Mój niegdysiejszy poprawiacz nastroju - tzw "jabol".
Piłem tego typu specyfiki, bo były najtańsze, a ja doiłem codziennie, więc musiałem kupować taki badziew. A później nawet on okazał się za drogi i piłem wszystko co miało w sobie %.
Ale te czasy na szczęście już minęły, chociaż nie powiem, chciałbym sobie czasem usiąść wieczorem przy winku, ale wiadomo jak by to się mogło skończyć.