Niby nie, ale wyjść się rozerwać czasem trzeba. A w okolicy są tylko kluby dla rycerzy ortalionu (na wejściu "dawaj portfel i telefon") i jeden klub gejowski. Co prawda nie identyfikuję się ani z jedną, ani z drugą opcją, ale myślę że ta druga jest o wiele lepsza niż ta pierwsza. Może poznam jakiś znajomych. Wiesz, z gejem można się kolegować, nie trzeba być od razu jego chłopakiem.