
abrakadabra xx
Użytkownik-
Postów
1 208 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez abrakadabra xx
-
Dzwoniłem kiedyś na tel. zaufania, chciałem pogadać i uzyskać jakieś wsparcie, jednak kiedy powiedzialem, że nie chce mi się żyć to pani stwierdziła, że zadzwoni na policję. Cóż po chwili się rozłączyłem i tyle mojego gadania.
-
To chyba jeden z najlepszych okresów w moim życiu, brak głębszych trosk i radość. Gdybym mógł, powróciłbym do tamtych czasów. Czas szkolny był tylko dla mnie utrapieniem z racji na moją wrażliwość i nieśmiałość, byłem spokojny i cichy, więc dzieciaki sobie trochę używały. Ale po za szkołą czułem się swietnie, stawałem się towarzyski, otwarty i pewny siebie. W rodzinie też nie bylo większych problemów. Za moich czasów nie było internetu więc większość czasu spędzało się po za domem. A to granie w piłkę a to w kapsle a to w klasy z dziewczynami. Chodzenie po drzewach, budowanie szałasów, baz, toczenie wojen z innymi dzieciakami z innej "bandy", chodzenie po działkach na szaber i wszelakie inne rozrabianie, w lato większość czasu spędzanie nad wodą a w zimę na zamarznietych bajorkach grając w coś na podobieństwo hokeja, ogniska, i wiele innych. A jak wy wspominacie swoje dzieciństwo?
-
Wypiłem 2 razy w tym roku, na poczatku roku i kilka dni temu. Wcześniej 3 lata bez. Dlaczego się napiłem? Zacznijmy od tego dlaczego przestałem, alkohol destabilizował moje życie, zaprzestanie picia było początkiem walki o powrót do zdrowia i do pełnej stabilności. Później był odwyk od benzo, wszystko szło w dobrą stronę, dosyć długo odczuwałem lekko euforyczny stan kiedy byłem wolny od nałogów i moje życie powoli zaczęło się układać. Jednak pod pewnymi względami było coraz gorzej a ten stan minął, po odwyku od benzo nie doszedłem do siebie, po kilku latach walki opadłem z sił no i uległem, to zwątpienie w wyzdrowienie mnie do tego pchnęlo, raz a później drugi raz, czy będzie następny raz, tego nie wiem. Wiem, że mogę nie pić latami, pytanie tylko czy warto?
-
A co to związków, tutaj mam już ugruntowaną pozycję i nie będę się w to pchał.
-
A co do normalsów, dobrze się z nimi rozumiem na pewnym poziomie po za problemami z kręgu zaburzeń, po prostu nie rozumieją pewnych spraw a ja tego oczekuję. Czyli co, albo wyzdrowieć albo znaleźć innych zaburzonych próbując do skutku.
-
Nie wiem czy da się przyzwyczaić do samotności z racji tego, że człowiek jest istotą społeczną. Strasznie ciągnie mnie do ludzi, pomimo negatywnych doświadczeń z nimi. Zaburzenia utrudniają kontakty a natura domaga się swojego. Gdybym nie potrzebował innych chyba nie miał bym problemów. Moje relacje z chorymi/zaburzonymi kilka razy skończyły się nie ciekawie. Nie wiem, nie mogę jakoś znaleźć odpowiednich dla mnie ludzi, często dochodzi do różnych zgrzytów, ignoruję wszelkie przeczucia, obawy, przesłanki ku temu, że może być nie ciekawie, łudząc się, że jednak jakaś ciekawa znajomość może się wywiązać i w końcu moje przypuszczenia się sprawdzają a ja spadam na zbity pysk. Myślę, że to efekt nie dopasowania, moich/ich oczekiwań no i samych zaburzeń plus moja desperacja. Poznałem kiedyś ciekawych zaburzonych ludzi, z którymi moje problemy nie kolidowały i wzajemnie spełnialiśmy swoje wzajemne oczekiwania, jednak straciłem z nimi kontakt. Widocznie mam pecha trafiając na nie wlaściwych ludzi, samemu też będąc dla nich nie właściwy. Ale nie ma co wyciągać pochopnych wniosków z kilku relacji, trzeba dalej próbować, choć ja na to chyba już nie mam siły, ale potrzeba dalej istnieje.
-
Traktowanie w szpitalach psychiatrycznych
abrakadabra xx odpowiedział(a) na nieboszczyk temat w Socjologia
Byłem raz w szpitalu na swoim pierwszym odwyku od benzo. Mam mieszane uczucia, warunki nie ciekawe. Wtedy po raz pierwszy miałem do czynienia osobiście z poważnie chorymi, sam wtedy miałem mniejsze zaburzenia, nie czułem się chory. Postrzegałem siebie jako ten uzależniony od psychotropów z problemem lękowym. Z pewnymi ludźmi nie było jak się dogadać z innymi natomiast się zakumplowalem. Ogólnie byłem w lekkim szoku, że wszystkich chorych, mniej bardziej, alkoholikow lekomanów wkładają do jednego worka ale cóż. Był taki jeden co za mną chodził cały czas, nawet jak rodzina czy dziewczyna do mnie przyjechali to się przysiadał do nas. Na szczęście dostałem pozwolenie na wychodzenie na dwór, wtedy miałem trochę spokoju, tym bardziej, że objawy abstynencyjne dawały mi się we znaki pod postacią zwiększonych lęków i stresu. Było trochę problemów z niektorymi pielęgniarkami ale muszę powiedzieć, że te wyrozumiałe też były. Czasem jak nie moglem wytrzymać objawów abst. to dawały mi dawkę większą dawkę, kiedy poprosiłem, czasem na sen coś dawały. Ogólnie ciekawe doświadczenie z tym szpitalem. -
Wszystko zależy od punktu widzenia, w jakiej sytuacji przyszło ci żyć. Jeżeli życie jest nie do zniesienia egzystencja wydaje się bezsensowna, wtedy lepiej widzisz całą tą nie sprawiedliwość zrządzenia losu. Kiedy masz się dobrze nie to nie masz nawet czasu na dołujące myśli, zajmujesz się życiem i cieszysz się z niego, zakładając, że jest one całkiem udane. Myśli egzystencjalne i ukazujące nie sprawiedliwość świata też występują rzadziej, po prostu nie ma na nie aż tak dużo miejsca podczas gdy jesteś przepełniony radością. A jeżeli człowiek jest młody i ma się całkiem dobrze, łaa. Problem pojawia się kiedy w twoim życiu zaczynają przeważać sytuacje które sprawiają, że masz zbyt dużo negatywnych, silnych utrudniających doświadczeń życie. Dla jednych życie może być cudem, dla innych przekleństwem. Więc z tego punktu widzenia życie nie jest ani złe ani dobre. Z mojego punktu widzenia życie jest przekleństwem, po za wczesną mlodością kiedy nie miałem problemów, wtedy kochałem życie. Teraz chciałbym je zakończyć ale tak naprawdę to nie życie chciałbym zakończyć tylko uwolnić się od cierpienia, bo wola życia jest nadal silna. No i samo to że w ogóle miałem okazję tego wszystkiego doświadczyć, od radości po smutek. Zastanawiam się, czy lepiej było by wcale się nie urodzić czy może jednak warto było doświadczyć tego całego spektrum emocji, no i też bardzo ważna rzecz, odczucie samoświadomości istnienia, tego że miałem szansę zastanowić się czym jest świat, życie, nie tylko biorąc pod uwagę całą ludzkość i sprawy z nią związane ale ogół wszelakiego rozumowania, odkrywania tajemnic świata. Myslę, że sam świat nie ma większego sensu (a może ma tylko my o tym nie wiemy), sens nadajemy sobie sami i wszystkiemu innemu na tym świecie.
-
I tak to kurva jest na tym forum, jedna wielka pani decyduje o twoim losie, nie zapoznając się uprzednio ze sprawą. I Żyjesz sobie jak biedny żuczek bo wielmozna pani tak rozkazała. Ciekawe jakby jej zycie nie powiodło się po jej myśli i została by jedną z użytkowniczek...
-
Artemizja, i co artemizja potrafisz tylko mnie udupić a kim jesteś w rzeczywistości, po za forum jesteś nikim,nawet nie potrafisz argumentów przytoczyć, dlaczego mnie udupiłaś, ja swoich pracowników nie gnębię bez powodu, widocznie twoje problemy za dziecięcych lat nic ci nie dały do myślenia, a może zapomniałaś już o nich i czujesz się wielką panią, która tu rządzi, to prawda, rządzisz, ale niczym się nie różnisz od frajera który włada rozkazami, uprzednio nie rozpatrując sprawy, też mam władzę nad innymi w swojej pracy ale ja w przeciwieństwie do ciebie podchodzę do roboty rzetelnie a nie tak jak ty na odwal się.
-
Artemizja, czyli co, nie poczuwasz się do odpowiedzialności, żeby mi wyjaśnić za co dostałem ostrzeżenie. Czyli, kurva co, pisz mi tutaj natychmiast, ja też mam władzę nad ludźmi wiec nie jesteś la mnie nikim wyjątkowym. Za co kurva dostałem ostrzeżenie. Napisz publicznie albo jak się boisz napisz mi na pw.
-
Artemizja, odpowiedz mi tu teraz, natychmiast za co dostalem ostrzerzenie. Mów śmiało.
-
Artemizja, argumenty proszę, za co dostałem ostrzeżenie?
-
kurva, broniłem się przed patafianem, który mnie zaatakował, arasza gdzie jesteś może ty mnie wesprzesz, co to ma być za co ja dostałem ostrzerzenie? ja tak łatwo nie popuszczę.
-
I oto wyłaniają się koledzy i koleżanki...
-
szaraczek, weź kurva odejdź ode mnie możesz to dla mnie zrobić?
-
Dobra, wypierda+am z tego forum, nikt mnie tu nie roxumie ani nie chce, chciałem tu być ale coź, tak jak przypuszczałem, że mało sie udzielam, nikt za mną płakać nie będzie, usuńcie mnie z tąd w chooj.
-
Już nigdy nie będę używał ironii ani sarkazmu na tym forum, wszystko to dla ludzi prosperujących na tym forum, ba nawet będę zachowywał się jak debil aby tylko zyskać zrozumienie...
-
Do moderacji, zawodnik mnie wkurwił swoim obraźliwym dla mnie tonem, więc odniosłem się do niego w odpowiedni sposób, niech wypierdala ode mnie i tyle mam dopowiedzenia, resztę głębszych wyjaśnień mogę udzielić na pw.
-
szaraczek, boję się ciebie i regulaminu, co mam z tym zrobić? nie mogę spać.
-
filip133, evia zawsze była mądra choć nie w moim typie bo nie co zimna, ale dziewczyna ma głowę na karku
-
Poproszę mądrą osobę żeby w tej kwestii się wypowiedziała.
-
Odpowiedzcie mi, czy jeżeli ktoś nie łapie sarkazmów, ironii i dzięki temu działa przeciwko dobru ludzości, to czy jest dobrym człowiekiem, dobrym, że głupim???
-
Dlaczego ja mam do czynienia z samymi debilami na tym forum, którzy nie dostrzegają moich dobrych intencji, tylko idą za głosem innych prostackich oszołomów, ktrych słowo (dla głupich) wydaje się rozsądne.
-
abrakadabra xx, ja też chciałem napisać spokojnie ale kurva się zdarzyła...