mnie wyrzucili. Jeśli chodzi o zasiłek  to robią tutaj Polakom bardzo pod górkę i raczej zdechnę z głodu zanim go dostanę. Nie piszcie mi tylko, że rzucałem kamieniami w szkołę itd. W szkole dobrze się uczyłęm, niemiecki znam tak samo jak polski. Nie mogłem studiować właśnie przez moją rodzinę (tzn. zajebiście wysokie długi, przez co straciłem mieszkanie w PL (było na matkę) oraz długi ojca na rzecz funduszu alimentacyjnego). Nie miałbym gdzie mieszkać w Polsce, bo mieszkanie dziadków, gdzie mieszkałem, zostało przepisane na moją kuzynkę. Gdybym został w Polsce praktycznie byłbym bezdomny. 

     

    Przez ostatnie miesiące żyłem powrotem do Polski. Myślałem, że mi się uda i będę też miał fajne prywatne życie, że kogoś poznam i będę mógł jeździć sobie na wczasy (jak byłem nastolatkiem nigdy nie byłem na wakacjach). Ja już mam 30 lat i dalej spier....ne życie. Nie mam czasu czekać do emerytury. Ostatnio nawet dostałem schizy i tłumaczyłem sobie, że jak będę miał 60 lat (a nawet tego wieku mogę nie dożyć ze względu na "krótkowieczność" moich antenatów) zacznę cieszyć się życiem i będę chodzić na randki, bo wtedy sobie odłożę pieniądze. Teraz jestem biedny i raczej w tym wieku też nie będę wyglądał jak George Michael, tylko pewnie jak Kononowicz :(.


    Przepraszam że piszę tak chaotycznie, ale naprawdę już nie wiem, co mam robić ze swoim życiem. Nie mam nawet komu się wygadać i wypłakać. Ja nie chcę mieć cały czas takiego życia. Boję się, że niedługo już umrę. Nie mam nawet bliskiej osoby. Gdybym miał kogoś i nawet pracowałbym w jakimś maku itd., to bym sobie poradził, zarówno finansowo jak i psychicznie. Naprawdę wszędzie na świecie jest przesrane, jak nie masz rodziny i coś ci się stanie :(.

    Wspolczuje.wiem o czym mowisz bo pieniadze sa b..istotne.

     

    Ale  masz dopiero 30 lat jestes zdrowy jak rozumiem?czy masz jakies marzenie zawodowe? Na studia mozna isc w kazdym wieku.ja poszlam majac 35 lat za 2 lata bede pani psycholog) moje marzenie.

    W polsce jest teraz lepiej z praca.dlaczego nie mialbys wrocic,sprobowac?

  5. Autorze

     

    Tylko dobra terapia.

    Rozumiem ze sie zraziles ale pewnie zly terapeuta.

    Zaoewniam cie ze dobra terapia czyni cuda.tylki efekty nie sa szybkie.czasem trzeba kilku lat ale w persplektywie masz szczesliwr i spokojne zycie.

     

    Duzy plus ze pracujesz i to w zawodzie.masz pasje.

    Masz prawo popelniac bledu,nie interesowac sie polityka itp.nic w tym zlego.

    Jestes wartosciowym czlowiekiem jak kazdy z nas.

  6. Loststar

     

    Ale dlaczego pogrzebalas swoje nadzieje na zwiazek? Masz dopiero 25 lat...sama sobie zabierasz nadzieje.swietnie znam ten mechanizm bo sama to robie...tyle ze ja jestem od ciebie 13 lat starsza.

    Ale szanse na zwiazek mialam wiele razy.tylko ja to niszcze w zarodku.

    Autorko naprawde uwazam ze masz szanse. Rozumiem twoja zazdrosc wobec par.mnie tez czase m chce sie pkakac jak widze zakochanych. Nie probowalas na sympatii czy innych portalach?

  7. 2 godziny temu, Sharon456 napisał:

     

    Dzięki 🙂 To dosyć przełomowy krok w naprostowywaniu mojego pokręconego myślenia. Mam nadzieję, że nie zniknie przy pierwszym lepszym kryzysie.

    Super!   My tez oceniamy wykladowcow. Gdybym to ja byla oceniana to chyba nigdy bym tych ankiet ze strachu nie przeczytala...

  8. Tak samo mialam jak ty autorko.dluga terapia jest najwazniejsza.polecamoddzial dzienny w szpitalu i nie masz sie czego wstydzic.tez sie kiedys wstydzilam a teraz widze ze nie ma czego.mnie bardzo pomogli

  9. 2 godziny temu, nieidealna napisał:

    Po ponad 2 miesiącach w dwóch szpitalach (w zasadzie to w 5, ale tylko dwa psychiatryczne) przedwczoraj w końcu wróciłam do domu - miesiąc w jednym szpitalu, 3 dni w domu, oddział chorób metabolicznych (bo dodatkowo choruję przewlekle), skąd po 3 dniach przeniesiono mnie na psychiatrię, ponad miesiąc na psychiatrii i dom. W międzyczasie raz pobyt na toksykologii, raz na intensywnej terapii. Jak ogarnąć życie? Nie wiem, czy sobie poradzę, skoro już w dniu wypisu sięgnęłam po alkohol. Biorę leki: Tranxene, Kwetaplex XR, Lamilept, Trittico CR, Asentra, Propranolol WZF. Niby jest całkiem dobrze, ale jednak nie czuję się na siłach, żeby np. wrócić do pracy - na szczęście jestem na L4. W nadchodzącym tygodniu wracam na terapię indywidualną, czym się cieszę i jednocześnie stresuję. Próbuję leczyć blizny, jakoś je zmniejszyć, rozjaśnić, chodzę w rękawkach rowerowych. Włosy wypadają mi garściami, często boli mnie głowa, dziś przespałam 12 godzin. W szpitalu przytyłam, więc teraz czeka mnie walka z dodatkowymi kilogramami, co przy zaburzeniach odżywiania jest zdecydowanie utrudnione. I teraz się zastanawiam: po co to wszystko? Po co się starać? Wydawać niemałe pieniądze na leki (bo poza proplanololem wszystko na 100%)? Nie wiem, jak żyć.

    Pociesze cie,zycie jest. Zmienne raz jestes pod wozem raz na wozie.  Ja mam oprocz borderline w pakiecie choroby autoimmunologiczne xo jakis cas zapalemie stawoq i oka.i tez kiedys od szpitala do szpitala...ale uwierz mi przyjda lepsze dni tak jak u mnie teraz.

×