Purpurowy

Ḍryāgan, cześć.

Jak ja się cieszę że jestem łysy... I bardzo dobrze, bo kolorek rewelacyjny.

Omija i to szeeeeeeeeeeeeeeeerokim łukiem.

W kwestii suszenia masz całkowitą rację.

Zdecydowanie to drugie.

Spaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaać!

Jak ja się cieszę że nie muszę się uganiać za pokemonami, tylko wystarczy że spojrzę w lustro...

Ale to nie problem, po kilku dniach już nie mówili po Niemiecku, tylko biegle posługiwali się Polskimi słowami na "k" na "ch" i na "p"

Niemiecki jest spoko, przez cały Woodstock mieliśmy Niemców za sąsiadów.

To jest taka ciut specyficzna okolica... kiedy mój brat jeszcze był w Polsce, to odwiedzałem go w różnych miastach i miejscowościach, bo często zmieniał miejsce zamieszkania ze względu na wykonywany "zawód". I muszę przyznać że nigdzie się z czymś takim jak u mnie w okolicy nie spotkałem... Może chociaż jakiś pokoik?

Carica Milica, dobranoc.

Pyrlandia kilka dni temu przegoniła moją wieloletnią faworytkę, czyli Warszawę.

Nie za bardzo wiem... Chodzi o to, że od środy nikt mnie nie uderzył, nie popchnął, nie zwyzywał, nawet krzywo się nie spojrzał... nic złego nikt mi nie zrobił! A dzisiaj pierwszy raz od powrotu wyszedłem z domu i mało na dzień dobry wciry nie dostałem... W każdym razie mogę powiedzieć że mój powrót do domu został oficjalnie zaliczony.

Chyba czas na przeprowadzkę...

Tak, byłbym wdzięczny, tylko jeśli można prosić, to cuś hardcorowego.

Spaaaaaać!

Paleontolog. Czyli nie jest żoną tego Gomeza...

A to nie żona tego Gomeza z pierwszej części Gothica?

W ogóle to już dzisiaj oficjalnie wróciłem do domu...

Siłą nie, ale jaką korzyść mają młodzi z pojawienia się tam? Wiadomo, podróż to fajna sprawa, ale pojechać można też zupełnie gdzie indziej. Z resztą są i tacy co potrafią siłą zagonić, na przykład moja ciotka co każdą swoją córkę przed maturą goniła na pielgrzymkę. Z resztą też nie bardzo rozumiem, dlaczego wyznający inną wiarę niż katolicką, lub też żadną, mieszkańcy Krakowa muszą cierpieć i mieć utrudnione życie, tylko dlatego że katolicy organizują sobie zjazd? Tak jak pisałem: niech sobie organizują, ale w miejscu gdzie nie będą nikomu przeszkadzać.

Bardziej chodzi mi o to, że jak mnie do czegoś zmuszają, to niezbyt chce mi się za to brać. A z własnej woli to już inna sprawa. Musi się odbyć.

Aha. Kilka dni przed wyjazdem nieco przekonałem się do Goethego. Jak go kazali wałkować w szkole, to niezbyt mnie to zachęcało. Jak to kiedyś powiedziałem na temat "Makbeta" - to naprawdę ciekawa historia i gdyby nie to że jest to lektura szkolna, to nawet bym ją przeczytał.

Na Offa powiadasz? Ciekawa opcja, jeśli nie będzie kolidować z Woodstockiem, to bardzo chętnie. Na świeżym powietrzu pod namiotem było całkiem nieźle, wręcz śmiem twierdzić że spało mi się bardziej komfortowo niż w domu, bo wstałem wypoczęty. Teraz jak wróciłem do domu to od razu znowu problem z zaśnięciem i po wstaniu jak zombi.

misty-eyed, czy Goethe jest Twoim ulubionym, lub jednym z ulubionych poetów, czy po prostu spodobał Ci się ten cytat który masz w podpisie?

Dziękuję, już się szykuję na za rok.