Bardzo dobrze jest mi znane takie nastawienie i podejście do szukania pracy. Jak tylko znajduję jakąś interesującą mnie ofertę, wyślę CV i ktoś w końcu sie do mnie odzywa z propozycją rozmowy kwalifikacyjnej, to wtedy panikuję, jestem spięta. Jak już dochodzi do rozmowy to moja nerwica osiąga apogeum i paraliżuje mnie na tyle, że wypadam zwykle fatalnie na tych rozmowach przez co przyszły niedoszły szef raczej wyrabia sobie o mnie zlą opinię. To takie zamknięte koło, bo potem jak się dowiaduję, że jednak mnie nie zatrudnią to czuję sie taka upokożona, wkurzona i smutna jednocześnie, że odechciewa mi się już wysyłania kolejnych CV...