
kosmostrada
Użytkownik-
Postów
9 023 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez kosmostrada
-
tosia_j, No francowaty wirus po całej Polsce widać szaleje... Dobrze, że młodemu czosnek wchodzi. Zdrowiejcie więc szybko!
-
Nareszcie w doooooomuuuuu....! Muszę trochę odpocząć, żeby pójść się umyć... Wróciłam z wielką butlą wody cytrynowej, no coś okrutnie mnie suszy. mirunia, U mnie na chwilkę słońce wyszło, ale też popadało. No jesień Kochana, czas zacząć tworzyć listę poprawiaczy humoru... Też dziś gęstą, dobrze przyprawioną zupkę upichciłam. Różne warzywa, soczewica, a dla sznytu kilka pływających kurek ( znaczy tych grzybów ). Jesienne menu... Nocki nie odespałam, bo pies mnie obudził porannym atakiem kaszlu , ale fakt czas na rozruch był. Może jutro choć suchą stopą przemkniesz... Uściski przesyłam! Malarz cieni, Ale najważniejsze, że wychodzisz! Może nie poświęcaj tyle uwagi temu, ile Cię to kosztuje... Czytałam mroczny thriller D.Hutchisona "Kolekcjoner motyli". Łyknęłam wczoraj pół książki, dziś ciąg dalszy i będę wiedzieć, czy warto było nockę zarwać. tosia_j, Czosnek jest si, ale codziennie surowy to nie za długo, bo będziecie wonieć na odległość. Też się przeziębiłaś? JERZY62, Na chorobę też stosuję rozgnieciony czosnek na bułce z masłem. wiejskifilozof, Ale jak smażony czosnek? Jako danie?
-
Dzień dobry Ludkowie! Może dziś wyjątkowo nie będę wymieniać, co mnie boli... Ale relacja pogodowa musi być. Otóż właśnie wyszło słoneczko. Przyjemnie. I tyle na tą chwilę. Gotuję zupę przed wyjściem do roboty. Dziś jestem wyjątkowo późno z powrotem, bo wpadnę tylko coś zjeść około 18tej i muszę przed 19tą na chwilę wrócić do pracy. A niemrawa jestem z lekka, bo wczoraj tak się zaczytałam, że nie zauważyłam, kiedy się w pół do trzeciej zrobiło... Ale wczoraj było refleksyjno-psychologicznie wieczorem na Spamowej. Miłego dnia! Mirunia, Misty - gdzie zaginęłyście? Monster6, Skonfudowana jestem zwykle Twoimi poradami w temacie relacji damsko-męskich , ale zapewne wynika to z odmienności doświadczeń. wiejskifilozof, Zdrowiej szybko! depresyjny86, I jak poszło?
-
Ale żeś zaatakował psychologicznie moją tożsamość nerwicowca. Pierwsza chwila nawykowe obruszenie i chęć politowania się nad sobą, a potem, tak Monster, masz rację - doszłam już do tego, że czasami jestem cała obolała, ale jestem jednocześnie szczęśliwa. Dziękuję Ci za spotkanie terapeutyczne. To taka mała perwersja... wiejskifilozof, No i Ciebie dopadło... Kuruj się dzielnie! Kto to jest Dominika? JERZY62, Przestanie boleć to i nerwy łatwiej dadzą się pozbierać... Trzymaj się!
-
Malarz cieni, Mnie zwykle coś boli... I tak jest postęp, bo aż tak już nie użalam się nad sobą. Tak jak pisał Monster i takie moje doświadczenia z wyrywaniem ( trzy ósemki do kasacji )- jak się trafi na fachowca, to pyk i po wszystkim. Życzę Ci znalezienia takowego! Mieliśmy parę naprawdę ładnych jesiennych dni, to zawsze coś... Monster6, Niestety nie mam żadnych niezwykłych elementów aury migrenowej. Bardzo nieatrakcyjne mroczki, światłowstręt i osłabienie widzenia. Wszyscy się tu bojamy dentysty , bardzo, tylko Monster się nie boja. Chyba że ktoś jeszcze jest nieustraszony stomatologicznie? Pada... Fruszka jestem.
-
Monster6, Uff to odetchnęłam, że uważasz, że własne najlepsze. Tylko tak się złożyło, że Ci przetrzebiło uzębienie. No ale mostek robisz, do dentysty śmigasz, będzie pięknie. Przepraszam, ale mam hopla na tym punkcie, uważam zęby za jedną z naszych najważniejszych wizytówek.
-
Dobry wieczór! Temat dziś stomatologiczny, a ja w piątek do dentysty i mnie nakręcacie... Wstałam rano, paczę znów ładna pogoda, to co mnie tak łeb boli. No i co? Jak zwykle pogodynka numer jeden gotowa do akcji , na popołudnie chmurzydła, silny wiatr, aż mi teraz uszy wywiało, jak z psem szłam. Chluśnie? Jutro też idę wyjątkowo na popołudnie. Tak mi wygodniej, bo i tak musiałabym o 17-tej być z powrotem w robocie. Padnięta jestem. Jeść nie mogę. Przez tą migrenę. No ale poniedziałek odhaczony. JERZY62, Współczuję... tosia_j, Monster6, Rany, czemu żeś sobie dał tyle zębów wyrwać? Tosz każdy własny ząb na wagę złota. ( No w każdym razie ja jestem do swoich bardzo przywiązana ) . Mam ładne, ale bardzo słabe uzębienie, plomba na plombie, jak ząb mi się cały wykruszył to koronę na korzeniu wstawiłam, wyrwanie to ostateczność...
-
Malarz cieni, Miło Cię znów widzieć na Spamowej! Dziękuję za troskę , grunt, że tuptam. Brawo za spacer! Też tak od niedawna mam, że czasami właśnie na wieczór mnie łapie. Nie umiem powiedzieć dlaczego tak jest. mirunia, Oj to fajnie spędzony dzień, jeszcze w miłym towarzystwie, więc w ogóle frajda. Też dziś w parku patrzyłam na te zbierające się na trawnikach liście, przekwitające róże, ziąb nawet trochę kłuł w cieniu, 15 stopni to już zaczyna szczypać w nosek. No jesień... Dobrze, że te parę dni takie sympatyczne były. paramparam, Widzę, że też słoneczko zacnie wykorzystane. Co wzięłaś na czytanie do parku? Pytam, bo ja wybieram co innego do czytania w parku, w kawiarni, w podróży i na łóżku z herbatką. O rety, trzy budziki... To rzetelnie trzeba jutro rano trzymać kciuki za Twoją pobudkę. Ale jak mus, to pewnie wstaniesz. Wróciłam z psem. Ale zimnica. Wreszcie się poddałam i zainstalowaliśmy cholerną aplikację na telefonie mensza, zniżka jest, więc nabyłam upatrzoną czapkę. Teraz jestem gotowa do zimy. Idę wygrzać bioderko w wannie.
-
Dzień dobry! JERZY62, O tak, słoneczko świeci i u mnie. tosia_j, Udało się dziś pospać? mirunia, No ja też dziś poleżakowałam, do 9-tej, aż dziw. Nawet chyba za dużo. Jak tam, fotonowanie zaliczone? Monster6, Pokotłuje się w głowie, styki postrzelają iskrami i pewnie lęki miną, jak kiedyś. Trzymaj się! Jakaś taka licha i znowu zamulona jestem dziś... No ale nic, zaraz na jakiś spacer się wybiorę, bo pogody żal. Wszyscy jakoś dochodzą do siebie po infekcji, tylko monsz nadal umęczony, obolały, z nosem zapachanym, a przecież antybiol bierze. Od wczoraj biodro mnie boli. i jakoś bym nawet się tym nie aferowała, bo przecież ciągle mnie coś boli, jak to u nerwicowca. Ale (nie wiem dlaczego) ból biodra kojarzy mi się ze słowem - starość... Miłej niedzieli!
-
misty-eyed, To ja bym była "potworem"... Zasypując gradem pytań i stwierdzeń typu - "Czy jesteś pewien, że dodanie tyle chilli nie zabije smaku?" "Nie sądzę, żeby ta foremka się do tego nadawała." "Jak będziesz tyle mieszał, to się zważy." "Mówiłam, że się przypali." Itp. Zostałabym uduszona, lub zamknięta w szafie. Tak że system podziału królestwa nie jest takim złym pomysłem - ktoś dzierży w ręku chochlę, a ktoś młotek - każdy ma swoje berło i zachowaną koronę. tosia_j, A jednak zgadłam. Kochana ściskam, może pośpisz i odpoczniesz. Życzę Wszystkim spokojnej nocki!
-
tosia_j, Twoje skróty myślowe zawsze mnie fascynowały, choć czasami jestem na nie za mało inteligentna... Czy chodzi Ci o to, że Paramparam jest nasza Siostra-Sisters w efkach? paramparam, Ja tam z jednego kraju nadałam do siebie paczkę z różnymi dobrościami... Co za wewnętrzna dyscyplina, chyba zazdroszczę. W czasach studenckich wyrażenie "dopięcie budżetu" było dla mnie jakąś abstrakcją, choć poniekąd sama musiałam się utrzymać. misty-eyed, Pamiętam, że palisz świeczki pszczele, masz jeszcze w tym aspekt - ku zdrowotności. Ja mam tylko dla zmysłów, chyba że dla zdrowotności duszy. Chłop szalejący w kuchni... skarb. : Choć nie wiem, czy nie skończyłoby się to u mnie kłótniami przy garach i wyrywaniu sobie chochli. Bo król może być tylko jeden. Więc jest dobrze, jak jest.
-
misty-eyed, . Jak ostatnio podsumowała moja koleżanka, kupując 3 nowe świece - "I znów pieniądze pójdą z dymem". Więc Ty masz prościej, po prostu nie możesz używać świec itp. pachnideł i nie masz ciężkiego procesu podejmowania decyzji finansowej. Wizja moich chłopaków pichcących powidła, szybko zmienia się w wizję stania na zgliszczach spalonego domu. Tak że gratuluję synowi umiejętności! mirunia, Wiesz wpisać sobie w kalendarz można wszystko... Kaszotto jest super i naprawdę mięska nie trzeba, żeby był smak i wartość odżywcza. Próbuj Kochana, będziesz zadowolona.
-
paramparam, Lubię kaszotto! W ogóle wszystkie dania jednogrankowe są si. No to jak na Francję faktycznie ekonomiczne zakupy. Może masz dar rozsądnego kupowania? Ḍryāgan, Pewnie, że chłopak... Tak jak my jesteśmy zawsze Dziewczyny. mirunia, Ale naprawdę jest jeszcze Dzień Mężczyzny? misty-eyed, To co, na razie wnuczęta odebrane z pół adopcji? Tak się rozleniwiłam, że aż muszę się zmobilizować, żeby sobie jakąś pyszną herbatkę zrobić. Dokańczam świecę o zapachu spiced apple, normalnie szarlotka. Taka piękna ta moja nowa ( ta o zapachu After Eightów), że żal mi ją zapalić. Cała ja.
-
Ojej, ojej... U mnie się nie obchodzi, więc nie skojarzyłam... Takie piękne życzenia nam Chłopaki na Dzień kobiet tu wrzucają, no aż trzeba się odwzajemnić. W końcu jest równouprawnienie. To faktycznie: Wszystkim Spamoludkom płci męskiej składam najlepsze życzenia z okazji ich święta! Każdy pretekst dobry, żeby życzyć stabilności i jak najwięcej przyjemności w życiu ( dla każdego wg osobistych preferencji) . Ale ktoś w ogóle świętuje? Były prezenty, te sprawy?
-
mirunia, Aż siedem słoiczków Ci wyszło, och... Remanent w szafie daje nagrodę w postaci po prostu niezbędności nowych nabytków. Dlatego chyba to jedyne sprzątanie, które lubię. Wczoraj miałam tak fajny dzień, że dziś nie odczułam pobytu w pracy. Nawet powiedziałabym, że wróciłam do równowagi po atrakcjach. Motocyklista, Jakie życzenia? Czy walczenie ze swoim telefonem zasługuje na rzucanie mięsem i owym urządzeniem? Nie mogę zainstalować jednej aplikacji, bo nie ma pamięci na aktualizację. Już wszystko wywaliłam, nawet smsy i zdjęcia, zainstalowałam cleanera za radą Plateczkowej, wyczyściłam, odinstalowałam cleanera, żeby nie zajmował miejsca, no żesz. Po prostu może mój staruch telefon faktycznie nie ma tyle pamięci, czy co? Nikt nie wie o co chodzi. A chciałam sobie tylko kurde kupić czapkę ze zniżką... Nienawidzę nowych technologii. No i jak tu być zen.
-
Dzień dobry! Rozpogodziło się u mnie i jest bardzo si. Ale zimno było rano, brrr... Siedzę od rana w pracy, ale się niedługo zbieram. Poszłabym gdzieś, bo fotoniaście, ale też po wczorajszym jestem trochę zmęczona. No zobaczę. Zaraz zapoznam się ze zmianami i ponarzekam, albo i nie... paramparam, zakupy spożywcze we Francji, brzmi ekscytująco. Miłego dzionka mimo siąpawki! mirunia, czekam na dokładne dane na temat stanu słoiczkowego. Och to gratuluję zakupów, widzę, że idziemy w tym samym kierunku odświeżenia szafy - swetrzyska. wiejskifilozof, Ech, przed wojną to były czasy... Nie znam się na płazach, była wielka, szara, stosunkowo gładka jak na ropuchę. I bardzo zmarznięta. Tak brzydka, że aż ładna. tosia_j, JERZY62, nieboszczyk,
-
mirunia, Podobno lody dobre na zaczerwienione gardło. Był nowy smak - sernik z brzoskwinią, no jak się powstrzymać? Ile słoiczków Ci wyszło? mirunia, paramparam, Dziękuję Dziewczyny, zawsze to na jakąś rozpieszczliwość będzie. paramparam, Piękny dzionek Kochana! W pakiecie z głowowymi atrakcjami, ale to tam... bywa... Kawa i rogalik - taka robisz się już petite Française... Takie święto, a ja nic nie wiedziałam... Przecież to huczne obchody powinny być. Choć w sumie zakupiłam dziś kilo kawy... ( jest promo na Lavazzę w biedrze ) Wrzuć nam jakąś piękną fotę, tak ku poradowaniu oczu.
-
Lusesita Dolores, sailorka, Leki są niezbędne na Waszą dolegliwość - tak, schizofrenii nie leczy się terapią. sailorka, antydepresanty i neuroleptyki nie leczą nerwicy, tylko właśnie uśmierzają ból, hamują somatyki, sztucznie dodają pewności siebie itp. I nerwica nie jest chorobą tylko zaburzeniem. Michellea, Najlepiej jeszcze benzodiazepiny doradzić, żeby sobie kisiel z mózgu zrobić... Gian, Cieszę się, że nie uciekłaś.
-
acherontia-styx, Oj to tulkam! Kochana kuruj się, trzeba pogadać z naturą, żeby pogoda na Ciebie zaczekała. Jak Twoje plany? Będzie przeprowadzka?
-
Lusesita Dolores, Następna osoba bez nerwicy wypowiadająca się autorytatywnie. No brawo! Wystarczy wiedzieć, że nowoczesny kierunek terapii jest - nie żeby "walczyć" z nerwicą, tylko żeby z nią komfortowo żyć.
-
Dzień dobry! Piękna pogoda! Swietny dzień! No dobra, nie nakręcam się, bo zaraz zacznie mnie roznosić... Plan zrealizowałam w 100 procentach, a nawet ciut więcej. Ale łatwo nie było, oj nie. Oczywiście jak mam coś zrobić dobrego tylko i wyłącznie dla siebie, to cyrki, że ho ho. Wszystkie somatyki świata ( temperatury nie mierzyłam, bo pewnie byłabym w stanie mieć 39 ), a jak już wreszcie wyszłam, to atak agorafobii - obraz rozmazany, nogi jak przykute do ziemi itp. słowem cały arsenał gierek mojego umysłu. No ale nie ze mną pogrywać, nie dałam się w to wciagnąć. Wystawa piękna, dla duszy po prostu kompres. Zobaczyć np. szkice Modiglianiego - bezcenne. Potem podskoczyłam do moich kosmetyczek pogadać, namówiły mnie na pazurki w zupełnie dziwnym dla mnie kolorze nude. U innej koleżanki kupiłam po okazyjnej cenie cudowną świecę o zapachu After Eightów ( pensja wpłynęła wcześniej ). Biblioteka zaliczona, lody zaliczone, umówienie się do fryzjera ( pogadanie przy okazji) zaliczone. Nie byłam sama na kawce, ale po prostu nie zdążyłam. A że jeszcze korzystając z pogody również na piechtę poszłam z psem do weta, to nogi mi w tyłek włażą. A propos pensji - dostałam podwyżkę!!!! Nie że jakaś powalająca suma, ale najważniejsze, że jest dowód na to, że można, dużo można pomimo naszych dolegliwości. Miłego weekendu! mirunia, Och to będzie pysznie pachniało w domku u Ciebie! Żadna świeca niepotrzebna! Cudowna pogoda prawda? Dbam o siebie Kochana, sparafrazuję znane powiedzenie pod nerwicowców - Gdzie zdrowa dusza, tam zdrowe ciało... Oczywiście okutana byłam apaszką, specyfiki rano zażyte, ale w taką może ostatnią pogodę żal w chałupie siedzieć, sama wiesz. Oj najwyżej mnie znów powali. Coś mnie dziś tknęło wejść na wątek powitalny i co ja paczę... Cieszę się, że też coś napisałaś, ale możliwe, że dziewczę już uciekło... Boszsz gdyby mnie tak wtedy przywitano, w tym stanie w którym byłam... wiejskifilozof, Ja ostatnio widziałam ropuchę, też fajnie, ale sarna fajniejsza. Przeziębiony?
-
Gian, Witamy Cię serdecznie na forum! Odpowiedziała Ci osoba, która nerwicy nie ma i niespecjalnie ma pojęcie. Ja odpowiem Ci z perspektywy osoby, która z nerwicą jest na poważnie zaprzyjaźniona. Otóż w Twoim poście widzę bardzo wiele elementów, które bardzo dobrze wróżą. Przede wszystkim Twoje przywitanie pokazuje, że odbierasz ją jako Twoją towarzyszkę i takie podejście jest wielkim sukcesem, choć nie trzeba za bardzo się przywiązywać i przez nią określać. Zaakceptowałaś już prawie fakt, że to nerwica, a nie jakaś tajemnicza śmiertelna choroba, co skraca Ci czas na proces akceptacji, a i oszczędza dużo piniondza na latanie po wszystkich możliwych lekarzach. Wyrażenie - "bardzo chcę", a nie "muszę", jest również elementem, do którego niektórzy muszą dojść w ramach pracy własnej. Duża samoświadomość i rozpoznawanie ewentualnych powodów tego stanu ( to co piszesz - perspektywa porazki, wstyd itd). Więc brawo, już masz za sobą parę kroków milowych! Co dalej? jeśli chodzi o leki, czy jest sens brać coś poważniejszego niż hydroksyzyna? Nie jestem lekarzem, żeby to oceniać, ale nerwicy nie wyleczy się lekami, dają one to, że stawiamy się do pionu, możemy zająć się pracą nad sobą, a nie skupiać się tylko na objawach. Bardzo pomocna jest terapia, trzeba trafić tylko na dobrego specjalistę. Uważa się, że najlepsza w naszym wypadku jest terapia poznawczo-behawioralna. Ja byłam na integratywnej ( taki miks) i bardzo mi pomogła, przy okazji załatwiłam parę tematów z dzieciństwa i poznałam niektóre przyczyny, które wpłynęły na mój stan. W każdym razie nie ma wydaje się by miała sens jakaś terapia długoterminowa i wiwiwsekcja, bo nauczenie się akceptacji i właściwej reakcji na swoje objawy, podważenie swoich przekonań, podnosi komfort życia. Również bardzo mi pomogło poczytanie sobie paru pozycji i wprowadzenie w życie ( co niestety zajmuje czas, słowo cierpliwość i konsekwencja okazują się kluczowe) paru "tricków". Jest nas bardzo wielu, często jak mówisz ukryci za maskami. I bardzo wielu z nas naprawdę dobrze sobie radzi. Głowa do góry! Rozgość się na forum, powodzenia!
-
mirunia, Spokojnej nocy, jutro będzie dobry dzień, bo to piątek! Nie smakowałam syropu, bo to dla psów, więc nie wiem. Ale spray ludzki, jest ok. Nigdy nie byłam w stanie sobie pochorować. Padam przy gorączce, a tylko ciut lepiej to w drogę... Czasami przydatne, czasami mordercze. U mnie wszystko działa, może dlatego, że coś się stało i mnie nie wylogowuje?
-
paramparam, Dziękuję! Cieszę się, że wszystko w porządku! Dojechałaś, jest cieplutko, umościsz się i będzie pięknie! Pisz koniecznie co porabiasz, gdzie bywasz, taki to będzie powiew ze świata dla nas. tosia_j, Kosma to ładne imię. misty-eyed, Jest dużo lepiej na wieczór ( a może to gripex ). Jutro dzień wolny, idę wyjątkowo w sobotę do roboty. Psinie lepiej, ale jaki cyrk z psikaniem w gardło i podawaniem syropu. Po każdej akcji prowadzi mnie do szafki ze swoim jedzeniem, że nagroda mu się należy. Wykombinowałam sobie plan na jutro, jak oczywiście nie będę miała gorączki ( co by tej soboty pracującej nie odczuć). Dawno nie miałam randki ze sobą, więc wystawa, a potem biblioteka, może kawka. Pójdę z psem do weta na zastrzyk, a potem już leżem. O taki plan.
-
Dzień dobry! Ech, wróciłam, nareszcie... Chwilę poleżę i pójdę nabyć brakujące składniki do obiadu. Musiałam się wrócić i przebrać buty, bo okazało się, że botki akurat się kończą na mojej ranie na nodze i nie da się iść. Pogoda bardzo przyjemna, choć rano u mnie też było zimno. Siedziałam w robocie okutana, w swetrzysku, no trudno może niezbyt reprezentacyjnie, ale grunt, że mniej mną telepało. Od października znów będę pracować w poniedziałki na popołudnie, pasuje mi to. Będzie możliwość skorzystania ze światła i więcej czasu na rozkręcenie. Co tam u Was? misty-eyed, Nie za bardzo się zastanawiałam nad tym, czy dam radę w pracy wysiedzieć, po prostu poszłam. mirunia, Bardzo dziękuję! Rano jak zwykle ciężko... Ale strzeliłam sobie neuroleptyk, w pracy gripexa, takie małe oszustwo i dzień jednak się potoczył poza kocykiem. Pies najbardziej kosztowny w chorobie, dziś znów na zastrzykach, jutro też... Ale już prawie nie kaszle i spadła mu temperatura. Najmarniej monsz, ale dostał dziś antybiotyk, więc mam nadzieję, że stanie biedak na nogi. Jutro piątek Kochana i jakoś widzę spokojnie Ci ten tydzień minął. To i weekendzik pewnie przyjemnie się ułoży.