Skocz do zawartości
Nerwica.com

shira123

Użytkownik
  • Postów

    2 390
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez shira123

  1. wiesz co tez mam z tym problem,ale już coraz mniejszy. gdy moja przyjaciolka czy siostra cos osiagaly,czulam wsciekla zazdrość.ale z czasem, kiedy zaczelam bardziej siebie cenic, i tez auwazac ze inni ludzie wcale nie maja tak super-hiper jak nam się wydaje,z czasem to słabnie.

    teraz razem z przyjaciolka wspieramy się nawzajem.

     

    zastanow się, w czym jesteś dobra? może sa jakies kursy,studia na których moglabys podwyzszyc swoje kwalifikacje?

    nie patrz na innych-patrz na siebie.

    i zobacz, z pewnoscia jest mnóstwo ludzi,ktorzy maja gorzej niż ty.

    wiem ze głupie pocieszenie.

    ale jednak-dlaczego porównujesz się tylko do ''lepszych''?

  2. nie miałam zmienionego smaku ale tak bylam slaba i nerwowa, musiałam mieć ciagle tabletki w torebce.do dziś je nosze,nawet się znajomi dziwia ale ja po prostu mam silna wole . przyznam ze ostatnio miałam mega kryzys-bo mam zapalenie stawow co jest przewlekla i bardzo bolesna choroba/nikomu tego nie zycze/ i poradziłam sobie tylko z hydroksyzyna i wsparciem rodziny i przyjaciolki.

    a miałam myśli samobójcze i zalamanie

     

    tak wiec dziewczyny kryzysy się zdarzają i będę się zdarzać cale zycie

    tylko od as zależy jak na nie zareagujemy.

     

    mnie osobiście pomaga aktywność,wychodzenie do ludzi, chodze ten na grupe wsparcia jak mam czas.

    spróbujcie choć na sile wychodzić na rower,spacer itp.

     

    macie racje, bliscy  zle nam ze zycza ale sa zmeczeni już ciaglym naszym chorowaniem i nie wiedza jak nam pomoc.czasem wystarczy ze ktoś po prostu potrzyma nas za reke i powie-wszystko się ulozy.

    1. Jastara,    ja brałam wtedy 2 tabl.lorafenu/nie wiem jaka to dawka/ i odstawialam o pol co kilka dni.

    tak miałam kryzysy,rzadko,ale miałam i wtedy brałam 1 lub pol.

    ale u mnie ze wzgl.na osobowość wystepuja nagle powiedzmy''erupcje'' negatywnych emocji i wtedy

    musze cos wziąć żeby nie zrobić czegos gorszego.

    ale to tylko w razach mega kryzysu np.strata pracy.

    nawet jak mój ukochany kot b.ciezko zachorowal to radziłam sobie bez tabletek.po prostu dużo plakalam

    placz uspokaja i wycisza,jak tabletka.

     

    Lorra,musisz przemoc tel lek.pomysl,jesli nawet zemdlejesz w centrum handlowym,to na pewno ktoś ci pomoze.

     

    czyli nie macie za bardzo wsparcia od bliskich,to smutne.ale tez nie winilabym ich , bo ludzie po prostu tego nie rozumieją, jak ja się trzeslam ze strach siedząc na podłodze to moja mama mnie trzymala za reke,nie miała pojęcia jak mi pomoc i była przerazona.

  3. przykro mi,ze cie to spotkalo,niestety nie w każdym szpitalu psychiatrycznym jest dobrze i bezpiecznie

    tak samo,nie każdy teraputa jest dobry i skuteczny w tym co robi,

     

    ja akutrat miałam szczęście na takich trafic.

    to co ja bym zrobila, poszukałabym jeszcze raz terapeuty,moze ktoś ci poleci? poznawczo-behawioralnego.

     

    możesz tez sprobowac z ziolami, zrob sobie melise ale taka mocna, z kilku torebek,tez trochę pomaga.

     

    zawsze jest nadzieja.

     

    a powiedz mi jeszcze, czy bliscy cie wspierają?

  4. W dniu ‎03‎.‎05‎.‎2019 o 12:52, Sharon456 napisał:

    Lilith, zależy, najczęściej matka zaczyna uprawiać "drama queen" jaka to jest nieszczęśliwa i jak to każdy ma lepiej, potem idą wyzwiska np. na innych człownków rodziny. Standardowe teksty, że ona się wyniesie z domu i będzie miała święty spokoj, albo że ma dosyć takiego życia. Ostatnio byla pyskówka z moim bratem i wyzwiska jedno na drugiego. Mi też się obrywa jaką to życiową ofiarą jestem. Kiedyś może nie zauważałam tego, ale będąc na terapii mi to bardzo przeszkadza i  psychicznie ciągnie w dół. Zawsze kiedy jest jakaś awantura, mam ochotę zamknąć się w pokoju, pociąć i pójść spać, by tego nie słuchać. Tak, wiem, można pójść na spacer, posłuchać muzyki, ale ja po pwortu wtedy nie mam choty tego robić. Ochoty i siły. 

    miałam to samo,mieszkajac z mama.

     

    nie masz możliwości się wyprowadzić?to z pewnoscia działa na ciebie destrukcyjnie.mnie to niszczylo.

     

    teraz mamy z mama calkiem fajna relacje,raz w tyg.na 1 dzień i telefonicznie)

  5. ja nie bylam długo uzalezniona, kilka mcy.i dużo nie brałam,2 tabletki max.

    za to ze spaniem mam problem od lat idosc często biore cos na sen.

     

    Jastara, zazdroszczę ogrodu)) marzy mi się,sad i warzywa, ogrod rozany))

    ale wlasnie zle robisz, nie zamykaj się w domu,wychodz na sile

    gdziekolwiek,markety, biblioteka.moze zapisz się na jakiś kurs w miescie/daleko masz?

    koniecznie często wychodz do ludzi to bardzo pomaga.

     

    ja mam tak ze wystarczy mi tydzień sama w domu-np. grypa-i wszystkie leki

    wracają bo odzwyczajam się od ludzi.

     

    Lorra

     

    a myslalas o terapii grupowej/oddzial dzienny w szpitalu na NFZ/?

    ja bardzo polecam, bylam 2 razy

  6. 3 godziny temu, Lorra78 napisał:

    Dr. Aniston pisze ze nie można zwariowac podczas odwyku, że to tylko nasze leki, ale jeśli człowiek tak źle się czuje to trudno wierzyć że nie zwariujemy. Podczas odwyku z ludźmi dzieją się okropne rzeczy i może być naprawdę źle ale ja caly czas miałam nadzieję że po roku od odstawienia będzie coraz lepiej a tak nie jest. Ty nie bralas długo więc pewnie szybciej staniesz na nogi, czego Ci bardzo życzę, ja po 17 latach brania tego swiństwa raczej nie mogę oczekiwać że ten stan zakończy się niedługo. Rowniez myślę o śmierci, bardzo często, wstaję rano i proszę Boga o to żeby mi pomógł przeżyć ten dzień, nie wiem jak długo jeszcze będę walczyć, z kad czerpać siłę. Najbardziej boję się że podczas tego okropnego odwyku, mój mózg doznał takiego wstrząsu że nigdy nie wroci do siebie, bo czy można wyjść z takiego bagna? 

    tez tak miałam, 2 lata temu.bylo strasznie

     

    i uwierzcie,da się z tego wyjsc

    mega silna wola + terapia

  7. dziewczyny

     

    polecam wam terapie

    bez tego nie dacie sobie rady.to wszystko dzieje się w naszych glowach,

    jeśli np. nie bierzesz od kilku mcy a dalej  czujesz się fatalnie to jest uzaleznienie

    psychiczne,nie fizyczne

     

    Jastara spróbuj ta pregabaline.ale musisz brac codziennie, nie jednorazowo.

     

    a jak u was ze spaniem?

     

    i jeszcze jedno-czy przebywacie dużo czasu miedzy ludzmi,czy raczej siedzicie w domu?

    pracujecie?

  8. tak,bo stres,nerwica niestety mogą powodować skoki ciśnienia i inne dolegliwości fizyczne.

     

    ja bym brala pregabaline i jednocześnie odstawiala powolutku benzo.

    tylko uprzedzam ze przez tydzień na pregabalinie będziesz jak pijana wiec

    nie prowadz samochodu itp.,nawet możesz się lekko zataczać.potem powinno minac.ja brałam tylko na noc,

    dzięki temu nie bylam w dzień taka zamulona,ale za to spokojniejsza.

    a probowalas intensywna aktywność fizyczna np.bieganie? czy nie możesz ze wzgl.na zdrowie?

     

    polecam tez trening jaconsona/ na youtube/ tylko żeby zadziałam najlepiej rob go 2 x dziennie

    codziennie. tu trzeba dyscypliny.

    naprawdę pomaga się zrelaksować.ucza tego na terapiach grupowych.

    i jeszcze joga, medytacja.

    przebywanie w spokoju,zieleni.ogolnie  ''slow life'' wiem

    ze w dzisiejszych zwariowanych czasach jest to trudne ale możliwe)

  9. to temat rzeka.

     

    generalnie-mam silna wole.kiedys sama,bez lekarzy wyszłam z anoreksji.

     

    był czas, dużo stresow, ze wyzebralam lorafen od lekarki i wydal mi się cudownym lekiem na cale zlo...bylam po nim szczesliwa...

    ale wiedziałam ze to zle, ze uzaleznia i sama z siebie, zelaznym uporem odstawialam,tydzien po pol, potem cwierc.ale chodziłam tez na terapie i tam uczylam się innych metod walki  z lekiem.

    dla mnie np.zabojcze jest siedzenie w domu, nic nie robienie.pomaga wyjście do ludzi,spacer,rower,aktywnosc fizyczny.

    wiem ze to mega trudne, ale trzeba się na sile wystawiać na sytuacje stresowe,np.jezdzioc autobusem,isc do centrum handlowego.

    na początku mega trudno ale człowiek się przyzwyczaja.

    dobra jest terapia poznawczo-behawioralna, jeśli masz możliwość. czasem na NFZ tez refundują.

     

    terapeuta ci wyznacza zadania do wykonania. i bardzo powoli, małymi kroczkami wychodzisz z tego.

     

    nie powiem,zdarzaja się czasem kryzysy,ja musiałam wziąć tydzień temu pol tabletki. ale ważne-kontrolowac siebie i nie poplynac ''z pradem'''

    powodzenia!

     

    ps.jesli czujesz ze jest b.fatalnie to sa ośrodki leczenia uzaleznien...kolezanka była i zadowolona

×