Skocz do zawartości
Nerwica.com

SrebrnaSowa

Użytkownik
  • Postów

    3 000
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez SrebrnaSowa

  1. Jak myślisz czy te leki i to w takich dawkach mogły w jakiś sposób pod względem fizycznym wpłynąć na Twój mózg ?
  2. No tak pomyślałam że musisz mieć niezły organizm skoro masz taką dawkę - 1000mg to chyba dla weterana co ?
  3. Hmmm... ogólnie jestem w dole. Ale może gdyby mnie ktoś wyszarpał z niego za włosy to pewnie dałabym się porwać . Ostatnio marzy mi się postrzelanie sobie z działka i przejażdżka czołgiem :-x Tak czasem się mijam z prawdą . Staram się tego nie robić . Co szalonego byś zaproponowała ?
  4. SrebrnaSowa

    A dobry wieczór.

    Fajny nick . Rozgość się ,witam na forum. " ...zawsze mi się wydawało że wszystkie kobiety są takie chwiejne " - rozwaliłaś mi tym system Fajnie zabrzmiało w zestawieniu reszty zdań Twojej wypowiedzi ^^
  5. Dziś . ( boże jakoś żałośnie brzmi.. ) Bezpieczniej jest nic nie czuć ? Czy może....
  6. Tak . Chowam smakołyki po domu . A później jak już o nich zapomnę - bum , niespodzianka. Czujesz czasem , że zbliżasz się na granice swej duszy ?
  7. Wiadomo że nie ma co się robić zagorzałym katolikiem. Nie ma co tonąć w skrajnościach. Ale owszem... modły pomogły. I jest teraz już coraz więcej księży współpracujących z psychoterapeutami i na odwrót ( żeby nie było zaraz doczepki ) . Z Bogiem działasz nad swoją szeroko rozumianą i postrzeganą Duchowością a z terapeutą nad chyba równie szeroko rozumianym umysłem ^^ Jedno drugiego nie wyklucza. Tylko na prawdę trzeba trafić na swój dobrze wybrany i wyselekcjonowany " team " .
  8. Znaczy się mniej więcej się domyślam czemu i kiedy to robi - to takie mechanizmy obronne. Istnieje coś takiego jak chyba równowaga z dysfunkcyjnej rodzinie - czyli za każdym razem kiedy się za siebie zabieram ( a nie boję się eksperymentować ) istnieje ryzyko że ruszę coś co było by dla kilku osób niewygodne, w dodatku stwarzam pewnego rodzaju niebezpieczeństwo - i kiedy rodzi się zagrożenie dla tej równowagi - któryś z rodziców atakuje. Że nie wspomnę już o tych rolach dzieci... Tyle że zapomnieli sobie chyba że już nie mieszkam w ich domu i nie muszę przybierać ról by przetrwać . To trochę smutne , że mimo takich zmian , również tych we mnie, oni wciąż traktują mnie tak samo. No ale.. Zresztą dodam że tata ostatnio wręcz z pedofilską namiętnością przytulił się do Kościoła. I co chcę zacząć jakąś treściwą rozmowę zarzuca cytatami różnych ludzi i księży albo z Biblii. A kiedy dochodzimy jakimś cudem do jego " nieszczęścia" lawiruje pomiędzy " taki mój krzyż " a " zawierzam to Bogu" . I to jest niestety kolejny mechanizm obronny - robienie z siebie ofiary . Oraz zrzucanie odpowiedzialności za swe czyny na kogoś kto mu ani nie odpowie ani nie skomentuje jego zachowania. Potrzebowałam kilku lat , żeby przyswoić wiedzę i zauważać teorię w praktyce. Nie będę brnąć w jego mechanizmy bo nic z nimi nie zrobię a jeszcze mogę sama sobie zaszkodzić , ale momentami nie wiem co robić . Rozpali mnie do czerwoności emocjami i muszę się na prawdę mocno schłodzić by nie wejść w jego gierki. Smutne jest również że czasem trzeba być doroślejszym od własnego rodzica. Albo to ja ostatnio jestem mega smutna. Ekhm. Postaram się ogarnąć . Co do jego psychiatry - uwaga - może Cię zaskoczę , nie chodzi do psychiatry. -.- Moja rodzina ma znajomą internistkę która po prostu na zlecenie wypisuje receptę na lit i tata ją sobie wykupuje. Chyba raz na ruski rok idzie do psychiatry .
  9. A to skoro nie mam przesadzać. To napisze to po co tu wlazłam. Na sam początek - kto ma pozaforumowy kontakt z Intelem ? A druga sprawa , połączona trochę z pierwszą, jak mam kurva wytrzymać ,kiedy sama się sypię a mój tata ( Chad )dowala ni z gruchy ni z pietruchy.... Jak mam do niego podejść ? Jak zrozumieć ? Całe życie byliśmy bardziej przyjaciółmi niż rodziną . Serio momentami to się czułam wręcz jak jego powierniczka również. Od 5 lat spadło na łeb na szyję. Dlatego to takie ciężkie... Ostatnio obudziłam się rano i dostałam jego esemesy z około 1 w nocy , strasznie bierno agresywne ,manipulacyjne , oskarżycielskie , wzbudzające poczucie winy , pełne gniewu i goryczy oraz żalu. Odpisałam mu tak jak polecił mi znajomy , bo to było tylko podsumowanie jakiejs tygodniowej nagonki - oczywiście nie wprost . " Sprawiasz mi przykrość . kocham Cie ". Choć uwierz było mi cholernie ciężko nie zbesztać go... Nie odpisał przez dwa dni. Później odpowiedział że tez kocha i nigdy nie przestanie. A teraz znów milczy i gdzieś w moim otoczeniu najeżdża na mnie . ( obgaduje ). Co to za stadium ? Co to w ogóle jest ? Choroba czy jego charakter ? Czemu nie był taki 5 lat temu ? Intelowi kiedyś napisałam, jaki to mój tata wspaniały , jak sobie radzi świętnie z choroba i z życiem jako osoba chora. ( wykryto u niego Chad jak miał 17nascie . Dziś ma 43 l ) . Obecnie wiele sytuacji sprawiło ze moje obserwacje nasunęły mi całkiem nowe wnioski... I postawiły go w innym diametralnie świetle. Wcale sobie nie radzi z chorobą. Bierze lit i sądzi że to załatwia sprawę. W dodatku o terapii zapomnij. Tylko jak ja mam do niego podchodzić ?
  10. " Efekty AL kumulują się i są najbardziej zaznaczone podczas procesu starzenia się organizmu oraz sytuacji ostrego i przewlekłego stresu, a jego skutki widoczne są w funkcjonowaniu układów organizmu, w największym stopniu odpowiadających za adaptację do środowiska zewnętrznego. Na przykład glikokortykosteroidy promują allostazę poprzez regulację dostępności związków energetycznych. Jednakże przewlekle podwyższone poziomy steroidów nadnerczowych, będące skutkiem nadaktywności osi podwzgórze-przysadka-nadnercza, mogą powodować insulinooporność, cukrzycę, miażdżycę i nadciśnienie. Pacjenci z większym AL mają podwyższone ryzyko incydentów sercowo-naczyniowych, pogorszenia funkcjonowania fizycznego i poznawczego oraz ogólnej umieralności [13]." Boże.
  11. Zaczęła ostatnio wyrywać się z bagna tempem raczkowania. Na przód.. Czy wszystko się zmienia razem ze zmianą stanu umysłu ?
  12. W okolicach Wawy polecam Zakroczym . Czyli ośrodek apostolstwa trzeźwości ojców Kapucynów. Dla DDD I DDA. Ojcowie tam są mega.
  13. Mam taki rodzaj nerwów że potrafię obżerać się jak nienajedzona locha w ciąży - czytaj zagryzać ciasto śledziami i ogórkami kiszonymi. Ale jest też rodzaj nerwów - przez który nie przełkne nic . Ostatnio robiłam przy takich eksperyment , ani ulubiona jajecznica nie przeszła ani burger z Maca . A waga spada...
  14. Zna ktoś w Kato albo okolicach dobrego psychiatre, do którego dałabym radę się wcisnąć do 9.01 ? Czerwony alarm.
  15. Mam to samo. Czasem jak naciskam " enter" to się filmik otwiera i wskakuje na cały ekran -.- A też mam tego niby " plus" blokera . Też zawsze mi się wydawało , że zawód wykładowcy bądź nauczyciela w liceum , należy do tych lepszych ( dość przyjemnych - kiedy jest to dopasowane do zainteresowań, charakteru i predyspozycji) . Zawsze sobie dumałam, jak by to było, wpaść czasem dla odmiany, na młody prężny umysł, który w dodatku bez skrępowania używa wyobraźni i bazuje na niebanalej wiedzy. To byłoby pewnie miło zaskakujące uczucie, gdyby ktoryś uczeń wpłynął na zmianę któregos z moich przekonań albo pogladów...
  16. Tyle, że założenie "znania się na rzeczy" (w kontekście tematu), plus założenie czyjejkolwiek "rutynowej codzienności", na kilometr wali megalomanią. Nie wspominając, że owo "znanie się na rzeczy" nierzadko stoi w sprzeczności z obecnym stanem wiedzy. W większości - być może. Ale nie zawsze i niekoniecznie. Owszem może zalatywać osobliwym urojeniem, albo wręcz maniakalnym( nie gniewajcie się CHAD'owcy) przekonaniem o własnej niezapezeczalnej wielkości. Ale sądzę że może to równie dobrze być esencja , wyciśnięta z cierpkiego doświadczenia, wymieszana z wyciągniętą nauką i wnioskami. Jasne że z powodu na powyższy temat istnieje większe prawdopodobieństwo że będzie to porażką ... moźe i nawet nieświadomym kolejnym mechanizmem... Jednak, mimo to często wpada się w tą sprzeczność. Gdyby patrzeć w tylko przez okulary megalomanii- na forum nikt nikomu nie powinnien doradzać , chyba że bd miał na piśmie że jest juź " normalny" . Choć i to czasem nic nie znaczy
  17. Taki sobie. A do tego szwankujący laptop -.- a TY masz szybki ?
  18. Ad 1 . No tak masz rację , że zależy to od wrażliwości drugiej osoby, ale też czasem zanim coś napiszemy trzeba się dowiedzieć , jaka mniej więcej ta wrażliwość jest , zwłaszcza gdy bywa tak , że piszemy coś bezpośrednio . Bo czasem człowiek chce dobrze a wychodzi różnie. Zmuszać do zastanowienia ? Kurczę to Ty odważny jesteś bardzo , albo masz niezłą barierę ochronną od zewnątrz jak i od środka. Dlaczego tak sądzę ? Ponieważ samo zmuszanie kogoś do czegoś posiada 50cio-procentowe prawdopodobieństwo porażki . Mówi się kto nie ryzykuje szampana nie piję - to też podchodzę, mimo mojej (na różne sposoby odbieranej pewnie) reakcji , do tego z pozytywnym nastawieniem ale nogą w bezruchu nad pedałem hamulca i z wyobraźnią chodzącą na pełnych obrotach . A czemu również od środka ? Ponieważ lubisz otwierać ludziom oczy , czy też pokazywać kierunek , w którym powinni się kierować po ziarenko zmiany . A kiedy Ci się nie uda, czy nie czujesz frustracji bądź gorzkiego uczucia niepowodzenia ? Czy raczej nie jesteś z tych ? Może po prostu lubisz doradzić jak się znasz na rzeczy i albo ktoś przy okazji skorzysta albo niech idzie się babrać w swojej rutynowej codzienności ? Ciekawa jestem czy dobrze oceniłam Twoją wrażliwość . Ad2. Pokochać kogoś z wadami , gdy już je znam - bardzo mądrze. I masz rację co do tych nienormalnych sytuacji . Bo człowiek podświadomie najbardziej się wtedy odsłania . Można wtedy więcej wyczytać . Zaryzykuję nawet tezą , że w sytuacjach o mniej przyjemnym zabarwieniu , dana osoba odsłoni się znacznie więcej , głębiej i mniej świadomie ( bez zakłamania , bądź wyćwiczonych zachowań) niż w sytuacjach dużo bardziej pozytywnych . Ad3. Ja tutaj już nie mówię tylko o znajomych . Bardziej miałam na myśli rodzinę , której zdanie często jest dla nas ważne . I przed którą przez jakieś uczucia , dużo ciężej konstruktywnie wyrazić to co się czuje. Ale piszesz że jest to konieczne by poprawić swoje życie , można by zatem rzec, że to właśnie nazywa się " zajmowanie się sobą " . Ostatnią miałam taką rozkminę . No bo w sumie , jeśli jest się w zgodzie z samym sobą , jako tako zachowało się odpowiedni sytuacyjnie takt , wyraziło się konstruktywnie i zrozumiale swoje stanowisko , uczucia i odczucia, oraz powody ... a mimo to ktoś dalej upiera się że " przeczeka kryzys" , to powinno się przyjąć stratę więzi , dla dobra własnego " ja " i zmian życiowych ? Przyjąć zaistaniałą sytuację jako cenę za kroczenie drogą ku własnemu szczęściu ? Co sądzisz na ten temat ,,,,
  19. Bez piwa, jak widać, też można obchodzić Oktoberfest! [videoyoutube=666C4SYADgU][/videoyoutube] Ileż oni tego piwa piją, szklanki jak dla dziecka . To im żal nie będzie.
  20. 1. Nie wiem czy to nie zbyt odważna i może krzywdząca teza... ale owszem, dość możliwy scenariusz. 2. Hej ! Nie tak od razu chyba .. Ważne jest jakie znaczenie i wagę ma dla nas to co się nam w drugiej osobie nie spodobało. Czasem kocha się daną osobę mimo że .... bla bla bla. Np puszcza bąki w nocy , albo chrapie jak stado zakatarzonych Reniferów, albo rozrzuca po domu skarpetki, jakby zaznaczał swoje terytorium Jeśli poszukasz gdzieś indziej, to znajdziesz może i osobę która powyższych robić nie będzie, ale za to będzie plaszczyć dupę przez TV i moczyć usta w piwsku. Pójdziesz dalej, wszystko ładnie pięknie , a tu toksyczna relacja ukochanej osoby z rodziną . A teraz właź w realcje tak utrwalone , tak pozwijane mechanizmami,.. Wydaje mi się że powinno się w życiu szukać takiej osoby , którą się kocha, a jakieś tam odchyły są do zaakceptowania, i nadamy im kategorii " nie zagrażające życiu i zdrowiu własnym i innych " . Trochę spłycając . 3. A mnie to tam nie zadzwia, bo to dość logiczne, że lepiej zabrać się za czyjeś źdźbło trawy niż za swoją belkę pod nogami. Jest to owszem załamujące , ale jako tako zrozumiałe - nie mówię że nadające się do zaakceptowania. Zmiany samego siebie są chyba trudne... bo jak się Ty zmieniasz, a otoczenie nie, to w oczach innych stajesz się " obcy " . A kiedy spotykasz się z kolei z jakimś strachem, obawą czy atakiem ze strony innych, to trochę podupadasz. Odpuszczasz. A potem słyszysz " i co już po kryzysie ? " hahahah
×