Skocz do zawartości
Nerwica.com

Siarlek

Użytkownik
  • Postów

    525
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Siarlek

  1. Hej Carica, sory za offtopic, ale na jakimś temacie pisałaś, że możesz dać namiary na psychiatre w pzn. I ja właśnie w tej sprawie żeby go nie killim wysłałem ci wiadomość ale nie wiem czy wiesz i czy odebrałaś to jakbyś mogła to weź mi napisz na priva te namiary ;p
  2. Siarlek

    Cześć

    Cześć, ładny masz nick
  3. Siarlek

    Nowa!Pomocy!

    Kamila, witaj wśród swoich usiądź rozgość się. My te objawy wszyscy dobrze znamy, nie jesteś jedyna. Żadnego guza ani schizofrenii nie ma(bo chyba to ci chodzi po głowie). Umów się do psychiatry, weź leki i daj sobie czas
  4. Ja jakiś miesiąc temu miałem ślub znajomego, ze studiów a czułem się fatalnie wtedy i to bez przerwy. Tydzień przed to już zestresowany byłem cały czas, atak paniki co chwile. W końcu zadzwoniłem i powiedziałem, że mnie nie będzie, powiedziałem też dlaczego. Pierwszy raz znajomemu poeiwdziałem o chorobie. Przyjął ze zrozumieniem ale nie widziałem go od tego czasu więc do końca nie wiem jak będzie Z perspektywy czasu żałuje ale wiadomo teraz jak się czuje lepiej to mogę se myśleć... Nie wyobrażam sobie żebym w okresach złego samopoczucia był przymuszany do jakiś odwiedzin, spotkań. Chyba, że wiadomo mówimy o ślubach w rodzinie, dwóch świętach no i pogrzebach w rodzinie... U mnie w rodzinie wszyscy mieli depresje i nerwice ja matka brat. I obcowanie wśród nich jest bardzo wygodne bo spotykasz się ze zrozumieniem. Życie z kimś kto choroby nie rozumie jest sto razy gorsze. Pamiętam jak brat miał depresje albo matka. Ja byłem mały wtedy to ojciec nie tylko nie rozumiał choroby ale był cyniczny wobec niej, myślę, że dla matki i brata to było bardzo trudne bo nie było żadnych wymówek. To bardzo utrudniało im funkcjonowanie, ale jakoś przetrwali, chociaż podejście osoby, któa tego nie doświadczyła jest ciężko zmienić. Na szczęście kiedy ja się rozchorowałem rok temu to despoty w domu już nie było i dlatego uważam się za farciarza. Napisałem takie masło maślane hehe ale może ktoś coś wartościowego z tego wyciągnie
  5. Ja ostatnio nie mogłem iść na ślub znajomego bo czułem się jak g, a że do ślubu były tylko 2 dni to zadzwoniłem.... i powiedziałem prawdę(bo nie chciałem wciskać kitu, że wiesz Kamil twojego najlepszego kumpla ze studiów nie będzie na ślubie bo Babcia mi umarła, albo bo kot zjadł rybkę). Nikt mnie z grona znajomych nie odrzucił, nie nazwał wariatem itp itd. Myślę nieboszczyk, że uogólniasz zależy w kręgu jakich ludzi się człowiek obraca. Takie uogólnianie i wrzucanie wszystkich do jednego wora jest słabe i na pewno nie pomoże w wyzrowieniu.
  6. No ja uważałem, że choroba do mnie nie pasuje i pomimo wielu oznak, że mam depresje i nerwice to wypierałem to bo jestem facetem muszę być silny itp itd. Tyle się tego nazbierało przez lata, że nagle jak jeb... to z hukiem, wizyta u lekarza, leczenie i wtedy kamień spadł mi z serca zrozumiałem, że można się z tym pogodzić, można zrzucić maski, że nie jestem dziwny tylko chory. To mi bardzo pomogło, jedyne czego żałuje to że tak długo się nie leczyłem.
  7. No ja tak jak pisałem biorę od 3 miechów, a od miesiąca 30 mg. I nadal mam straszne wahania nastrojów. W ciągu dnia potrafię przejść od beznadziejnego samopoczucia do euforii, albo 3 dni fajnie a 3 dni gorzej ehhh... Mam nadzieje, że to się unormuje w ciągu miesiąca. Jednak ostatnio czytałem jakieś zagraniczne forum z pytaniem kiedy paro zaczęło u was działać, to najwięcej głosów było, że po 2 miechach odczuli dopiero poprawę (chyba 40% głosów). Mi się wydaje, że te 2 tygodnie do poprawy co jest na ulotce i lekarze mówią to jest pic na wodę. Faktycznie kiedyś brałem paro i odczułem lekką poprawę po 2 tygodniach już, ale to miałem taką depresję, że nie wychodziłem z wyra i jak otwierałem oczy to płakałem od razu.
  8. Tak TAK i tak 3 * tak -- 05 cze 2015, 18:10 -- A jam mam w sumie też pytanko, biorę sobie paro od 1 marca, i nie powiem jest dobrze, jakieś 41,23% lepiej niż było a to sporo dla mnie. Jednak niestety lęk wolnpłynący wciąż się utrzymuje na wysokim, uciążliwym poziomie. Czy jest szansa, żeby to się jeszcze poprawiło w ciągu miecha dwóch. Czy to już jest koniec poprawy ;(. Jestem na 20 od pierwszego marca i 30 mg od końca kwietnia. Jak sobie w ogóle radzicie z tym typem lęku terapia czy może jakieś inne leki wam pomogły?
  9. Po mirtazepinie będziesz pasł się jak świnie
  10. U mnie parogen ZACZYNA działać dopiero po miesiącu, tzn. czuje, że biorę jakiś lek. Po 2-3 miesiącach to już jest maszyna naoliwiona i pracuje pełną parą i kolejne 3 miesiące przynoszą dalszą poprawę. W ogóle z tego co czytam to u wielu ludzi to się wolno rozkręca i nie jestem jedyny co musi tak długo czekać. Czy jeden atak lęku po miesiącu to nie za mało żeby zmienić lek? Skoro to kolejne podejście to może warto walnąć sobie większą dawkę
  11. Puchnie się po tym jak balon, ale pomogło mi zajebiście. Zminimalizował skutki uboczne paro, na sen działa super i czuje się też lepiej niż na samym paro
×