
HoyaBella
Użytkownik-
Postów
1 865 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez HoyaBella
-
to odsuwanie się jest najgorsze, ten moment kiedy już widzę już, wiem, że "nic z tego", że wszyscy się już między sobą zakolegowali, a ja znów sama i odsunięta. I to jest najgorsze, że takie sytuacje przynoszą samoutwierdzanie się w przekonaniu, że "wyszło jak zawsze, zawsze mi tak wychodzi" i w ostrzejszych przypadkach "nie znajdę przyjaciół", "nie, nikt mnie nie lubi". Ciężko potem to w sobie przełamywać.
-
ja przed chwilą nakrzyczałam na kogoś i czuję się jak ostatnie gówno. ja naprawdę nie chcę się kłocić, nie chcę, nie chcę, nie chcę ale powielam j$^#$^%$^ny schemat bo na mnie krzyczano więc krzyczę i ja. ja naprawdę nie chcę się na nikogo drzeć w żadnej sytuacji. może ja połknę ze 3 naraz te hydroksyzynki. boli mnie serce z tego wszystkiego.
-
ja mam 2 palce okropne przez zespól raynauda czy tam chorobę ( ja już nie wiem co ja mam), ale jest okej, mogę zginać palce kilka dni temu nie mogłam nic tak mi spuchły. Nie mam trochę wizji co z nimi zrobić, wygląda to okropnie i nie mam pojęcia czy to "normalne", że mi te palce tak puchną ( przecież to nie jest w tych klasycznych objawach )
-
a jaka jest sytuacja w grupie? ludzie są w większości są "na jednym poziomie" czy raczej taka zbieranina ludzi o baaardzo różnym zaawansowaniu w języku?
-
Lusesita Dolores, ale dobrze Ci w szkole idzie, pamiętaj o tym!
-
nie wiem co mam zrobić, słyszę albo "wracaj na studia" albo "nie zrobiłaś tego w 2 lata, nic z tego twojego studiowania nie będzie" a ja nie czuję się na siłach żeby tam wrócić, ale z drugiej strony jakoś chcę.
-
i co pani terapeutka odrzekła na te zasady a) i b) ? bo powinna powiedzieć "O to, to! jakby każdy tak robił to świat byłby piękniejszy"
-
cyklopka, jakby ta pani usłyszała o mnie i miała mi coś tłumaczyć, to by stwierdziła YYYYY HOJAKU MOŻE FAKTYCZNIE SIĘ NIE ODZYWAJ niech ci wystarczy w głowie, że sobie coś ułożysz osądzisz & Hojak nie odzywaj się, unikniesz kłopotów i kwasów.
-
namęczyłam się dziś przy robieniu rzeczy A i robieniu rzeczy B, której nie chciał robić nikt. myślałam, że usłyszę jakieś "okej, oo! dobrze że to już ogarnięte" i cóż....i zamiast tego "ok" dostałam opiernicz za "przeszłościowe sprawy". Ja nie oczekuję jakichś niewiadomo-jakich pochwał i bicia brawo i rozpływania się nade mną. Po prostu chciałam usłyszeć to "okej" , a nie wywleknięcie jakichś błędów z przeszłości. takie sytuacje mnie rozwalają i utwierdzają w przekonaniu że co bym nie zrobiła i tak inni widzą tylko moje błędy i wady.
-
dlaczego? przepraszam, mam zły dzień, nie słuchajcie mnie. nie powinnam się odzywać bo niezbyt znam się na życiu. już sama w to zwątpiłam.
-
ja się jakoś upieram, że jak ktoś ma to ubezpieczenie i prawo do wizyty u nfz-owskiego to trzeba spróbować.
-
NFZ...a co źle? nie. to jest opcja którą trzeba wykorzystać. Już i tak leki są okropnie drogie więc trzeba popróbować opcji wizyty bezpłatnej. Lekarz na NFZ okaże się średni - wrażenia średnie, no jakiśtam niedosyt niesmak, rozczarowanie, przykro że średnio podszedł do nas ---------ale jakośtam człowiek ochłonie, powie sobie "dobrze, że to było na NFZ, dobrze, że za darmo" . Jak prywatny okaże się średni - no j.w. rozczarowanie i przykro plus dochodzi do tego rozczarowania też żałowanie za kasą za średnią/złą obsługę. jakbym miała świadomość, że ja za te różne rzeczy w stylu rozczarowanie, zezłoszczenie się, po łebkach potraktowanie zapłaciłam, dużo zapłaciłam, że ja mu dałam pieniądze = o nie, ja bym tego nie przeżyła, że ja za to dałam hajs.
-
Tella ja idę pierwszy raz, ale biorąc pod uwagę moje zaryczenie i roztrzęsienie nie wiem czy pójdę.
-
jakby zaczęło działać, jakbym znów mogła się oddalić od domu na 30 km do obcego miasta bez ryzyka zawału i histerii przy obcych ludziach, jakbym nie bała się jakimś magicznym sposobem być poza domem jak się ściemnia......ja już serio niczego nie chcę niewiadomo czego, ja chcę tylko móc wychodzić z domu celem udania się do miasta wojewódzkiego gdzie mam dziekanat żeby zabrać stamtąd co muszę. Jakby mi te tablety oddały moją "dawną", jeszcze tak tylko do "połowy zepsutą głowę", tą z jakiegoś 2007 to bym się cieszyła, a nie wynajdowała sobie problemy ( i tak mi nikt w to nie uwierzy). Tak wiem praca, cuda się nie zdarzają, muszę chcieć. W marcu tego roku pojechałam tam raz i drugi - to co się ze mną porobiło to do dziś stoi mi koszmarem jak ja tracę kontrolę nad sobą i jak mi organizm wariuje. To był taki atak paniki, że ja myślałam że ja żywa do domu nie wrócę.
-
kosmostrada, moje branie paroksetyny wyglądało tak = kruszenie tej tabletki na małe kawałki, 2 godzinne siedzenie nad tym i zmuszanie się do połknięcia małego kawałeczka, wmawianie sobie że "nie będę histeryzować połknę i już.", jak jakimś cudem poliżę to to natychmiast kolosalny atak paniki, potem histeria, rzyganie, potem 2 hydroksyzyny naraz , potem jeszcze 2. Tak, ja wiem to jest chore i 10000 ludzi to połyka i żyje. Ja miałam strach nie do pokonania. Tak, wiem, to nie jest żadne wytłumaczenie. Tak wiem, każdy się boi łykać. Dla mnie to było nie do przejścia i stwierdziłam że jak dostaję jeszcze większej histerii to to się mija z celem i muszę jeść samą hydroksyzynę. Pani doktor wie.
-
dobra, już nie będę o tym pisać. jest mi okropnie, okropnie ciężko. od kilku lat nie wyszło mi dosłownie nic i to jest jakieś pasmo klęsk którego ja nie umiem zatrzymać. Nie umiem się zaprogramować pozytywnie, powtórzyć sobie 10000 razy, że "o zobacz, wtedy też panikowałaś a było dobrze, dałaś radę, załatwiłaś to, umiałaś wybrnąć, umiałaś zachować spokój". Jak jeszcze miałam jako-takie życie to tak sobie mówiłam - od kilku lat nie daję rady.
-
po prostu przerasta mnie to wydarzenie. nie wiem skąd wziąć siłę, jak ubrać w słowa pewne rzeczy, jak tej kobiecie patrzeć w oczy, jak ludziom patrzeć w oczy. starałam się układać sobie to w głowie, podchodzić do tego zbliżającego się dnia bez histerii. Wczoraj wszystko mi się posypało. Jest mi koszmarnie źle.
-
"dlaczego pani z tym dopiero teraz?", "no i co ja mam z panią zrobić?" "a dlaczego się pani nie zgłosiła wcześniej, pani to powinna kilka lat temu", "ale jak to pani nie ma ŻADNEGO DOŚWIADCZENIA", "to co pani robiła przez ten cały czas", "trzy studia zaczęte i żadne nieskończone - to pani jest jakaś niepoważna","to co pani umie w zasadzie robić?" ," pani jest jakaś niepoważna", "no i co ja mam tu wpisać?"
-
nie wiem już jak się rozmawia z ludźmi, tym bardziej z ludźmi w takim miejscu, bardzo się boję tekstów urzędników które padną w moim kierunku i że zostanę opieprzona ( słusznie zresztą) bo coś nie tak zrobię/powiem. Boję się tych pytań wszystkich, tego jej wzroku , tego że znów będę w sytuacji kiedy cały świat do mnie krzyczy NIENADAJESZSIĘDONICZEGOJESTEŚŚMIECIEMZEJDŹZTEGOŚWIATA
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
HoyaBella odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
ja najgorsze 2 ataki paniki w ostatnich 3 latach zaliczyłam w obcym mieście, 40 km od domu. Jak mi zdrętwiały ręce tak, że straciłam w nich czucie jeszcze starałam się ogarnąć, ale jak serce zaczęło walić i boleć to nie wytrzymałam i powiedziałam że "chyba trzeba do mnie dzwonić po pogotowie bo mam ataki paniki, ale teraz nie wiem co się ze mną naprawdę dzieje" ludzie się w tym obiekcie popatrzyli po sobie, że "przyszła i robi kłopot i co teraz" więc zabrałam się i poszłam stamtąd mówiąc że przepraszam i dam sobie radę. 3 godziny siedziałam na przystanku trzęsąc się z zimna i bojąc się wejść do PKS-u. Ciągle mam to przed oczami, boję się że znów tak stracę nad sobą kontrolę i boję się tam jechać, a muszę tam coś załatwić. -
idę jutro do urzędu pracy. jak na ścięcie. nie mogę przestać ryczeć. to będzie jakaś katastrofa , nie wiem kompletnie co mam mówić, nie wiem jak mam powiedzieć co., nie wiem jak ja mam ująć że jestem przegrywem życiowym, chyba powinnam się dziś nałykać tabsów na noc żeby się nie obudzić już.
-
Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?
HoyaBella odpowiedział(a) na LINA temat w Nerwica lękowa
ja tak mam jak mam gorszy czas depersonalizacyjny, zamyślę się i wstanę szybko, takie właśnie iskierki świecące, ucisk bardzo bardzo mocny w skroniach taki "rozsadzający", ból i takie dziwne wrażenie strachu-depersonalizacji-kimjajestem? -
ulubione są kafeteriowa "łiła", "świerzbiny" ( jakieś ogłoszenie pełne błędów ort., , laska sprzedawała stanik i chciała napisać, że ma on fiszbiny), "Poproszę sernik, wodę i EKSPRESSO MOKACZITO" ( z fanpaga Nie znasz życia jeśli nie pracowałeś w gastro) i Halina zrób mnie tej KAPUCZINY", "tu się nie smaży jego śledź" ( to jest przysłowie jakieś niderlandzkie, strasznie mnie śmieszy to), "cieszyć się jak głupi do sera" ( to lubię za jakąś taką absurdalność i że zawsze sobie to jakoś mimo woli wyobrażam, że jakiś ziomeczek faktycznie uśmiecha się do sera, ale tego nie używam; chichram się dopiero jak ktoś to przy mnie powie).
-
ooo to ja nie znałam tego - a to jest samodzielnie skonstruowane/ zasłyszane? jestem koneserem tych wszystkich "bić Niemca po kasku" i "to się nie kali" podsłyszanych, przeczytanych itd.