Purpurowy

Coś już z tego co pamiętam, wspominałaś na ten temat. Chyba nawet się zgłosiłem jako pierwszy wyznawca.

Kierunek w którym mój dzisiejszy nastrój podąża z ogromna prędkością.

na_leśnik, cześć.

Tragicznie. A Ty ze sobą?

Najbardziej bym chciał jakieś muzyczne, tak jak dotąd, ale to były jedyne zajęcia muzyczne organizowane w tej okolicy. Chodzi mi o to, żeby były to zajęcia na które chodziłbym chętnie, które by mnie interesowały, tak jak do tej pory. No trudno, znajdę sobie coś innego.

Tak. Ze względu na zbyt małe zainteresowanie.

Odwołali moje zajęcia. 3 lata w domu siedzę, a jak sobie wreszcie coś znalazłem to odwołali.

Bez kija nie podchudź

"na_leśnik zrezygnował z pracy. Kury strajkują"

cyklopka, dobranoc.

Dobrze by było jakby koordynatorka się ugięła i udało by się z nią dogadać.

To teraz chyba tylko odsprzedać komuś zostało?

Ale jeszcze nie masz biletu kupionego, czy już masz?

Dziękuję.

W każdym razie już w samym pociągu na Woodstock wyściskałem się z płcią przeciwną więcej niż przez całe dotychczasowe życie. Bardzo pozytywne doświadczenie, zamierzam wrócić za rok. Po ile bilety na Rammsteina?

Spróbować można, ale ostrzegam że nie mam absolutnie żadnego doświadczenia w byciu kimś i raczej mi się to nie uda. Masz jakiś pomysł jak to zmienić?

Dzięki!

Znam, jeszcze mam.

Chciałem się Wam pochwalić, jeszcze tego nikomu nie pisałem ani nie mówiłem (według mnie jest czym, bo wytrzymałem) Po pierwszej nocy spędzonej na Woodstocku, pierwszą rzeczą jaką zrobiłem było pójście na miasto... w celu kupienia biletu na pociąg i jak najszybszego oddalenia się z tego miejsca. Chodzi o to że tam był alkohol, hektolitry alkoholu i przeraziło mnie to, bo bałem się że zaraz dam się skusić i rozpocznę na Woodstocku kolejny maraton, jeszcze dłuższy niż ostatnio. Ale na szczęście zostałem i wytrzymałem, niemal całkowicie na trzeźwo i nie rozpocząłem kolejnego maratonu. I jak wiecie, nie żałuję że zostałem.

Carica Milica, trzymaj się, nie daj się, tak jak kosmostrada napisała, zadzwoń do kogoś pogadać, żeby zająć czymś głowę.

Przy moim 168cm wzrostu wciąż za dużo.

Wiesz co, z jednej strony dobrze że chudnę, no ale właśnie z drugiej... ruchu mam tyle samo co wcześniej (prawie nic) i jem tyle samo, a dosyć szybko chudnę, co jest nieco podejrzane. Chyba lepiej w domu w moim przypadku. Tylko że u Ciebie to było maksimum, a u mnie minimum.

I znowu donosik poszedł.

Ale w sensie że ta masa spada, bo było 95kg a teraz się zbliża do 80kg.