Skocz do zawartości
Nerwica.com

horr

Użytkownik
  • Postów

    180
  • Dołączył

Treść opublikowana przez horr

  1. Na lęki pod wpływem nagłych negatywnych wydarzeń raczej polecałbym doraźnie benzo. I oczywiście dalej brać serte, czekając aż zacznie działać, bo potrwa to raczej dłużej niż tydzień, w dodatku bardzo prawdopodobne, że jeszcze bardziej pogorszy ci samopoczucie w pierwszych dniach stosowania. Co do włączenia Trittico do kuracji sertą, naprawdę tak niewiele to daje? Sam zastanawiałem się nad tym, bo mam poważne problemy z zasypianiem.
  2. Mnie trochę też. Choć parę miesięcy temu, gdy brałem Lerivon, już po dwóch dniach czułem mega pobudzenie i radość Taką trochę głupkowatą, bez powodu. Doczytałem więc ulotkę i okazało się, że w pierwszych dniach może wystąpić hipomania. Najwyraźniej miałem to szczęście (to jak wygrana na loterii) - trwało to około tygodnia, potem znowu dół. Ostatecznie Lerivon niewiele mi pomógł. Acha, kiedyś również miałem hipomanię - po nagłym odstawieniu doksepiny. Po paru miesiącach do niej wróciłem, by znów odstawić i znowu przez kilka dni tak wspaniale się czuć, ale już nie zaskoczyło. Może za krótko brałem. A ile dni minęło od zmiany dawki? Na mnie jakakolwiek zmiana dawki serty natychmiast wywoływała uboki, właśnie senność i splątanie, dopiero po kilku dniach się normowało. Może poczekaj jeszcze z tydzień. Po paro miałem inaczej - skakałem po dawkach, zwiększałem z 20 do 40, potem do 60, i zupełnie tego nie odczuwałem (chodzi o uboki).
  3. Chciałem się tylko pochwalić, że już prawie dwa miesiące nie biorę żadnych benzosów! Najgorsze były pierwsze trzy tygodnie, potem drgawki i psychozy stopniowo minęły i została tylko deprecha, ale tę zwalczam sertraliną. Obecnie czuję się świetnie, pamięć i koncentracja wróciły (w końcowej fazie brania miałem je tak osłabione, że potrafiłem wrócić ze sklepu, a godzinę później znowu się ubierać, bo zapomniałem, że w nim byłem). Intelekt również powrócił, by gdy wspominam ostatni prawie rok, przez który brałem, byłem tak infantylny, podejmowałem tak idiotyczne decyzje (nie widząc w nich wtedy niczego nieracjonalnego), jakby dosłownie ubyło mi kilka punktów IQ. Nie byłem widocznie w aż tak złym stanie, skoro udało mi się przejść przez to samemu, bez wizyty na oddziale, co nie zmienia faktu, że mam za sobą jeden z najgorszych okresów w życiu. Przypominając go sobie, za nic nie mam ochoty do tabletek wracać, mimo że były nieocenione jeśli chodzi o lęki. Pozostał jedynie bałagan w życiu, ale jakoś go ogarniam...
  4. Piąty tydzień na sercie. W ubiegłym tygodniu lekarz powiedział, bym jednak brał 100mg, bo jego zdaniem 150mg to za dużo (mimo, że na tej dawce czułem się bardzo dobrze). Zszedłem więc na 100mg i od razu pogorszenie nastroju. I tak kilka dni z rzędu. Ale powiedziałem sobie "pier#%lę, nie po to miałem najgorsze pół roku w moim życiu, a potem fantastyczną ulgę w postaci poprawy, by znowu jakieś huśtawki przeżywać przez zwykłe widzimisię psychiatry" i powróciłem do 150mg. I jest rewelacja! :) Bez kitu, jeśli chodzi o poprawę nastroju, paro się kryje - przynajmniej w moim przypadku. Po prostu czad. Życzę wszystkim biorącym serte, by lek im pomógł tak jak mnie. Jedynie ta bezsenność... Ale byłem dzisiaj u rodzinnej po Imovane, więc może w końcu wyśpię się jak człowiek.
  5. Ja odczułem działanie już po dwunastu dniach brania 50mg, oczywiście dość lekkie, ale z każdym kolejnym dniem było coraz lepiej. Obecnie mój dwudziesty czwarty dzień, przeskoczyłem już na 150mg, i jest bardzo dobrze, a spodziewam się, że będzie jeszcze lepiej. Póki co wydaje mi się, że działa na mnie lepiej niż paro. Trochę tak. Miałem to po paro, mam to teraz po sercie, ale dla mnie to dość przyjemne uczucie. Takie opanowanie emocjonalne jakby u robota
  6. Jestem ósmy dzień na dawce 50mg. Właściwie uboków prawie nie mam (!) Jedynie zaraz po przebudzeniu lekka derealizacja i trzęsawka, ale po godzinie/dwóch już jest w porządku i normalnie funkcjonuję. W porównaniu do tego, co przechodziłem w początkach paro, to jak ukąszenie komara. Kasia1111, ja kołatania serca nie mam, ale tętno trochę podwyższone.
  7. Lekarz przepisał mi Sertagen. Biorę dziś wieczorem 50mg, rano zdam ralecję, jak się czuję (chodzi oczywiście o uboki; po paroksetynie już nastepnego dnia była masakra).
  8. Na wikipedii znalazłem taką informację: "Dodatkowo zmniejsza wychwyt zwrotny dopaminy – lecz tylko w przypadku stosowania większych dawek (150–200 mg)" Jak się to ma do osób z nerwicą bądź depresją? Jakie dawkowanie powinno teoretycznie przynieść lepsze rezultaty, poniżej czy powyżej 150mg?
  9. A jakieś uboki odczuwasz jeszcze?
  10. wychylylybymy (z kumplami whisky), chyba trochę za surowo mnie oceniasz. Że zolpidem nie działa i już płaczę - wyobraź sobie, że klon i alpra, które bierzesz naprzemiennie, nagle całkiem przestają działać? Co byś zrobił, jaki miałbyś plan awaryjny? Tak się dziwnie składa, że klon, rzekomo najmocniejsze benzo, pod względem działania nie dorównuje nawet w 10% bromazepamowi (przynajmniej jeśli o mnie idzie), bo ani nerwic nie uśmierza, ani nie rozluźnia, w dodatku cieknie mi po nim z nosa 4 litry kataru na godzinę - być może to są pierdoły, ale uniemożliwiają mi funkcjonowanie i tak się składa - nie mam planu B. Twoja za to jedyna rada to "bierz tego klona, nie pierdol". A co do traum, psychoz, depresji, w jednym poście już wspominałem, że łykałem kiedyś prawie tydzień 100mg paro tylko po to, by wywołać zespół serotoninowy. Może i żałosny to sposób na skończenie ze sobą, nie potrafiłem sam podjąć decyzji, wolałem zwalić to na los: albo się obudzę, albo się nie obudzą (ew. w szpitalu). I w momencie gdy nic mi nie pomaga, nawet wasz super-duper klon, ponownie wpadam w deprechę i samo wyjście do sklepu to dla mnie jak aerobik na linie między wieżowcami, to co sobie mam myśleć? Że moje problemy są z dupy, tylko dlatego, że inni mają większe?
  11. ty jesteś hipochondryk serio??? o co ci chodzi , ja jestem rozbrojony do naga z twoich postów przyjeb 4mg++ to moze ci odejdzie takie głupie rozkminki , qrwa katar od benzo no nie mogę , chłopie co mam ci wypisać wszystkie antyhistaminy. to dla mnie najepsza nr : prometazyna , jest napój z kodą , napój bogów , codeine + promethazine , brałem prometazyne do kody 0 swędzenia. a 2 do popularny Zyrtec (Cetyryzyna) i hydro i tyle . -- 04 cze 2016, 05:16 -- te 2 są najlepsze , i innych nie potrzeba. cetyryzyna zlikwidowała mi swędzenie po 750mg codeiny i to w dawce 1,5 tabsa 15mg prometazyna - moim zdaniem najlepsza do kody 1 tabsa juz likwiduje - drażetki najlepiej 25mg . -- 04 cze 2016, 06:00 -- także podsumowując zyrtec,prometazyna i hydro , innych nie polecam , spac się chcę , pewnie przez antagonizm h1 , to większość ma , bierz klona i nie pizgaj , bo się nakręcasz benzowiec84, is that you? Twoje rozbrojenie jest dziwne zważywszy, że mózg masz tak zryty, że nie czytasz nawet moich postów w całości (co jakieś dwa razy już przyznałeś). Co jest dziwnego w alergii na pewien składnik zawierający klonazepam, zwłaszcza, że problemy z niedrożnością nosa pojawiają się wyłącznie po zastosowaniu tegoż benzosa, nawet w małych dawkach - i co ma do tego hipochondria? Ale nie oczekuje odpowiedzi, wątpię byś ją posiadał, tkwisz w swoim benzowym świecie, bo z prawdziwym utraciłeś już rzeczywistość. Niby jak wariat może pomóc normalnemu?
  12. Mam uczulenie na klona. Nawet niewielka dawka (0,5 mg) wywołuje u mnie na resztę dnia megakatar! Z początku tego nie wiązałem, myślałem, że może przeziębiony jestem, ale po wielu "testach" pozbyłem się złudzeń. Teraz pytanie: czy jesli zaczne brac do tego jakiś Zyrtec to przy tak silnym benzo mi pomoże? albo nie wejdzie w jakieś interakcje? ogólnie czy warto sie tak certolić, czy najlepiej po prostu zmienic klona na inny?
  13. Psychiatra przepisał mi Sympramol na moje nerwice, które objawiają się między innymi bardzo słabym strumieniem moczu. Cystoskopia nie wykazała żadnych mechanicznych problemów, a najlepszym potwierdzeniem że to objaw nerwicy okazał się Sedam, po którym mogłem sikać zupełnie normalnie. Ale ja nie o tym. Więc gdy właśnie byłem u psychiatry i dokładnie opowiadałem mu o moim problemem z układem moczowym i czy mógłby jakoś zaradzić (na benzo nie liczyłem, bo on należy do tych bardzo ostrożnych lekarzy) przepisał mi właśnie Sympramol. Lek nie tylko nie pomógł, lecz jeszcze bardziej zmniejszył ciśnienie tak że każde oddawanie moczu to już udręka, nawet na ulotce pisze,by osoby z takimi problemami nie zażywali tego leku. Z początku jeszcze się łudziłem,że to uboki, a jak się rozkręci, to rzeczywiście pomoże. Tylko biorę już miesiąc i efektu żadnego, ciągle się w ubikacji męczę (dokładnie dzisiaj lek odstawiłem i zdecydowałem nie przyjmować więcej). A teraz moje pytanie: dlaczego znając mój problem akurat ten lek mi przepisał? Czy to miał byś rodzaj testu diagnostycznego, tak że widząc jak na mnie lek zadziała mógłby wprowadzić odpowiednio nowe leczenie, czy może... cóż... jest zwykłym, niekompetentnym konowałem?
  14. Weź mi odstąp ze dwie/trzy tabletki Afobamu - to nie są żebry, potrzebuję je do celów "naukowych" Mówię jak najbardziej poważnie, w zamian mogę ci wysłać ze 9 klonów (choć skoro dostajesz na nie recki, to masz pewnie wyjebane na te kilka pastylek). A może ktoś inny mógłby poratować, jak mówię - do tajnego eksperymentu medycznego. Więcej szczegółów zdradzić nie mogę.
  15. U mnie wyglądało to tak: paroksetyna - miesiąc na dawce 20mg - w drugim już 40mg i wtedy rozkręciła się konkretnie, działałem jak królik z reklamy duracella, optymizm, prospołeczność i ogólna euforia (no i uboków już żadnych) - powyższy stan trwał niestety około dwóch tygodni, potem się unormowało, czyli ni ziębiło, ni grzało, ot było po prostu ok. Zauważyłem też stłumienie emocji i to mi się podobało najmniej - chcąc powrócić do tej wspaniałej euforii i hipomanii, w trzecim miesiącu, za zgodą lekarza, podwyższyłem do 60mg. Niestety nic się nie zmieniło, euforii nie przybyło, ot było tak, jak na czterdziestce, czyli "lepiej czy gorzej - w dupie to mam" (bo ciągle to stłumienie emocji. - na 60mg jechałem jakieś siedem miesięcy, podczas których działanie właśnie zaczęło zanikać, czyli było dobrze - to dobrze, było źle - kurfa niefajnie. Aż stwierdziłem, a może sobie wmówiłem, że nie działają już wcale. - miałem potem epizod, że przez kilka dni brałem po 80mg a czasem nawet 100mg, ale nie tyle, by doświadczyć tej cudownej euforii co z początku - po prostu chciałem ze sobą skończyć. Opcji miałem akurat w zasięgu niewiele (mieszkałem wtedy w Czechach), próbowałem więc doprowadzić do zespołu serotoninowego (ale 100mg to chyba jednak trochę za mało). Potem miałem lepszy okres i paroksetynę całkiem odstawiłem. Schodząc praktycznie z tej setki, co 5 dni zmniejszałem o 20mg i nic mi się nie działo. Dopiero przy 5mg, gdy pewnego razu nie wziąłem, zaczęły się "prądy" i inne jazdy, ale w miarę normy, no i wystarczyło tylko kolejną piątkę wziąć i wszystko mijało. Dosłownie parę razy wytrzymywałem bez tabletek, a gdy zaburzenia świadomościowo-motoryczne (oraz PRĄD!) stawały się zbyt silne do zniesienia, to po tych trzech czy czterech dniach dorzucałem piątkę i znowu luzik. Jakiś tydzień później wróciłem zupełnie do siebie, czyli ogólnie odstawianie z bardzo dużej dawki trwało ok. półtorej miesiąca. Errata. W momencie gdy ze "stanu euforycznego" (40mg) przeszedłem na bardziej stonowany (60mg), mniej więcej wtedy zacząłem brać Sedam... przez siedem miesięcy, codziennie, pod koniec dawki już znaczne (21mg). Niewykluczone więc, że to bromazepam zaburzył działanie paroksetyny. Myślę o tym czasem i czasem myślę, że myśląc w ten sposób mogę mieć rację.
  16. Raczej odwrotnie; musiałbym się ostro porobić lekami, by Boga i takie różne inne wymysły zacząć traktować poważnie. Może na początek LSD? Trochę nie na temat, no ale skoro przy Bogu... zawsze mnie zastanawiało. Skoro osoba głęboko wierząca i modląca się co dzień żarliwie, bo np. męczy ją katatr - i następnego dnia katar faktycznie ustępuje - to dlaczego krzyczy: to cud, to Bóg tak sprawił, wymodliłem to. Tymczasem osoba równie wierząca i modląca się, która np straciła kończynę - to żaden przypadek jeszcze nie odnotował sytuacji, że ręka faktycznie mu odrosła. Why is that? Bóg nie chce się ujawniać, czy co? W takim razie po cholerę pomógł temu pierwszemu z katarem? (albo ukazuje swój wizerunek w formie chmury) [/taka rozkmina]
  17. Nadmienię tylko, że 4.5 mg bromazepamu położyło mnie spać w dzień, natomiast 0.5 mg klonazepamu już nie. W moim przypadku 0.5 klonazepamu = 3 mg bromazepamu = 0.75 mg alprazolamu. To ja tylko dodam, że na mnie działa to z goła odwrotnie - bromek nie usypiał mnie wcale,nawet 18mg na samym początku przy zerowej tolerancji. Tymczasem zaledwie 1mg klona to, potocznie mówiąc, najlepszy lek nasenny z jakim się spotkałem, bez problemu usnął bym nawet w autobusie czy na ławce w parku. Tyle że nie chce go brać by potem spać, a dla innych "efektów terapeutycznych", dlatego jestem niepocieszony. Tolerancja na klona jeszcze nie wzrosła, więc w najbliższym czasie przekonam się jak działa na mnie w takim razie Afobam.
  18. Jaki ekwiwalent klonazepamu stanowi powiedzmy 6mg bromazepamu?
  19. To jeszcze pytanie z innej beczki. Jedna z moich nerwic dotyczy układu moczowego (bardzo słaby strumień moczu). Cystoskopia nic nie wykazała,więc lekarz stwierdził, że to może być nerwica i odesłał do psychiatry.Fakt, że Sedam sobie z tym poradził jednoznacznie chyba dowodzi, że to na tle nerwowym. Teraz pytanie (konkretne, przechodząc do sedna) - czy urolog mógłby mi przepisać Afobam, gdybym mu wyjaśnił, że dzięki niemu mogę normalnie sikać? Nie chodzi o to, że miły i wyluzowany gość,ale czy wchodzi to w jego kompetencje. Albo jeszcze lepiej, czy może wypisać dodatkowo zaświadczenie do lekarza domowego, bym tylko recepty odpierał? Bo psychiatrzy to same konowały mi się trafiają.
  20. Chodzi mi o to, że zolp i tak nie działał na mnie nasennie w goóle, bo od wielu miesięcy (jeśli nie lat), mam zbyt dużą tolerkę. Jednakże już dwa, trzy tabletki sprawiały, że go "odczuwałem", znaczy byłem pewienjszy siebie, mijał stres i nerwice. Dopiero od klona przyjemności się skończyły. Nie uważasz, że nawet gdyby tolerka na klona skoczyła choc trochę, to 20 Onireksów mimo wszystko powinno mnie porobić?
  21. Jak w takim razie wyjaśnisz to, co pisałem ostatnio w temacie o zolpidemie? Przytaczam wypowiedź:
  22. No właśnie skromniutko, od 0,5mg do 1,5 mg. Ale wpadłem też dzisiaj na inną teorię (prosiłbym znawców o wypowiedzenie się w temacie). Oprócz klona, od prawie miesiąca biorę Sympramol. Skoro klon nieweluje działaniu wielu leków, w tym wspomnianego wcześniej w innym temacie zolpidemu, może hamuje także działanie Sympramolu, przez co mój organizm traktuje to jako stan odstawienny, bo skoro go nie odczuwa, to myśli, że przestałem przyjmować. Parę lat temu brałem przez prawie rok doksepinę, którą odstawiłem z dnia na dzień i jeszcze przez dwa, trzy miesiące czułem się podobne jak teraz. Jest taka możliwość prawdopodobna?
  23. Co mogę dorzucić do klona, by nie chodzić przez cały dzień senny, nie zataczać się na ulicy, na co wszyscy patrzą, jakbym był pijany i bym siedząc w domu miał ochotę na coś więcej niż przejście z jednego kąta pokoju do drugiego, by np. ubrać czapkę i szalik (bo cholernie mi zimno, choć może to akurat nie z powodu klona). Czym mógłbym się "rozruszać"; dopowiem, że piję olbrzymie ilości kawy i energetyków i zażywam mnóstwo tabaki - bez tego to bym chyba tylko leżał. Oczywiście jest możliwość, że po prostu klona odstawię, ale skoro przyjmuję go już ponad tydzień, nie jest tak, że z czasem objawy senności same przejdą? (tak jak np. przy początkach paro?)
×