Purpurowy

Dzień dobry. Musiałem się wyżyć, to się ostrzygłem.

Idę spróbować zasnąć, bo jutro muszę... nic nie muszę. Dobranoc.

W moim przypadku chyba lepiej ograniczyć to do 10m, żebym nie wykorkował już przy furtce.

Wolę się nie chwalić.

Widzę że jest też coś na brzuch. Przyda mi się.

A widzisz, to już coś. Będziesz to kontynuował?

No właśnie w tym momencie w ciszy... A piosenka którą słuchałem niedawno łamie regulamin forum, więc wolę jej tutaj nie pokazywać.

Pytanie nie do mnie, ale się wtrącę, że można zapisać się na jakieś kursy i zajęcia, siłownia, basen i wiele innych.

Jaki scenariusz? Ja wolę zostać w domu bo wiesz co będzie na stole.

W domku, ćwicząc grę na gitarze.

Czy mnie obchodzi? Bardziej mnie to śmieszy, bo jego zdziwienie wyglądało na autentyczne.

W niedzielę miała przyjechać ciocia z wujkiem i z wnuczką, więc poleciałem do sklepu po jakieś słodycze i ten facet na kasie wielce zdziwiony, że takich zakupów to się po mnie nie spodziewał.

Listy jako takiej nie ma, po prostu wolę Gothic I niż II.

W takim razie jestem spoza świata.

Zobaczę jak mi będzie szło z tą gitarą, w sensie czasowo, to może jeszcze się na coś zapiszę, jakiś fitness czy coś.

Zmierzam do... właściwie chyba tylko do tego żeby zająć się czymś konstruktywnym. Gitara się znalazła, kurs bardzo blisko i kosztuje grosze, to pomyślałem że warto spróbować.

Najgorsze że on mnie straszy "Ona tańczy dla mnie". Nie to żebym miał coś do disco-polo, czasem nawet oglądam Polo TV, ale tej piosenki nie znoszę.

a-moll sądząc po rozpisce będzie za dwie strony. Co prawda niby ten chwyt znam, bo próbowałem się co nieco uczyć wcześniej na własną rękę, ale na razie chcę się skupić na tym co mówi instruktor i nie dokładać nic od siebie, bo tylko mi się bałagan w głowie zrobi.

Coś się chyba stało, bo w OSP znów wyje syrena.

To dopiero pierwsza lekcja była. Na ten moment: G-dur , d-moll, e-moll i C-dur

Pić mi się chce.

W tym czasie poćwiczę grę na gitarze. Calutki dzień tłuczenia i nikomu to nie będzie przeszkadzać, bo nikogo nie będzie w domu.

Pewnie że lepiej, bo dzień nie zaczyna się od zwrócenia wszystkiego co zjadłem.

Wiadomo że nie pić, ale boję się że ta wódka na świątecznym stole mnie skusi, więc chyba po prostu zostanę w domu żeby mnie nie kusiło.

No właściwie ja to tak w przenośni napisałem z tym El Mariachi, bo on zarabiał grając na gitarze a ja wczoraj zacząłem kurs gry na gitarze. A alko po wsparciu farmakologicznym już 12 dzień nie ma, ale niedługo święta i się zastanawiam czy mam tam w ogóle jechać, bo wiadomo że będzie wódzia, więc albo się napiję i potem znowu w tango, albo się nie napiję, tylko napatrzę i po powrocie do domu sam pójdę w tango.