Skocz do zawartości
Nerwica.com

horr

Użytkownik
  • Postów

    180
  • Dołączył

Treść opublikowana przez horr

  1. Witam, chciałbym ponowić "ogłoszenie". Jestem z Katowice, lat 31. Chętnie poznam dziewczynę/kobietę z podobnymi problemami.
  2. Czy to możliwe, że klon CAŁKOWICIE niweluje działanie zolpidemu? Od czasu do czasu brałem po dwie, trzy tabletki Stilnoksa, taki mój zawór bezpieczeństwa, nasennsie już nie działał, ale faktycznie pomagał na stres, a i też sporo zdziałał na moje nerwice. Jedyny minus to krótki okres półtrwania, co sprawiało, że w ciągu dnia musiałem dokładać kilka kolejnych tabsów. Ostatnio natomiast zaopatrzyłem się w kolna i zaczął się problem. Klon przede wszystkim działa nasennie, że nawet w ciągu dnia jestem tak senny, że bez problemu zasnąłbym np. w autobusie, albo czekając na ławce na przystanku, jednakowoż w ogóle mnie nie rozluźniał, nie usuwał lęków ani nerwic. W ogóle! A jakby tego było mało, zolpidem zwyczajnie po nim nie działał! Wczoraj w przeciągu godziny połknąłem całe opakowanie Onireksu (20 tabletek, czyli 200 mg) i, kurfa, nic. Równie dobrze mogłem połknąć cukierki. Nie zadziałał w ogóle. Doprecyzuję, że tego samego dnia nie brałem w ogóle klona, a zaledwie dzień wcześniej wieczorem. Co powinienem robić? Znaczy, po odstawieniu klona, który ewidentnie nie sprzyja mi w niczym (poza snem), ile muszę mniej więcej odczekać, aż zolp znowu zacznie czynić swą powinność? Jeszcze dodam, że przez ponad pół roku biorąc bromazepam w bardzo wysokich dawkach, zdarzało mi się również raczyć Stilnoksem i nigdy tego typu problemy nie wystąpiły. Oba leki tańczyły w zgodnym perwersyjnym tańcu przyjemności i błogości i ułudy. Prosiłbym o odpowiedź, to dla mnie bardzo ważna kwestia. Z góry dziękuję.
  3. Pytanie z innej beczki: Sedam praktycznie całkowicie usuwał (no, maskował) wszelkie nerwice (przy tym nie działał w ogóle usypiająco - to ważna informacja, zobaczycie). Po wielu miesiącach tolerka skoczyła jednak na tyle - przy równoczesnym osłabieniu efektu terapeutycznego - że jak każdy rozsądny człowiek, miast iść na odwyk, przerzuciłem się na Klonazepam. Czyli de facto dużo silniejsze benzo. Ono jednakże nie wpływa na nerwice ani trochę! Jakie są - takie pozostały, nawet przy silnych dawkach. Działa za to strasznie usypiająco... Cóż więc czynić? Jako ciekawostkę podam, że zolpidem także całkiem nieźle radzi sobie z nerwicami, co prawda nie jak Sedam, jednakowoż wystarczająco konkretnie (branie go jednak codziennie - i tylko na dzień - zwłaszcza przy tak krótkim okresie półtrwania, jest oczywiście beznadziejnym wyjściem, nawet dla tak rozsądnego gościa jak ja). A teraz poważniej: czy mógłby mi ktoś wytłumaczyć nieco bardziej technicznie/medycznie różnice między klonem a bromkiem (i najlepiej jeszcze zolpem), bym wiedział, dlaczego tak się dzieje, ew. czy mógłby mi ktoś zaproponować inne benzo, która ma prawo wpłynąć na nerwice podobnie jak Sedam, Sedamem jednak nie będąc? (chodzi o skutki odstawienne, które ciągle jeszcze odczuwam; klon jedynie je niweluje i pomaga w miarę funkcjonować; tyle że ciągle jestem senny). Będę wdzięczny za odpowiedź.
  4. Czy branie klona metodą mniej tradycyjną - donosowo lub pod język - ma sens? Zaczyna działać szybciej, jak np. w przypadku zolpidemu, czy to bez znaczenia, bo i tak wchłania się w żołądku?
  5. Z tego, co nieraz tu czytałem, gdy ponownie bierze się paro, lek rozkręca się dłużej i być może już nie tak silnie. A co z innymi SSRI - czy one także będą się dłużej rozkręcać, tylko dlatego, że w ubiegłym roku przez ok 7 miesięcy brałem paroksetynę? I jeszcze jedna kwestia, jak również padło tu wiele razy, paro jest jednym z najbardziej rozleniwiających SSRI. Przypomnijcie mi, który działał aktywizująco, Sertralina? Wenlafaksyna? I to samo pytanie: czy gdybym któryś z nich zastosował, musiałbym czekać na efekty dłużej niż zwykle? Dopowiem, że chodzi mi głównie o leczenie depresji. Na lęki biorę obecnie klona (tylko proszę bez komentarzy, że klon to doraźnie, bo silny, bo uzależnia i nie jest rozwiązaniem. To mój świadomy wybór).
  6. Beksiński, "Pełzająca śmierć"
  7. Tak mnie dzisiaj naszło... Załóżmy, że są dwie osoby. Jedna ma bardzo ciężkie nerwice, druga dość lekkie (ale jednak nerwice). Obie biorą paroksetynę w tych samych dawkach. Teoretycznie któremu powinna pomóc bardziej? (do tej pory sądziłem, że odpowiedź jest dość oczywista, ale może jest zupełnie odwrotna).
  8. Chciałem tylko coś dodać nt. podwyższania dawek paro, bo często czytając tutaj posty zastanawiałem się, czy z moim psychiatrą było coś nie tak. Otóż zgodnie z jego zaleceniem zacząłem brać od razu w dawce 20mg. Nie kwestionowałem tego, bo nie wiedziałem w ogóle, co to za lek. Skutki uboczne oczywiście były silne, ale gdzieś po trzech tygodniach minęły. Po miesiącu przyszedłem znowu i jako że nie odczuwałem jeszcze działania leku, poprosiłem, czy mógłbym zwiększyć dawkę. Lekarz powiedział, że oczywiście, że proszę brać w takim razie 40mg, a nawet może pan podwyższyć do 60mg. Zapytałem, czy to bezpieczne, odparł tylko, że skoro przyjmuję lek przez miesiąc, mózg już się przyzwyczaił i nie powinno być żadnych skutków ubocznych. I nie było! A wkrótce lek zaczął działać, świat stał się kolorowy i fajny, że nawet gałązki na wietrze zaczęły wprawiać mnie w rozczulenie... ale ja nie o tym, to już inna historia. Zastanawia mnie tylko, czy lekarz wiedział, co robi. Jak myślicie? Bo potem zaglądałem na to forum i wielokrotnie ktoś pisał, że przez długi czas bierze np. 10mg i boi się wejść na 20mg, a innym razem ktoś nawet z piątki bał się przeskoczyć na dziesiątkę. Czy to więc ich lekarze byli normalni, a mój nie, czy może odwrotnie. A może prawda leży pośrodku (zależna od konkretnego pacjenta i jego nerwic?)
  9. Czy Sympramol nie jest antydepresantem (TLPD) sensu stricto? Lekarz mi wczoraj przepisał, zapytałem, czy to leki przeciwdepresyjne, odpowiedział, że nie. Potem trochę poczytałem w necie i nie dostałem jednoznacznej odpowiedzi. I jaka dawka waszym zdaniem mogłaby pomóc na nerwice choć trochę?
  10. Mnie pomógł jak najbardziej, ale ostrzegam, że były to dawki ze wszech miar wielgachne. Mam w związku z tym pytanie. Jak wspominałem już w temacie, przez wiele miesięcy brałem codziennie 24mg bromazepamu (4 tabletki Sedamu 6). Od ponad miesiąca jestem "czysty", uporałem się także z efektami odstawiennymi, jednak ostatnio moje życie stało się zbyt stresowe, postanowiłem więc do Sedamu wrócić. Na początku skromnie, dwie tabletki (12mg) i reakcji - zupełnie żadnej. Następnego dnia podwyższyłem do trzech (18 mg) i również praktycznie żadnego efektu. Czy to znaczy że tolerancja, która bez wątpienia wzrosła znacznie na przestrzeni ostatnich miesięcy, ciągle się utrzymuje? Większej ilości łykać nie zamierzam, bo raz, że niezbyt to zdrowe, dwa, trochę to kosztowne "hobby", jak na moją kieszeń. Czy w związku z tym powinienem sięgnąć po inne benzo - i czy na pewno zadziała, skoro tolerancja na boramazepam jest tak wysoka? Proszę o pomoc, nie wiem, co mam robić, a naprawdę potrzebuję teraz spokoju i wyciszenia, bo chyba przejdę jakieś załamanie nerwowe.
  11. Będę się kłócił. Wzrost tolerancji to jeszcze nie uzależnienie, to dość naturalny proces w przypadku nadużywania wielu różnych leków, nawet tych kompletnie nieuzależniających. Uzależnienie pojawia się wtedy, gdy mózg nie może się już bez danej substancji obejść, by móc normalnie funkcjonować. I nie ma to bezpośredniego związku z poziomem tolerancji, jaki do tamtej pory się rozwinął.
  12. Wyższe dawki zwiększą działanie nasenne, ale nie przywrócą efektu odurzenia. Też mam z nim miłe wspomnienia, więc wiem co czujesz.
  13. Muszę cię zasmucić - to już nie wróci, a kilka tygodni przerwy to tak, jakby jej w ogóle nie było. Wiem, przykre, ale podzielam twój ból. Ja stosuję zolpidem wyłącznie na dzień, by lepiej funkcjonować, być bardziej rozluźnionym. Nasennie już dawno przestał działać.
  14. Próbowałaś zopiklon? Mnie bardzo pomógł, gdy już zolpidem przestał działać.
  15. Niedawno odstawiłem bromazepam po wielomiesięcznym stosowaniu w dość dużych dawkach, przyjmowałem też paroksetynę, którą również odstawiłem (bo przestała działać). I sytuacja wygląda tak, że od mniej więcej miesiąca jestem "czysty" (zupełnie żadnych tabletek) i właśnie od tego miesiąca odczuwam ciągłą derealizację. Czy jest ona skutkiem odstawiennym któregoś z powyższych leków? Jeśli tak, to którego i czy kiedyś mi to minie?
  16. tictac, jeśli chodzi o problemy z żołądkiem i pęcherzem - ustępują lub chociaż zmniejszają się one po Sedamie? Próbowałeś połknąć kiedyś jednorazowo powiedzmy 18 mg? Mam podobne nerwice i dobry ziomek bromazepam całkowicie jej usuwał (oczywiście tylko na czas działania leku i tylko w końskich dawkach). Nie żebym coś sugerował, ale...
  17. Wiem, że nie jest to problem, ale fakt, że tabletki mają tylko jedno rozcięcie o czymś jednak świadczy (o rzadkości stosowania ćwiartek w terapii - dlatego uznałem, że 15 to dziwna dawka).
  18. Pytanie, czy w ogóle zaczął już działać. Paro strasznie długo się rozkręca, w moim przypadku było to 6 tygodni. A kastracja, otępienie, wręcz pogorszenie samopoczucia mieszczą się w normie początkowych skutków ubocznych (ja pierwsze trzy tygodnie praktycznie przespałem; ledwo z łóżka wstawałem). Oczywiście to twoja decyzja, czy rzucisz, ale póki co nie dałeś sobie szansy sprawdzić, czy lek pomoże. Uboki też w końcu powinny zniknąć. Co do problemów seksualnych - pytanie, co jest w tej chwili dla ciebie ważniejsze, by poprawić swoje zdrowie, czy sobie poruchać. Poza tym nie masz pewności, czy sprawność seksualna nie wróci, owszem, może się tak zdarzyć, ale zbyt prędko by to stwierdzić. Odstawić bądź zmienić lek zdążysz zawsze - po co teraz, zamiast dać sobie jeszcze kilka tygodni? A propos, z czystej ciekawości, czy któraś firma wypuszcza tabletki, które można dzielić na ćwiartki? 15mg to dość dziwna dawka, moim zdaniem.
  19. Lek nasenny (zolpidem). Mózgu nie miałem jeszcze skażonego żadnym benzo, no i wziąłem od razu trzy tabletki, stąd pewnie tak silna reakcja. Ale to tylko za pierwszym razem.
  20. No jak przerwałem, to ponad miesiąc dochodziłem do siebie. Objawy - fizyczne - jednak ustąpiły, więc uzależniony jestem co najwyżej psychicznie (też lubię się nagradzać tylko za to, że np. przez tydzień nie łykałem, heh). Pamiętam jak pierwszy raz wziąłem Nasen - faza jak po tablecie, niesamowita euforia, niemożność trafienia w łóżko będąc przyciąganym przez meble i ściany, nocne dyskusje z poduszką, która ciągle do mnie nawijała, ach, piękne czasy. Szkoda, że już nie wrócą.
  21. W sierpniu zacząłem łykać doraźnie, testując jaka dawka wywoła najlepsze rezultaty. Dwie tabletki (czyli 12 mg) dawały radę. Mniejsze dawki oczywiście też, ale nie likwidowały wszystkich psychosomatyków. Od września łykałem już codziennie, 12, z czasem 18 mg, a gdzieś od listopada 24 mg na dobę. I tak do stycznia. Od tamtej pory tylko czasami, gdy zbyt źle się czuję by funkcjonować, albo gdy mam coś ważnego do załatwienia, np. w urzędzie. Jednak należy chyba wziąć pod uwagę, że podczas brania Sedamu łykałem też prawie codziennie Stilnox - na sen już nie działał, ale gdy wziąłem rano, lepiej mi się funkcjonowało za dnia (w ogóle mam wrażenie, że bromazepam i zolpidem jakoś współpracowały ze sobą, bo działanie zawsze było inne, lepsze, niż gdy brałem któryś pojedynczo). Być może dlatego moje zapotrzebowanie na Sedam było tak wysokie (tolerancja krzyżowa z zolpidemem).
  22. Ja za to chudłem jak szalony. Tyję natomiast po wszelkich trój- lub czteropierścieniowych.
  23. U mnie odwrotnie, nasennie kiepsko (może z początku trochę), ale prospołecznie działał mocno. Tyle że brałem ponad 20mg na dobę.
  24. Jak się ma mianseryna do paro? Jestem w fazie odstawiania tego drugiego (aktualnie łykam 10mg co 3 dni, bo po takim mniej więcej czasie uboki stają się nie do zniesienia), czy mogę równocześnie zacząć brać Lerivon?
  25. Od kilku tygodni odstawiam paro. Z 60mg o 10mg co 5, 6 dni. Obecnie przez najbliższe pare dni łykam po połówce tabletki (10mg) i czuję się zadziwiająco dobrze. Oprócz kiepskich poranków, w ciągu dnia funkcjonuje już w miarę normalnie. Czy jeśli po tygodniu odstawię całkiem te 10mg, to mogę mówić o sukcesie, czy uboki mogą pojawić się z opóźnieniem? Brałem lek przez ponad pół roku i ewidentnie przestał już działać, poza tym ciągle mam problemy z osiągnięciem orgazmu, co jest dość dokuczliwe, stąd decyzja o odstawieniu. Cóż, jestem dobrej myśli, ale może jest to nad wyrost i wyprowadzicie mnie z błędu? A w ogóle, jeśli uboki wrócą po czasie, do jakiej dawki powinienem wrócić, do tej dziesiątki, czy lepiej do conajmniej 20mg bądź więcej?
×