-
Postów
286 -
Dołączył
Treść opublikowana przez ozesek
-
Ja nigdy nie brałam 30 mg Paro, 20 mg w zupełności wystarczyło. Ale nie wrócę już do tego leku. Schodzenie z niego to istna męczarnia, potem męczarnia związana z nawrotem choroby (trudno, żeby nie nawróciło, bo takim trzepaniu przy odstawianiu), a teraz męczarnia z przechodzeniem "tymczasowych - nawet podobno kilkutygodniowych" efektów ubocznych związanych z przyswajaniem nowego specyfiku Przygoda ta zaczęła się w czerwcu (kiedy postanowiłam z lekarką zejść z Paro) i trwa do dnia dzisiejszego. Mam wrażenie, że od miesiąca jestem wyłączona z życia. Poprawa jest, ale bardzo powoli to wszystko przychodzi Ale cóż, zawsze mogłoby być gorzej.
-
Pyszny obiad, który ugotowałam i udało mi się wyjść do sklepu i nie dostałam ataku paniki
-
ESCITALOPRAM(Aciprex, ApoExcitaxin ORO, Betesda, Depralin, Depralin ODT, Elicea, Elicea Q-Tab, Escipram, Escitalopram Actavis/ Aurovitas/ Bluefish/ Genoptim, Escitil, Lexapro, Mozarin, Mozarin Swift, Nexpram, Oroes, Pralex, Pramatis, Symescital)
ozesek odpowiedział(a) na Martka temat w Leki przeciwdepresyjne
Agnieszka79 dziękuję za słowa otuchy Dzisiaj rozmawiałam z moją lekarką i powiedziała mi, że to normalne i na razie tak musi być Powiedziała, że wierzy we mnie i że dam sobie radę Ja w sumie też w to wierze, bo jeżeli zawsze z tego wychodziłam i po jakimś czasie zaczynało się poprawiać, to dlaczego teraz miałoby być inaczej. Ja po prostu choć znam zasadę "nie od razu Rzym zbudowano", to i tak dalej do niecierpliwych osób należę. I nie ważne czy chodzi o drobnostki czy o coś na co na prawdę czasu potrzeba -- 09 paź 2017, 17:50 -- A u mnie na razie wahania: dobrze, źle, dobrze, źle. Jestem czwarty dzień na 10 mg Depralinu. Nie jest tak fatalnie jak było, a mam jakieś dziwne natrętna zachowania: kontroluje oddech, mam niepokój psychoruchowy, ciągle coś muszę robić Trochę to męczące, ale próbuje uzbroić się w cierpliwość i wierzę, że to musi minąć, a lek musi zacząć działać. -- 10 paź 2017, 21:29 -- Kochani muszę się pochwalić bo nie wytrzymam. Wyszłam dzisiaj z domu Mało tego, pojechałam samochodem (jako pasażer) Na zakupy, do GALERII (agorafobia) Mam jeszcze ataki, kontrolowanie oddechu, uczucie lęku i paniczny strach przed wyjściem z domu, ale zauważyłam dzisiaj, że lepiej znoszę już jazdę samochodem i pobyt wśród ludzi Czyli chyba nie będzie aż tak źle -- 12 paź 2017, 08:57 -- 7 dzień na Depralinie 10 mg. Ten lek naprawdę baaaaaardzo powoli się rozkręca. Nie miewam już ataków paniki, ale efekty uboczne trochę już zaczynają mnie denerwować. Sny są hardkorowe, wstaje rano i wory pod oczami takie, jakbym w ogóle nie spała. W ciągu dnia dalej to samo: dobrze, źle, dobrze, źle. Do tego doszedł jeszcze brak apetytu, znowu jem na siłę. Ogólnie to taka do dupy jestem. Każdy dzień mija tak samo, po prostu przelatuje, a ja czekam na kolejny z nadzieją, że wstanę i okaże się, że już jest dobrze Ale, cóż nie poddaje się. Pamiętam, że poprzednio przy esci, też tak było. Musiałam długo czekać na poprawę, ale ta w końcu nastąpiła. Z resztą jak to ja mówię: zawsze mogłoby być gorzej -
Witajcie ponownie A ja kochani poddałam się i od 4 biorę leki Co prawda nie paro, lecz esci, ale jednak Jeszcze nie zaczęły działać jak trzeba ale jestem dobrej myśli
-
ESCITALOPRAM(Aciprex, ApoExcitaxin ORO, Betesda, Depralin, Depralin ODT, Elicea, Elicea Q-Tab, Escipram, Escitalopram Actavis/ Aurovitas/ Bluefish/ Genoptim, Escitil, Lexapro, Mozarin, Mozarin Swift, Nexpram, Oroes, Pralex, Pramatis, Symescital)
ozesek odpowiedział(a) na Martka temat w Leki przeciwdepresyjne
Powiedzcie mi jeszcze kiedy można spodziewać się pełnego działania Depralinu? Chodzi mi głównie o agorafobię i lęk przed kontaktem z ludźmi. Ja co prawda biorę dopiero 4 dzień 5 mg, a od jutra mam zacząć 10 mg, a już jestem niecierpliwa kiedy zacznie w pełni działać Możliwe jest by na początku brania esci pojawiały się ataki lęku? Rzadko się zdarzają ale jednak, zwłaszcza kiedy mam wyjść do sklepu -
ESCITALOPRAM(Aciprex, ApoExcitaxin ORO, Betesda, Depralin, Depralin ODT, Elicea, Elicea Q-Tab, Escipram, Escitalopram Actavis/ Aurovitas/ Bluefish/ Genoptim, Escitil, Lexapro, Mozarin, Mozarin Swift, Nexpram, Oroes, Pralex, Pramatis, Symescital)
ozesek odpowiedział(a) na Martka temat w Leki przeciwdepresyjne
A ja na nowo zaczynam swoją przygodę z escitalopramem. Wcześniej brałam Escitil przez 2-3 lata (już nawet dokładnie nie pamiętam ile) Potem paroksetyna przez rok i po walce z odstawianiem xetanoru, stwierdziłam, że be pomocy się nie obejdzie. Obecnie biorę Depralin w dawce 5 mg od dwóch dni dopiero. Powiedzcie mi jak długo przyzwyczajaliście się do tego leku i jakie mieliście objawy na początku? Bo ja mam na razie tak, że po zażyciu go czuje się zajebiście, ale po ok 4 godzinach zaczyna mnie łapać taka senność, że hej Powiedzcie mi, że to tylko tymczasowe i minie -
Pomimo ataków dałam sobie radę na rozmowie o pracę I czuję, że wypadłam tak jak chciałam
-
Hej ja też tak mam, też czuję się jak kaleka. Wstaję rano i mam ochotę ryczeć z powodu swojego losu. Trafia mi się teraz idealna okazja - możliwość podjęcia pracy w moim zawodzie. Z tym, że boję się, że nie podołam w ogóle wstawaniu rano i jeżdżeniu codziennie 60 km Nie wiem już co mam ze sobą robić. Każdego dnia do godziny 17 przeżywam tragedię: kołatanie serca, zawroty głowy, pocenie się, gdziekolwiek nie pójdę, sklep, biblioteka, mieszkanie dziadków, mam ochotę od razu uciec z powrotem do domu. Każdy atak kończy się płaczem. Nawet teraz ryczę Boże, to już 10 lat, a ja dalej w tym tkwię. Boję się wychodzenia z domu, jazdy samochodem (nawet jako pasażer), boję się własnego cienia. Takie życie sprawia, że chcę czy nie, jestem kaleką. Nie da się powiedzieć inaczej o kimś kto korzysta z życia tylko w 10% i nie potrafi żyć bez leków (biorę teraz 5 mg paro, bo wymyśliłam sobie, że potrafię funkcjonować bez leków). -- 27 wrz 2017, 09:48 -- lula221 leczę się już 10 lat i pierwszy raz słyszę, żeby tego typu leki brało się "doraźnie". Hydroksyzyna np. tak, ale nie Paro. Takie branie nic nie pomoże, a wręcz przeciwnie może zaszkodzić, pogorszyć samopoczucie albo w ogóle przestać działać. Ja bym skonsultowała się z innym lekarzem. A co do tego picia. Czy ja dobrze rozumiem, że chodzi o alkohol? Jeśli tak, to ja bym z tym uważała, nawet okazjonalnie. Raz, że w połączeniu z lekami może zaszkodzić, a dwa u nerwicowców w niczym nie pomoże, tylko bardziej upośledzi układ nerwowy. Po co dodatkowych problemów sobie przysparzać
-
Ja lubię oglądać serial "Nie z tego świata" i też chyba ściągnę odcinki, których nie oglądałam, bo właśnie nadchodzi nowy sezon, a ja jeszcze poprzedniego nie skończyłam Od wczoraj raduje się na myśl, że jadę do rodzinnego domu, mam ochotę zostać tam na stałe, tam przynajmniej naprawdę mnie chcą i rozumieją
-
Daj sobie przynajmniej z miesiąc. Dopiero po tym czasie, albo nawet troszkę dłużej, będziesz mógł powiedzieć czy lek działa U niektórych skutki uboczne mijają szybciej, u innych utrzymują się troszkę dłużej. Ja na przykład miałam długie męczarnie na fluoksetynie zanim zaczęła działać. Spróbuj przez ten trudny okres więcej odpoczywać, relaksować się i co najważniejsze odwracaj jak najczęściej uwagę od tego co się z tobą dzieję - czymkolwiek, najlepiej zajęciem, które sprawia ci przyjemność, a reszta sama za jakiś czas powinna wrócić do normy. Trzymam kciuki
-
Brak deszczu, pies cieszący się na mój widok i świadomość, że to ja podejmuje wybory dotyczące MOJEGO życia i ostatnie słowo należy w tej kwestii do mnie
-
Znowu potrzebuję waszego wsparcia Jak wiecie od ponad dwóch miesięcy jestem na 5 mg paroksetyny i domyślacie się pewnie co przeżywam. Od zawsze miałam problemy z życie zawodowym, bo nerwicę mam od 16 roku życia. W szkole jakoś dawałam radę, ze studiów prawie zrezygnowałam, ale po nacisku rodziców dałam radę i udało się skończyć i studia magisterskie i podyplomowe, ale jeśli o prace chodzi, no nie mogę się przełamać. Myślę nawet, że w chwili obecnej jest to mój największy problem i jeden z czynników, który wywołuje ataki. Przez pół roku byłam na zwolnieniu (znowu, to już kolejne, każda nowa praca prędzej czy później się tak kończy). Moja lekarka nawet poradziła mi, żebym pomyślała własnym biznesie, bo po wielu latach leczenia i po tym co ode mnie słyszała - stwierdziła, że należę do osób, które nie nadają się do pracy na etacie, pod czyimś kierownictwem. Nie znoszę, kiedy szef jest cholerykiem, który non stop patrzy mi na ręce jakbym dosłownie wszystko miała zrobić źle. Przez tyle lat tylko raz trafił mi się kierownik idealny z prawdziwego zdarzenia, który przejmował się samopoczuciem swoich pracowników i zawsze można było liczyć na dobre słowo z jednego strony. Cała reszta to delikatnie mówiąc wredne podłe gbury. Mam wrażenie, że mieli ze sobą więcej problemów, niż my wszyscy tu wzięci Czuję, że wpadłam w błędne koło. Wszyscy wymagają ode mnie podjęcia nowej pracy (zwłaszcza teściowa, nawet dzisiaj mi powiedziała, że powinnam podjąć pracę). Dodam, że nie żyje na jej koszt, mam oszczędności i zasiłek. Pracę też chcę podjąć, ale na swoich warunkach, tak żeby moja nerwica na tym nie ucierpiała i żeby moja "kariera" nie skończyła się kolejnym zwolnieniem. Skończyłam podyplomówkę z BHP, ale żebym mogła być samodzielnym BHP-owcem muszę mieć roczny staż jako inspektor ds. BHP. I taki mam właśnie plan, podjąć pracę w tym właśnie kierunku, a po roku otworzyć własną firmę BHP. Od zawsze marzyłam o swojej firmie. Mój tato też całe życie pracuje na swoim, dlatego rodzina twierdzi, że wrodziłam się w tatusia. Być może, ale nerwica też nie ułatwia mi pracy U KOGOŚ. No ale teściowa nie rozumie, że nie od razu Rzym zbudowano, że CV złożone, ale na rozpatrzenie poczekać trzeba. Dzisiaj stwierdziła "idź do pracy byle gdzie", a ja mam ochotę się prędzej powiesić, niż iść do pracy byle gdzie. Chyba wrócę do rodzinnego domu, tam przynajmniej nikt się mnie czepia
-
Dobrze piszesz Don Corleone - to faktycznie jest narkotyk. Ale nie tylko paroksetyna, ale te wszystkie leki psychotropowe. Są dni, że jest wszystko ok (aż dziw bierze), są takie, że mam lęki ale daje radę, ale są i takie kiedy mam taką jazdę, taki atak paniki i nie wiem skąd to się wzięło. Wątpię, że to ciągle działanie leku (objawy odstawienne). Według mnie to nawrót nerwicy. Mam wrażenie, że tak się od tego uzależniłam, że to działa jak przyzwyczajenie. Wystarczyłoby, żeby dali mi placebo i dobrze wmówili, że to nowy genialny psychotrop i już będę się czuła lepiej. No masakra
-
Hej Icer0 według mnie to o czym piszesz jest zupełnie normalne. Ja jestem teraz na niższej dawce Paroksetyny (z 20 mg na 5 mg) i dzieją się ze mną podobne rzeczy. Trwa to już chyba z miesiąc, może dłużej, już nawet nie liczę ja też czytałam, że objawy odstawienne utrzymują się do 3 tygodni, ale myślę, że to tylko teoria (w praktyce wszystko zależy od człowieka i jego organizmu). Trudno też jest odróżnić objawy zespołu odstawiennego od nawrotu choroby, a jak wiadomo nerwicy nie tak łatwo się pozbyć (ja leczę się już 10 lat) różne leki brałam, różne objawy przerabiałam i chyba nadszedł czas, żeby powiedzieć dość i powalczyć trochę samemu (bez chemii). Musimy się z tym liczyć, że lęki i inne nieprzyjemne objawy jeszcze będą pewnie nie raz nas męczyć. Ale według mnie najlepszy lek na nerwice jest w Nas samych, potrzeba tylko trochę samozaparcia, silnej woli i wiary, że przyjdą dni kiedy zapomnimy o tym przez co musieliśmy przejść
-
Coyot wiem, że to tylko gadanie, bo sama tak postrzegam "dobre rady" innych ludzi, mając nerwicę. Ale miej świadomość, że rozumiem co przeżywasz i uważam, że jeśli chodzi o myśli samobójcze, to nie powinieneś się obawiać. Dopóki to są tylko myśli, nic złego ci nie grozi To normalne, sporo teraz przeżywasz, boisz się czy twój organizm podoła odstawianiu leku. Sporo tego, więc w głowie również masz jeden wielki bałagan. Ja też tak mam, choć myśli samobójczych się nie obawiam, bo wiem, że po prostu mimo zmęczenia i lęku, nie byłabym zdolna do czegoś takiego. Kiedyś brałam jeden lek, który na samym początku wywoływał (nie tylko u mnie, inni też tak mieli) myśli samookaleczenia. Trafiłam wtedy na artykuł, w którym ktoś wypowiadał się, że na takie myśli pomaga mu szybkie odwracanie myśli i powtarzanie jakiś dziwnych słów (jakichkolwiek, on np. powtarzał słowo "kupa", pamiętam to do dzisiaj ). Wtedy wydało mi się to nienormalne, ale po kilku razach zauważyła, że faktycznie, choć sposób głupi, szybko i efektownie odwraca moją uwagę od nieprzyjemnych myśli. Spróbuj może również tego, nie daje ci 100% gwarancji, ale w naszym przypadku trzeba próbować wszystkiego. I pamiętaj, że to tylko myśli i masz do nich prawo, to nerwica czy depresja to takie france, które naprawdę potrafią zmęczyć
-
Poczułem poprawę po ok 1 miesiącu. Generalnie pózniej przespałem zaburzenie i nic z nim nie robiłem - zamiast pójść na psychoterapię to olałem to bo dobrze się czułem. Wiesz no super na mnie zadziałała, miałem tak po prostu tak zdrowo rozsądkowo pewne rzeczy w dupie. Ja generalnie nerwicę tak jak widzę miałem od zawsze i powiem Ci, że odżyłem bardzo. Pamiętam, że całe życie miałem ból głowy, aż nagle po wkręceniu się paroksetyny ból głowy odszedł w zapomnienie. Także wspominam ten okres dobrze i czułem się normalnie, dobrze i nie gadałem w kółko o nerwicy, nie czytałem o tym po prostu olałem to. A teraz znów się chyba zaczyna nerwica. Niestety tak to właśnie wygląda Coyot, znam to z autopsji. Olewa się sprawę jak objawy ustępują. Nie powiem, że paroksetyna działała na mnie tak jak mój ukochany Zotrall ale dawała radę. Ataki były, ale dużo słabsze i kilka głębszych wdechów wystarczało aby poszły w zapomnienie. A teraz masakra. Te 5 mg to tak jakbym nic nie brała Dzisiaj miałam wizytę u kosmetyczki. Już wróciłam, ale to co przeszłam telepie mną do teraz. Mogę szczerze z ręką na sercu powiedzieć: "Tak. Moje ataki osiągnęły najwyższy szczyt. Ten, którego się obawiałam". I to kochani nie są już objawy odstawienne, to moja NERWICA. Mam ochotę jej powiedzieć to co kiedyś na fejsie przeszytałam: "Dawno żeśmy się nie widziały. Kawka, herbatka, czy może od razu pół litra?" Staram się myśleć pozytywnie. Ba, nawet zauważyłam, że ja inaczej nie potrafię. Na razie zostaje na dawce 5 mg. Ale tak samo jak ty Coyot daje sobie czas do końca roku. Jak nie opanuje tego sama, to nie ma sensu się męczyć
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
ozesek odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
Teksas ja też nie wierzę w psychoterapię, choć lekarka ciągle mi wmawia, że bez tego sobie nie poradzę. Byłam już na psychoterapii, głupia nie jestem, dużo czytam i wiem też na czym polega psychoterapia behawioralno - poznawcza. Wiem, że psychoterapeuta będzie namawiał mnie na zmianę swoich postaw i nawyków. Ale właśnie w tym rzecz, że ja chcę nie mieć ataków, a nie zmieniać spojrzenie na świat. Jak mam olewać problemy swojej rodziny, mieć gdzieś to co dzieje się dookoła? Mam płacić ponad 100 zł, za to, że ktoś będzie dawał mi przepis na to "jak mieć wszystko w dupie"? Powtarzam, ja nie chcę się odcinać od problemów, bo one były, są i będą. Ja chcę nauczyć się żyć z nimi, nie przepłacając przy tym swoim zdrowiem. -
Teksas ja obecnie biorę 5 mg - od 3 tygodni. Zaczynałam od 20 mg. Taką dawkę brałam przez rok i brałabym pewnie dalej, gdyby nie to, że w przyszłości planuje zajść w ciążę i chcę się pozbyć tego świństwa z krwi. Najpierw lekarka kazała zejść na 15 mg przez tydzień, potem brałam 10 mg - też miało być przez tydzień, ale bidulka przestraszyła się moimi objawami (przechodzenie prądów przez ciało itp) i kazała brać przez miesiąc taką dawkę. Teraz od 3 tyg jestem na 5 mg i powiem szczerze nie wiem co jest złudzeniem a co rzeczywistością Naczytałam się na innych forach (na tym z resztą też), że ciężko jest odróżnić zespół odstawienny od nawrotu choroby - tym bardziej, że leczę się od 10 lat i mam wrażenie, że moje ciało nie potrafi już bez tego świństwa funkcjonować Wcześniej była Asentra, Zotrall (był cudowny, ale ozesek poczuła się za dobrze i sobie sama go odstawiła ), Fevarin (najgorsze gówno jakie brałam, przy tym dopiero były jazdy), Escitil (mam wrażenie, że nie pomagał) i teraz Xetanor. woowoo i Don Corleone jakie macie objawy zespołu odstawiennego? I ile już u Was trwają? Czytałam, że objawy powinny się utrzymywać do 3 tyg, ale z tego co widzę, nie wiele ma to wspólnego z rzeczywistością
-
i jak Twoje samopoczucie? Zespół odstawienny dalej się utrzymuje, czy może jest jakaś poprawa? Ja też właśnie schodzę z paroksetyny. Aktualnie przyjmuję 5 mg i samopoczucie jest delikatnie mówiąc fatalne. Najgorzej jest rano. Uczucie napięcia, osłabienie (jak przy grypie), delikatne zawroty głowy, uczucie przechodzenia prądu, niepokój, czasami biegunka, zmniejszenie apetytu. Trwa to do południa. Potem jest trochę lepiej. I wieczory to już mega poprawa nastroju. Ale te poranki dobijają mnie, zaczynam ryczeć i mam ochotę sięgnąć po większą dawkę, żeby tylko się nie męczyć. Walczę sama ze sobą, bo obiecałam sobie, że udowodnie sama sobie, że potrafię bez tego żyć (pomimo 10 lat leczenia)
-
Uważam, że twój sposób oceniania mnie, nie jest na miejscu. Nie znasz w 100% ani mnie, anie mojej historii Na to sobie nie pozwolę. Psychoterapia jest kosztowna, a ja nie mam takich nakładów finansowych, w dodatku mieszkam na wsi, 30 km od najbliższego terapeuty. Pracuje, studiuje, jak myślisz studentkę z kredytem na karku stać na to???? Liczyłam bardziej na kilka wspierających słów a nie na puste słowa krytyki Jeśli nie masz nic konkretnego i mądrego do powiedzenia, nie wypowiadaj się.
-
Wiem co czujesz. Ja niestety wegetuję od 12 lat i co mam powiedzieć? Też chciałbym normalnie żyć, też próbowałem wielu leków. Kilkanaście lat temu lekarz mi powiedział - z pewnymi rzeczami trzeba się pogodzić i mimo, że w zasadzie w niczym innym mi nie pomógł, jestem mu wdzięczny. Sam podświadomie czułem, że moja przygoda z "normalnym" życiem kiedyś się skończy i wejdę w stan wegetacji, albo jak to się inaczej mówi "pójdę w chorobę" Czasem warto przewartościować swoje priorytety, wyjść poza to co jest tu i teraz, pomyśleć na to z szerszej perspektywy, zrobić zoom out. Jeśli chodzi o lek, to na pewno można go odstawić. Pytanie - co dalej, w końcu po coś go zaczęłaś brać. Pomógł Ci na jakieś objawy? Dziękuję za wsparcie Jeśli chodzi o sam lek. Pomógł mi jedynie w ten sposób, że nie wpadam już w panikę kiedy mam atak. Wiem, że za chwilę przejdzie. No i nie czuję się fizycznie wycieńczona. Kiedy poprzedni lek już nie działał (Escitil) czułam potworne zmęczenie, pomimo tego, że praktycznie nic nie robiłam, owszem pracowałam i funkcjonowałam normalnie, ale nie było to nic nadmiernie wycieńczającego, a pomimo to czułam się, jakbym nie w ogóle nie spała i nosiła worki z piaskiem. Oczy podpuchnięte, czerwone, twarz pobladła i samopoczucie fatalne. Muszę się jedna przyznać, że miałam w tedy dużo problemów rodzinnych, ciągłe kłótnie rodziców, awantury i próba obarczenia mnie tym wszystkim. Teraz mieszkam z partnerem i czuję, że żyje, mam ochotę wychodzić z domu, na zakupy, na spacery, nawet nie przeszkadza mi to co potencjalnie mnie przerażało (duże pomieszczenia, supermarkety, tłum ludzi). Xetanor pomaga mi z tym walczyć, to prawda, ale czy to oznacza, że mam odmówić sobie i partnerowi posiadania dziecka, bo jestem chora? Przy tym leku nie mogę zajść w ciąże. Nie będę narażać dziecka na poważne choroby. Nie wiem co mam robić -- 06 mar 2017, 17:03 -- Niepotrzebnie sie nakrecasz, a lekarka to glupia ci.pa, ze takie rzeczy pacjentom mowi, poza tym z tym tekstem o kalectwie to przesadzila.. Cukrzyk to tez kaleka, skoro skazany jest na insuline do konca zycia? Zejscie z paroksetyny nie jest wcale takie ciezkie, nakrecacie sie histerycznie w tym watku, jakbyscie mieli opiaty bez substytucji odstawic. Zejscie z paroksetyny jest proste, jesli podmieni sie ja na fluoksetyne, z ktorej bedziecie w czasie schodzic z dawek. Prawdziwym problemem jest to, czy po odstawieniu dacie rade bez lekow Dziękuję za te słowa Ja też uważam, że lekarka przesadziła z tym "kalectwem". Po wyjściu od niej czułam się jak jakaś "ułomna". Czuję, że muszę dać radę. Że bez tego mogę zapomnieć o dziecku i o normalności. Chcę tak inni, żyć tak jak teraz, ale bez wspomagaczy.
-
Witajcie Kochani Potrzebuję waszej pomocy, albo przynajmniej dobrego słowa. Biorę Xetanor 20 mg od 10 miesięcy. Od czerwca chciałabym zacząć z niego schodzić, ponieważ myślę o zajściu w ciąże. Jednak o ostatniej wizycie u psychiatry jestem nieco zmieszana, prawie zamknięta w sobie. Nie wiem co mam myśleć i co robić. Mówiąc jasno - boje się i to bardzo Pani doktor wprost, bez żadnych ogródek i bez żadnej nadziei powiedziała, że będzie ciężko, wręcz mogę się spodziewać, że będę kaleką Na nerwice leczę się od 16 roku życia, w tym roku styknie już 10 lat. Brałam już prawie wszystko: hydroksyzyna, asentra, zotral, fevarin, escitil, miansec itd Nie muszę chyba mówić, że już nie pamiętam jak żyć bez leków - a tego właśnie chcę, dla siebie i dla dziecka, które mam nadzieję, będzie dane mi mieć. Jestem na siebie wściekła, że dopuściłam do takiego stanu rzeczy. Teraz jestem wściekła również na swoją lekarkę, która przepisała mi Xetanor nie informując, że zejście z tego leku to już nie przelewki. Zdarzyło mi się, że nie wzięłam przez jeden dzień tabletki i już po jednym dniu miałam dziwne jazdy: uczucie mrowienia, drżenie ciała i straszne zmęczenie. Na forach naczytałam się, że u osób, które odstawiały ten lek, takie objawy utrzymywały się kilka miesięcy, a nawet rok. Przecież to jest nie do wytrzymania. Nie mogę sobie pozwolić na bycie rośliną przez tak długi czas. Chcę pracować, żyć, normalnie funkcjonować Błagam pomóżcie mi. Piszcie jakie wy mieliście objawy przy odstawieniu leku, czy były intensywne, jak sobie radziliście, jak funkcjonowaliście, jak długo trwały i co najważniejsze, czy odstawienie tego leku jest w ogóle możliwe?
-
carlosbueno samochodowi przyzna się bardziej renowacja dobrze, że jest AC. Ja choć to bardzo przeżyłam, to nie przechodzę tego teraz najgorzej, pomaga mi też hydroxyzyna 10 mg, zawsze się po niej wyciszam i jestem teraz głodna i to jest przyjemne. Najbardziej martwię się o chłopaka, bo to jego drugi wypadek, on prowadził i na dodatek nie swój samochód, tylko mojego taty doktór kazała i jemu dać hydroxyzynę ale on jest przeciwnikiem jakichkolwiek leków chyba, że zaaplikuję mu do jedzenia