
kosmostrada
Użytkownik-
Postów
9 023 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez kosmostrada
-
Dzień dobry! U mnie nadal sympatyczna temperatura, co prawda chmury przywiewa, ale i tak wybieramy się za miasto. Najwyżej z okna samochodu na zieloność się popatrzy. Trzeba wrzucić do brzucha jajecznicę i w drogę! Miłej niedzieli, czy to aktywnej, czy leniuszkowej!
-
mirunia, Pikne papryczki! I pikny kolor na pazurkach! To jutro laba? Może będziesz miała cieplej i spacerek uskutecznisz... Tego życzę! No popacz, u mnie też krasnoludków nie ma. Znaczy chyba wyginęły. Stwierdziłam, że spalę jednak jedzonko i skorzystam z cieplejszego wieczoru i polazłam takim żwawym truchtem, pod górę. Aż się zasapałam. Zaliczyłam też rosska, bo ktoś zużył cały płyn do szyb ( ciekawe kto? ). Mam więc co czytać, herbatka, świeca i kupiłam sobie... czipsy. Nie wiem, co mnie wzięło, nie pamiętam, kiedy ostatnio jadłam, ale jakoś tak ...
-
Klaudia Kate, Choć raz mnie pogoda rozpieściła. To ja zwykle siedzę okutana w swetrzysko patrząc na kije z nieba za oknem, gdy reszta wystawia twarz do słońca. Ale już są chmurzydła. Jak fajnie spędziłaś sobotę! I dla duszy i dla głowy i dla ciała pożytek! Ḍryāgan, Nie lubię sprzątać, ale faktycznie na pewne stany stosuję jako lek. Czyż nie jestem nielogiczna, sprzeczna, nawet w tej kwestii - jestem estetką, nie lubię syfu, to powinnam lubić sprzątanie, jako proces, który prowadzi do lubianego przeze mnie efektu i spokoju wewnętrznego. A jednak nie. Poszłabym do biblioteki, żeby coś na wieczór sobie pożyczyć, ale nie wiem, czy brzuszek nie jest za ciężki.
-
No i robimy grilla. O taki pomysł na obiad. Co prawda zachmurzyło się, ale może to taki ostatni dech ciepłości? mirunia, I jak tam, ile słoiczków machnęłaś? Nie przeciążyłam się. Podłogę machnę jutro. Tylko mi miejsca na wieszałce zabrakło... paramparam, golf nie zając, nie ucieknie. Dopiero się chyba zaczęły rzuty do sklepów cieplejszych ciuchów. Grunt, że miłe kawkowanie zaliczone. ( choć "miłe kawkowanie" to taki pleonazm, wiadomo, że kawkowanie ze swej natury jest miłe )
-
Dzień dobry! Wszystkich wywiało przy sobocie. U mnie bardzo ładnie, nawet dość ciepło, teraz ciut chmurkuje. Z rana wskoczyłam do lumpka po spacerze z psem i nabyłam sobie świetny sweter, 80 % wełny. Taka jestem trochę roztelepana, więc dzielnie ogarniam chałupkę, raz że już trzeba, a dwa trochę to pozwala przenieść trzesiąwkę na szmatę. Ale w miarę spałam, to jest coś. Jak skończę, to jeszcze nie wiem, co porobię. Okaże się. Czekam na Wasze weekendowe relacje. Miłego dnia! Klaudia Kate, Wygląda na wykorzystywanie pracowników... Miłego odpoczynku! paramparam, Owocnego polowania na golf!
-
Purpurowy, No to nie tak źle.
-
Purpurowy, Najważniejsze, że się odezwałeś. Co się dzieje? Głowa, czy coś ze zdrowiem?
-
JERZY62, Bywa bardzo mrocznie... misty-eyed, Ten przepis widziałam w szwedzkiej książce kucharskiej, z tym że bez szynki. Ja robię tak pośrodku - nie zupełna ciapa, ale też nie najgrubsze oczka. Te tarkowane na najgrubszych oczkach mają czasami tendencję do bycia niedopieczonymi. ( pewnie zależy od odmiany ziemniaka). Ja korzystając z sezonu zrobię knedle ze śliwkami. No widzisz - masz przerwy od nerwicy - wystarczy wnuczkowy nalot i od razu nie jest na pierwszym miejscu. Klaudia Kate, Nie, robiła botoks. Rzęsy też kiedyś zrobiła, ale chyba za gęsto, bo wyglądała jak ze szczotką przy oczach, trochę kuriozalnie. Ale mówiła, że faktycznie wygoda. Za dobry piniondz to można się rozpieścić i rozwijać w wolne dni! Tak też można spojrzeć na swoją pracę. mirunia, Musiałam z nią wleźć do gabinetu. Mówi, że boli, ale chyba nie strasznie, bo igiełka cieniutka i tylko w kilka punktów wbita. Mam wrażenie, że ja się bardziej tym zdenerwowałam, aż byłam cała czerwona na twarzy. Ja też mam ciąg dalszy planu szafowego. Może te cholerne botki znajdę. paramparam, I dlatego jestem właścicielką kolekcji szali, bo nie ma to jak się owinąć takim w pracy. Mówisz kawkowanie w weekend? Pojechałyśmy sobie potem obwąchać nowości do perfumerii, dziabnęłyśmy kawę i słodkości. Niby jesteśmy takie fit, ale to już tradycja, że się rozpuszczamy jak dziadowskie bicze na naszych spotkaniach. Ja to nic, bo wzięłam pucharek bitej śmietany, ale ona zarządziła - szarlotka z bitą śmietaną i lodami i rurka z bitą śmietaną. Kupiłam sobie kadzidełka, ale nie indyjskie, tylko o zapachu imbir z lilią, takie wybrałam po testach "nosowych". Zaraz odpalam. Byłam z psem nad morzem po powrocie, znów słońce i deszcz jednocześnie i była tęcza! Yes! Rany, chyba się odstresowałam nareszcie po tym trudnym tygodniu w pracy.
-
Dzieńdoberek! A ja bojam się takich maszyn... Za dużo mrocznych kryminałów przeczytanych i obejrzanych... Powtórka pogodowa. Ale zimny ten wiatr, brrr... Dziś aura rozszalała, bo jednocześnie pada i świeci słońce. Szukam tęczy, ale ni ma. Czekam na sygnał od koleżanki, że mam wychodzić. Jedzie sobie "wyprostować" czoło, będę ją trzymać za rękę. Zobaczę jak wrócę, co tam porobię. Może padnę... Miłego dzionka Wszystkim!
-
mirunia, A widzisz, to proces aktualizacji garderoby u Ciebie już w toku. Ja chyba zbyt licha jestem, by do tematu podejść z entuzjazmem, tylko te spodnie za mną chodzą. A w ogóle to już mam taki nieogar, że jednych botków znaleźć nie mogę... Paczę w szafę, paczę i jakoś się nie materializują... Żebym chociaż miała sryliard par... nieboszczyk, Ale chyba nie wiemy, o co chodzi...
-
A ja wykąpana i zapiżamowana pod kołderką. Popijam herbatkę pt. Spokojna noc. Nie żebym się kładła spać. Już kiedyś taką porażkę zaliczyłam, obudziłam się o pierwszej w nocy... Tak że do dwunastej trzeba wytrzymać. Paczę jak zwykle przy zmianie sezonu, co tam w modzie piszczy. Jak kiedyś pisałam, nie żebym się stosowała, ale lubię wiedzieć. Jakoś nic mnie nie powaliło z ciuchów w pewnej znanej sieciówce, ale buty... oj jest parę modeli, co efekt chciejstwa mi uruchamiają... A tak w ogóle to zachciało mi się spodni cygaretek. Jakoś trzymałam się cały dzień, ale chyba wyczerpałam baterie, bo źle się czuję na wieczór. Aż mam gula w gardle. Ogłaszam wieczorną lichość.
-
mirunia, Zaraz spadamy! U mnie słoneczko wychyliło się, może uda się kolejną porcję fotonów zgarnąć. Tak, dziś atrakcje kocykowe, bo jutro jestem z koleżanką umówiona. Tak z rozpędu, bo w sumie to podzióbałabym w domu. Klaudia Kate, Ano mam ostatnio liche i krótkie noce. W sumie przyzwyczajam się do tryby zombie. Odeśpię zimą. Czasami są dni, kiedy nie mając pracy, pewnie nie wstałabym z wyra. A tak trzeba i potem jakoś idzie. Ḍryāgan, nie pierwszy raz wracasz do roboty z zakisielowanym mózgiem, rozkręci się, zobaczysz.
-
Dzień dobry! To ja też zdam relację pogodową. U mnie tak jak wczoraj - wiatr, chłodno, rano słońce, teraz deszczowe chmury. Ale parasol mam, więc luz. Znów nie pospałam, więc znów poranne długie dotlenienie z futrzakiem. Ciągnie mi się w ogóle ten dzień, jak mozarella... Już myślałam, że do domu śmigam, a tu jeszcze godzina została. Dziś zrobię tylko dobry obiadek, a potem planuję leżeć plackiem. Klaudia Kate, Ale jak pracujesz 12 godzin, to potem masz chyba jakieś dni całkiem wolne? mirunia, Też uwielbiam chodzić po lesie za grzybkami. Myślałam wypuścić się w weekend, ale ma podobno lać. Zazdraszczam takiego wyśmienitego jedzonka. Już pewnie odliczasz czas do wyjścia do domu. Purpurowy, Co słychać? Ḍryāgan, Mówisz obsługa ksero? zawsze coś... To życzę rozkręcenia się w pracy. a może dzięki temu powrotowi będzie lepiej? Miłego czwartku ( niedługo weekend!) .
-
Macham łapką wieczornie! Udało mi się strzelić drzemkę, taką niespokojną, w stylu delfina tylko jedną półkulą , ale trochę się zregenerowałam. Więc kawkowanie zaliczone ( ciągnę uparcie ten mój osobisty program " codziennie coś fajnego dla siebie"). mirunia, Kochana oczywiście, że kawusia jest teraz tylko z rańca. Wypiłyśmy sobie fikuśne herbatki. A nazywam to kawkowanie, tak z przyzwyczajenia. Mogą się pod tym pojęciem kryć różne płyny, ale zawsze jest - miłe towarzystwo, lekka rozmowa i wyjście out. Może te poranki nam się wyprostują, jak będzie ciemno z rańca? I tak wspaniale dajesz radę. Uważam, że też potrafisz sobie robić przerwy od nerwicy,mimo że jest. tosia_j, Bardzo ściskam, bardzo. misty-eyed, Wiem, że to wymaga pracy, ale fajna jest taka zmiana w otoczeniu, zwłaszcza jak nowością ciągnie... Miejmy nadzieję, że wyniki będą dobre. Napisz, jak je odbierzesz. DarkMaster, Praca pięknie odwraca uwagę i mobilizuje do wstania z łoża boleści. Nie poddawaj się! Klaudia Kate, Nie ma jednego sposobu i jednego guru dla nerwicowców, choćby dlatego że każdy jest inny. Ale chłopaki moim zdaniem mają wiele racji. ( nie znam środowiska forum, ale słuchałam nagrań i czytałam). Naprawdę jest o niebo lepiej, jak przyzwalamy na lęki. Wiem po sobie. To wymaga czasu i cierpliwości, ale uważam, że zrobiłam dzięki temu kolosalny postęp. Funkcjonuję w towarzystwie lęków, a są chwile, kiedy w ogóle o nich nie myślę. Z tym, że nie tylko to mi pomogło, ja sobie "pracuję" nad sobą na bardzo wielu płaszczyznach. Jeszcze masa roboty przede mną, ale jeszcze do grobu się nie kładę. Świetnie, że ruch Ci pomaga! Masz już jedną nogę do oparcia. neon, paramparam, O chyba też jesteś taki trochę zadaniowiec, jak ja, powiedz? Też uważasz, że warto próbować. Warto. Pewnego dnia okazuje się, że wychodzisz i to na kawkowanie (czyli nie musisz) w telepawce, ale nie odczuwasz tego jak telepawki, tylko jakbyś wyszła z katarem... Te chwile są piękne i takie satysfakcjonujące. Ja tu gadu gadu, a oczęta się kleją... Ciekawe, czy to znów podpucha...
-
Dzień dobry Ludkowie! Wietrzysko, zimne... nawiało chmurzydeł. Słaniam się. Znów słabo spałam, zaczynam już ledwo na oczy widzieć. Już myślałam, że wezmę sobie wolne za ten piątek 1-ego i zalegnę pod kołdrą. Ale niestety musiałam dziś być w pracy. Mam dziś zebranie w szkole u młodego, jak zwykle zaplanowana kawka z koleżanką po. Nie wiem, czy dam radę. Zależy, czy zdążę uskutecznić drzemkę po pracy. Miłego dzionka! neon, To już trzy latte. Nie wiem, czy Tosia da radę tak z samego rańca. Ty się czasami w ten ozór ugryź. JERZY62, neon, tak widzę po męsku załatwiacie, bez ckliwych przepraszam? Klaudia Kate, Nie wiem, jak Ci dać to dobre słowo... Większość z nas przechodzi przez obawy związane z lekami. Po prostu słuchaj lekarza, bo chyba na tym etapie nie ma wyjścia. Doświadczenie mówi, że jak będziesz wypatrywała pogorszenia, to ono przyjdzie. Postaraj się nie nakręcać. I co ma być, to będzie...
-
Dobry wieczór Wszystkim! No i dopiero mam czas zasiąść do lapka... Nie pospałam znów dziś. Snułam się z tą kawą i snułam... Poszłam z futrzakiem na długaśny spacer, a że w prezencie dostałam poranną ładną pogodę ( kto rano wstaje temu Pan Bóg daje... ), to sobie pospacerowaliśmy nawet brzegiem morza w słoneczku. Zebrałam orzechy z mojej leszczyny. Bez referowania wszystkich szczegółów dnia dopiero teraz odsapuję, zaraz kąpiel i wskakuję z ziołówką i książką pod kołdrę. Nie wiem, jak tu się zresetować, bo miałam strasznie ciężki dzień w pracy, bardzo stresujący - bardzo trudne rozmowy, i to telefoniczne. Nie mogę wyjść z telepawki. Zaczynam od zestawu pomocniczego - świeca i kąpiel. Z opowieści życiowych: Biorę głęboki oddech, dzwonię. Przedstawiam się, wyłuszczam sprawę i gdzieś tak w połowie dostaję takiego ataku kaszlu ( zapewne od jakiejś drobinki ciasteczka owsianego pożartego chwilę wcześniej dla kurażu), że się duszę i łzy mi tryskają z oczu. Dławiąc się przepraszam piskliwym głosem, staram się opanować, wydaje dziwne odgłosy, piję, jestem na granicy paniki,no słowem cyrk. No w każdym razie skończyło się tak, że wszystko załatwiłam. Przyznałam sobie medal, a co. tosia_j, Nie załapałam się na poranną kawkę... Proszę na przyszły raz dwie latte - dla Miruni i dla mnie.
-
JERZY62, No po 16tej to już jakby wieczornie. mirunia, Na poczcie jeszcze właśnie nie byłam. Poszłam po pracy z psem i po zakupy, potem miałam ruszyć. I okazało się, że znów padłam. Zasnęłam jak kamień, niedawno wstałam. Nie umiem się jednak z tym pogodzić, że tak mnie nagle ścina z nóg, tylko i wyłącznie dlatego, że ciśnienie pogodowe nie jest stabilne. Ja wiem - praca nad akceptacją, ale póki co, mam wku... Nie znoszę być zamulona ( dlatego nie używam wszelkich prochów typu benzo, czy hydra). Pójdę na tą cholerną pocztę jutro przed pracą...
-
Dzień dobry! Co tak pusto, wyczerpani weekendowymi dyskusjami? Powiem krótko - aura zmienna ( jednak udało mi się przemknąć w promieniach słońca rano), głowa boli. Nie wiem, co mnie podkusiło, powiedziałam w pracy, że osobiście podejdę na pocztę wysłać list, a teraz nie mam siły się ruszyć. Przydałby się kop... Miłego wieczoru! neon, Ale wszystko pod kontrolą? PannaNatalia, No heloł! Miło Cię widzieć! Wieści od Ciebie nienajgorsze. mirunia, Jak Twój dzionek? Pogoda nadal na zamówienie?
-
depresyjny86, Niech Ci służy. ( trochę to trwa, zanim są efekty, to proces, ale zawsze już ulga, że człowiek wziął sprawy w swoje ręce.) WolfMan, A no nie ma co, bo złość piękności szkodzi... neon, A Ty co? Życzę Wszystkim dobrze przespanej nocy i energii na poniedziałek!
-
depresyjny86, tak w temacie przejmowania się innymi - to nie bardzo chcę, żeby to było odbierane jako jakieś, nie wiem... protekcjonalne mądrzenie się. Ale jak coś mi pomaga, to nie mogę się powstrzymać, żebym się tym nie dzielić, bo może komuś się przyda. No więc - potrafiło mnie zranić nawet spojrzenie... Już nie mogłam tego znieść, wiecznie ociekająca "krwią" z ran. Poczytałam i stwierdziłam, że faktycznie nie mam wpływu na to, co inni myślą, mówią, sądzą. Ale o dziwo, mam wpływ na to, jak ja to odbieram. Dziś staram się traktować każdą sytuację, która gdzieś tam mnie dotknie, jak lekcję. Patrzę ( staram się tylko patrzeć, nie oceniać siebie) co mnie zabolało, co mnie zezłościło i pytam się dlaczego taka reakcja. Jakie przekonanie to powoduje, w jaki "słaby punkt" trafiło. Czy ten ból, złość są adekwatne do sytuacji. Okazało się również, jak się przyjrzałam, że z premedytacją to niewielki procent chce mnie zranić, często to wynika z takiego pleplania, nieumiejętności komunikacji i różnych tam problemów innych ludzi. O zgrozo okazało się, że pewna część słów, czy działań nie miało żadnej konotacji agresywnej, tylko ja ją widziałam, a w ogóle część wynikała z troski, tylko nieumiejętnie podanej. I tak to sobie próbuję działać w temacie. Jest coraz lepiej.
-
Carica Milica, W temacie pracy o Ciebie się nie martwię, wskoczysz w nowe zadania niczem ta gazela. mirunia, Piękne wieści od Ciebie! sailorka, Tylko akurat w tym wątku mam wrażenie ludzie nie stawiają na pierwszym miejscu choroby. Naprawdę całkiem nieźle dają sobie radę. Czasami jest z nami gorzej, wtedy jest to temat priorytetowy. Ale właśnie po to jest ten wątek, by móc o tym powiedzieć, znaleźć zrozumienie i wsparcie. Aby usłyszeć - masz się prawo tak czuć, ale pamiętaj, jest tam to światełko w tunelu. A nie - weź się w garść, przesadzasz, jesteś leniem, co Ty wiesz o prawdziwej chorobie, itp.... Nie chodzi o pławienie się w chorobie, tylko jej akceptację. Jak widać po doświadczeniach udawanie, że jej nie ma, do niczego dobrego nie prowadzi. Proszę nie bierzcie tak tego do siebie... Przecież to podejście pomaga Sailorce funkcjonować. To jest jej fundament. Każdy opiera się na czym może. depresyjny86, chciałam Ci coś napisać z moich doświadczeń w temacie przejmowanie się ludźmi, ale w sumie nie wiem, czy tego chcesz.
-
paramparam, Rozumiem Cię. Bardzo długo mnie bolały takie opinie... Carica Milica, A kogóż to moje oczy widzą? No ale tak nie można, wpaść na forum i od razu się zdenerwować... Będzie dobrze, grunt, że się cieszysz z nowej pracy, to skarb, a bojanie jest w pakiecie.
-
No i mówiłam - wszyscy się teraz będą tłumaczyć... Monster6, Podoba mi się Twoje wtrącenie. Nawet jak ktoś siedzi tylko i wyłącznie na Jęczarni, to przecież też wymaga współczucia. A może tym bardziej, gdy jest to jego wybór... I zgadzam się, argument że ja mogę jest bez sensu. Może nawet ociera się o dowartościowywanie się kosztem innych? A tak w ogóle to raczej Sailorka nie przeprowadza zmasowanego ataku, tylko po prostu ma takie podejście. Może wynikać z wielu powodów.
-
sailorka, Zapewne Twoja przypadłość nie dostarcza Ci tego typu atrakcji, ale my miewamy stany odmóżdżenia. Czasami bywa tak, że trudno się wysłowić, czy przeczytać ze zrozumieniem kilka zdań. I nie ma to nic wspólnego z lenistwem, czy też litowaniem się nad sobą. A to co tak kategorycznie twierdzisz, powoduje u osób, które się starają, poczucie swojej bezwartościowości i beznadziei, a u tych którzy się lubują w pogrążaniu się, nic to nie zmienia, a wręcz powoduje, że utwierdzają się w swoim poczuciu bycia ofiarą. Więc apeluję o trochę empatii lub zapoznanie się z tematem. paramparam, Tak, jakoś mi trudno znaleźć pożyteczny aspekt zamulenia. Choć może trochę znieczula? Nie wiem.
-
mirunia, O to zazdraszczam śmigania w kiecce. Cieszę się, że jesteś tak rozpieszczona pogodowo. My to czekamy na przerwę w deszczu, żeby z psem wyjść... Zaraz zabieram się za chowanie letnich rzeczy. depresyjny86, Nie znam Twojej sytuacji, więc nic mundrego na pocieszenie nie napiszę, ale trzymaj się! Ḍryāgan, paramparam, Oj nie lubię takiego nienaturalnego śpika... Nie umiem teraz odróżnić, kiedy jest to naturalna obrona organizmu i dobrze się temu poddać, a kiedy jest to chorobowe chroniczne zmęczenie, czy próba ucieczki, a temu trzeba powiedzieć zdecydowane - nie!. WolfMan, Piękne okoliczności przyrody i piękna oblubienica.