Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hitman

Użytkownik
  • Postów

    591
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Hitman

  1. Hitman

    Jak należy myśleć?

    Nie tylko tego. Masz za mało danych a ja mam je wszystkie i umiem zbudować lepszą tezę. Jeśli ta teza jest słuszna to znaczy, że jestem debilem bo na to wskazują fakty. Jeśli nie to tym bardziej jestem debilem bo nawet nie umiem zbudować mądrej oceny na swój temat
  2. Hitman

    Jak należy myśleć?

    Mam Ci uwierzyć na słowo?
  3. Hitman

    Jak należy myśleć?

    Nie wiem czy za dużo. Jak jaram to myślę więcej a jak piję to mniej A i tak jestem debilem mimo to, że myślę więcej niż inni. Powinienem się chyba poddać i pójść pod sznur albo wmawiać sobie, że nie mam żadnych emocji i uczuć żeby całkowicie się wyłączyły (zostały wyparte w piździec).
  4. Hitman

    Jak należy myśleć?

    A ja nie mam jak bo nie wiem jak prawidłowo myśleć, rozkminiać. Zawsze dochodzę do założeń, które wynikają z innych a te inne nie są pewne a i tak to tylko moje subiektywne myśli i subiektywne stwierdzenie, że jedne są ważniejsze niż drugie. I przy takim myśleniu boję się, że dojdę do czegoś co jest złe (bo przeważnie nie wiadomo) albo obalę niechcący pozytywne przekonanie (większość pozytywów już opadła bo była nieracjonalna).
  5. Hitman

    Jak należy myśleć?

    Lepsza zawsze jest prawda. Religii nie stworzę bo nie umiem i tak w to uwierzyć a więc nic to nie da a ćpanie jest przejebane. Ja tylko palę skuna i piję alkohol.
  6. Hitman

    Jak należy myśleć?

    Jeżeli istnieje determinizm absolutny to i tak możesz znaleźć logiczne rozwiązanie jeśli masz takie możliwości intelektualne (ja niestety jestem kompletnym idiotą) bo znalezienie rozwiązania mogło być zdeterminowane. A więc musisz coś robić i tym przymusem jesteś zdeterminowany bo jednak szukasz swojej szansy :) Jeśli uwierzysz w determinizm i to spowoduje, że przestaniesz cokolwiek robić bo to jest i tak zdeterminowane to będzie znaczyło, że masz słabą psychikę i to właśnie było zdeterminowane tym.
  7. Hitman

    Jak należy myśleć?

    Ja kiedyś bardzo lubiłem myśleć a teraz boję się swoich myśli a wielu z nich wręcz nie chcę bo iluzja w jakiej trzymał mnie brak tych myśli była fajniejsza niż to co wynika z logiki i wiedzy. A wymyślanie czegoś swojego ma sens jako twórczość ale nie ma żadnego jako dociekania na temat prawdy.
  8. Hitman

    Jak należy myśleć?

    Nie zgadzam się. Jest jakaś prawda a my ją znamy lub nie. Tworzenie swojej własnej prawdy to tworzenie bzdur. -- 18 mar 2015, 22:15 -- Możliwe, że jest jak mówisz. To zagadka tego typu czy faktycznie istnieje czynnik wolnej woli, której nie można przewidzieć nawet w teorii gdzie przewidującym byłby "bóg" czyli byt znający całą prawdę i wiedzący jaka przyczyna daje jakie skutki. Może też być tak, że jakieś zdarzenia mają prawdopodobieństwo zajścia 50% na 50% i nawet Bóg by nie wiedział, które się wydarzy
  9. Hitman

    Jak należy myśleć?

    Trzeba by wtedy znać wszystkie skutki i przyczyny, prawidłowe wartości, wiedzieć co dokładnie spowoduje każde posunięcie. Już jestem zmęczony niewiedzą, chęcią poznania i potrzebą uporządkowania myśli, światopoglądu.
  10. Ja im zazdroszczę tego, że nie muszą analizować świata i nie mają tej niepewności co do prawdy - oni "wiedzą" chociaż wierzą czyli niewiedzą. Coś cudownego tak jak ich Bóg, który istnieje bez przyczyny, poza czasem i przestrzenią i zawiera się w trzech osobach z czego jedna z nich - Jezus jest jednocześnie swoim ojcem i synem i powstał bez przyczyny (chociaż urodził się z dziewicy) po czym zmartwychwstał ale znów nie żyje. Ale ja bym akurat dał wiele za wiedzę, że śmierć to już koniec i teraz wszystko jedno co zrobię bo i tak niedługo umrę. Sam fakt, że nie istnieje Bóg nie daje pewności, że ja nie będę znowu istniał w jakiejś reinkarnacji, bo przecież niebyt jest ideałem niemożliwym do osiągnięcia tutaj.
  11. to mało, musiałby być wyjątkowo popapranym psycholem. Obojętnie się temu nie przygląda, patrzy sobie i mówi do siebie: o tutaj wojna, cierpią tysiące, miliony, aaaa jak fajnie, lubie to, chorzy psychicznie, hi hi, ci to mają przejebane, coś pięknego. Co by tu jeszcze ahaa kaleki wszelkiej maści, ha ha ha, a zwierzęta w rzeźni, uuuuu to jest dobreee, dawać więcej tego, więcej. I tak sobie na to wszystko patrzy i zaciera ręce. Give me more. Psychol. A po wszystkich cierpieniach jeszcze pewnie do piekła trza będzie iść. Wierzący powie, że winny temu jest szatan i wolna wola człowieka
  12. Jaki model myślenia jest prawidłowy? Jak myśleć prawidłowo? Jak dobrze analizować sytuację, świat? Istnieje bardzo duża mnogość wersji różnych zdarzeń, mnogość teorii. Jak je filtrować? Przeważnie ludzie starają się dopasować informacje do swojego systemu wierzeń - wybierają takie, które im potwierdzają to w co wierzą i wymyślają mnogość argumentów potwierdzających światopogląd. Jak oceniać, które informacje są prawdziwe, a które nie? Istnieje w teorii idealny model opisujący idealne i logiczne prawidłowe poglądy, reakcje na sytuacje, upodobania. Istnieje sieć powiązanych przyczyn i skutków ale jedna przyczyna może spowodować milion skutków a jeden skutek może mieć kilka przyczyn. Czasem pozornie mało prawdopodobna sytuacja zmienia bieg całej przyszłości, życie milionów ludzi. Na przykład rodzice Hitlera mogli się spotkać przez przypadek i skutkiem tego jest Holokaust (chociaż nie mieli prawa tego przewidzieć). Istnieje jakaś prawda na temat świata. Prawda jest jedna. Wyobraźmy sobie komputer, który potrafi analizować całość informacji jaka istnieje na świecie. Wprowadzamy tam wszystkie możliwe dane czyli tworzymy idealnie odwzorowany obraz całego świata. Teraz komputer musi przeanalizować każdą drobną sytuację z osobna, całość informacji z szerszej perspektywy, zestawić oba obrazy i stworzyć kilka prawdopodobnie najlepszych rozwiązań. Następnie następuje porównanie tych rozwiązań ale znów nie wszystko można przeanalizować. Jakaś przyczyna może powodować pozytywny skutek, który likwiduje złą przyczynę następnego złego skutku. Ale okazuje się, że ta zła przyczyna mogła okazać się pozytywna - np w miejscu X mieszkał wybitny naukowiec. Rozprzestrzeniła się choroba - rozprzestrzeniła się nieznacznie to dobrze a rozprzestrzeniła się bardzo to źle. Ale okazuje się, że jeśli zbyt mało się rozprzestrzeniła to ten naukowiec nie wykryje lekarstwa bo nie weźmie tego pod uwagę. Gdyby to była epidemia on wynalazłby lek. Ale go nie wynalazł bo choroba wybuchła w małej nieznanej społeczności i chorzy po prostu umarli. Potem choroba znów wybucha po śmierci tego naukowca i nikt inny nie znajduje leku - wymierają wszyscy. Istnieje jednak teoretycznie najlepszy wybór dla każdej świadomej jednostki. My możemy ocenić sytuację bardziej lub mniej trafnie - jaki zbiór zasad, które można zastosować spowoduje, że będziemy oceniać trafniej i znajdować lepsze rozwiązanie? W porównaniu do teoretycznie najlepszego modelu zachowań nasze wypada dobrze lub źle. Ale musimy mieć zbliżony optymalny zbiór rozwiązań w swojej głowie (trafna ocena i szukanie rozwiązań) i musimy wypadać dobrze. Jedynym celem jest szczęście, które odczuwamy subiektywnie i to szczęście musi być skorelowane ze szczęściem innych osób w otoczeniu (nie możemy czerpać szczęścia opartego o cierpienie innych). A więc nasze pragnienia też mogą być dobre lub złe. Nasze emocje i uczucia mogą być dobre lub złe. Jak znaleźć odpowiedni model oceny? Jak znaleźć odpowiedni model szukania rozwiązania problemu jeśli wypadamy źle w porównaniu z tym obrazem? Czym powinniśmy się kierować w życiu? Dla jakiego celu żyjemy? Co obiektywnie jest dobrym celem dla człowieka i co subiektywnie daje nam poczucie szczęścia? Jak zgrać jedno i drugie? Są ludzie, którzy radzą sobie z tym lepiej i są tacy, którzy radzą sobie gorzej. Należy więc czerpać przykład z tych, którzy robią to lepiej. Skąd wiedzieć kto jest takim przykładem? Skąd wiedzieć co robi dobrze a co źle? Te wszystkie pytania powodują u mnie rozpad większości przekonań i nie wiadomo o co się oprzeć. Nie o autorytet bo one mogą się mylić a czemu miałbym się zgadzać z czyimś subiektywnym zdaniem? Nie o przyjęte kulturowo normy bo kto powiedział, że one są dobre? Nie o naukę bo ona nie zna odpowiedzi na te konkretne pytania. Nie o to co ja pomyślę bo skąd mam wiedzieć czy to jest dobre i mądre? Ludzie, których ja oceniam jako myślących źle i głupio też mogą myśleć, że mają rację - to tylko przekonanie, które ich ogranicza w rozwoju. Ja nie mam swojego celu, nic swojego. Wszystko to przejęte z otoczenia przefiltrowane przeze mnie informacje z czego większości nie pamiętam bo mam słabą pamięć. Nie mam swojego zdania bo jak jakieś mam to je podważam i nie jestem go pewien - niby czemu miałbym być pewien? Nie zgadzam się ze zdaniem innych ludzi bo niby czemu miałbym? Przecież i tak jedni mówią inne tezy a inni mówią jeszcze inne i skąd ja mam wiedzieć, które są dobre a które złe bez swojej subiektywnej oceny? Muszę sam ocenić a ja nie umiem tego robić, nie umiem dokonywać wyborów i nie wiem po co mam żyć i czy to co mi przyjdzie do głowy jest zgodne z tym po co powinienem chcieć żyć. Mam takie myśli nawet podczas słuchania muzyki. Podoba mi się jakiś utwór a ja rozważam nad tym dlaczego to mi się podoba i czy powinno tak być. Potem dochodzę do wniosku, że nie powinno bo to zbyt prymitywne. Jestem więc prymitywny więc cokolwiek nie pomyślę to będę się mylił bo nie wiem i tak co jest prawdą. Ale jednak wiem co powinno być - tylko, że tak nie jest i gdybym postępował tak jak wiem, że powinienem to lepiej chyba nie żyć niż być tak zniewolonym.
  13. Ewolucja to teoria potwierdzona naukowo. Nie ma niczego co świadczyłoby o projekcie. Tym bardziej nie ma sensu w takim projekcie - stwórca bowiem tworzyłby w jakimś celu. Tymczasem gdyby istniał Bóg musielibyśmy być stworzeni po coś co wyklucza wolną wolę. Ocena naszych uczynków także ją wyklucza. A najbardziej wykluczają ją uwarunkowania, z którymi się rodzimy i im podlegamy i brak całej dostępnej wiedzy. Teoria o stwórcy ma bardzo poważne negatywne implikacje więc można ją wykluczyć na podstawie moralności - chyba, że stwórca nie jest bytem moralnym. Natomiast na pewno wszechmoc i miłosierdzie wykluczają świat jaki obecnie obserwujemy. Jest jeszcze argument dzieła i twórcy. Otóż jeśli piekarz piecze niedobre chleby to konsument odpowiednio go ocenia - to jest słaby piekarz. Inny dwie ulice dalej piecze zajebiste pieczywo i konsument wtedy mówi "to jest dobry piekarz". Jeśli boli mnie ząb to idę do dentysty a jeśli oglądam piłkę nożną to mecze najlepszych lig a nie jakieś kopaniny na kartofliskach. Dzieło świadczy o tym jak dobrym ktoś jest twórcą - miernikiem jest zazwyczaj zadowolenie przez konsumenta. No i świat nie spełnia takich warunków - większość jest niezadowolona i ma przejebane. Jeśli ktoś tego nie dostrzega to musi cierpieć na bardzo poważne zaburzenia, być może nawet ma osobowość dyssocjalną i nie interesuje go cierpienie innych ludzi. Świat to wyjątkowo złe dzieło więc gdyby istniał ewentualny stwórca musiałby on być albo psychopatą albo nieudolnym rzemieślnikiem. Na dodatek ludzie są rzuceni na głęboką wodę - muszą odkrywać sami siebie bo nie dostali instrukcji obsługi umysłu co jest największą bolączką gatunku ludzkiego. Mnogość religii już sama w sobie świadczy o tym, że żadna nie jest prawdziwa i nie pochodzi od Boga. Analiza religii prowadzi do negatywnego osądu na temat każdej z nich. Wreszcie wiara jest przeciwieństwem wiedzy i rozumu - jest błędem poznawczym. Jeśli kupuję telewizor to dostaję do niego instrukcję obsługi - i tak radzę sobie bez niej intuicyjnie i to właśnie świadczy o tym, że sprzęt jest dobry. Jeśli jest skomplikowany to instrukcja powinna być napisana jak najbardziej łopatologicznie, bez zawiłości i możliwości swobodnej interpretacji. Na Ziemi nie istnieje coś takiego w odniesieniu do życia, umysłu, zasad. Wartości i zasady powinny być wyjątkowo ściśle i wystarczająco obszernie wyjaśnione - powinny odwoływać się do skutków i przyczyn, z których wynikają. Tymczasem czymś takim zajmuje się już KK i wymyśla powiązania przyczynowo skutkowe tak żeby pasowały do ich idei. Biblia na ten temat milczy a ksiąg z innych religii nie warto nawet analizować. Najlepiej działaniem i funkcjami umysłu zajął się buddyzm ale ci z kolei chcą się wyrzekać człowieczeństwa i zamienić się w oświecone roboty bez emocji poprzez wyrzeczenie się wszystkiego i depersonalizację. To człowiek jest alchemikiem umysłu a historia pokazuje co się sprawdza a co nie i wtedy można to analizować i zamykać dopiero w teorie. Większość i tak pozostaje niewiadomą. Nie sądzę, że Bóg chowałby się przed swoim stworzeniem a już na pewno nie kiedy to stworzenie kocha i chce dla niego jak najlepiej. Gdyby porównać Boga do ojca to jest on okrutnym tyranem, który na dodatek nie mówi człowiekowi jak właściwie postępować, jak to osiągać, nie tłumaczy zjawisk przyczynowo skutkowych, nie pomaga obronić się przed nieprawdą, przed złem, chorobą. Woła się go a ten nie przychodzi. Nie nakarmi i nie napoi ani nie zapewni utrzymania. Nie przytuli kiedy trzeba, nie wskaże drogi i metod. Jeśli tak ma wyglądać miłość to ja jej nie chcę. Niech spierdala. Jeśli chce mnie zbawić jakiś gnojek zafajdany to mówię spierdalaj. A jest cierpienie w Afryce, cała historia ludzkości to okropny ból, męki, smród i NIEPEWNOŚĆ. Wiara jedynie wypełnia lukę niepewności u tych, którzy nie mają na tyle ścisłych umysłów żeby wyłapywać religijne bzdury i wierzą w to co się im przedstawi bez dowodów.
  14. Dla refren, nie ma dowodów na to, że mutacja może powodować rozwój organizmu a jakimś dziwnym trafem dla naukowców są takie dowody. Wklejałem tutaj to refren, się nie podobały bo nie pasują do jej modelu świata. Okropne to zaburzenie, które ma ta dziewczyna. Żal ludzi, którzy nie mają już szansy na zmianę bo tkwią po uszy w swoim stworzonym świecie i nie chcą wychodzić do reala bo ich świat w głowie by się rozsypał. Kolejny raz pytam o dowody na kreacjonizm. Kolejny raz cisza
  15. Nie ma sensu wchodzić w dyskusję z refren - ona i tak każdy dowód na ewolucję przerobi na swoją rację a ani razu sama nie podała żadnego dowodu na kreacjonizm. Tu dopiero można by się nad nią poznęcać ale ona zgrabnie unika tego tematu jak ognia
  16. Ale ja nie chcę walczyć z krytykiem. On się uaktywnił kiedy zacząłem interesować się rozwojem i wystarczył jeden element czyli samoobserwacja. Dawniej wolałem powiedzieć komuś, że jest burakiem skoro mnie ocenia niż zastanowić się czy faktycznie nie ma racji. Myśląc o kwestiach etycznych i tego co wypada, tego co jest ważne i co jest fajne zacząłem dostrzegać coraz bardziej, że moja osoba odbiega od tego co myślę o tym wszystkim. To nie myśli są problemem tylko to jaki jestem i przez to nie pasuję do obrazu siebie jaki powinienem spełnić żeby mieć dobrą samoocenę. Samoocena nie należy się z urzędu byle komu bo jakiś guru psychologii tak powiedział. Taki terapeuta rozważa kwestię skuteczności metody i wie, że ludzie z wyższą samooceną mogą pokonać łatwiej życiowe problemy ale nie zastanawia się raczej nad kwestią etyczną. Działa to znaczy, że się sprzedaje. I potem przychodzi totalny frajer do terapeuty a ten mu mówi, że jego problemem jest samoocena a nie jego osoba, która jest cała do naprawy. Potem się wmawia, że jest dobrze i podważa logikę negatywnych myśli a już o pozytywnych się nie pomyśli czy są adekwatne do rzeczywistości. Potem wychodzą takie przesłodzone modele szkoleniowe z broszury jakiejś firmy i ludzie powtarzają "samoocena", "pewność siebie", "skuteczność" to klucze do sukcesu. Ale oni wpierdalają się tam z łomem bez przepracowania tego co realnie jest problemem tylko zamiatają problemy pod dywan udowadniając, że ich nie ma -- 17 mar 2015, 01:50 -- Dalej taka osoba idzie do społeczeństwa i już jest "wyleczona" z problemów. Ludzie zaczynają ją inaczej traktować, staje się bardziej lubiana. A realna wartość stoi w miejscu nieruszona. -- 17 mar 2015, 01:59 -- Wysoka samoocena to mniej więcej okres gimnazjum i liceum. Potem człowiek powinien wydorośleć.
  17. Nie mam żadnej filozofii a żartować proste, że umiem ale niektórzy czasem nie wyczuwają ironii i nie wiedzą kiedy mówię prawdę a kiedy nie -- 24 mar 2015, 17:30 -- Podsumujmy wiedzę na temat związków. Dobór seksualny Kobiety są z natury hipergamiczne a faceci poligamiczni. Hipergamia polega na tym, że kobieta czuje popęd seksualny kiedy facet jest od niej lepszy (w jej wewnętrznym odczuciu). Mężczyzna odczuwa popęd do kobiety, która mu się po prostu podoba czyli jest w jego guście. Ale facet, który nie ma możliwości bycia/uprawiania seksu z kobietą w swoim guście zaczyna obniżać poprzeczkę i ewentualnie może ruchnąć dziewczynę, która mu się nie podoba. Albo może wybrać samotność. Dziewczyna, która nie ma szans na faceta, który jej się podoba obniża poprzeczkę i szuka faceta, z którym będzie się dogadywała i zbuduje relację. Nie będzie pożądania seksualnego ale będzie układ między dwójką ludzi. Czasem będzie seks żeby rozładować napięcie albo zadowolić faceta. Dobór społeczny Ludzie dobierają się na podobnym poziomie intelektualnym, ogólnym. Kobiecie zależy na tym żeby mężczyzna był fajnym człowiekiem, z którym tworzy się codzienną relację. Gorsza osoba dobierze się z inną gorszą osobą płci przeciwnej a lepsza osoba dobierze się z lepszą osobą płci przeciwnej. Dobór indywidualny Partner/partnerka musi pasować do indywidualnego gustu czyli np jakiś facet lubi spokojne blondynki z niebieskimi oczami, inny woli szatynki z zielonymi oczami a jakaś laska lubi niskich brunetów. Ten czynnik (d. indywidualny) bardzo komplikuje teorię bo ludzie mają często nietypowe upodobania, nie pasujące do ogólnych mechanizmów. Dobór wg samooceny Osoba, która ma niskie poczucie wartości mierzy niżej. Dobór wg ponadprzeciętności Ludzi pociąga coś co nie jest normą, przeciętnością. Coś co wyróżnia kogoś spośród tłumu - indywidualizm. Piękna kobieta, którą podrywa mnóstwo kolesi odrzuci tych z zachowaniami standardowymi oraz niestandardowymi, które są hardkorowe, przesadzone. Dobór wg genów/wzorców rodzinnych Na wybory kobiet duży wpływ mają wybory jej matki i podobieństwo partnera do ojca (albo jeśli kobieta ma uraz do ojca i go nienawidzi szuka cech przeciwnych). Na wybory mężczyzn także wpływa wychowanie i geny. Dobór wg stereotypu Czyli ustalenia kulturowe. Wiele osób wierzy, że ładne kobiety są głupsze niż brzydkie albo, że bogaty facet jest nieuczciwy i rucha mnóstwo lasek. Faceci wybierają szczupłe kobiety bo tak jest teraz modnie. Partner jako wizytówka Faceci starają się mieć jak najładniejsze kobiety żeby podobały się one innym facetom. Samiec z niską samooceną raczej unika takich kobiet bo rośnie ryzyko zdrady a taki osobnik wie, że jest dużo lepszych od niego konkurentów. I to jest cała miłość. Zwykłe ewolucyjne uwarunkowania, do których ludzie dorabiają ideologie. Na to kim jesteśmy ma wpływ mnóstwo czynników, które nie zależą od nas. Jesteśmy marionetkami ewolucji, przypadku i determinizmu. A więc jako zwierzę gatunku homo sapiens mam jakieś uwarunkowania, które odbieram jako emocje, uczucia, pragnienia. One albo są nieracjonalne albo uwarunkowane bez mojej zgody i wiedzy - dostaję taki start. Jako gorszy samiec "wybieram" gorsze samice a one "wybierają" mnie bo nie mają lepszego wyboru. Ale mam też umysł i oceniam te mechanizmy, znam je i mogę ocenić je jako coś złego lub co najmniej bezsensownego, czego nie chcę a czuję taki przymus. A więc emocje, uczucia to przymus. To pragnienie, które mnie niszczy i odbiera radość. Czuję brak tego a wiem, że to coś bezsensownego, nie to czego bym chciał. Emocje powinny być sterowane myślami czyli stwierdzam, że chcę tego i tego i zaczynam to czuć. Oceniam coś jako ładne i fajne to mi się powinno podobać. Nie może być takiej sytuacji, że między myśleniem a emocjami istnieją rozbieżności ale to emocje powinny dostosować się do myśli a nie odwrotnie żeby to wszystko miało sens. A i tak sens jest tylko dla najlepszych a więc muszę dążyć do bycia kimś i szukać kobiety, która też prezentuje wysoką wartość. Ale logika mówi jeszcze coś: po co mi kobieta? To wszystko jest zbyt zagmatwane, pojebane i niejasne a do tego smutne, przykre, przerażające, bezsensowne.
  18. Jak patrzę na siebie oczami matki to jest dobrze. Gorzej z patrzeniem oczami ojca bo wtedy widzę wszystkie wady a jest ich dużo. Zalet zero. Niestety ma rację chociaż sam wypada blado. tu_i_teraz, Ja też ale kiedyś miałem dowolność myślenia i chociaż było łatwiej to stałem w miejscu myśląc, że jest dobrze. I przez to teraz jestem nikim, bez szans na fajne życie. Obudziłem się z ręką w nocniku bo zacząłem patrzeć na siebie krytycznie. Obiektywna prawda. To czy ją dobrze dostrzegasz zależy od tego czy jesteś dobrą obserwatorką. Inni zazwyczaj gówno o tobie wiedzą ale znają cię z różnych sytuacji i mogą je trafnie opisywać. Przeważnie jednak bredzą od rzeczy i nie warto ich słuchać. Ja po prostu zawsze jestem przed sobą szczery. Gdybym nie dojrzał mentalnie pewnie mógłbym czuć się szczęśliwie ale to by był mój stworzony świat w głowie a nie real. Teraz mam dojrzalsze poglądy, większy ogląd sytuacji i patrzę na siebie przez ten pryzmat gdzie wypadam okropnie. I niestety w moim przypadku nie jest to wina zaburzeń poznawczych i złego obrazu świata w głowie. Odważna mogłabyś być. Szczuplejsza, ładniejsza to nie wiem bo cię nie widziałem A kreatywność uważam za złą cechę. Ludzie kreatywni to mąciciele. Nie mają w głowie ograniczeń i traktują świat jakby tylko oni sami na nim byli.
  19. Masturbow, szkoda tylko, że nie uczą tego w szkole i potem musimy leczyć się z głupot, które wmówiła nam kultura. Pluszowa, chcę mieć jedną samicę i mieć z nią dwójkę albo trójkę dzieci. Więcej to patologia a jedynaki wyrastają zazwyczaj na debili i egoistów
  20. agnieszkasz, czemu tak sądzisz? Myślę, że myślę w sam raz
  21. Czemu cokolwiek? To kolejne twoje stwierdzenie, które nie ma nic wspólnego z prawdą. Brak argumentów nazywam brakiem argumentów i nie ma w tym niczego nadzwyczajnego. Nie zakładam, że twoje zdanie jest złe a moje dobre. W którym miejscu wyczytałaś coś takiego? Co do spróbowania gówna to analogia miała służyć obaleniu zdania, które napisałaś bo jednak można coś wiedzieć bez spróbowania.
  22. magnolia84, To, że Ty tak masz nie oznacza od razu, że ja też. Co wypieram? Przedstawiasz mi tezę nie do odrzucenia, opartą na błędnym kole - zarzucasz mi coś a potem ja się nie zgadzam i podajesz argument, że fakt niezgadzania się z Twoją teorią (na którą nie podałaś ani jednego argumentu) jest wyparciem. Ja się pytam wyparciem czego i skąd przekonanie, że dobrze mi radzisz? Chciałbym tylko albo aż jakiegoś argumentu na poparcie tego o czym piszesz. Fajnie, to idę najeść się gówna :) izaa, ja czuję potrzebę zmiany ale nie ma sposobu na taką zmianę. Chcę zmienić WSZYSTKO. Pragnę tej zmiany. Ale żaden terapeuta nie zna sposobu, żadna szkoła psychoterapii też nie. Natomiast bardzo często jest tak, że tam gdzie fachowiec nie pomoże sytuacja rozwiązuje się w inny sposób. Pytam wprost o możliwość zmiany całego charakteru, nabycia pożądanych cech, dzięki którym będę kimś kto ma wartość. Nie ma takiego sposobu. Będą mi proponowali żebym godził się z tym, że jestem nikim albo karmili sofizmatami o miłości bezwarunkowej i życiu, które jest celem samym w sobie.
  23. Nie każdy ma zdrowy rozsądek. Większość znanych mi osób nie ma czegoś takiego - jakiś rozsądek mają ale niekoniecznie zdrowy. Nie odrzucałem żadnych argumentów. Żadne tam nie padały. Z miejsca odrzucam tylko teorie, które szufladkują drugą osobę. Nie twierdzę, że nie mam problemu. Wiem, że mam ale nie jest to do rozwiązania przez tradycyjną psychoterapię bo żadna nie ma w ofercie wyłączenia emocji lub idealnej synchronizacji emocji z myślami gdzie emocje dopasowują się do myśli a nie odwrotnie.
  24. Gdyby wszyscy użytkownicy podzielali czyjeś zdanie, że mam zjeść kupę to ja bym i tak nie zjadł. Przekonają mnie racjonalne argumenty. Czemu ci "wszyscy" ich nie podali? A z tego co kojarzę to nie wszyscy tak twierdzili. Ja podchodzę do sprawy matematycznie. Istnieje problem, istnieją rozwiązania ale są też teorie szufladkujące problem, z których wynikają złe rozwiązania lub sofizmaty, puste hasła. Nie ze wszystkim co ktoś napisze muszę się zgadzać i dlatego tak nalegam na uzasadnianie swojego zdania jakimś związkiem przyczynowo skutkowym.
  25. izaa, to jednak TVN Style a nie poważny program Ja na pewno nie pójdę pracować za najniższą krajową ani do pracy gdzie będę rozdawał ulotki albo siedział i wpatrywał się w monitorki czy też wkładał mięso do bułek i smarował sosem. Nie ma takiej opcji. Nie po to się urodziłem i wolę umrzeć niż iść do takiej roboty. A do niczego się nie nadaję. Prosta rozpiska: praca to jakieś 8 godzin w robocie plus dojazdy plus rano czas przed pracą, który jest zmarnowany - z 11 godzin z całej doby plus 8 godzin snu i zostaje 5 godzin z 24 na robienie czegoś dla siebie, rozrywkę. Do tego ambicja się nie spełni (możliwe, że u tamtych ludzi po prostu zabito ambicję i dlatego poszli robić za miskę ryżu). Ja na szczęście nie mam rodziny do wyżywienia. Nie mam też dzieci i nie będę miał bo nie będę miał kobiety. Nie opłaca się bo nie mam niczego za co kobieta mogłaby mnie pokochać i nie wybrać lepszego kiedy nadarzy się okazja. Takich problemów nie rozwiązuje żadna terapia bo to nie są błędy poznawcze tylko racjonalna analiza. Jeden psycholog, do którego chciałem się zapisać usłyszał co mówię i powiedział, że on nie może mi pomóc bo nie widzi zaburzeń/choroby a w tym co mówię faktycznie mam rację i pecha, że do tego doszedłem bo jednak większość ucieka od takich myśli, wypiera je i tworzy w ten sposób dodatkowe problemy. magnolia84, problem jest ale nie do rozwiązania przez tradycyjną terapię. Masz tok myślenia typowo szufladkujący, oparty o błędne tezy jakie wysnuwasz z marnych przesłanek.
×