Skocz do zawartości
Nerwica.com

SrebrnaSowa

Użytkownik
  • Postów

    3 000
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez SrebrnaSowa

  1. jej...jakoś tak intymnie się zrobiło ... hihi
  2. Dwie łyżeczki ??!! Chyba za jednym kichnięciem ... chluśnięciem znaczy się . -.-
  3. Lucyfer , masz racje. W sumie w inny sposób napisałeś to co ja .
  4. Traktujemy często ludzi jak samych siebie. Jeśli siebie nie lubimy - i okłamujemy się że tak nie jest - to i ludzi nie polubimy. Oczywiście są ewenementy których często po prostu nie da się lubić . Ale i tak nie darzy się ich nienawiścią czy wstrętem , nie dajemy im nad sobą zapanować , są bo są i pewnie będą , ale nie są w stanie nam jakkolwiek zaszkodzić - bo znamy swoją wartość i swoje miejsce we wszechświecie , jesteśmy szczęśliwi i zadowoleni z życia. Mniej więcej chyba tak to wygląda z mojego punktu widzenia.
  5. Eh dziewczyny nie mówmy lepiej o zębach bo aż mam dreszcze. Zordon, musiałabym znaleźć tutaj jakiegoś polskojęzycznego. Szukałam już , ale jest 75km stąd, nie uśmiecha mi się tyle dojeżdżać.
  6. Neon, dopiero co wstałeś , daj sobie jeszcze chwilkę :)
  7. Intel, no to jest moc. Fajnie się tego słucha :) Ostatnio trafiłam na takiego oto grajka Mistrzunio
  8. Wczoraj nie jadłam słodkosci , bo powiedziałam sobie że nie będzie mi nikt narzucał kiedy mam mieć święto pączka ! Wiec mi się śniło że sie obżeram pączkami! Ale takich ...to w sklepie nie widziałam hahahha i jakie niskokaloryczne
  9. O Padoku pewnie mówisz, tam jest też terapia dla dzieci niepełnosprawnych , a konie mają tam fatalne warunki . Przynajmniej dla mnie...
  10. Ciągłe napięcie to dobry trop. Sądzę że może zostało ono zapoczątkowane w dzieciństwie - nie wnikając juz w szczegóły , napięcie w domu w którym dorastaliśmy ,tak sie mocno przytuliło, że ciężko się wyrwać. Szczerze ? Można być do tego na tyle przyzwyczajonym że może zakrawać na uzależnienie. Napięcia - do którego samemu się dąży, samemu się tworzy . Ja np od jakiegoś roku zauważam u siebie objawy napięcia - ciągle zaciśnięte zęby ( jakby podświadomie - i czuje się je dopiero gdy bolą , znaczy się pracuje nad tym, także teraz szybciej rozluzniam szczęki) , to że momentami wstrzymuje oddech - zauważalne dopiero przy zawrotach głowy , zbyt mocny nacisk dłoni - np trzymając kubek ( bielejące kostki ) . Wiem że bardzo duży wkład ma tutaj - sytuacja życiowa, stan relacji z bliskimi i obecny stan nas samych - na te czynniki mamy wpływ. Możemy je zmienić ,poprawić , przepracować. Później zostaje to cięższe , uzależnienie od napięcia. Ostatnio słuchałam e-booka w którym usłyszałam o swoistym szkielecie uzależnienia . Pozwólcie że o tym opowiem ( choć pewnie jest to gdzieś na tym forum ). Uzależnienie - Nałóg Pojawia sie myśl którą możemy nazwać wyzwalaczem , ona prowadzi do uzalezniajacego zachowania które nazwijmy nawykiem ( ładniej niż nałóg) , a on znów przynosi nam oczekiwany efekt do którego dążyliśmy - do Nagrody. Myk polega na dwóch sprawach . Wyzwalacz oraz Nagroda - są połączone , i niezmienne. Może się wydawać że myśl która się pojawiła wymaga od nas nagrody , czy też dzięki tej myśli nasz organizm / umysł domaga się Nagrody. Tymczasem pod Dwoma tymi określeniami mamy coś ukrytego ! I nazwijmy je Pragnieniem . Bo to właśnie ono , jest pierwotne i prawdziwe , w sensie takim że na pierwszy rzut oka wydaje się że mamy nałóg dla Nagrody , okazuje się jednak że uzależnienie wynika z pragnienia a nagroda jest sposobem na jego osiągnięcie . To juz rzuca całkiem nowe światło - bo gdy głęboko sie w sobie pogrzebie ,zobaczy co tak na prawdę jest " pragnieniem " to pozwoli to zmienić podejście do samego uzależnienia. Niestety wyzwalacz oraz Nagroda ponoć rzadko sie zmieniają - bo po prostu to nałóg ,tak samo jak alkoholik juz zawsze zostanie alkoholikiem - czyli dosłownie zawsze mechanizm nałogu będzie w nim. Teraz myk numer 2 , idzie podmienić sam nawyk , jeden na innych. Jakich mniej destrukcyjny. I sądzę że Odkrycie tego co kryje sie pod " pragnieniem" staje sie kluczem i niezłą lupą by tego dokonać... Kiedy mam ciężką sytuacje ,wyzwalaczem jest myśl " o matko to za wiele " , nałogiem destrukcyjne zachowanie , nagrodą uczucie fałszywej błogości - obniżenie temperatury emocji. A ukryte pod tym pragnienie - to radzenie sobie z własnymi emocjami , szeroko pojmowana zaradność , wewnętrzny spokój. Ostatnio staram się podmienic nawyk , jest to cholernie ciężkie , ale wykonalne.. Tyle że czuję że sam korzeń wyzwalacza - który ewidentnie siedzi w dzieciństwie... Niestety trzeba będzie przerobić pod okiem drugiej obiektywnie pojętnej osoby... To tyle z moich obserwacji...
  11. Można osądzić swoje wlasne życie dopiero na kilka chwil przed śmiercią. Przegrywasz kiedy przestajesz walczyć -w głowie. Byle do przodu zawsze - choćby jedną wątłą myślą...
  12. Dziś wyraźny spadek nastroju i produktywności . Ale mówię sobie " są gorsze i lepsze dni , pozwól sobie na te i te " . I jakoś daję radę .
  13. ..... prawda nie może mnie zniszczyć . Choćby była najgorsza- mogę zniszczyć samą siebie, podejściem do tej prawdy. Czy masz czasem bardzo produktywne dni ? Cieszą Cię one ?
  14. nadzieję na coś konkretnego ? Ogólną nadzieje czerpię z samej siebie - mocno spłycając. Bo dość już dziś tu nabazgroliłam :-x Masz dziś chęć na coś szczególnego ?
  15. Łał ! Trochę mnie korci żeby odnieść się do Twoich pytań , ale może sobie nie będziesz tego życzył moje pytania do Boga : Czy droga którą kroczę to ta droga którą powinnam kroczyć ? Zaopiekujesz się mną na tej drodze i przy jej końcu ? Czy pozwolisz mi na kolejny level ? Najgorsze dla Ciebie kłamstwo na świecie brzmiałoby .... ?
  16. Cały czas szukam . Póki co teraz skłaniam wzrok ku Protestanckiemu spojrzeniu Kościoła Chrześcijan Ewangelicznych. Dotąd byłam katoliczką - ale coraz gorzej czułam się w tej religii, przytłaczające nauki i kazania i cała ta otoczka. I chyba najważniejsze- nagle religia stała się dużo ważniejsza od samej wiary. A przecież to nie tak powinno być .... Mam w miarę otwarty umysł, ale jednocześnie chcę w coś wierzyć . I będę tego szukać - choćbym miała uwierzyć dopiero w ostatnich sekundach tego ( ) życia . A jakie między innymi pytania Cię dręczą ? ( ciekawy temat )
  17. Mi też trochę będzie szkoda odchodzić , ale jeśli miałabym zasmakować czegoś innego , nowego... to pewnie szybko to uczucie zastąpiłabym innymi. Tak jest pięknym darem. Skąd postawa agnostyka ?
  18. O dodam sobie na półkę . Dzięki. Są zdjęcia . Tylko faktycznie spory rozmiar
  19. Ciężko . Np boję się kiedy moje myśli brną w stronę śmierci. Czasem się zdarza. Nie boję się samego umierania . Boję się właśnie że przestanę całkiem istnieć , że te wszystkie barwne teorie o kolejnych żywotach , innych światach , czy chociażby Niebie mogą okazać się nie prawdą . To straszne , gdy uważa się Wszechświat za cud, musieć się pogodzić że pojawiło się w nim tylko raz, tylko na góra 80 lat ( daj Panie Boże ) . Ale z drugiej strony ... gdy mam głęboką refleksje właśnie nad tym " życiem po życiu " czy też " istnieniu po istnieniu " i dochodzę do wniosku że jednak musi coś być po tak zwanej drugiej stronie, nie idę w kierunku ślepej uliczki, wzniosę się na następny level... to wtedy cała reszta " przemijalności " TEGO istnienia przestaje się tak liczyć i dołować . Biorę to trochę jak ślady stóp na piasku, pozostawiłam po sobie ślad na drodze którą szłam, ale przychodzi fala i zmywa te ślady . Taka kolej rzeczy. A to co mi pozostało w głowie jest moje, jeśli będę pielęgnować w sobie, jeśli na starość nie dostanę jakiejś sklerozy czy zaniku pamięci... to moim pozostanie :) A Ty jak podchodzisz do Śmierci i ewentualnego życia po życiu?
  20. Zordon54 jejku, dziękuję. Ciesze się że i Ty coś dla siebie znalazłeś . A jaką książkę czytasz?
  21. Bardzo podobnie jak u Ciebie. Zawsze mówiłam że jestem typem człowieka który myśli ciągle, niezależnie od tego co robię . Czasem pociąg myśli jedzie po torach świadomych - gdzie jest łatwiej , bo można zapanować nad ruchem i ewentualnie coś skorygować logistycznie, a po torach podświadomości to jeżdżą ciągle,ruch jak na dworcu , pośpieszne, towarowe, wszystkie jakie są możliwe. Też bardzo często odwracam uwagę muzyką - to jest najlepszy i najmniej autodestrukcyjny sposób. Ale też książka i filmy właśnie, do tych pierwszych niestety nie znajduje ostatnio dostatecznej motywacji i skupienia. Filmy lepiej się w tym sprawdzają - jednak jest to na zasadzie wypchnięcie myśli innymi myślami - bo dużo rozkminiam filmy , w dodatku istnieje ryzyko wystąpienia jeszcze jakichś emocji bądź odczuć , taki filmowy posmak . Wysiłek fizyczny - a w zasadzie wszystkie jego rodzaje, od sprzątania domu po wyjście na spacer czy pobiegać . Połażenie po sklepie też jest w miarę dobre, ale zazwyczaj uszczupla portfel. Zresztą często są to już bardziej rodzaje zagłuszenia.. a wtedy robi się mniej bezpiecznie.... Czy potrafisz w jakiejś negatywnej myśli , doszukać się czegoś pozytywnego , na tyle by przepoczwarzyć daną myśl na coś innego , łatwiejszego do przyjęcia ?
  22. Coś Ty, kto mówi o odchodzeniu ! Przeżyj obecny stan - postaraj się bez autodestrukcji. A kiedy stan smutki minie, to zastanów się co dla Ciebie lepsze, zostać w tym wątku czy pisać dalej, a może czytać . Jakbyś chciała albo coś to pisz do mnie na PW , chętnie z Tobą popiszę .
  23. wiele by pisać .... Co Ci pomaga w przerwaniu ciężkiej gonitwy myśli ?
×