Skocz do zawartości
Nerwica.com

akwen

Użytkownik
  • Postów

    646
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez akwen

  1. Bo dzieciństwa nie da się oszukać, normalnie ma się wszystko krok po kroku, a tutaj nagle zaczynają się schody, gdy człowiek pozostał na poziome parteru. Nadrobić zaległości może tylko chora ambicja, ale jeśli zaległości są zbyt wielkie to żadna ambicja nie pomoże i przemieni się w autodestruktor. Jesteś odludkiem możliwe, że wskutek swego przyrodzonych właściwości, tych cech fenotypu który przekazali Ci rodzice, a potem dlatego, że nie mając odpowiednich zachowań społecznych na etapie małego dzieciaka sam nie szukałeś towarzystwa, gdyż wiązało się z tym więcej nieprzyjemności niż przyjemności, ergo: więcej odrzucenia i przykrości niż radości z socjalizowania się z innymi. Związki to już wyższy poziom zaawansowania, zwłaszcza dla faceta. Trzeba umieć zaczarować, zapewnić bezpieczeństwo, a potem prowadzić i dominować, społeczny odludek raczej temu nie podoła i w każdej chwili może wyskoczyć z niego odwieczny fajtłapa, a kobiety- zwłaszcza na początku- są szalenie płochliwe i wystarczy jeden odchył, żeby dały w długą. Zaś słowotok w towarzystwie, nie jest normalny i nie przyciąga aprobaty, co więcej jednostka aspołeczna może się na niego zdobyć. Ranisz ludzi słowami, bo nie potrafisz odczytać ludzkich emocji, masz niską inteligencję emocjonalną. Ludziom nie jest pisany równy los, jeśli będziesz nad sobą pracował i pokonywał problemy czeka Cię w końcu nagroda. Każdy ma swoją drogę, nie przyrównuj się do innych, to jest bezsensu i do niczego nie prowadzi, ani się w ten sposób nie dowartościujesz, ani nie wyciągniesz wniosków, bo inni mieli inaczej, więc i rozmaite są ich osiągnięcia i nie powinny Cię one ani motywować, ani dołować.
  2. A to się potem wiąże z potrzebą akceptacji ze strony otoczenia, zaspokajania potrzeb innych we wszelki możliwy sposób, co jest ukryte pod maską altruizmu. Cóż, lepiej nie zadawać się z chorymi na głowę, a Ci którzy się zadają, a wiedzą o nich za dużo zapewne sami coś z głową. Nie lubię się otwierać, ale wiem co czujesz, aż za dobrze I masz rację, 7 letnie dziecko ma często te podstawy, których Ty nie masz. Więc jest ono poniekąd mądrzejsze.
  3. Znając trochę podobnych przypadków, nie piszę o sobie, wielu przy życiu trzyma nieumiejętność skutecznego zabicia się. Gdyby wystarczyło wcisnąć guzik i zniknąć, sadze że niejeden by ''skorzystał''.
  4. akwen

    Pod Trzeźwym Aniołem

    Zasadniczo się z Tobą zgadzam, alkohol ma jedną dobrą stronę - pomaga dowiedzieć się jaki człowiek jest naprawdę; dzicz po alkoholu staje się dziczą, człowiek cywilizowany zachowuje przymioty cywilizowanego człowieka.
  5. Intel, troszkę znam Twoją postać na tym portalu. Powiem tyle, komplementowanie jest często puste i robi się je tylko dla korzyści. Ja nie mam takich intencji i powiem szczerze - niszczysz system, że dajesz rady z tym być mężem i ojcem i w ogóle funkcjonować. Z tym wszystko jest zaburzone, zachowania społeczne, spożywanie alkoholu, spożywanie posiłków, często szkodzi się samemu sobie, żeby to się wreszcie skończyło. Mam trochę zbliżoną biografię do Twojej tylko zapewne znacznie bardziej zrytą. Zapewne znasz poczucie własnej wartości, ale masz ode mnie ogromne wyrazy uznania, bo wiem co czujesz, jak jasna cholera. I w życiu bym nie osiągnął tego co Ty.
  6. Właściwie to od samego początku. Całe życie znaczy się?Ja miałem epizody tego syfu od małego. Ale krótko trwałe. Góra miesiąc albo trzy. Niestety teraz trzyma mnie już prawie 2 lata. Może i masz rację, że z tego nie da się wyleczyć ale na pewno da się z tym żyć, Żyć na poziomie. Nie egzystować ale żyć... TTTM (ten typ tak ma). Nie lubię się otwierać, nigdy to się dobrze nie kończyło. Nie dobrze miałem od początku, a to zrobiło się wskutek ogólnych uwarunkowań i przybierało rozmaite postacie.
  7. Wybacz ale z takim podejściem człowiek nigdy nie wyzdrowieje i tylko wpadnie w jeszcze większy dół. Da się z tego wyleczyć i dojść do normalności ale trzeba chcieć i się nie poddawać. Istnieje różnica pomiędzy wyzdrowieniem i remisją. Powtarzam; z tego się nie da wyleczyć.
  8. Podam wielką tajemną mądrość: z tym się nie da wyzdrowieć, można mieć tylko remisję. Jeśli komuś nagle zaczyna uśmiechać się świat, niech lepiej uważa.
  9. To że w tym wydaniu mam wywalone na doczesność, albo i nie.
  10. Jak się ma bordera to w depresji chcę się figlować, zwłaszcza jeśli miało się deficyt figlowania w okresie dojrzewania, chce się figlować i zapylać każdą, która tylko popadnie. A im jest gorzej, tym bardziej się chce, przynajmniej o ile nie bierze się leków.
  11. Nic nie znika cudem, jeśli nie podejmie się danych działań, ale aby je podjąć najpierw trzeba mieć pozytywne nastawieni, a tutaj jednak wiara pomaga. Jeśli ktoś nakręca się tylko chorobą i jej objawami, to siłą rzeczy będzie się pogrążał.
  12. To znaczy, że ma się błędne motywacje do podejmowanych działań, źle wyznaczone cele i nieodpowiednie podejmuje na naszej drodze działania. Wiara sama w sobie, że wierzymy w jakiś wyższy Byt i go ładnie prosimy jest naiwna, nikt nikomu nic na talerzu nie podsunie, nawet a może nawet w szczególności On. Pewność siebie czyni cuda o ile jest poparta terapią i lekami, tak to wiara czyni cuda sama z siebie w manii, ale te cuda niestety nie wychodzą na zdrowie.
  13. Przekonanie, że praca nad sobą ma sens, zaś samodegradacja prowadzi do przemiany w zwierzę. Tak po prawdzie będąc solidnie zdegradowanym nie da się nawet zabić, pozostaje tylko coraz mniej wesoła wegetacja.
×